Krwawa "Luna" (2)
godziemba, śr., 09/06/2010 - 06:33
W listopadzie 1944 roku Biuro Polityczne KC PPR „przychyliło się do prośby” Stanisława Radkiewicza, kierownika resortu Bezpieczeństwa Publicznego, o skierowaniu Julii Brystygier do pracy w organach bezpieczeństwa.
Faktycznym inicjatorem tego kroku był jej kochanek Jakub Berman, który tak opowiada o początkach ich „współpracy”: „Lunę poznałem w Moskwie, pracowała w Zarządzie ZPP. Potem przyjechała do Lublina. W Lublinie szukano odpowiednich ludzi dla wzmocnienia Urzędu Bezpieczeństwa i jak mi potem sama opowiadała, do pracy w Bezpieczeństwie zmusili ją Gomułka i Bierut. Podobno nie bardzo chciała, bojąc się odpowiedzialności i uważając, że niezbyt zna się na tej robocie. (...) Po niedługim czasie okazało się, że decyzja Bieruta i Gomułki była słuszna”. Jej wejście do resortu zbiegło się z dążeniem władz PPR do przejęcia pełnej kontroli nad poczynaniami tego ministerstwa.
W wyniku przekształcenia PPKWN w Rząd Tymczasowy, dotychczasowy resort bezpieczeństwa publicznego otrzymał nową nazwę – Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Brystygierowa – jako major, a potem pułkownik – objęła w nim funkcję naczelnika wydziału V do spraw ochrony legalnych organizacji przed penetracją podziemia. Po kolejnej rozbudowie MBP, we wrześniu 1945 roku „Luna” została dyrektorem Departamentu V Społeczno-Politycznego.
Na odprawie kierownictwa MBP w końcu listopada 1945 roku za szczególnie ważne uznała: inwigilowanie środowiska ujawniających się działaczy AK, funkcjonowanie i plany polityczne PSL. Z początkiem grudnia 1945 roku została delegatem z ramienia MBP – obok Radkiewicza, Mietkowskiego, Romkowskiego i Moczara – na I zjazd PPR. „Luna” bardzo często uczestniczyła – formalnie jako gość – w posiedzeniach KC PPR, przestrzegając m.in. przed rozluźnieniem kontroli nad PPS, które spowodowało, iż PPS WRN „usiłuje wlać się i wlewa do PPS”. Uzdrowienie zaistniałej sytuacji upatrywała w zaangażowaniu większych sił w celu „demaskowania i wyizolowywania elementów reakcyjnych z PPS”. Także w przypadku SL uważała, iż „nie należy niańczyć SL, ale trzeba uważnie śledzić” jego poczynania i być w ciągłej czujności, aby móc w odpowiednim momencie zareagować.
Głównym przeciwnikiem było jednak mikołajczykowskie PSL, które spotykały ciągłe represje. Gdy w lutym 1946 roku UB dokonało bezprawnej rewizji w siedzibie klubu poselskiego PSL „Luna” starała się przedstawić inną wersję zdarzeń, zgodnie z którą „milicja, która pukała do drzwi po dowiedzeniu się, ze jest to mieszkanie posła ob. Wójcika, zaprzestała pukać”, a po wtóre „rewizja była przeprowadzona formalnie”, a kilka osób znajdujących się w środku mieszkania zostało zatrzymanych „w celu wyjaśnienia sprawy” kolportażu ulotek.
Z kolei na interpelację posłów PSL w sprawie spalenia osady Wąwolnica w powiecie puławskim przez 25 funkcjonariuszy PUBP z Puław 2 maja 1946 r., gdzie „pastwą płomieni padło 101 domów mieszkalnych, 196 stodół, 121 obór, 120 chlewów i innych budynków, spaleniu uległy 2 osoby”, Brystygierowa odpowiedziała, że „nie było żadnego najazdu na osadę Wąwolnica ze strony organów bezpieczeństwa. Kiedy przez Wąwolnicę przejeżdżała brygada robotnicza, ściągając świadczenia rzeczowe, z restauracji na rynku wybiegło pięciu ludzi i zaczęło uciekać w stronę Zarzecza”. Kłamała dalej, że wywiązała się strzelanina, w trakcie której zaczęła palić się stodoła Łuszczyńskiego i dopiero wtedy zjawili się funkcjonariusze UB.
W trakcie przygotowań do wyborów 1947 roku, na zebraniu szefów Wojewódzkich UBP w listopadzie 1946 roku, negatywnie oceniła dotychczasową pracę WUBP utrzymaną w „duchu obronnym” i przy widocznej „chęci wymanewrowania się z wyborów”. W jej przekonaniu terenowe oddziały nie tylko „nie mają nakreślonych planów walki z PSL”, ale także nie zrozumiały, że PSL jest „głównym kanałem oddziaływania podziemia na społeczeństwo”. Wobec tego postulowała nasilenie działań przeciwko PSL, opartych na rozbudowanej agenturze. Partia ta wedle szacunkowych obliczeń miała wśród swoich członków ok. 30 tysięcy agentów i informatorów, z czego blisko jedną trzecia stanowili współpracownicy wydziałów V WUBP.
W 1947 roku dla aparatu bezpieczeństwa najważniejszym zadaniem było „rozbicie do końca reakcji peeselowskiej” . „Luna” domagała się lepszej organizacji pracy z agenturą, tak aby doprowadzić do: przyspieszenia trwającego procesu wewnętrznego rozkładu PSL, ujawnienia wszelkich związku partii Mikołajczyka z podziemiem zbrojnym i obcymi wywiadami, nagłośnienia aktów sabotażu gospodarczego i spekulacji w spółdzielniach lub innych instytucjach, kierowanych przez członków PSL oraz eliminacji najbardziej aktywnych działaczy stronnictwa. Jerzy Morawski pisał w tekście "Strzały zza węgła" ("Życie" z 7 listopada 1995 r.), iż: „Departament Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego kierowany przez Lunę Brystygierową, na co wskazuje coraz więcej faktów, typował do fizycznej likwidacji działaczy PSL (propozycję zatwierdzono na najwyższym szczeblu)”.
Na wiosnę 1948 r. „Luna”, razem z wiceministrem bezpieki Romkowskim pojechała na spotkanie ze sztabem Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, dowódcy partyzantki WiN na Lubelszczyźnie, który postanowił - w porozumieniu z inspektorem WiN Władysławem Siła-Nowickim - ujawnić swoje oddziały. Delegacja MBP nie zgodziła się jednak na warunek „Zapory”, aby wypuścić z więzień żołnierzy WiN. Wkrótce on i jego ludzie zostali aresztowani i prócz Sily-Nowickiego (siostrzeńca Dzierżyńskiego) zlikwidowani.
Władysław Minkiewicz w książce „Mokotów-Wronki-Rawicz” wspomina proces rehabilitacyjny Siły-Nowickiego na fali „odwilży” 1956 r.: „Przed rozprawą, w kuluarach sądowych spotkało się wielu przyjaciół, byłych więźniów, którzy niedawno odzyskali wolność. Serdeczne uściski, pocałunki, wymiana wiadomości o swoich losach. (...) Tylko na ławce pod ścianą dość skromnie ubrana siedziała jakaś pani, z którą nikt się nie witał”. Była to właśnie „Luna” - „pozbawiona już stanowiska, została teraz wezwana w charakterze świadka. Drugim koronnym świadkiem w tej sprawie był były wiceminister bezpieki Romkowski, którego doprowadzono na salę sądową w kajdankach, co sprawiło nam wszystkim niemałą satysfakcję”.
Władysław Minkiewicz w książce „Mokotów-Wronki-Rawicz” wspomina proces rehabilitacyjny Siły-Nowickiego na fali „odwilży” 1956 r.: „Przed rozprawą, w kuluarach sądowych spotkało się wielu przyjaciół, byłych więźniów, którzy niedawno odzyskali wolność. Serdeczne uściski, pocałunki, wymiana wiadomości o swoich losach. (...) Tylko na ławce pod ścianą dość skromnie ubrana siedziała jakaś pani, z którą nikt się nie witał”. Była to właśnie „Luna” - „pozbawiona już stanowiska, została teraz wezwana w charakterze świadka. Drugim koronnym świadkiem w tej sprawie był były wiceminister bezpieki Romkowski, którego doprowadzono na salę sądową w kajdankach, co sprawiło nam wszystkim niemałą satysfakcję”.
Innym ważnym celem bezpieki było „udzielenie pomocy partii” w zjednoczeniu z PPS. Brystygier wielokrotnie zwracała uwagę podległym jej ubowcom, iż podejmowane przez nich decyzje muszą być oparte na elastycznym wyczuciu nadarzającej się okazji. Miało to według niej zapobiec w przyszłości wytworzeniu się niekorzystnej „atmosfery wzajemnych zadrażnień między PPS a PPR”.
Po wyborach do Sejmu Ustawodawczego doszło także do nasilenia działań skierowanych przeciwko Kościołowi katolickiemu. Szefowa V Departamentu uważała, iż Kościół stanowić będzie najpoważniejsze zagrożenie dla „demokratycznego państwa polskiego”. Pierwszym objawem narastającego kryzysu był list biskupów z września 1947 roku, zawierający sprzeciw wobec rosnącego zagrożenia podstawowych wartości religijnych i wolności obywatelskich. Podczas zwołanej w końcu września 1947 roku narady szefów WUBP „Luna” wygłosiła obszerny referat na temat „Ofensywa kleru a nasze zadania”, w którym w celu rozbicia wewnętrznej spoistości Kościoła, postulowała: rozpracowanie powiązań księży z podziemiem, zwiększenie werbunku oraz uaktywnienie agentury w środowisku kościelnym, przeciwdziałanie rozszerzaniu się prasy katolickiej oraz systematyczne wypieranie katechetów ze szkolnictwa. Akcentowała przy tym, iż „Należy zerwać z rozpowszechnionym poglądem, że "klasztoru nie da się rozpracować". (...) Kierunek dojścia: żebracy, dostawcy klasztorni itp.". W konsekwencji Brystygier przejęła kontrolę nad „polityką wyznaniową” MBP, traktując sprawy Kościoła na dwóch płaszczyznach – filozoficznej i praktycznej. Pierwsza z nich była wynikiem jej osobistych zamiłowań do prowadzenia rozważań o charakterze światopoglądowym w trakcie przesłuchań. Druga strona natomiast była wynikiem realizowanej przez nią polityki ubezwłasnowolnienia Kościoła w Polsce na wzór sowiecki.
Realizując antykościelną politykę za pośrednictwem MBP umożliwiono Bolesławowi Piaseckiemu założenie tygodnika „Dziś i Jutro” . Stefan Staszewski mówił Torańskiej, że Bolesława Piaseckiego i jego kolegów przekazał „Lunie” prawdopodobnie wywiad radziecki „i ona się nimi zajmowała do końca”.
- Wciągając do współpracy? - pyta Torańska.
- Przede wszystkim do łóżka. Luna to był typowy dywersant polityczny, miała pod swoją opieką Kościół, inteligencję.”
- Wciągając do współpracy? - pyta Torańska.
- Przede wszystkim do łóżka. Luna to był typowy dywersant polityczny, miała pod swoją opieką Kościół, inteligencję.”
Z kolei Józef Światło pisał, że „Luna” dawała Piaseckiemu pieniądze na działalność rozbijających Kościół „postępowych katolików”, ale w zamian wymagała posłuszeństwa. Musiał np. potępić generała Tatara jako „zdrajcę narodu, faszystę i imperialistycznego agenta”. Światło ujawniał, że Bierut, prócz Piaseckiego, posiadał „na odcinku katolickim” własnego agenta, którego sam zwerbował za pośrednictwem Luny Brystygierowej - Dominika Horodyńskiego, którego można było często spotkać w mieszkaniu prywatnym pułkownika Brystygierowej przy Alei Przyjaciół 6”. PPŻ działał nadal.
Na wiosnę 1949 roku doszło do nasilenia antykościelnych działań, których celem było „wyizolowanie reakcyjnej części kleru od mas i od części kleru dołowego, który unika politycznej rozgrywki z rządem”. Realizując te zamierzenia „Luna” w trakcie wrześniowego zjazdu zjednoczeniowego organizacji kombatanckich, przyczyniła się walnie do powołania Komisji Księży przy powstałym ZBOWiD. Wydarzenie to dało początek grupie tzw. księży-patriotów, całkowicie uległych wobec komunistów i stanowiących ważne źródło informacji o sytuacji wewnątrz Kościoła. Doniesienia składane przez nich były tak cenne, że na spotkania z nimi przyjeżdżała osobiście Brystygier. Dotyczyło to np. kontaktów z księdzem Bonifacym Woźnym, wikariuszem generalnym archidiecezji krakowskiej.
Na początku stycznia 1950 roku komuniści – pod pretekstem nadużyć finansowych – powołali zarząd przymusowy nad „Caritasem”. „Luna” była bez wątpienia jednym z reżyserów tej akcji, która umożliwiła przejęcie kontroli nad „Caritasem” przez księży-patriotów oraz działaczy PAX.
W końcu stycznia 1950 roku doprowadziła do zjazdu księży-patriotów na Politechnice Warszawskiej, którego celem było wyrażenie poparcia dla polityki komunistów.
W efekcie tych działań komuniści zmusili polski Episkopat do podpisania 14 kwietnia 1950 roku porozumienia z rządem. Pięć dni potem komuniści powołali Urząd do Spraw Wyznań. Od samego początku przemożny wpływ na zapadające tam decyzje wywierała płk. Brystygier. Jak wspominał Przetakiewicz: „jeśli chciało się coś załatwić, trzeba było rozmawiać z Brystygierową. Zresztą kontaktowali się z nią wszyscy, począwszy od środowiska „Tygodnika Powszechnego” po Episkopat Polski”.
W styczniu 1951 roku „Luna” uczestniczyła w akcji usunięcia dotychczasowych administratorów apostolskich w diecezjach zachodnich, a w kilka miesięcy później w masowych represjach wobec zakonów i seminariów duchownych. Na jej osobiste polecenie w październiku 1951 roku przeprowadzono rewizję w Niższym Seminarium Duchownym w Warszawie, w wyniku której znaleziono egzemplarze przedwojennych pism i książek, które uznano za antypaństwowe. Zatrzymano wielu alumnów i przewieziono do budynku UB na ul. Kawęczyńską, gdzie kilku z nich rozebrano do naga i kazano stać przy otwartym oknie.
W następstwie wizyty prymasa Stefana Wyszyńskiego na Ziemiach Zachodnich w listopadzie 1951 roku, Brystygier zorganizowała kolejny zjazd księży-patriotów w grudniu 1951 roku we Wrocławiu, w trakcie którego uczestnicy nie tylko podkreślili zasługi komunistów w sprawie Ziem Zachodnich, ale także poddali w wątpliwość szczerość intencji Episkopatu.
W latach 1951-1953 kierowała też działaniami agenturalnymi wśród młodzieżowych działaczy katolickich, tzw. „Personalistów”, która miała wyjątkowo perfidny charakter i zakończyła się licznymi aresztowaniami wśród młodzieży.
W ramach infiltracji i rozbijania Kościoła „Luna” przygotowywała m. in. pokazowy proces biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka, kierowała również akcją uwięzienia prymasa Wyszyńskiego. Ksiądz prymas po całonocnej rozmowie z nią określił ją krótko: „To była straszna kobieta”. Po aresztowaniu Prymasa, udała się do Łodzi do biskupa Michała Klepacza w celu nakłonienia go do objęcia funkcji przewodniczącego Konferencji Episkopatu pod nieobecność Prymasa.Wynikiem pracy kierowanego przez nią Departamentu V było aresztowanie ok. 900 księży katolickich, unicestwione zostały liczne organizacje katolickie. Jeszcze w październiku 1955 roku na odprawie kierownictwa bezpieki Brystygierowa wzywała do likwidacji zakonów.
Cdn
Wybrana literatura:
Protokoły posiedzeń BC KC PPR 19144-1945
T. Torańska – Oni
Z. Błażyński – Mówi Józef Światło. Za kulisami bezpieki i partii
A. Micewski – Katolicy w potrzasku. Wspomnienia z peryferii polityki
W. Minkiewicz -Mokotów-Wronki-Rawicz
Z. Przetakiewicz – Od ONR-u do PAX-u
Archiwum Ruchu Robotniczego
A. Dudek, G. Pytel – Bolesław Piasecki
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz