Zostałem zaproszony ma posiedzenie Komisji Finansów Publicznych, na którym reprezentanci KNF przedstawiali tzw. Rekomendację T. Posiedzenie trwało kilka godzin, a posłowie zarówno koalicji jak i opozycji  nie uzyskali rzeczowych odpowiedzi na swoje pytania.

Jaki jest KNF każdy widzi
Zebrani chcieli wiedzieć jaka będzie skuteczność Rekomendacji T i czy nie wprowadzono jej zbyt późno. Czy istnieją luki prawne, które pozwolą obejść tę rekomendację? Czy nie lepiej zamiast wydawać rekomendacje dotyczącą całego sektora bankowego, zająć się nadzorem poszczególnych banków, tzn. tych, które wg KNF naruszają dobre praktyki lub podejmują nadmierne ryzyko? Zabrakło jakichkolwiek rzeczowych odpowiedzi ze strony Przewodniczącego Kluzy i innych reprezentantów KNF. A niektóre z nich jak ta na temat opcji walutowych i złych przedsiębiorców, którzy spekulowali na złotym trąciła wręcz lobbingiem na rzecz banków… Niestety nie dopuszczono mnie do głosu jako przedstawiciela Stowarzyszenia Przejrzysty Rynek, w końcu organizacji społecznej. Może moja wypowiedź byłaby kolejnym dysonansem i stratą czasu, bo jaki jest KNF każdy widzi.

Przemowa, której nie wygłosiłem
Panie Przewodniczący, Panie i Panowie Posłowie. Wysłuchaliśmy wystąpienia szefa Komisji Nadzoru Finansowego na temat Rekomendacji T.
 
Przechodząc od razu do meritum sprawy, chciałem przytoczyć treść mojej rozmowy z jednym z zaprzyjaźnionych członków zarządu dużego banku działającego na polskim rynku. Rozmowa dotyczyła po części właśnie Rekomendacji T. Dla oddania wymowy zacytuję dosłownie jej treść. „A co to jest ta T?” - zapytał ów bankowiec. „No, rekomendacja” – odpowiedziałem. „Właśnie, właśnie rekomendacja, my dalej (w domyśle banki) będziemy robić swoje niezależnie od rekomendacji KNF”. Tu kilka przekleństw, aby pokazać co oni - bankowcy myślą o KNF – nie przytoczę z uwagi na szacunek do Posłanek i Posłów. „A jakby KNF przyszło do nas z pretensjami to zadamy podobne pytanie jak ja tobie: co to jest ta T? To tylko RE-KO-MEN-DA-CJA!
 
Panie i Panowie, przytoczona rozmowa dotyka sedna sprawy. Ów bankowiec to nie jakieś złe, krwio-pijcze, żądne zysku, pozbawiony morale indiwiduum. Nie, to zatroskany bankowiec, podobnie jak wiele z jego koleżanek i kolegów, którzy starają się przekazać prostą i alarmującą informację: KNF nie spełnia celów do jakich zostało powołana. Oficjalne stanowisko KNF jest lekceważone przez sektor bankowy. KNF nie cieszy się w środowisku estymą należną Nadzorowi Finansowemu.
 
Zastanówmy się dlaczego mamy do czynienia z takim stanem rzeczy. Przed kilku tygodniami poseł do euro-parlamentu Pan Ryszard Czarnecki otrzymał odpowiedź od Komisji Europejskiej na swoją Interpelację, w której Komisja wskazuje na KNF jako właściwy organ nadzoru finansowego nad sektorem bankowym w Polsce. Stowarzyszenie „Przejrzysty Rynek” wraz z posłem Czarneckim, posłem obecnej kadencji sejmu Panem Zbigniewem Kozakiem i posłem ubiegłej Kadencji Panem Arturem Zawiszą wystosowało 23 lutego tego roku oficjalne i krótkie zapytanie do KNF. Oto pierwszy akapit: „W ramach Projektu Chopin w Grupie Unicredit, do której należy Bank Pekao SA, naruszono zasady konkurencji i transferów kapitałowych UE. Chodzi o zmowę i wykorzystanie pozycji dominującej przez Unicredit. Unicredit i deweloper Pirelli, działając wspólnie i w porozumieniu przymusiły Pekao SA w czerwcu 2005 roku do podpisania tzw. Porozumienia Chopin – o czym mimo wymogu informacyjnego nie poinformowano rynku i nadzoru finansowego. W konsekwencji, w kwietniu 2006 roku Unicredit, właściciel dominujący, doprowadził Pekao do zawarcia niekorzystnej długoterminowej (25 lat) umowy wspólników z Pirelli.”
 
W tej samej sprawie wielu innych posłów z różnych opcji politycznych wnosiło zapytania w ciągu ostatnich 3 lat. W sprawę zaangażował się Rzecznik Praw Obywatelskich. Ja sam słałem alarmujące pisma na temat „Projektu Chopin” do Przewodniczącego Kluzy, KNB i KNF wielokrotnie już w 2007 roku.
 
Dla nadzoru finansowego sprawa Projektu Chopin powinna być prawdziwą gratką. Oto polski sąd zmusił Pekao SA do udostępnienia akcjonariuszom banku umów, które kompromitują tenże bank. Umowy te świadczą o wielomiliardowym drenażu Pekao SA przez spółkę matkę Unicredit. Akcjonariusze banku alarmują nadzór. Nadzór , o dziwo, ignoruje doniesienia, ba stara się zamieść całą sprawę pod dywan. Zapytam wprost: Panie Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego dlaczego instytucja Państwa, którą Pan zarządza działa na rzecz właściciela większościowego Pekao SA, włoskiego Unicredit i pomaga mu zatuszować skandaliczne nadużycia, zatajenie przed rynkiem finansowym podpisanych umów, nielegalny drenaż spółki córki Unicredit, Banku Pekao SA. Panie Przewodniczący mija półtora miesiąca  od złożenia pisma Stowarzyszenia w KNF. Czy fakt, że organizacja społeczna wraz z posłami zwróciła się do KNF nie zasługuje na szybką reakcję?
 
Wracam do sprawy Rekomendacji T. Rekomendacja T ma dotyczyć milionów Polaków klientów sektora bankowego. Podobnie, umowy podpisane w ramach Projektu Chopin dotyczą milionów Polaków klientów Pekao SA. Panie i Panowie, Prawo Bankowe obowiązujące w Polsce jest tak skonstruowane, że kiedy zaciągacie kredyt n/p na zakup mieszkania podejmujecie zobowiązanie do spłaty całego kredytu, a nie spłaty kredytu do wysokości zabezpieczenia. Umowa wspólników podpisana przez Pekao SA z włoskim deweloperem Pirelli pozwala na to, że wasz kredyt hipoteczny zaciągnięty w Pekao SA zostanie odkupiony od Pekao przez Pirelli po cenie wyznaczonej przez Pirelli – dodajmy po niskiej cenie, niskiej także w stosunku do wartości zabezpieczenia, jakim jest wasze mieszkanie. Różnicę będzie i tak musiał zapłacić kredytobiorca, czyli wy. Oto interes Pirelli i Pekao spotykają się.  Pirelli kupuje kredyt i nieruchomość poniżej ceny rynkowej. Bank Pekao pozbywa się części ekspozycji kredytowej do złego klienta, dalej z prawem do windykacji. Panie, Panowie gdzie tu miejsce na Rekomendację T? Biznes będzie się kręcił dalej waszym, jako obywateli, kosztem. Co więcej, nie dość, że stracicie mieszkanie, to dalej będziecie musieli spłacać kredyt, a Pirelli może przenieść Was wraz z rodziną, niezależnie od pory roku, do wybudowanego przez siebie  lokalu komunalnego, za który wlepi wam wysoki czynsz.
 
W świetle opisanych uwarunkowań Rekomendacja T to czysta fikcja, gra PR-owska, gra prowadzona do społu z sektorem bankowym. Panie Przewodniczący, w swym wystąpieniu na łamach prasy n/t wypłaty dywidendy z Pekao SA w 2008 roku stwierdził Pan, że bank dokonał wypłaty dywidendy przekraczającej zysk netto bez wymaganej prawem zgody KNF. Na próżno jednak w dokumentach KNF szukać takiego właśnie oficjalnego stanowiska Komisji. Pana wystąpienie w prasie było jedynie pustym PR-em bez konsekwencji prawnych. Podobnie z Rekomendacją T. Jeśli ma ona mieć jakikolwiek wpływ na sektor bankowy należy wyjaśnić i ujawnić umowy podpisane w ramach Projektu Chopin. Zająć tym powinien się KNF.
 
Panie i Panowie, osobą która złożyła swój podpis na Umowie Wspólników z Pirelli jest ówczesny prezes Pekao SA a obecnie szef Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów Pan Jan Krzysztof Bielecki. Czy sądzicie, że będzie tak samo gorliwie dbał o interes obywateli Polski jak o interesy włoskiego Banku Unicredit?
 

KNF za chude w uszach, by nadzorować sektor bankowy

Prezes Związku Banków Polskich, który wziął udział w posiedzeniu Komisji nie pozostawił posłom cienia złudzeń. Stwierdził, że jeśli chodzi o Rekomendacje T to między KNF i ZBP nie istnieje różnica zdań, którą starały się podkreślać media. Tak, oto mamy przedziwny przypadek symbiozy wilka z owcą. Owcą bez wątpienia jest Komisja Nadzoru Finansowego. A jaki jest KNF (?) – każdy chyba przecież widzi.

Więcej na: unicreditshareholders.com

Interesy Przewodniczącego Kluzy

http://jerzybielewicz.salon24.pl/168180,nudne-posiedzenie-komisja-finansow-publicznych-o-rekomendacji-t