Fine tuning. Odsłona IV„Zero tolerancji dla myślenia”
Bardzo mocno zainspirował mnie Foxx pisząc tekst o kolejnych stopniach politycznego inferna. Poprzenazywam troszkę te poziomy, by mniej urażać już i tak nadwrażliwych. Są to jednak poziomy identyczne, idealnie takie same i zupełnie homeomorficzne z poziomami politycznej nędzy, zdefiniowanymi przez Foxxa. Jeśli ktoś jest ciekawy i chce zobaczyć kogo litościwie chciałbym uchronić przed wstydem i kompromitacją, kogo uważam za największego politycznego dupka, tragicznie marnującego te wartości, które najbardziej sobie cenię, ma dwa wyjścia. Pierwsze, to zajrzeć do oryginalnego tekstu Foxxa, "Flagi", a drugie wyjście, to zapytać mnie wprost. Wtedy oczywiście odpowiem, że mam na myśli zawodników w rodzaju Marka Jurka, którzy działając w słusznej sprawie, ale i w egoistycznym zaślepieniu, pogrzebali siebie i swoich sojuszników.
A więc:
1. Poziom zasklepienia w sobie.
2. Poziom zasklepienia we własnej kolonialnej mentalności. Jest to więc poziom politycznego osła w cudzym kieracie. "Kolonialna mentalność polskich elit" (Ewa Thompson)
3. Pierwszy, najniższy poziom, ale już konstruktywny i pragmatycznie zorientowany na strategiczne cele. To jest już nieźle.
Ale są jeszcze dalsze, bardzo interesujące poziomy:
4. Poziom reprezentowany przez tych, którzy potrafią swoje strategiczne cele podporządkować celom nadrzędnym. Takim celem może być dobro wspólne, interes grupowy, regionalny, cel zbiorowości większej niż kółko graniaste, w którym aktualnie konkretny polityk się panoszy. Tego poziomu ani Donald Tusk, ani jego PO już nie są w stanie osiągnąć.
5. Poziom reprezentowany przez tych, którzy potrafią wiązać różne strategiczne cele w sploty, stanowiące efektywną ścieżkę dojścia realizującą wybrane cele nadrzędne. To są już ludzie, którzy widzą swój polityczny sukces jako skutek zrealizowania konkretnego projektu i potrafią rozwiązywać problemy konfliktu interesów pomiędzy celami splatającymi się w pragmatyczny program działania. To są postaci, które nie wycinają oponentów, ale angażują ich do wspólnego programu. Jest to oczywiste przeciwieństwo typów w rodzaju Marka Jurka, Karpiniuka, Tuska albo Schetyny, którzy osiągają swoje strategiczne cele poprzez rżnięcie watah.
6. Poziom reprezentowany przez tych, którzy potrafią wyobrazić sobie swoją odpowiedzialność wobec realizowanego projektu i potrafią z tej odpowiedzialności się wywiązać.
7. Poziom reprezentowany przez tych, którzy nie zasklepiają się w projekcie egoistycznie pojmowanego interesu nadrzędnego swojej grupy, nacji albo państwa, ale widzą swoje strategiczne cele jako procedurę asertywnej optymalizacji swoich i cudzych strategicznych interesów. Jest to ten odpowiednik wyzwolenia się z pozycji osła w kieracie, ale już o kilka kategorii lepiej. Jest to już kategoria najniżej kwalifikowanych mężów stanu. Już dobry, ale jeszcze nie kanclerska głowa.
8. Jest to poziom reprezentowany przez tych, którzy w tej grze strategicznej optymalizacji potrafią wyzwolić się z więzi i stereotypowych ograniczeń w rozumieniu możliwych strategii geopolitycznych. Przykład:
- Człowiek na tym poziomie powinien umieć wyobrazić sobie wiele różnych strategii dla Polski, zakładających wariant polskiej pozycji, jako silniejszej od pozycji Rosji. Najlepszym przykładem jest dyskusja z Kornelem Morawieckim i jego koncepcją Eurazji [1].
9. Jest to poziom reprezentowany przez tych, którzy potrafią pojąć, zrozumieć i praktycznie przetwarzać razem wszystkie czynniki ważne dla osiągnięcia polskich interesów geopolitycznych. To muszą być ludzie, którym nie wystarczy zabranie się osobno np. za system edukacji i wychowania, albo za Konstytucję, armię, rolnictwo albo ordynację wyborczą. Każde z takich podejść jest słuszne i warte podjęcia, ale konie, znane z tego, że widzą wszystko osobno, gotowe są wjechać powozem w przeszkodę, która zaklinuje się między nimi. Jedyne co wtedy pozostaje, to uwolnić je z uprzęży. Jest to najprawdopodobniejszy los panów Tuska i Schetyny. Mówiąc poważnie, jest to poziom ludzi z otwartymi umysłami, którzy nie ociągają się, aby przeprowadzić analizę SWOT dla polskiej nawy narodowej i państwowej i nie zawahają się przed wejściem w dramat realizacji przyjętej na siebie odpowiedzialności.
Oczywiście, każdy z wyższych poziomów, już nie zawiera w sobie słabości poziomów niższych.
10. Poziom dziesiąty jest najwyższy i niech mi ktoś udowodni, że tak nie jest.
_____________________________________________________________________________
Przypisy:
[1] Weźmy Eurazję. Cóż w tym przerażającego? Spróbujcie podejść do sprawy w ten sposób:
Jest pytanie:
- Co zrobić z tą Rosją? Można zaryzykować kilka zupełnie różnych wariantów podejścia do tego problemu. Nie można chować głowy w piasek i uchylać się od poszukiwania różnych dróg i strategii w stosunku do naszego sąsiada, którego istnienie jest faktem. JEDNYM Z NAJBARDZIEJ OCZYWISTYCH WARIANTÓW jest przyjęcie do wiadomości tego, że Rosja już nie jest odradzającym się imperialnym gigantem, ale rozsypującym się kolosem na glinianych nogach, z realizującą się bardzo negatywną prognozą demograficzną. Gdy Kornel Morawiecki zasygnalizował, że chodzi tu o strategię o dłuższym horyzoncie czasowym, niż dziesięcioletni, to prawdę mówiąc uważam, że nie może tu chodzić o wejście do UE Rosji w dzisiejszym jej kształcie. Przeciwnie, powiem nieco przerysowując tę koncepcję - chodzi o nasze wejście do Rosji w celu zapełnienia pustki po jej rozpadzie. Teraz rzucam tylko sugestię. Proszę o zastanowienie. W geopolityce światowej pełno jest uporczywych i anachronicznych stereotypów, ciągnących się jak flaki z olejem jeszcze od czasu Kongresu Wiedeńskiego. Jednym z nich jest MIT o odradzającej się POTĘDZE ROSJI. Nic nie twierdzę kategorycznie, nie przesądzam, zapraszam tylko do procedury "Open Your Mind" i otwartego podejścia do sugerowanego wariantu. W tej cholernej Rosji jest co raz mniej Rosjan, niedługo ruski żywioł stanie się mniejszością niewiele większą od ilości obywateli Polski.
I tyle.
[2] Antoni Dudek , „Wprost” nr 17 (30.04.2006) „Geopolityczna dwunastka”, recenzja książki Piotra Eberhardta „Twórcy polskiej geopolityki”. Antoni Dudek pisze: „We współczesnej Polsce debata na tematy geopolityczne w praktyce nie istnieje (…) Trudno tego nie uznać za jeszcze jeden przykład kryzysu polskiej myśli politycznej. O jego głębokości można się przekonać, czytając książkę prof. Piotra Eberhardta poświęconą dwunastu twórcom polskiej geopolityki. Już sam ich dobór ze znacznie dłuższej liczby kandydatów wskazuje, że w końcu XIX wieku i w pierwszej połowie XX wieku polska geopolityka przeżywała okres rozkwitu. Na liście Eberhardta znaleźli się zarówno znani politycy, m.in. Roman Dmowski, publicyści (Juliusz Mieroszewski), jak i naukowcy (Eugeniusz Romer), ale najciekawsze szkice dotyczą postaci już dzisiaj nieomal kompletnie zapomnianych. Podstawowy dylemat polskich geopolityków najlepiej oddają tytuły dwóch książek: Głośnej rozprawy Dmowskiego „Niemcy, Rosja i kwestia polska” oraz nawiązującej do niej pracy Adolfa Bocheńskiego „Między Rosją a Niemcami”. Na pytanie jak Polacy mają sobie ułożyć relacje z dwoma, równie wielkimi, co ekspansywnymi sąsiadami, bohaterowie książki udzielali bardzo różnych odpowiedzi. (…) Największą przenikliwością okazał się Włodzimierz Bączkowski (…)”
Mój komentarz:
W końcu XIX wieku i w pierwszej połowie XX wieku w Polsce była geopolityka, była ważna publiczna dyskusja, była więc i prawdziwa polityka. Dlatego Polska mogła dobrze wykorzystać sprzyjający wiatr historii i wygrać niepodległość. Teraz mamy w Polsce elity spętane kolonialną mentalnością i szokującym brakiem kompetencji i zrozumienia rzeczywistości. Proponuję lekturę tekstu:
"Kolonialna mentalność polskich elit" (Ewa Thompson) Po przykłady nie trzeba sięgać daleko: Bronisław Komorowski w Sejmie w 2007 roku w przemówieniu prezentującym stanowisko klubu poselskiego PO przed wyborami, powiedział coś takiego: „naszym celem jest jak najszybsze zakopanie całej Polski, razem ze wszystkimi mohairowymi beretami, po same uszy w Unii Europejskiej, tak aby już nigdy się nie mogła się z niej wykopać. Ten jeden głos wystarczy, aby całkowicie stracić zaufanie do Platformy Obywatelskiej. Jest to tylko tęczowa koalicja propagandowych populistów. Nic więcej.
[3] W tekście „Pomieszanie porządków” (142) pisałem o „Doktrynie Kornela Morawieckiego” Nie ważne pod jakie kto chowa się sztandary. Ważne, co z tego wynika. To tak w skrócie. Polecam zapoznanie się z wersją źródłową tutaj
[4] Tekst "OBCY", komentarz "do hr Pim de Pim"
[5] Wystąpienie pani Barbary Fedyszak Radziejowskiej o zbyt niskiej samoocenie Polaków.
______________________________________________________________________________
Przypisy dla uczniów szkoły Katarzyny Hall:
*) Inferno, infernum. Cel metodyczny Ministerstwa Edukacji Narodowej. Zero tolerancji dla myślenia. Zgodnie ze swoją łacińską nazwą (infernum), piekło jest najniższym miejscem we wszechświecie.
* * *
- michael - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz