Afera większa niz hazardowa (adamkuz)
Donald Tusk oświadczył, że chcemy zmienić model refundacji - w taki sposób, żeby to nie był prosty sposób zarabiania przez firmy farmaceutyczne. Nie muszę (...) przekonywać, jak skutecznie działają firmy farmaceutyczne na rynku mediów i opinii publicznej. Święte słowa panie premierze, uważam jednak, że nie docenia Pan firm farmaceutycznych, które przede wszystkim skutecznie wpływają na pański rząd.
A oto konkretny przykład takich działań. W wielu wsiach w Polsce z powodów ekonomicznych nie mogą powstać apteki, ich funkcje spełnia ponad 1000 punktów aptecznych. Każdy kto choć na krótko mieszkał z dala od miejskiego zgiełki doskonale wie jak bardzo takie placówki są potrzebne a w niektórych przypadkach niezbędne. Kierownikiem takiego punktu może być magister farmacji lub jak to się dzieje w praktyce technik po pięcioletnim stażu w aptece. Placówki te działają zgodnie z prawem zaopatrując mieszkańców małych miejscowości w niezbędne leki i środki sanitarne. Do tej pory nie można było tam sprzedawać leków znajdujących się na negatywnej liście ministerstwa zdrowia. Chodziło głównie o psychotropy i leki silnie działające
We wrześniu pani minister Kopacz nie mogąc odnotować żadnych sukcesów w swoim resorcie postanowiła wziąć się za punkty apteczne podpisując tzw. pozytywna listę z nazwami handlowymi. Okazało się, że leki OTC (wydawane w aptekach bez recepty lekarskiej) jednej firmy można sprzedawać a innej już nie. Na przykład Gripex nie powinien wpaść w niepowołane ręce mieszkańców wsi a taki Coldrex takoż składający się głównie z paracetamolu już może służyć poprawie zdrowia. Wygląda na to, że sama idea OTC dająca pacjentom możliwość samoleczenia przy powszechnie występujących dolegliwościach zostało twórczo rozwinięta przez panią minister decydującą pod jaką nazwą paracetamol plus coś tam ma trafić do ludzi.
Pani minister zaprowadziła także porządek z lekami na receptę. Prazol produkowany przez Polkę Pabianice nie jest mile widziany ale taki Polprazol firmy Polfarma już tak. Należy mniemać, że przedrostek Pol czyni cuda jeśli chodzi o skuteczność leku. Według ministerstwa na wsiach nie wolno sprzedawać preparatów: bebiko, vibovit, lacidofil, validol a nawet parafiny. Widać tutaj szczególna troskę władzy o popierające ją społeczeństwo, które diabli wiedzą co mogłoby zrobić z tymi substancjami. Szczególnie groźna wydaje się być parafina.
W posunięciach pani Kopacz trudno doszukać się jakiejkolwiek logiki chyba, że rząd najjaśniejszej Rzeczypospolitej postanowił wskazać, którzy wytwórcy farmaceutyków są bliżsi jego sercu. A rynek jest spory, wart jakieś 25 mld zł. Oczywiście nie napiszę tutaj, że mamy do czynienia z przekrętem jeszcze większym i jeszcze bardziej bezczelnym niż afera hazardowa gdyż z niezawisłymi sądami w tym kraju nie żartów a lobbyści koncernów farmaceutycznych to nie jacyś właściciele jednorękich bandytów tylko ludzie naprawdę poważni.
W branży farmaceutycznej nie ma miejsca na żaden przypał, tutaj nie działa się na chama ale systematycznie i skutecznie. Najpierw pani minister wpadła na pomysł aby wprowadzić jednolite marże na ceny leków. Posunięcie takie absolutnie nie powinno dziwić u rządu powszechnie krytykowanego za skrajny liberalizm gospodarczy. Tak oto ukrócono karygodną praktykę kupowania trochę tańszych medykamentów przez ludzi o niskich dochodach. Zresztą tacy sami sobie winni, trzeba była kraść a nie uczciwie pracować całe życie. Jak stwierdził Donald Tusk w Polsce nie ma powodów do narzekania a ci, którzy to robią to malkontenci i nieudacznicy.
Następny etap akcji mającej na celu podniesienia zdrowotności to ograniczenie asortymentu aptek internetowych, których właściciele byli tak bezczelni, że sprzedawali leki znacznie taniej niż duże apteki. W końcu konkurencja konkurencją ale ktoś musi tym wszystkim sterować.
Etapem końcowym będzie likwidacja wszelkiej konkurencji dla dużych aptek bo kto będzie prowadził punkt apteczny w którym nawet Gripexu sprzedać mu nie wolno. Wszystko to oczywiście pod hasłem dobra pacjenta zgłasza tego przewlekle chorego z miejscowości z której do najbliższej apteki jest kilkanaście kilometrów.
Wiceminister zdrowia Marek Twardowski gwałtownie temu zaprzeczał w Sejmie, twierdząc, że resort zdrowia stara się rozwiązać problemy tych placówek w związku z listą leków, jakie mogą sprzedawać. Domyślacie się państwo jak? To proste, przez wprowadzenie nowej ustawy, prawa farmaceutycznego. Biorąc pod uwagę dotychczasową praktykę ministerstwa jak nic znajdzie się tam forsowany przez farmaceutycznych lobbystów przepis uzależniający liczbę aptek od liczby mieszkańców. Powinno to zapewnić godziwe zyski komu trzeba i skutecznie wyeliminuje głupie pytania o jakąś tam listę. Usłużne media na pewno przedstawią nowe przepisy jako kolejny milowy krok w heroicznej walce pani Kopacz o to abyśmy zdrowi byli. Wszyscy.
http://adamkuz.salon24.pl/146325,afera-wieksza-niz-hazardowa
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Sprawa hazardu? To nie jest żadna afera. To propaganda.
Przeciwnie. Korupcja jest ostoją aktualnie rządzącego reżimu, jest jego historią, podstawowym narzędziem i fundamentalną racją stanu. Jeśli już coś, to raczej obrona korupcji.
To jest najważniejsza cecha wszystkich totalitarnych kleptokracji, których jedynym celem jest władza i tylko władza za każdą cenę. Tak jest na wszystkich kontynentach i we wszystkich krajach tego świata, wszędze tam, gdzie władzę zagarnęły takie pasożyty jak czarny Robert Mugabe w Afryce, czerwony Józef Stalin w Azji, brunatny Adolf Hitler w Europie, czy tam ktokolwiek gdziekolwiek. O korupcyjnym imperatywie kategorycznym takich systemów decyduje ich grzech pierworodny. A nosi on nazwę "władza za każdą cenę".
Wszelkie inne doktryny, piękne słowa i uczone kocoboły, to tylko kolorowe jarmarki, baloniki na druciku. Taka jest istota i sens "przodujących doktryn postępowego świata w XXI wieku", taka jest postpolityka, która tkana jest wyłącznie z propagandowych przekazów dziennych, których przyczyna, okazja i treść obliczona jest na chwilowy efekt, bieżące wrażenie, doraźny skutek propagandowy.
Nigdy, żaden uprawiający postpolitykę reżim nie interesował się nigdy ani zdrowiem, ani żadnymi aspiracjami, ani niczym, co dotyczy ludzi krzątających się po ich włościach. To wszystko, co dotyczy interesów narodowych, grupowych, ludowych mają nigdzie, nawet nie w sempiternie, jeśli jest tam coś, to raczej tylko wazelina.
Żadnych spraw państwowych, nic, pusto, nie ma strategii, polityki, ani żadnych doktryn, ani słowa, ani sekundy poważniejszej refleksji o przyszłości, o tym co będziemy jedli jutro, czym palili w piecach, nie wiemy czy nas za chwilę ktoś nie sprzeda, czy nas ktoś nie kupi, nie pogoni w niewolę, nie użyje, nie zamieni na surowiec wtórny. Takie reżimy, to wszystko mają generalnie w dupie. To ich zupełnie nic nie obchodzi.
Początkiem, wbrew pozorem nie był Francis Fukuyama, który kończąc historię, zaczął postpolitykę. To są oczywiście te kocoboły, o których pisałem wyżej. Teksty komunistycznych propagandystów z KGB, czy tam GRU, którzy wypisywali brednie o upadku komunizmu. Ciekawszym i bardziej prawdziwym protoplastą tego całego bałaganu był Neron, który kazał spalić Rzym, by chwilę popatrzeć na przejmujące widowisko. Tylko tyle.
Nie bądżmy naiwni. Afera hazardowa jest wyłącznie po to, aby osłoniła rzeczywiście ważne mechanizmy korupcji, aby odwróciła od nich uwagę. Nawet sam hazard jest tu tylko propagandowym chłopcem do bicia. Prawdziwym dramatem jest to, że cały ten system jest jednym wielkim oszustwem, które polega na korupcji, istnieje dzięki korupcji. Korupcja jest sensem, ostoją i fundamentalną racją stanu takich reżimów. Korupcja jest grzechem pierwotnym takich reżimów. Grzechy notoryczne od chwili poczęcia, długo przed wyborami, afera hazardowa nie jest pierwszym skandalem stulecia, takich skandali mamy cały serial, od chwili poczęcia tej formacji politycznej Korupcja stosowana jako narzędzie utrzymania władzy jest totalnym systemem docierającym wszędzie. Media, sądy, prokuratura i adwokatura, elity,... Liczy się tylko władza.
To jest grzech pierworodny wszelkich kleptokracji, które umierają, gdy ginie korupcja. Korupcja staje się więc najbardziej pielęgnowaną wartością, podstawowym kryterium racjonalnego działania, pragmatyczną wytyczną zdemoralizowanej etyki totalitarnego społeczeństwa.
Dlaczego dziennikarze nie podejmują takich tematów jak "afera farmaceutyczna"? Bo to się dziennikarzom nie opłaca. Pisanie prawdy nie jest efektywne w zdemoralizowanym świecie systemu totalitarnego. Dziennikarz piszący prawdę, nawet tylko o pogodzie, jest już tylko dziennikarzem niszowym.
Jeśli napisze prawdę drażniącą władców, prokurator stawia mu zarzut. W ten sposób dzienikarze stają się skorumpowaną kadrą policyjną kleptokracji. Józef Stalin sto lat temu, mawiał, że dziennikarze są naszą najważniejszą bronią. Nie armaty. A dziennikarze.
Propaganda jest awangardą upodlenia społeczeństw zagarnianych przez kleptokrację. To wyjaśnia, dlaczego sztuczki z listą leków takich lub owakich nie są żadnym przedmiotem najmniejszego nawet zainteresowania żadnych dziennikarzy śledczych. Życie i zdrowie Polaków? A kogo to do jasnej Anielki obchodzi? Schetyna czy Tusk, to jest temat, co nie? Też zresztą dęty. ____________________________________________________________________ http://adamkuz.salon24.pl/146325,afera-wieksza-niz-hazardowa
michael
2. Propaganda jest awangardą upodlenia społeczeństw zagarnianych
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl