IPN – nocą, dokumenty i zdjęcia. (Brockley Sid)
Maryla, ndz., 16/05/2010 - 14:30
„Historia jest najniebezpieczniejszym produktem, jaki wypracowała chemia intelektu. Właściwości jej są dobrze znane. Skłania do marzeń, upaja ludy, rodzi w nich fałszywe wspomnienia, nadaje zbyt wielką siłę ich refleksjom, rozdrapuje ich stare rany, mąci ich spokój, prowadzi je do manii wielkości lub manii prześladowczej i czyni z nich narody zgorzkniałe, próżne i nie do zniesienia” – Paul Valery
Po raz drugi noc muzeów, pozwoliła mi na wizytę w siedzibie głównej IPN w Warszawie. Wrażenia, na które czekałem z niecierpliwością, miały swój mocno emocjonalny wydźwięk ze względu na tragedię smoleńską, oraz postać zmarłego Janusza Kurtyki. IPN jako jedna z wielu instytucji, bierze udział w tym przedsięwzięciu, które jest nie lada gratką dla każdego, kto interesuje się historią oraz polityką. W 2009 po raz pierwszy można było zobaczyć jak wygląda IPN od środka, zobaczyć jak wyglądają archiwa, metody pracy, niektóre dokumenty, oraz tętniące życiem wnętrze. Za pierwszym razem w kolejce ustawiłem się o 21, i była to moja kolejna pozycja na mapie zwiedzania.
W tym roku nie popełniłem tego błędu, ustawiłem się w kolejce już o 18, na godzinę przed oficjalnym otwarciem. Co jest niezwykle uderzające od samego początku, to niezwykła praca, zaangażowanie i poświęcenie wszystkich pracowników tej instytucji, w przygotowaniu tej imprezy dla zwiedzających. Wszystko jest skrupulatnie zaplanowane, jestem 17 w kolejce, zbliża się 19 czyli godzina otwarcia, za mną stoi już ok. 200 osób. Punktualnie o 19 wychodzą do czekających dwaj pracownicy IPN, dyrektor i jego zastępca, witają wszystkich, udzielając przy tym informacji jak będzie wszystko przebiegać. Czas zwiedzania to ok. 70 minut, na wejściu otrzymuję plan zwiedzania. Wchodzimy w grupach 20 osobowych. Mobilizacja we wnętrzu niezwykła, w każdym pomieszczeniu przeznaczonym do zwiedzania po kilku pracowników, w tym jeden opowiadający o metodach pracy albo o zasobach. Ciekawie i syntetycznie. Staram się szybko zapamiętać jakieś szczegóły, nie sposób, nie mam dyktafonu, zresztą nawet gdybym miał nic z tego by nie było, moja uwaga jest zbyt rozproszona, oglądam a właściwie pochłaniam wszystkie elementy.
W posiadaniu IPN jest 6.25 km kartotek, w tym 3.5 mln kart ewidencyjnych SB. W całej Polsce we wszystkich oddziałach IPN szacuje się że jest około 89 kilometrów akt. Natomiast w odwiedzanym warszawskim oddziale jest ich ok.. 39 kilometrów. Pada również informacja, którą natychmiast zapamiętuję SB, zniszczyło ok. jednej trzeciej wszystkich swoich dokumentów, przed ich przejęciem przez archiwum akt nowych!
Przechodzimy do najciekawszego pomieszczenia z perspektywy zwiedzających. Gdzie możemy oglądać pracę nad skanowaniem i odzyskiwaniem dokumentów, oraz pojedyncze egzemplarze teczek działaczy podziemia opozycyjnego. Sposoby ich rozpracowywania przez SB. W gablotach, znajduję dokumenty L. Dorna, senatora Romaszewskiego z początków ich działalności. W innym miejscu również za szkłem pojedyncze zdjęcia żołnierzy Armii Andersa i sposób ich rozpracowywania przez SB, pracownik IPN-u, opowiada mi o tym jak dokonywano procesu infiltracji, oraz co działo się z walczącymi o naszą niepodległość już za czasów PRL-u. Jestem nienasycony informacjami, właśnie tutaj chciałbym zostać jak najdłużej, ale nie da się kolejna grupa już czeka. Wychodzę jako ostatni. IPN, spodziewał się ok. 1600 odwiedzający, wszystko musi być zatem niezwykle sprawne.
Pracownik czyli przewodnik grupy, prowadzi nas do wyjście, a jeszcze przed tym, każdy otrzymuje torbę z upominkami. A w niej kalendarz IPN, smycz, katalog publikacji, dodatek historyczny do Tygodnika Powszechnego. Dokładnie jak przed rokiem tak samo świetnie, tak samo profesjonalnie. Niezapomniane, wielkie wrażenie.
Później odwiedziłem jeszcze „Zachętę”, relacji zdawać nie warto, super obrazoburcza i pornograficzna wystawa we wnętrzu, zburzyła dobrą atmosferę wieczora. Najprzyjemniejsze z tego drugiego wydarzenia było chyba czekanie w kolejce, oraz akcja na wejściu do galerii, zbierania 100 tysięcy podpisów, pod projektem zwiększającym nakłady budżetu państwa na kulturę. Jak poinformowała mnie pani przy podpisywaniu w Polsce 0.6 % budżetu, we Francji 6%. Oprócz tego namawiający do akcji Szymon Majewski. Jest 22 idę szybko do PAN, zatrzymuję się na chwilę na Krakowskim Przedmieściu, na pokazie jakiegoś filmu. Ale to tylko moment, idę dalej z falującym tłumem, który tej nocy jest wyjątkowo liczny. Po wizycie w PAN, zaczynam się śpieszyć, dzisiaj wszystko skracam, muszę zdążyć na walkę „Diablo”. Zresztą napisałem o tym notkę w nocy.
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
1 komentarz
1. Ciekawa relacja
dzięki za wrażenia na gorąco!
Pozdrawiam -
hrabia Pim de Pim