Czas kontry
Europejczyk dźwiga świat. Feministki się zmartwią. Przez wielką część dziejów ludzkości mężczyźni byli kreatywni, a kobiety nie bardzo. Na 4002 ważnych twórców w 21 dziedzinach w okresie od 800 r. p.n.e. do 1950 r. n.e. kobiety stanowiły 2 proc.! Najmocniej wypadały w literaturze japońskiej, sięgając 8 proc. Były bez znaczenia w muzyce klasycznej (0,2 proc.) i nie miały żadnego wkładu w technologię (0,0 proc.).
Zmartwi się także cały tłum multikulti, którzy twierdzą, że każda kultura jest tyle samo warta: Wschód tyle ile Zachód, a prymitywne tyle ile wyrafinowane. Niestety! Zachód był i jest nieporównanie bardziej twórczy od Wschodu. Na obszarze zachodniej cywilizacji działało 97 proc. najważniejszych naukowców. Najbardziej twórczy region globu jest wąskim pasem ziemi między Danią i Szkocją a północnymi Włochami. Tam leżały też główne mocarstwa kolonialne. W owym rdzeniu Zachodu pracowało 80 proc. najważniejszych Europejczyków. Najbardziej twórczym miastem świata był Paryż, grupując 12 proc. wybitnych postaci całej ludzkości.
Dlaczego w Europie bił gejzer talentów? I tu kolejny szok dla obozu postępu. Zachód swoją kreatywność najbardziej zawdzięcza chrześcijaństwu, a zwłaszcza katolicyzmowi. Inkwizycja inkwizycją, ale żadna religia nie zachęcała tak mocno ludzi do samodzielności duchowej jako jednostki, jak czynił to Kościół katolicki. Po wahaniach Kościół przyjął pogląd św. Tomasza z Akwinu, że Bóg dał człowiekowi inteligencję i cieszy się, gdy używa jej do poznania świata. Co prawda judaizm także mocno zachęca do samodzielności umysłu, lecz Żydzi są bardzo twórczy dopiero w zetknięciu z innymi kulturami.
Obecnie są najbardziej kreatywni. Między rokiem 1870, gdy po wyjściu z getta weszli ławą w życie umysłowe Zachodu, a rokiem 1950, granicą badania, mają sześciokrotną nadreprezentację w naukach ścisłych, pięciokrotną w sztuce i muzyce, czterokrotną w literaturze i 14-krotną w filozofii. W odniesieniu do krajów zamieszkania największą nadreprezentację osiągnęli w Niemczech (22-krotną) i we Francji (19-krotną). Po roku 1950 nadreprezentacja jeszcze wzrasta, jeśli miarą są Nagrody Nobla w naukach i literaturze. W pierwszej połowie XX wieku była ona sześciokrotna wśród laureatów, a w drugiej połowie – już 12-krotna.
Na świecie były trzy potęgi duchowe: Niemcy, Wielka Brytania i Francja. W czołówce, chociaż znacznie w tyle, znalazły się Włochy, potem jest przepaść, a za nią Austro-Węgry. Rosja zajęła szóste miejsce. Miejsce Polaków wśród wybitnych twórców Europy nowożytnej (1400-1950) było nader skromne. Z kilku tysięcy mieliśmy tylko 24; połowę stanowili literaci, a drugą uczeni. Nie mieliśmy nikogo w naukach o Ziemi, technologii, sztuce, filozofii. Leżąc w uścisku potężnych Niemiec (550) i dużo słabszej Rosji (130), byliśmy ledwo zipiącym karłem umysłowym, odrobinę lepsi niż garstka Norwegów. Polska, zajmując w Europie 13. miejsce pod względem liczby ważnych twórców, była gorsza od Danii, a lepsza od Bałkanów ujętych zbiorczo. Jak więc ocalimy tożsamość między Niemcami a Rosją?
Geniusz jest ziarnem rzuconym przez los. Nie może paść na mentalny ugór, ponieważ nie wzrośnie. Genialne dzieła pojawiają się w szczególnych warunkach, które skłaniają twórców do morderczej pracy umysłu i dają im samodzielność. Sztuki i nauki kwitną, kiedy najbardziej utalentowani ludzie wierzą, że życie ma cel, zaś funkcję życia stanowi spełnienie tego celu. Trzeba więc prowadzić życie zdyscyplinowane, a cała kultura powinna do tego zachęcać, aby skupiać wysiłki na zadaniach.
Talenty się rozwijają, kiedy ludzie najgłębiej przejmują się swoim miejscem w kosmosie i są najmocniej przekonani o tym, że takie miejsce mają. Musimy otworzyć się na nieskończoność pod postacią Boga lub wszechświata, bo to wyzwala umysł z doraźnych ograniczeń.
Ludzie są najbardziej twórczy, kiedy mogą działać na własny rachunek jako samodzielne jednostki. To zrozumiałe: trzeba wyjść przed stado, żeby zobaczyć więcej. Dlatego Zachód pełen indywidualistów jest bardziej twórczy od Wschodu, gdzie ideałem jest konsensus i harmonia społeczna. Wielkiej kulturze sprzyja też wielość rozmaitych teorii, stylów i technik, duchowe bogactwo kultury. Im więcej różnych narzędzi w warsztacie umysłu, tym lepsza produkcja. A wreszcie, kultura i nauka rozkwitają, kiedy twórcy mają wyraźną wizję ideałów prawdy, piękna i dobra. To są rzeczy, których pragniemy najbardziej. Niestety, postmodernizm stara się je ośmieszyć jako nasze złudzenia.
(...) To nie masy i trendy tworzą zdobycze umysłu, lecz geniusze, przy których jesteśmy jak robaki. Oto pierwsza piątka Zachodu w naukach ścisłych: Newton, Galileusz, Arystoteles, Kepler i Lavoisier. Pierwsza piątka w filozofii, muzyce, literaturze i sztuce: znów Arystoteles, Beethoven i Mozart, Szekspir oraz Michał Anioł. Wymowne jest, że drugie miejsce za Michałem Aniołem zajął Picasso, który zniszczył tradycję klasyczną w sztuce, którą tamten wyniósł na wyżyny.
Spośród 30 największych gigantów ludzkości wszyscy są mężczyznami (14 w naukach ścisłych), a ogromna większość pochodzi z Europy. Tylko trzech żyło przed Chrystusem, 18 przypadło na lata 1600-1900 uznawane za szczyt zachodniej cywilizacji.
Zmierzch Zachodu
Elity twórcze są dziś przeważnie świeckie i wrogie myśli, że wartości transcendentne – tak idealne, że leżące poza naszym światem – mają jakiekolwiek znaczenie. Dlatego ich dzieła nie przetrwają – sądzi Murray. W ostatnim stuleciu objętym jego badaniem – od 1850 r. do 1950 r. – spadła liczba wybitnych osiągnięć w przeliczeniu na mieszkańca globu, mimo powszechnej oświaty, która zwiększyła bazę rekrutacji talentów do twórczej elity. W naukach jest to skutkiem tego, że dość proste odkrycia zostały już dokonane. Kolejne kroki wymagają coraz większych nakładów. Natomiast zmierzch sztuki wynika z upadku wiary w to, że życie ludzkie ma cel, oraz zniszczenia przez Freuda i Nietzschego przekonania, że człowiek jest racjonalny i ma wolną wolę.
Co nas czeka? Prawie nic ze sztuki XX wieku nie przetrwa 200 lat. Europa, niegdysiejsze gniazdo geniuszy, zapadła się duchowo jak starożytny Rzym II wieku n.e. u szczytu potęgi politycznej i sprawności technicznej, nazwany przez historyka Edwarda Gibbona „rasą pigmejów". Dziś tropem Rzymu idzie Unia Europejska, której ideałem jest wygoda życia. Jak trudno taki ideał sławić, świadczy choćby pretensjonalny film „Niebieski” Krzysztofa Kieślowskiego. Tymczasem potężne kultury gloryfikowały tradycję i naród, wzgardzone dziś za wstecznictwo i nędzny nacjonalizm.
Wielka sztuka tak mocno działa nam na wyobraźnię, że obecny nihilizm nie może długo się utrzymać. Ludzie pragnący piękna, prawdy i dobra zdominują ważne uniwersytety świata i nadadzą ton publicznej debacie o doskonałości w sztuce, odkrywając na nowo te stare ideały.
Korzystałem z książki Charlesa Murraya „Human Accomplishment. The Pursuit of Excellence in the Arts and Sciences. 800 B.C. to 1950".
tags: wprost, cywilizacja, Zachód, Europa, kultura
- Unicorn - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Co nas czeka?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Trafna konkluzja ..niestety
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com