„My” i „oni” czyli o różnicy między GW i RP (Beniowski)

avatar użytkownika Maryla
Na stronach internetowych Gazety Wyborczej Miłada Jędrysik krytykuje Robarta Mazurka za „drugi już komentarz w stylu "my" i "wy"”. (Oryginalny tekst publicysty Rzeczpospolitej znajduje się tu.) Autorka co prawda wytyka „wyświechtane i niesympatyczne” chwyty retoryczne, ale nie próbuje nawet unieważnić zaproponowanego przez Mazurka podziału.
Na czym polega różnica między Gazetą Wyborczą, a Rzeczpospolitą? Odpowiedzi jest wiele. Tu skupię się na jednej. Jedną z kluczowych różnic między środowiskami, reprezentowanymi i symbolizowanymi przez te dzienniki, jest stosowanie innych kryteriów wykluczenia.
Gazeta Wyborcza oparta jest na dwóch rodzajach wykluczenia. Pierwszym jest wykluczenie osób. Ich listę zaprezentował sam Adam Michnik opatrując ją tytułem „A to moje typy”. Rzeczywiście ciężko sobie wyobrazić, abyśmy mogli w Gazecie Świątecznej znaleźć duży artykuł autorstwa np. Sławomira Cenckiewicza, Zdzisława Krasnodębskiego, Tomasza Terlikowskiego i wielu innych wymienionych.
Drugie z wykluczeń dotyczy kwestii patriotyzmu i polskiej tożsamości. To na łamach Gazety Wyborczej ukazał się artykuł „Patriotyzm jest jak rasizm” Tomasza Żuradzkiego. Pisze on między innymi, że „patriotyzm nie ma żadnego uzasadnienia moralnego - jest zbędnym reliktem przeszłości”. Jeśli tak, to dlaczego najbardziej liczące się w świecie państwa uważają go za tak cenną wartość? (Tylko w trakcie przygotowań do wczorajszego święta św. Grzegorza Anglicy kupili pół miliona flag.) Podejście do kwestii patriotyzmu, jako elementu moralnie złego, nagannego, antymodernizacyjnego widać było szczególnie w kontekście przeżywanej żałoby narodowej. Nie natrafiłem na ani jeden tekst opublikowany na łamach Gazety Wyborczej, który sugerowałby, że tragedia Smoleńska mogłaby być zaczątkiem odbudowywania narodowej tożsamości. Patriotyzm, tak samo jak nacjonalizm są zagrożeniami, gdyż skrywają sobie demony – ksenofobii i antysemityzmu. Dlatego warto odejść od tego „przeżytku historii”.
Na czym polega wykluczenie w „Rzeczpospolitej”? Moim zadaniem opiera się ono na niejednorodności linii redakcji. Polityka taka wystawia gazetę na krytykę i ataki ze wszystkich stron sceny politycznej. Często słyszę głosy obudzenia moich znajomych. Zdeklarowani lewicowcy nie będą czytać Rzepy, bo publikują Krasnodębskiego. Prawicowcy nie mogą rozumieć, jak można zamieścić tekst Kuczyńskiego. Wszyscy oni czują się niedoreprezentowani na łamach tej gazety. Być może z tego względu Rzeczpospolita skazana jest na trwanie jako numer dwa polskiego rynku prasy opiniotwórczej.
 
http://beniowski.salon24.pl/174383,my-i-oni-czyli-o-roznicy-miedzy-gw-i-rp
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz