Taka sobie “korzyść” z “debaty” [2010-03-23 09:51]
dzierzba, wt., 23/03/2010 - 10:09
Jak już wspominałem we poprzedniej notatce, nie dane było mi zobaczyć pojedynku Orłów Platformy. Tym samy ominęła mnie możliwość osobistego wyłapania tego fragmentu „debaty”, który traktując o in vitro stał się kanwą wczorajszego Przekazu Dnia.
Na szczęście pracownicy mediów zadbali, by porażające słowa faworyta posła Palikota zbyt szybko nie przebrzmiały i dzięki temu również ja mogłem zacząć wyrabiać sobie zdanie w tej kluczowej dla pomyślności szczęścia i Ojczyzny sprawie.
Dla przypomnienia.
Pochodzący z Obornik Śląskich kandydat na kandydata raczył był powiedzieć, że in vitro powinno być wprawdzie finansowane z budżetu państwa, ale pod warunkiem istnienia szansy na to, że z takiego zapłodnienia urodzą się dzieci zdrowe i rokujące na zostanie w przyszłości dobrymi obywatelami.
Słowa te wywołałby prawdziwą, rozpalając serca Milionów Polaków™ praktycznie przez cały poniedziałek burzę. Nasze młode demokratyczne społeczeństwo podzieliło się wyraźnie. Jedni uznali, że Prezydent in spe popełnił straszne faux pas i w zasadzie powinien wręcz z kandydowania zrezygnować; drudzy nie byli w swoich sądach aż tak surowi zgadzając się, że wprawdzie niezręczność jego słów jest znaczna i dla niego samego szkodliwa, to jednak niepotrzebnie została aż tak rozdmuchana. Generalnie zapanowała pełna zgoda co do tego, że pomysł na ograniczenia dostępu do in vitro to jakaś niepoważna i chora idea.
W ten sposób okazało się, że cały ciężar „debaty” na temat tego, czy in vitro powinno być finansowane z pieniędzy podatników przesunął się gdzie indziej. Najważniejsze okazało się Głębokie Przekonanie, że metoda ta powinna być dostępna dla każdego. Bez ograniczeń, bo przecież nie sposób stwierdzić, kto z takiego zapłodnienia wyrośnie. Jednym słowem dzięki starciu Orłów Platformy mogliśmy się przekonać, że Miliony Polaków™ osiągnęły kolejny szczebelek postępu gorąco popierając niezbywalne prawo wszystkich obywateli również do sztucznego rozmnażania.
Ciekawe zatem, czy w parze z tym przekonaniem idzie równie głębokie przyzwolenie na prawo do „się urodzenia”. Osobiście przypuszczam, że w gruncie rzeczy tak, ale wydaje mi się też, że w dobrym tonie będzie tego pytania jednak głośno nie powtarzać. W końcu postęp polega również na tym, że prawo do życia jest najważniejsze w przypadku zakazu stosowania kary śmierci oraz właśnie sztucznego zapłodnienia, ale już prawo do życia od poczęcia nie jest aż tak bezdyskusyjnym rarytasem bez wątpienia.
To jednak tylko taka drobna dywagacja.
Na ten moment istotniejsze jest, że wczorajszy Przekaz Dnia ustawił medialnie temat in vitro jednoznacznie – ważne jest już tylko to, czy zabieg ten powinien być finansowany z budżetu i ewentualnie czy dostępny powinien być dla każdego. Natomiast to, czy w ogóle in vitro powinno być dozwolone, znalazło się poza dyskusją.
I trudno nie oprzeć się wrażeniu, że głównie o to w tym wszystkim chodziło.
I trudno nie oprzeć się wrażeniu, że głównie o to w tym wszystkim chodziło.
Filed under: dywagacje, lewica, media, polityka, Polska, społeczeństwo, służba zdrowia, ustroje
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz