Elity (Zygfryd Gdeczyk)
Maryla, sob., 24/04/2010 - 14:20
Jakość i wartość elit rozpoznajemy po stanie państwa. Istnieje tutaj ścisła współzależność określana powiedzeniem :”Jaki pan taki kram”. Z jakim kramem mamy do czynienia to mniej wiecej już wiemy. Jest on ciągle na poziomie “szczęk” targowiskowych. Co zaś do elit, to poza wielogodzinnym mówcą Tuskiem mogącym wchodzić w konkury z commandante Castro, cała reszta ma poważne trudności z poprawnym wysławianiem się w języku polskim, że zwrócimy chociażby uwagę na charakterystyczne dukanie Kaczyńskich.Szczególnie charakterystycznym i sympatycznym przykładem tego grasejowania jest niezwykle inteligentny Michnik, który tak się zacina, że aż objawia się to fizycznym bólem na jego twarzy.I nie ma się tutaj co dziwić jeżeli zdamy sobie sprawę ile potrzeba było samozaparcia i bólu aby spłodzic i urodzić III RP.
Lechu Wałęsa wykazywał wręcz tyle zapału w uwidacznianiu antykomunistycznej chuci, że w Arłamowie pod nadzorem Kiszczaka spłodził sławetną Victorię, jakże upolitycznioną córkę, która zresztą takiego ojca sobie nie wybierała.Tego doniosłego aktu radosnej twórczości Lechu dokonał w Ośrodkowu Wypoczynkowym samego Gierka, gdzie także umiłowany Przyjaciel Polskiego Narodu sam Breżniew bywał. Ośrodek był otoczony drutami kolczastymi niczym sam Auschwitz-Birkenau dla Żydów. Nadzorowany i chroniony przez służby “Specjalnowo naznaczenia” w chwilach szczególnych uniesień historycznych lub na codzień chroniony przez zwykłych rodzimych esbeków lub dla zmylenia sprawy przez solidaruchów ubekami określanych. Stanowiło to świadome i uwłaczające cofnięcie o jedną epokę spółdzielni “Ucho i oko”, zgodnie z rodzącą się polityką opozycyjną prawych, uświęconych i solidarnych orłów zakładających pętlę na szyi “… czerwonych dziadów” tyrających w stoczni imienia Ilicza Lenina, znanego teoretyka walki klasowej z wyzyskiwaczami.
O Leninie, ze względów ograniczeń konstytucyjnych, nie wypada w demokracji wspominać i rozsławiać jego imienia. Miał on swoją utajnioną siedzibę w polskim Poroninie, skąd kierował ruchawką w ościennym państwie, w którym polskich oportunistów nacjonalistycznych “Po szosse entuzjastow” Car Wsieja Rasiji na pieszą pielgrzymką syberyjską wysyłał. Po uzyskanych tam święceniach niewielu już w zasadzie wracało do pierwszej Ojczyzny. Bardzo wielu z nich albo poległo tam w starciach z wszędobylską “Ochraną” na łonie krzewienia kultury śródziemnomorskiej lub też fraternizowało się z przeuroczymi, pełnymi ciepła i oddania Rosjankami, Jakutkami i innymi skośnookimi pięknościami. Stąd to nasze ciągłe zainteresowanie wspaniałościami Wschodu? A to Chrobry swym historycznym szczerbcem tłukł w bramy Kijowa.To znów Moskwę najechaliśmy, by ostatecznie z Petlurą plądrować Ukrainę. Wszystko w bardzo podłym stylu z mrożącymi krew w żyłach skutkami. Ostatnio pokojowo nasze elity najechały Smoleńsk dla odbycia modłów w Kozich Górach,bowiem nie wystarczala już własna Kozia Wólka.
Po Michniku w kształtowaniu obrazu demokratycznej Polski i stosunków polsko-radzieckich oraz polsko-rosyjskich kolejnym Świetym Judą był Kwaśniewski. Złośliwi, Stolzmann, o nim powiadają. Jeżeli Miller przyznał się już ostentacyjnie do swej narodowości, to i również nie można wykluczyć nawrócenia się Kwaśniewskiego będącego w szorskiej przyjaźni i politycznym tandemie z Millerem, wiodącym nas do złupienia przez Wolną Europą. Olek miał tę słabość, że w trakcie wizyt zagranicznych umacniających image naszego kraju chlał na umór. Przejawiało się to chorobą goleni, chromaniem przystankowym, zataczaniem się i opowiadaniem pierdół studentom ukraińskim w Kijowie oraz chwianiem się nad grobami polskich oficerów burżuazyjnych w Bykowni, nie wiadomo z radości czy rozpaczy. A kołchoźnik białoruski był tak zrozpaczony, że wręcz musiał Kwacha ukrywać przed tubylcami w bagażniku samochodu. Zresztą nie było to niczym błyskotliwym biorąc pod uwagę, że w stanie wskazującym na trzeźwość wychodził on także po drabinie z pięterka Domu Poselskiego. Nie będziemy dochodzić z pokoju, której posłanki unosił on tajemnie swą radość politycznego tworzenia.
Do elit wypada także zaliczyć pierwszego Premiera niekomunistycznego rządu w Polsce, człowieka wielkiego serca ale słabowitego zdrowia, który na wieść o wybraniu go pierwszym premierem III RP spadł z mównicy i musiano ogłosić czasochłonną przerwę dla docucenia delikwenta. Poza tym, że synom załatwił on mieszkania w Warszawie niczym szczególnym nie zapisał się w annałach antykomunistycznej walki głoszących o polskim piekle. Dopuszcza to przypuszczenie, że w jego rozumieniu może istnieć także bliższe mu piekło, o którym nie chce on głośno mówić.Myślimy tutaj o Mazowieckim i jego mowie kierowanej do brata Wałęsy.Tak jak pierwszy stanowi ostoję spokoju,tak drugi był awanturnikiem pierwszej wody, zwolennikiem targania się po szczękach i toastów za zdrowie Mazowieckiego w wałęsowe gardło.
Reszta tekstu pod adresem:
http://cyklista.wordpress.com/
http://zygfrydgdeczyk.salon24.pl/174333,elity
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
1 komentarz
1. "charakterystyczne dukanie Kaczyńskich" ?
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów