Droga przez gospodarkę
FreeYourMind, wt., 08/12/2009 - 07:54
Nie wiem, czemu, ale mnie wolne państwo kojarzy się z takim, które ma możliwość samodecydowania o swoich sprawach (nie zaś wykonywania czyichś dyrektyw), z niezależnością od sąsiadów oraz z wolnością obywateli. Nie jest to skomplikowany zestaw warunków, choć oczywiście, można by je jeszcze uszczegółowić. Wydaje się bowiem, że państwo, którego władze nie mogą podejmować samodzielnie decyzji, państwo, którego sprawami zajmują się albo wprost, albo poprzez swoją agenturę, sąsiedzi oraz państwo, w którym obywatel jest petentem dla biurokratów, karteli oraz skoligaconych ze strukturami przestępczymi oligarchów (w strojach polityków) – nie może być uznane za wolne, nawet gdyby się mocno zmrużyło oczy.
Tymczasem I. Janke, pisząc wstęp do swojej książki, opowiada to, co w gruncie rzeczy mógłby powiedzieć i T. Lis (i nawet nie wiem, czy nie mówił) w swoich „analitycznych” książkach – coś, co należy do kanonu nowomowy III RP, a więc następujące twierdzenia:
„Wolność zdobyta w 1989 roku przyniosła wiele sukcesów. Zmieniło się życie każdego z nas. Po dwudziestu latach Polska jest zupełnie innym krajem. Z satelickiego tworu uzależnionego od reżimu ZSRR stała się niezależnym państwem należącym do struktur największych instytucji wolnego świata.”
Tego typu tekstów zapewne uczy się dzieci w polskich szkołach podstawowych, ale chyba dziennikarz przyglądający się naszej rzeczywistości od dłuższego czasu, mógłby spojrzeć trochę krytycznie - i oczywiście patrzy, toteż za chwilę Janke dodaje coś zupełnie z innej beczki:
„Mimo to czujemy, że nie jest tak, jak mogłoby być. Państwo – słabe i niesprawne – nie spełnia swoich podstawowych powinności wobec obywateli. Jego najważniejsze instytucje ciągle działają tak, jakby były wrogie zwykłemu człowiekowi. Państwo polskie w ciągu ostatnich dwudziestu lat nie stworzyło niemal żadnych wielkich projektów. Nie ma ani nowych potężnych uniwersytetów, ośrodków naukowych, badawczych, centrów technologii, nie ma dróg i autostrad. To, co się udało, jest w dużej mierze zasługą przedsiębiorczych obywateli i prywatnych firm.
W pierwszej dekadzie wolne państwo polskie nie było nastawione na obsługę zwykłych obywateli. Zajmowało się przede wszystkim interesami kasty funkcjonariuszy dawnego reżimu, członków rozmaitych korporacji, towarzystw, znajomych.”
Jak można pogodzić przywołany wcześniej wstępny akapit z tymi dwoma następnymi, jeden Janke tylko wie. Jeśli bowiem państwo jest wolne i niezależne, jeśli zmieniło się nasze życie (domyślamy się, że na lepsze), jeśli należymy do struktur wolnego świata, to skąd ta lista zaniedbań, braków i patologii? Czy nie prościej powiedzieć, iż właśnie to, co skonstruowano pod koniec lat 80. (cezura 1989 jest myląca, bo komuniści zaczęli przygotowywać sobie miękkie lądowanie już wcześniej) wcale wolnym państwem wolnych obywateli nie jest? No ale wtedy wypadałoby zapytać, to co w takim razie robią w nim ludzie mediów, którzy powinni przez cały ten czas umacniania się republiki bananowej, bić na alarm. Wtedy też potrzebny byłby zbiorowy rachunek sumienia dziennikarzy, którzy przez ostatnie 20 lat stać mieli na straży obywatelskich swobód i strzec tychże swobód przed uzurpatorskimi zapędami ludzi władzy.
Do tradycji związanej z mitologicznym przekazem III RP należy porównywanie nas do krajów byłego bloku sowieckiego (w tym, rzecz jasna, do peerelu) lub krajów jeszcze uboższych, ponieważ na ich tle Polska wygląda o wiele lepiej niż gdyby zestawiono ją z poziomem cywilizacyjnym krajów zachodnioeuropejskich. W ten sposób, gdy przeciętny obywatel sobie unaoczni, że mogłoby z nim (z jego rodziną, z jego okolicą) być jeszcze gorzej, to od razu lżej mu się na duszy robi, gdy sobie spojrzy za okno (zwłaszcza jak ma widok na jakąś warszawską galerię czy multikino). Oczywiście mitologiczny przekaz właśnie w tym miejscu się urywa - nikt przecież zwykłemu obywatelowi, który ma się cieszyć i zachwycać ową III RP („taką, jaka jest”) - nie powie, że to, co widzi za oknem to fasada taka sama jak pełne sklepy za wczesnego Gierka, gdyż 1) obecne polskie życie publiczne odbywa się na jeszcze większy kredyt niż za czasów pierwszej komuny, 2) większość liczących się podmiotów gospodarczych funkcjonujących w naszym życiu gospodarczym, to podmioty z kapitałem zagranicznym (więc nie pomnażają naszego majątku narodowego, lecz wywożą zyski za granicę), 3) drakoński fiskalizm (jawny i ukryty) w Polsce i przerost biurokracji właściwie wyklucza jakikolwiek skok cywilizacyjny przeciętnych obywateli.
Dziś doszło do tego, że kapitalizm utożsamiony został z możliwością robienia shoppingu w hipermarketach, nie zaś z warunkami pozwalającymi talentem, przedsiębiorczością, sprytem, odwagą i determinacją dojść do lepszego statusu finansowego. Każdy, kto zajmował się choć przez chwilę działalnością gospodarczą w Polsce (ja się zajmowałem), wie doskonale, że jak nie zarąbie go na pierwszej prostej ZUS i biurokracja, to na drugim okrążeniu pojawią się przeszkody „wyższego rzędu”, a więc skarbówka i sitwy różnego rozmiaru (na trzecie okrążenie nie wchodzi się bez koligacji politycznych z jakimiś radnymi czy parlamentarzystami). Każdy, kto przyjrzał się choć przez chwilę już nawet nie warszawskim, lecz jakimś prowincjonalnym „kadrom” polskiej administracji, ten wie, jak wzajemnie potrafią sobie robić na złość (właśnie na gruncie działalności państwowej!), jeśli przedstawiciele tychże kadr reprezentują odmienne ugrupowania polityczne. Człowiekowi żyjącemu na Zachodzie tego typu realia nie mieściłyby się w głowie (chyba że chodziłoby o jakiś bantustan), my zaś wiemy, że innych realiów w Polsce nie ma.
Nie wzięły się one jednak znikąd, co Janke powinien wiedzieć. To bowiem była „droga przez gospodarkę”, która oficjalnie miała skutkować lepszym bytem obywateli, a tak naprawdę doprowadziła do wykształcenia się kasty czerwono-różowych oligarchów, którzy właściwie mają w swych rękach wszystko i dla których państwo stanowi jeden wielki żer. Kapitalizm polityczny, o czym obszernie pisała J. Staniszkis w swej najlepszej jak dotąd książce „Postkomunizm”, polegał na „przeskoczeniu” etapu wolnorynkowej gry, w której mogą uczestniczyć zwykli ludzie i na wprowadzeniu możliwości bogacenia się wyłącznie dla osób uprzywilejowanych (tj. związanych z szeroko rozumianym establishmentem III RP). Owszem, tzw. frajerom, a więc tym, co „uwierzyli w III RP”, pozwolono nieco więcej niż za peerelu zarabiać (trzymać ludzi na bydlęcym poziomie jak za sowietyzacji nie było możliwe, bo by zmietli „klasę polityczną”), ale tylko po to, by jeszcze więcej przekazywali państwu w formie najrozmaitszych danin, bez których establishment nie mógłby się bawić tak, jak się bawi na nasz koszt od 20 lat.
Na tym jednak nie koniec, bo przecież – o czym niedawno pisał obszernie B. Wildstein – J. Kaczyński (obok niego i inni, jak choćby A. Macierewicz czy J. Olszewski) wskazywał od pierwszych lat na patologiczność mechanizmów państwotwórczych i gospodarczych w III RP. Wizja radykalnego przełomu to nie było coś, co - jak pisze Janke - wymyślił R. Matyja z P. Śpiewakiem, ale co było obecne dużo wcześniej w myśli środowisk antykomunistycznych. To właśnie koncepcję radykalnego przełomu, wprowadzaną w życie za czasów kaczystów – torpedował establishment III RP z całym szwadronem „ludzi mediów”, którzy nawet nie chcieli słyszeć o jakimś „nowym początku”, a już nie daj Boże o lustracji, dekomunizacji i rozliczeniu. Dwa lata rządów kaczystów stanowiły więc nieustanną szarpaninę z tymi środowiskami, w których prym wiodła przecież - obok trzęsących się ze strachu czerwonych - ciemniacka „Platforma Obywatelska”. I to ta ciemniacka „PO” szła do przyspieszonych wyborów w 2007 r. jako „wyzwolicielska” z kaczystowskiego putinizmu ze swoją kompletnie idiotyczną (ale skuteczną, bo w Polsce ludzi ciemnych nie brakuje) kampanią o „cudzie gospodarczym” i „drugiej Irlandii”. Swoją drogą, zaraz po przejęciu władzy ciemniacy zaczęli się umizgiwać do Putina (choć przecież „putinizacja” Polski miała oznaczać coś strasznego). Jeśli więc dziś Janke wini PiS za polskie patologie, to chyba w trakcie 20-letniej lekcji historii był na wagarach.
http://jankepost.salon24.pl/142818,pis-i-po-zmarnowane-cztery-lata
http://www.rp.pl/artykul/401578_Wildstein__Apologia_Kaczynskiego.html
Tymczasem I. Janke, pisząc wstęp do swojej książki, opowiada to, co w gruncie rzeczy mógłby powiedzieć i T. Lis (i nawet nie wiem, czy nie mówił) w swoich „analitycznych” książkach – coś, co należy do kanonu nowomowy III RP, a więc następujące twierdzenia:
„Wolność zdobyta w 1989 roku przyniosła wiele sukcesów. Zmieniło się życie każdego z nas. Po dwudziestu latach Polska jest zupełnie innym krajem. Z satelickiego tworu uzależnionego od reżimu ZSRR stała się niezależnym państwem należącym do struktur największych instytucji wolnego świata.”
Tego typu tekstów zapewne uczy się dzieci w polskich szkołach podstawowych, ale chyba dziennikarz przyglądający się naszej rzeczywistości od dłuższego czasu, mógłby spojrzeć trochę krytycznie - i oczywiście patrzy, toteż za chwilę Janke dodaje coś zupełnie z innej beczki:
„Mimo to czujemy, że nie jest tak, jak mogłoby być. Państwo – słabe i niesprawne – nie spełnia swoich podstawowych powinności wobec obywateli. Jego najważniejsze instytucje ciągle działają tak, jakby były wrogie zwykłemu człowiekowi. Państwo polskie w ciągu ostatnich dwudziestu lat nie stworzyło niemal żadnych wielkich projektów. Nie ma ani nowych potężnych uniwersytetów, ośrodków naukowych, badawczych, centrów technologii, nie ma dróg i autostrad. To, co się udało, jest w dużej mierze zasługą przedsiębiorczych obywateli i prywatnych firm.
W pierwszej dekadzie wolne państwo polskie nie było nastawione na obsługę zwykłych obywateli. Zajmowało się przede wszystkim interesami kasty funkcjonariuszy dawnego reżimu, członków rozmaitych korporacji, towarzystw, znajomych.”
Jak można pogodzić przywołany wcześniej wstępny akapit z tymi dwoma następnymi, jeden Janke tylko wie. Jeśli bowiem państwo jest wolne i niezależne, jeśli zmieniło się nasze życie (domyślamy się, że na lepsze), jeśli należymy do struktur wolnego świata, to skąd ta lista zaniedbań, braków i patologii? Czy nie prościej powiedzieć, iż właśnie to, co skonstruowano pod koniec lat 80. (cezura 1989 jest myląca, bo komuniści zaczęli przygotowywać sobie miękkie lądowanie już wcześniej) wcale wolnym państwem wolnych obywateli nie jest? No ale wtedy wypadałoby zapytać, to co w takim razie robią w nim ludzie mediów, którzy powinni przez cały ten czas umacniania się republiki bananowej, bić na alarm. Wtedy też potrzebny byłby zbiorowy rachunek sumienia dziennikarzy, którzy przez ostatnie 20 lat stać mieli na straży obywatelskich swobód i strzec tychże swobód przed uzurpatorskimi zapędami ludzi władzy.
Do tradycji związanej z mitologicznym przekazem III RP należy porównywanie nas do krajów byłego bloku sowieckiego (w tym, rzecz jasna, do peerelu) lub krajów jeszcze uboższych, ponieważ na ich tle Polska wygląda o wiele lepiej niż gdyby zestawiono ją z poziomem cywilizacyjnym krajów zachodnioeuropejskich. W ten sposób, gdy przeciętny obywatel sobie unaoczni, że mogłoby z nim (z jego rodziną, z jego okolicą) być jeszcze gorzej, to od razu lżej mu się na duszy robi, gdy sobie spojrzy za okno (zwłaszcza jak ma widok na jakąś warszawską galerię czy multikino). Oczywiście mitologiczny przekaz właśnie w tym miejscu się urywa - nikt przecież zwykłemu obywatelowi, który ma się cieszyć i zachwycać ową III RP („taką, jaka jest”) - nie powie, że to, co widzi za oknem to fasada taka sama jak pełne sklepy za wczesnego Gierka, gdyż 1) obecne polskie życie publiczne odbywa się na jeszcze większy kredyt niż za czasów pierwszej komuny, 2) większość liczących się podmiotów gospodarczych funkcjonujących w naszym życiu gospodarczym, to podmioty z kapitałem zagranicznym (więc nie pomnażają naszego majątku narodowego, lecz wywożą zyski za granicę), 3) drakoński fiskalizm (jawny i ukryty) w Polsce i przerost biurokracji właściwie wyklucza jakikolwiek skok cywilizacyjny przeciętnych obywateli.
Dziś doszło do tego, że kapitalizm utożsamiony został z możliwością robienia shoppingu w hipermarketach, nie zaś z warunkami pozwalającymi talentem, przedsiębiorczością, sprytem, odwagą i determinacją dojść do lepszego statusu finansowego. Każdy, kto zajmował się choć przez chwilę działalnością gospodarczą w Polsce (ja się zajmowałem), wie doskonale, że jak nie zarąbie go na pierwszej prostej ZUS i biurokracja, to na drugim okrążeniu pojawią się przeszkody „wyższego rzędu”, a więc skarbówka i sitwy różnego rozmiaru (na trzecie okrążenie nie wchodzi się bez koligacji politycznych z jakimiś radnymi czy parlamentarzystami). Każdy, kto przyjrzał się choć przez chwilę już nawet nie warszawskim, lecz jakimś prowincjonalnym „kadrom” polskiej administracji, ten wie, jak wzajemnie potrafią sobie robić na złość (właśnie na gruncie działalności państwowej!), jeśli przedstawiciele tychże kadr reprezentują odmienne ugrupowania polityczne. Człowiekowi żyjącemu na Zachodzie tego typu realia nie mieściłyby się w głowie (chyba że chodziłoby o jakiś bantustan), my zaś wiemy, że innych realiów w Polsce nie ma.
Nie wzięły się one jednak znikąd, co Janke powinien wiedzieć. To bowiem była „droga przez gospodarkę”, która oficjalnie miała skutkować lepszym bytem obywateli, a tak naprawdę doprowadziła do wykształcenia się kasty czerwono-różowych oligarchów, którzy właściwie mają w swych rękach wszystko i dla których państwo stanowi jeden wielki żer. Kapitalizm polityczny, o czym obszernie pisała J. Staniszkis w swej najlepszej jak dotąd książce „Postkomunizm”, polegał na „przeskoczeniu” etapu wolnorynkowej gry, w której mogą uczestniczyć zwykli ludzie i na wprowadzeniu możliwości bogacenia się wyłącznie dla osób uprzywilejowanych (tj. związanych z szeroko rozumianym establishmentem III RP). Owszem, tzw. frajerom, a więc tym, co „uwierzyli w III RP”, pozwolono nieco więcej niż za peerelu zarabiać (trzymać ludzi na bydlęcym poziomie jak za sowietyzacji nie było możliwe, bo by zmietli „klasę polityczną”), ale tylko po to, by jeszcze więcej przekazywali państwu w formie najrozmaitszych danin, bez których establishment nie mógłby się bawić tak, jak się bawi na nasz koszt od 20 lat.
Na tym jednak nie koniec, bo przecież – o czym niedawno pisał obszernie B. Wildstein – J. Kaczyński (obok niego i inni, jak choćby A. Macierewicz czy J. Olszewski) wskazywał od pierwszych lat na patologiczność mechanizmów państwotwórczych i gospodarczych w III RP. Wizja radykalnego przełomu to nie było coś, co - jak pisze Janke - wymyślił R. Matyja z P. Śpiewakiem, ale co było obecne dużo wcześniej w myśli środowisk antykomunistycznych. To właśnie koncepcję radykalnego przełomu, wprowadzaną w życie za czasów kaczystów – torpedował establishment III RP z całym szwadronem „ludzi mediów”, którzy nawet nie chcieli słyszeć o jakimś „nowym początku”, a już nie daj Boże o lustracji, dekomunizacji i rozliczeniu. Dwa lata rządów kaczystów stanowiły więc nieustanną szarpaninę z tymi środowiskami, w których prym wiodła przecież - obok trzęsących się ze strachu czerwonych - ciemniacka „Platforma Obywatelska”. I to ta ciemniacka „PO” szła do przyspieszonych wyborów w 2007 r. jako „wyzwolicielska” z kaczystowskiego putinizmu ze swoją kompletnie idiotyczną (ale skuteczną, bo w Polsce ludzi ciemnych nie brakuje) kampanią o „cudzie gospodarczym” i „drugiej Irlandii”. Swoją drogą, zaraz po przejęciu władzy ciemniacy zaczęli się umizgiwać do Putina (choć przecież „putinizacja” Polski miała oznaczać coś strasznego). Jeśli więc dziś Janke wini PiS za polskie patologie, to chyba w trakcie 20-letniej lekcji historii był na wagarach.
http://jankepost.salon24.pl/142818,pis-i-po-zmarnowane-cztery-lata
http://www.rp.pl/artykul/401578_Wildstein__Apologia_Kaczynskiego.html
- FreeYourMind - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
22 komentarzy
1. ble ble ble ...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com
2. Andruch
3. Foxx
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com
4. wulkan Polska narazie tylko dymi, jednak na tym się nie skończy.
5. andruch2001
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Maryla,
jerry
7. No, może nie w panikę,
jerry
8. @jerry ;)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Maryla,
jerry
10. Czy oni widzą swoją śmieszność?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. No i tu
jerry
12. ;))
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Jak Millera?
jerry
14. Natmiast co do metod,
jerry
15. niezgodne z regulaminem
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. andruch2001
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. ble ble ble
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com
18. Śmieszą mnie te wasze wzajemne podchody ..
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. andruch,
jerry
20. A teraz,
jerry
21. Smacznego !
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. Dzięki,
jerry