Tęsknota za majestatem Rzeczypospolitej

avatar użytkownika Anonim

            

 

Kiedy spoglądam z pozwalającej już na formułowanie poważnych i odpowiedzialnych konkluzji perspektywy czasowej na to, co działo się podczas ponad tygodniowej żałoby narodowej w całej Polsce, a zwłaszcza przed pałacem prezydenckim w Warszawie oraz w trakcie uroczystości pogrzebowych Lecha i Marii Kaczyńskich w Krakowie, widzę w postawie tych setek tysięcy rodaków, którzy zapragnęli osobiście złożyć hołd ofiarom smoleńskiej katastrofy ogromny szacunek nie tylko dla 96 tragicznie zmarłych osób, ale także dla państwa i jego instytucji.

          Nie wszyscy szczerze płaczący (a tylko takich mam na myśli) należeli przecież do grona politycznych zwolenników śp. Prezydenta RP, dla wielu był obojętny, sporo z nich szczerze go nienawidziło i to nie wyłącznie z powodu wcześniejszej, kilkuletniej medialnej nagonki, a jednak zdecydowali się stać wiele godzin w wielkim tłumie, aby pokłonić się reprezentowanej przez niego Rzeczypospolitej. Podobnie żegnano pozostałe ofiary wielkiej tragedii, która dotknęła w ich osobach struktur państwa.
          Okazało się, że w opisywanym jako konsumpcyjne, żyjące jedynie własnymi problemami, lekceważące instytucje państwowe, a nawet oceniane jako staczające się w otchłań moralnego nihilizmu i społecznej atrofii nasze społeczeństwo jest w dużej części – co teraz przyznają socjologowie - stęsknione za autentyczną wspólnotą. A taką od wieków budujemy w Polsce na patriotyzmie i to najczęściej o tragicznym, wręcz martyrologicznym wymiarze.
          Można się z tego śmiać i drwić, można nad tym ubolewać, można nas z tej racji litościwie żałować lub z poczuciem wyższości nami pogardzać ale trzeba to przyjąć do wiadomości jako empirycznie stwierdzalny fakt. Gdyby w lotniczej katastrofie pod Smoleńskiem zginęły inne osoby, ale pełniące te same funkcje w tak samo rzetelny sposób, żałoba narodowa miałaby identyczny wymiar. Bo - jak napisałem na wstępie - opłakiwano ludzi, dzięki którym nasze państwo, czyli ojczyzna (jakże bliskie jest nam znowu to latami wykpiwane przez salonowych mędrków pojęcie) "szła w górę", by odwołać się do słów narodowego wieszcza - Juliusza Słowackiego.
          I to ujawnione po 10 kwietnia powszechne pragnienie mocy narodu, siły ojczyzny, majestatu Rzeczypospolitej niechaj pozostanie w naszych sercach jak najdłużej, niech nam łopoce nad głowami w biało-czerwonych barwach, które jak nigdy wcześniej tak licznie oraz pięknie rozkwitły w całej Polsce 2 maja w Dniu Flagi RP, a sięgającym po władzę w kolejnych wyborach politykom da sporo do myślenia.
          PS. Będę mówił o tych problemach dzisiaj, tj. 3 Maja w TVP Info, po wiadomościach o godzinie 13.30 z placu Matejki w Krakowie, demonstrując przy okazji alpejską opaleniznę, jako że mia
          Kiedy spoglądam z pozwalającej już na formułowanie poważnych i odpowiedzialnych konkluzji perspektywy czasowej na to, co działo się podczas ponad tygodniowej żałoby narodowej w całej Polsce, a zwłaszcza przed pałacem prezydenckim w Warszawie oraz w trakcie uroczystości pogrzebowych Lecha i Marii Kaczyńskich w Krakowie, widzę w postawie tych setek tysięcy rodaków, którzy zapragnęli osobiście złożyć hołd ofiarom smoleńskiej katastrofy ogromny szacunek nie tylko dla 96 tragicznie zmarłych osób, ale także dla państwa i jego instytucji.
          Nie wszyscy szczerze płaczący (a tylko takich mam na myśli) należeli przecież do grona politycznych zwolenników śp. Prezydenta RP, dla wielu był obojętny, sporo z nich szczerze go nienawidziło i to nie wyłącznie z powodu wcześniejszej, kilkuletniej medialnej nagonki, a jednak zdecydowali się stać wiele godzin w wielkim tłumie, aby pokłonić się reprezentowanej przez niego Rzeczypospolitej. Podobnie żegnano pozostałe ofiary wielkiej tragedii, która dotknęła w ich osobach struktur państwa.
          Okazało się, że w opisywanym jako konsumpcyjne, żyjące jedynie własnymi problemami, lekceważące instytucje państwowe, a nawet oceniane jako staczające się w otchłań moralnego nihilizmu i społecznej atrofii nasze społeczeństwo jest w dużej części – co teraz przyznają socjologowie - stęsknione za autentyczną wspólnotą. A taką od wieków budujemy w Polsce na patriotyzmie i to najczęściej o tragicznym, wręcz martyrologicznym wymiarze.
          Można się z tego śmiać i drwić, można nad tym ubolewać, można nas z tej racji litościwie żałować lub z poczuciem wyższości nami pogardzać ale trzeba to przyjąć do wiadomości jako empirycznie stwierdzalny fakt. Gdyby w lotniczej katastrofie pod Smoleńskiem zginęły inne osoby, ale pełniące te same funkcje w tak samo rzetelny sposób, żałoba narodowa miałaby identyczny wymiar. Bo - jak napisałem na wstępie - opłakiwano ludzi, dzięki którym nasze państwo, czyli ojczyzna (jakże bliskie jest nam znowu to latami wykpiwane przez salonowych mędrków pojęcie) "szła w górę", by odwołać się do słów narodowego wieszcza - Juliusza Słowackiego.
          I to ujawnione po 10 kwietnia powszechne pragnienie mocy narodu, siły ojczyzny, majestatu Rzeczypospolitej niechaj pozostanie w naszych sercach jak najdłużej, niech nam łopoce nad głowami w biało-czerwonych barwach, które jak nigdy wcześniej tak licznie oraz pięknie rozkwitły w całej Polsce 2 maja w Dniu Flagi RP, a sięgającym po władzę w kolejnych wyborach politykom da sporo do myślenia

1 komentarz

avatar użytkownika Pelargonia

1. A serce nadal boli!

Najtrafniej opisał to Pan Stasieńko:

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1608

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz