Z drugiej strony nie sposób nie przypomnieć zarzutów pojawiających się częstokroć pod adresem L. Kaczyńskiego i jego wyborców (to też Polacy). Miały one wydźwięk dziwnie zbieżny z tym, co dziś krytykuje Lis. Mówili nam, że wybraliśmy Prezydenta, na jakiego zasługujemy, nieznającego języków, niemającego poczucia humoru, etc. Wówczas Lis nie protestował. Mało tego, sam wręcz przyłączał się do tego chórku- pamiętacie te jego słynne programy "Co z tą Polską?", gdy ciągle czepiał się Lecha, że nie zna angielskiego?
Chytrusku, nieładnie!
"Wyborcza" traci sympatię wobec A. Applebaum
Tomasz Lis, laureat wielu prestiżowych nagród dziennikarskich, "wziął na warsztat" tekst-oświdczenie Anne Applebaum. Żona szefa MSZ publicznie pożaliła się na Polaków, którzy nie potrafią wybrać godnego reprezentanta kraju:
"Anne Applebaum z pewnym wyrzutem stwierdza, że Polacy chcą, by ich przywódca jak wódz plemienia "wyglądał jak oni, żył jak oni i by uznawał ich wartości". Czyż właśnie to mogło być powodem porażki Radosława Sikorskiego? Czy idzie o to, że Polacy wolą takiego jak oni, a nie kogoś lepszego, kto lepiej wygląda, lepiej żyje i reprezentuje lepsze wartości, czytaj: Sikorskiego? Pytania, choć zawierające rys ironii, nie są chyba pozbawione sensu, skoro Anne Applebaum sama ironizuje i idzie dalej: "Najwyraźniej cechy, które Polacy doceniają u szefa dyplomacji - znajomość języków, dyplomatyczne doświadczenie, a nawet poczucie humoru - nie są tymi, których oczekują od głowy państwa. Niech tak będzie". Niezbyt pulitzerowska jest ta wykładnia tego, co się stało w prawyborach w PO, bo jasno z niej wynika, że Komorowski wygrał, ponieważ nie zna języków i nie ma dyplomatycznego doświadczenia, a nawet poczucia humoru. Pytanie, czy Anne Applebaum pisze o tych samych prawyborach, którym się przyglądaliśmy, i o tym samym Radosławie Sikorskim, którego widzieliśmy."(źródło)
Ktoś tutaj popełnia lekkie nadużycie. Lis czy Applebaum? Przecież to członkowie partii Platforma Obywatelska zdecydowali się odrzucić kandydata "znającego języki, mającego dyplomatyczne doświadczenie, a nawet poczucie humoru". Dlaczego więc mowa o Polakach? Nie wszyscy Polacy (o zgrozo!) to sympatycy PO, nie mówiąc o członkostwie w partii. Te czasy, gdy większość obywateli, z tych lub innych względów, posiadała legitymację jednej jedynej partyji na szczęście minęły.
Ja wiem, Anne Applebaum leje żale na Polaków mając w namyśle Platfusów. Sprawy nazwać po imieniu nie może, bo Radek wciąż tkwi w PO. Musi (ale się biedak męczy!) wyglądać jak oni, żyć jak oni i uznawać ich wartości. Z TAKIEGO Radosława jest dumna Anne?
Wątpię.
Sen o byciu pierwszą damą mocniej uderzył do głowy niż można było przypuszczać. Na dodatek Polacy-wbrew oczekiwaniom- nie zwymyślali pani Applebaum od "wstrętnej Żydówki", "durnej Amerykanki", etc.
Lis kończy swoją gorzką recenzję symptomatycznie:
"Słowa Anne Applebaum są swego rodzaju uzupełnieniem słów jej męża w Bydgoszczy. Tam na wiecu zaserwował on prymitywny antykaczyzm, w nadziei że Polacy go bezrefleksyjnie kupią. Gdy publika okazała się jednak nieco bardziej wyrafinowana, żona kandydata zdaje się sugerować, że Polacy są jednak za mało wyrafinowani, by zrozumieć, jak wspaniałą okazję stracili. Wystąpienie kandydata na wiecu w Bydgoszczy i tekst jego żony w portalu Slate mogą jednak wskazywać, że nie była ona tak wspaniała, jak oboje sądzili."
Zgadzam się z Lisem. Applebaum argumentami poległa. Te żale pod adresem Polaków (a nie Platfusów!) są po prostu żałosne.
Oczywiście "chytrusek" także odpłynął. Nie mógł sobie darować- przy okazji- swoich wstawek typu "prymitywny antykaczyzm". Nieprymitywny, to ten płynący z "Gazowni"?
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz