Europejska wolność wyboru oprogramowania

avatar użytkownika Paweł Wąsowicz

Od początku marca amerykański producent oprogramowania, firma Microsoft, dołącza do swojego systemu operacyjnego aplikację umożliwiającą dokonanie wyboru instalacji przeglądarki internetowej. Jest to efekt porozumienia pomiędzy dostawcą systemu Windows i Komisją Europejską, która od wielu lat zarzuca amerykańskiemu producentowi praktyki monopolistyczne w zakresie dostarczanego oprogramowania. Warto zaznaczyć, że pomysł dołączenia aplikacji z wyborem przeglądarki pochodzi od samej firmy Microsoft i został pozytywnie zweryfikowany przez unijnego komisarza do spraw konkurencji Panią Neelie Kroes. Zadowolenia oczywiście nie ukrywają najwięksi konkurenci potentata, firmy Opera Software oraz Mozilla Corporation.

Zadowolenie konkurencji oczywiście nie może budzić i nie budzi większego zdziwienia. W końcu otrzymali nie tylko darmową reklamę, której odbiorcami będzie ok. 90% aktywnych internautów zamieszkujących Unię Europejską, ale także udało się im sprowokować dyskusję dotyczącą stosowania otwartych standardów w internecie. Programiści tworzący strony internetowe zaczną interesować się tym jak ich produkt będzie wyglądał w alternatywnych programach. Osoby, które do tej pory nie korzystały z Internet Explorer, wiedzą że problem ten często uniemożliwiał swobodne korzystanie z sieci. I ten fakt osobiście upatrywałbym jako sukces społeczności skupionej wokół Wolnego Oprogramowania.

Inaczej jednak wygląda ocena dokonań urzędników Komisji Europejskiej. W mojej opinii jest to kolejny przejaw, albo raczej kolejny krok w sukcesywnie realizowanej polityce interwencjonizmu. Możemy dyskutować nad tym w jaki sposób firma Microsoft osiągnęła obecną pozycję, którą w jakimś stopniu można nazywać monopolistyczną, ale nie można odbierać jej praw należnych z tytułu własności do produktu który stworzyła. Dlaczego ocena i strategia działań urzędniczej struktury państwa europejskiego dotyczy efektów, a nie przyczyn zidentyfikowanego problemu? System operacyjny Windows, jeśli takie byłoby pragnienie jego twórców, nie musi w ogóle zezwalać na instalację innego oprogramowania niż to, które jest firmowane przez Microsoft. Problem monopolizacji tej sfery rynku nie dotyczy przecież poszczególnych aplikacji znajdujących się na pulpicie użytkownika, ale dotyczy właśnie tego „pulpitu”. Jestem głęboko przekonany że problem wolności do stosowania narzędzi informatycznych leży w tym przypadku nie po stronie amerykańskiej korporacji, ale jest efektem długoletnich szkodliwych działań i zaniedbań ze strony struktur państwowych. Jaka firma jest dostawcą oprogramowania wykorzystywanego w urzędach Unii Europejskiej? Jaki rodzaj formatów dokumentacji wymienianej z obywatelami jest stosowany w tych urzędach? Jakie są wymagania w kwestii systemu operacyjnego do poprawnego działania oprogramowania komunikacyjnego z urzędami? Na jakim oprogramowaniu realizowana jest edukacja informatyczna? Jeśli odpowiedzi na te pytania wskazują na dobrowolne korzystanie z usług dostawcy, posądzanego o praktyki monopolistyczne, to winnym tych praktyk jest klient.

Od wielu lat jestem użytkownikiem Wolnego Oprogramowania, już na poziomie systemu operacyjnego. Nie mam kłopotów z dobraniem odpowiednich dla mnie aplikacji, które wykorzystuję zarówno do pracy, nauki czy rozrywki. Dzięki odpowiedniemu doborowi urządzeń nie mam kłopotów z ich obsługą w używanym przeze mnie systemem operacyjnym. Nikt mnie nie zmuszał do dokonywania w tym przypadku takich, a nie innych wyborów. No może z wyjątkiem sytuacji, kiedy konieczną była wymiana danych z urzędem, przemknęła mi w głowie myśl żeby „nie wydziwiać” i zainstalować na komputerze Jedyny Słuszny System Operacyjny...

Paweł Wąsowicz

(wpis pochodzi z blogu "Tylko orły szybują nad granią...")

 

napisz pierwszy komentarz