Otrzymałam poniższy list od p. Tadeusza Kadenacego, wnuka rodzonej siostry Marszałka Józefa Piłsudskiego, Zofii Kadenacowej, z prośbą o opublikowanie w Internecie. Pan Kadenacy pisze:

„W >>Gazecie Wyborczej<< z 15 kwietnia br. ukazał się tekst „Na Wawelu, ale nie z Piłsudskim”, a w nim następujące słowa: „Rodzina [Marszałka Piłsudskiego] uważała też, że pochowanie tam prezydenckiej pary to próba zawłaszczenia mitu Piłsudskiego.”

Rozumiem, że najbliższa rodzina Józefa Piłsudskiego – córka, wnuczka, wnuk – nie życzą sobie w najbliższym sąsiedztwie jego sarkofagu czyjejkolwiek obecności, i nie dlatego piszę. Chodzi mi o znajdujące się w dalszej części słowa: „Wawel nie jest najodpowiedniejszym miejscem na chowanie prezydentów. Zważywszy jednak na dramatyczną śmierć Lecha Kaczyńskiego, można dopuścić pochowanie go z małżonką na Wawelu. Ale nie powinno stać się to precedensem, bo trzeba by tam pochować wszystkich prezydentów III RP: gen. Jaruzelskiego, Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego. Zaczyna się robić z tego cmentarz, a to nie jest zwykłe miejsce pochówku – mówi Janusz Onyszkiewicz, mąż wnuczki Piłsudskiego”.

Słowa te budzą moje najgłębsze oburzenie jako wnuka siostry Józefa Piłsudskiego, Zofii z Piłsudskich Kadenacy, i nie mogę pominąć ich obojętnym milczeniem. Janusz Onyszkiewicz wypowiada je nie jako np. były przewodniczący Partii Demokratycznej, czy jak tam nazywa się ostatnia mutacja formacji politycznej jego i jego politycznych przyjaciół, ale jako „mąż wnuczki Piłsudskiego”. Jeżeli dobrze rozumiem jego perfidnie pokrętną wypowiedź, z jednej strony łaskawie „dopuszcza” pochowanie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego żony na Wawelu (tylko z uwagi na jego „dramatyczną śmierć”), ale zaraz potem ostrzega, że „nie powinno to stać się precedensem, bo trzeba by tam pochować wszystkich prezydentów III RP: gen. Jaruzelskiego, Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego”. „Mąż wnuczki Piłsudskiego” i były rzecznik prasowy „Solidarności” jest za, a nawet przeciw, ale teoretycznie dopuszcza możliwość pochowania na Wawelu gen. Jaruzelskiego, Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego, stawiając śp. Lecha Kaczyńskiego na równi z nimi, ot, jako kolejnego prezydenta III RP, którego wyróżnia tylko jego „dramatyczna śmierć”. Po prostu wszystkim, jako prezydentom III RP, należałoby się miejsce na Wawelu, tylko nie można robić z Wawelu cmentarza. Śp. Lech Kaczyński – i Józef Piłsudski – razem z I sekretarzem KC PZPR, autorem stanu wojennego, zarejestrowanym jako TW Wolski i razem z zarejestrowanym jako TW Alek kłamczuszkiem „preziem”, chwiejącym się w stanie zamroczenia alkoholowego nad grobami pomordowanych oficerów polskich w Charkowie, no i obok człowieka, który jaki był i co robił od 1989 roku każdy widzi, a który twierdzi, że „Bolek” to była nazwa jakiejś „łącznicy”.

Wierzę, ze za ileś lat (oby jak najprędzej) ktoś napisze opasłe, wielotomowe dzieło pod tytułem „Z dziejów łajdactwa politycznego w Polsce”. W rozdziale poświęconym reakcjom okrągłostołowego „towarzystwa” na tragiczną śmierć śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego jedną z „perełek” będą słowa Janusz Onyszkiewicza.

Tadeusz Kadenacy

 

(tekst ukazał się również 22.04.2010 w „Dzienniku Polskim”)