Bronisław Komorowski – kandydat, który powinien intensywnie milczeć
Prezydentura Lecha Kaczyńskiego była obarczona takimi sytuacjami, które można było określić jako swego rodzaju “faux pax”, większość była jednak albo bez większego znaczenia, naciągana przez tych, co po prostu chcieli mieć powody do drwin lub też kompletnie zmanipulowane jak słynne trzymanie odwróconego szalika na meczu.
Potem bowiem się okazało, że po 10 sekundach był już trzymany właściwie, czego jednak nie pokazano, bo wtedy nie byłoby powodu do drwin. Jednak o ile ktoś mógłby pomyśleć, że Lech Kaczyński pobił rekord świata w popełnianiu owych “faux pax”, to jest w naprawdę grubym błędzie. Bo Bronisław Komorowski już go przebił po tysiąckroć w tych niefrasobliwościach, choć prezydentem jeszcze nawet nie zdążył zostać i jeśli porównać wpadki obu polityków, to można otwarcie przyznać, że Lech Kaczyński nie popełnił żadnego “faux pax” i Komorowski ma tutaj nie tylko przewagę ale jest samodzielnym liderem w tym wyścigu.
Można by na pęczki wyliczać te słowne kwiatki Bronisława Komorowskiego, który z pozoru mówi pięknie i płynnie ale gdyby się wsłuchać w sens i szerszy kontekst, to od razu do głowy przychodzi myśl, że facet najzwyczajniej w świecie plecie bzdury. Bo jak można po wizytowaniu zalanych terenów powiedzieć “Miałem przyjemność wizytować tereny zalane”?. Ktoś może powiedzieć, że to zwykła pomyłka? Owszem, a jak pojedzie do Niemiec z wizytą i przez pomyłkę wypowie im wojnę?
Może i czasem trudno było zrozumieć Lecha Kaczyńskiego, bo może i nie był mistrzem perfekcyjnej dykcji, ale przecież mało kto jest. Jednak każda wypowiedź Lecha Kaczyńskiego miała sens, była przemyślana, wynikała z emocji, zapatrywań, światopoglądu, z głosu sumienia, serca i umysłu. Gdy słucham Komorowskiego to odnoszę wrażenie, że jego wypowiedzi nie wynikają zupełnie z niczego i że pojawiają się w pustce, wypełnione są pustką i pewnie w pustkę by poleciały, gdyby nie to, że chodzi o słowa kogoś, kto pretenduje do miana głowy państwa.
Wydaje mi się, że osoba godna tego stanowiska powinna wiedzieć co robi i co mówi. Wiem, że wszyscy kandydaci poza Komorowskim mają właściwy tor postępowania czyli najpierw pomyślą a potem mówią. Niestety, jeśli chodzi o Bronisława Komorowskiego, to mam obawy, że on najpierw mówi a potem ewentualnie pomyśli co powiedział, choć tutaj nie mam żadnej pewności, bo mimo lapsusów językowych ani razu się nie wycofał ani nie przeprosił.
Więc jeśli ktoś, kto chce zostać prezydentem mojego kraju, “ma przyjemność wizytować tereny zalane”, to ja nie mam pewności, czy kiedyś tam, podczas uroczystości w Oświęcimiu nie powie, że miał przyjemność wizytować były obóz koncentracyjny. O ile kiedyś śpiewano za Elektrycznymi Gitarami “Co powie Ryba”, to teraz mamy nowy przebój, naznaczony kampanią, zatytułowany: “Co powie Bronek”. Jak dla mnie, to Bronisław Komorowski, wbrew logice kampanii, kiedy intensyfikuje się wypowiedzi poszczególnych kandydatów, na czas kampanii powinien zacząć intensywnie milczeć.
- PiotrCybulski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz