Kacapy i lewactwo mają fart z wodą (Paweł Paliwoda)
Zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku miała w Polsce miejsce potężna powódź (początek 1982). Dzielni ludowi wojacy, których czołgi rozwalały bramy m.in. Wujka i Manifestu Lipcowego, ostentacyjnie nieśli pomoc ludności zalanych terenów. Telewizornia nie mówiła o niczym innym.
Dzisiaj, gdy nie tyle mnożą się, ile potęgują wątpliwości w sprawie katastrofy smoleńskiej, Tuskowi i niby prezydentowi Komorowskiemu znowu z pomocą przychodzi woda i telewizornie. Już nie mętne wyjaśnienia strony postsowieckiej, które rząd PO ma psi obowiązek wychwytywać i nagłaśniać, ale wylewające rzeki są głównym tematem mediów. Tusk & co. mogą kosztem wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej lizać się z byłymi KGB-istami, demonstrując polskiemu ludowi, jacy to oni dobrzy w dyplomacji.
Przysłać Polsce ciała ofiar w zaspawanych trumnach, bez sekcji zwłok, bez wiarygodnej weryfikacji genetycznej, przetrzymywanie czarnych skrzynek przez Postsowietów tygodniami – to jest skandal niebywały i potwarz dla nas wszystkich.
Niechby Kacapy spróbowały zrobić coś podobnego Amerykanom albo Anglikom... I nie mają tu najmniejszego znaczenia jakieś zwyczaje w tej materii. Tu zginął prezydent państwa!!! Nic innego nie jest ważne.
- Pelargonia - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz