Obowiązkowa matura z matematyki - wykład łopatologiczny

avatar użytkownika Spitfire
Jako, że miałem dzisiaj okazję doskonale zrozumieć Kopernika, a twardy jestem i łatwo nie odpuszczam, to postanowiłem wyłożyć istotę sprawy jeszcze raz i to w sposób łopatologiczny. Tekst będzie ciekawy, ponieważ mam zamiar przy okazji poruszyć w nim trochę spraw z dziedziny psychologii. Zapraszam do lektury. MEN zamierza w 2010 roku wprowadzić obowiązkową maturę z matematyki. Pomysł na pierwszy rzut oka wydaje się być dobry, jednakże to co w przyrodzie na pierwszy rzut oka często wydaje się być dobre niekoniecznie musi właśnie takie okazać się w rzeczywistości. Jeśli pszczółka podleci pod kwiat mięsożernej rośliny, bo na pierwszy rzut oka wyda się jej, że znajdzie tam nektar to źle skończy. Bardzo podobnie rzecz ma się ze wszelkimi poglądami. Przypomnę tylko, że komunizm na pierwszy rzut oka dla wielu osób wydawał się być czymś dobrym a i dzisiaj tysiące ludzi nie przejrzało na oczy. Otwartość umysłu to coś co pozwala człowiekowi inteligentnemu zmienić własne poglądy w chwili gdy okazują się one błędne. Dużo ludzi mówi o otwartości umysłu, jednakże jej nie rozumie. Określenie to stało się pustym sloganem, który jest powtarzany niczym mantra, a za którym rzadko kiedy idzie rzeczywiste działanie. W. Łysiak mawia, że "tylko głupcy są nieomylni", co znaczy, że mylimy się wszyscy. Osoby dysponujące otwartością umysłu są zdolne do dostrzeżenia własnych omyłek (co nigdy nie jest łatwe) i zmienienia własnych poglądów. Niestety w zaistniałej sytuacji muszę liczyć na otwartość umysłu z waszej strony i tylko to daje mi szanse. Na wstępie zapytam o to czy jest sens w nauczaniu czegoś co jest nieprzydatne? Czy byłby sens w nauczaniu na przykład całego "Pana Tadeusza" na pamięć, pomimo tego, że to piękna książka? Czy nie lepiej byłoby wkładać czas i energię w nauczanie czegoś innego, na przykład logiki? To pytania czysto retoryczne, gdyż odpowiedź na nie jest oczywista. Powyższe rozumowanie zostało oparte na analogii, a takie rozumowanie częstokroć bywa zawodne, chociaż nie oznacza to, że takie bywa zawsze. Przykład "Pana Tadeusza" nie jest więc dokładnie tym samym co kwestia "matematyki na maturze", jednakże istnieje tutaj pewne podobieństwo, które ma istotne znaczenie i dlatego ta analogia nie jest błędna. Zarówno bowiem nauka "matematyki" na poziomie rozszerzonym (czy z większym na nią naciskiem) jak i nauka "Pana Tadeusza" na pamięć (generalnie) nie będą przydatne ludziom w ich dalszym życiu. Jaki jest więc sens w nauczaniu się czegoś co jest nieprzydatne? Jeśli drobiazgowa znajomość "Pana Tadeusza" może okazać się przydatna dla polonisty to czy powinno się nauczać jej wszystkich ludzi? Jeśli drobiazgowa znajomość matematyki może okazać się przydatna dla inżyniera to czy powinno się jej nauczać drygenta? Czy może dyrygent powinien skupić się na nauce czegoś innego a mieć tylko znajomość podstaw matematyki, która jako tako jest zagwarantowana przez obecny kształt systemu nauczania? Jak wam się to wydaje? Dyrygent zapomni to czego się nauczył po 3 miesiącach i w imię czego się uczył? JUŻ SAM TEN FAKT POWINIEN WYSTARCZYĆ DO STWIERDZENIA, ŻE POMYSŁ MEN JEST GŁUPI. Przejdę teraz do odrobinę innej kwestii. Zapewne większość z was słyszała o takim czymś jak myślenie życzeniowe. Wszystkich tych, którzy nie mieli okazji o tym słyszeć zapewniam, że takie coś istnieje i oznacza myślenie w zgodzie z wyobrażeniami a nie rzeczywistością. Co to oznacza? Oznacza to, że ludzie (wszyscy ludzie!) nie są istotami myślącymi w sposób racjonalny, lecz są istotami starającymi się myśleć racjonalnie. Dotyczy to każdego z nas i nie ma wyjątków. Pomiędzy myśleniem racjonalnym a staraniem się myśleć w sposób racjonalny jest różnica taka jak pomiędzy "wiem, że tak jest a myślę, że tak jest". To prawdziwy kosmos. To co napisałem potwierdza również istnienie dysonansu poznawczego i błędów poznawczych. Przechodząc do rzeczy to większości z nas może się wydawać, że obowiązkowa matura z matematyki zaowocuje poprawą w efektach kształcenia polskiej młodzieży. Niestety wiele wskazuje na to, że taki pogląd jest błędny. Opiera się on na rozumowaniu, że skoro matematyka będzie wymagana na maturze to młodzież zacznie się jej uczyć. Nie wiem po co im ta nauka, skoro matematyka nie przyda im się w dalszym życiu, ale zapytam - dzisiaj język polski jest wymagany na maturze i czy to oznacza, że ludzie go nielubiący więcej się do niego przykładają? Naturalnie, że niektórzy tak, ale większość nie. Dowodzi tego liczba błędów językowych popełniana w internecie, częstokroć przez ludzi po maturze (sic!)!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! O ile jednak nauka języka polskiego jest ważna, bo język polski przydaje się ludziom w ich późniejszym życiu, gdyż komunikatywność ma znaczenie (i nie tylko tu o nią chodzi), o tyle nauka matematyki już tak ważna nie jest. Przy okazji takiego rozumowania (mówiącego, że jeśli wymagam to przełoży się to na wyniki) pomija się cały szereg innych czynników, co prowadzi do błędu logicznego. Wprowadzenie matematyki nie tylko nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, ale przełoży się na szereg innych niekorzystnych rzeczy. Warto zauważyć, że będzie to oznaczało dodatkowy stres dla osób nielubiących matematyki i niewiążących z nią swojej dalszej przyszłości. Dlaczego te osoby mają na siłę uczyć się matematyki? Czy nie wystarczy im poziom podstawowy (który zresztą i tak szybko zostanie zapomniany, gdyż materiał nie będzie powtarzany, i zostanie ograniczony do minimum)? Stres jest bardzo niebezpieczny dla zdrowia. Przyczynia się do samobójstw oraz szeregu chorób, w tym również psychicznych. Czy wszyscy mają ponosić konsekwencje tego, że pewne grono osób nie radzi sobie z matematyką a wybiera kierunki gdzie znajomość matematyki jest wymagana? Takie rozwiązanie proponuje minister Hall a wy je popieracie. Czy nie lepiej byłoby nie traktować tych ludzi (nieprzejawiających zainteresowań matematycznych) w sposób kolektywny i postawić na rozwój ich zainteresowań albo naukę języków obcych, które to o wiele bardziej przydadzą się im w ich przyszłym życiu od znajomości nieużywanej przez większość matematyki? Jeśli uważacie, że lepiej byłoby włożyć energię i czas na naukę młodzieży w inne miejsce aniżeli mało przydatna matematyka to dlaczego popieracie pomysł "obowiązkowej matematyki na maturze"? Co ten pomysł miałby poprawić? W odpowiedzi na to pytanie da się jedynie wyprodukować jakieś banialuki, w stylu "znajomość matematyki przyda się do obliczania procentu rat" (sic!) jak to ktoś z MEN powiedział. Komu się przyda lepsza znajomość matematyki to się mu przyda, ale nie przyda się ona większości i nie należy naciskać na większość. To niedorzeczne. Wiem, że wielu z was łatwo się mówi, iż powinien być większy nacisk na matematykę, bo wy większości edukację macie już za sobią i co to wam szkodzi? Przy okazji wydaje się wam, że to coś poprawi, jednakże prawda jest taka, że to nie poprawi nic. To jedynie stwarza wrażenie, że będzie poprawa, jednak rzeczywistość brutalnie to zweryfikuje. To wszystko imponderabilia i nie da się dokładnie tego wymierzyć, ale można przypuszczać, że nie przyniesie to nic konkretnego. W rzeczywistości pewna część młodzieży odpuści sobie naukę języków obcych na rzecz nieprzydatnej w ich przyszłości matematyki. Będzie to oznaczało pogorszenie szans młodzieży na znalezienie pracy. Wielu polskich rodzin nie stać na dodatkowe korepetycje z matematyki i być może sporo uzdolnionych w innych kierunkach osób znajdzie się przez pomysł MEN w trudnej sytuacji. ----------------- Dzisiaj usłyszałem między innymi takie oto słowa wypowiedziane przez MarkaD: "Próbowałem Ci uzmysłowić że "wiedza matematyczna" to podstawa logicznego myślenia! Podstawa wyciągania właściwych wniosków z przedstawionych faktów. Podstawia stawiania kolejnego kroku po analizie poprzednich. Twoje argumenty na "nie" równie dobrze mogły by dotyczyć wszystkich przedmiotów. Wniosek, zlikwidujmy maturę! Nie ma czegoś takiego jak papierek. Matura świadczy o pewnym poziomie rozmówcy. Jeśli oczywiście jest pełna, a nie uzupełniona wiedzą o tańcu". Otóż muszę zaprzeczyć temu jakoby wiedza matematyczna była podstawą logicznego myślenia. Pomiędzy wiedzą matematyczną a logicznym myśleniem nie ma bowiem żadnego związku. Matematyka nie uczy logiki, chociaż jest logiczna. Można w ogóle nie znać matematyki a myśleć w sposób logiczny. Zaprawdę powiadam Ci, że każde dziecko o wiele bardziej rozwinie się intelektualnie grając na przykład w szachy aniżeli wałkując nudną matematykę, która polega na załadowaniu do mózgu pewnych schematów i operowaniu w zgodzie z nimi. Moje argumenty nie mogłyby "równie dobrze dotyczyć wszystkich przedmiotów", albowiem znajomość innych przedmiotów jest o wiele bardziej przydatna od znajomości matematycznych szablonów pozwalających rozwiązać matematyczne równania (symplifikując). Wytłumacz mi na co komu się to dzisiaj przydaje? Korzystasz na co dzień z matematyki? Któż z niej korzysta? I nie wiem skąd wyciągnąłeś wniosek mówiący aby "zlikwidować maturę"? Ja nic takiego nie napisałem. I zapewniam Cię Marku, że posiadanie matury nie świadczy o poziomie rozmówcy. O poziomie rozmówcy świadczy poziom rozmowy. Znam ludzi o wiele bardziej inteligentnych, którzy nie mają matury od nawet takich, którzy skończyli studia (sic!). Nawiasem mówiąc, słyszałeś może o takim czymś jak wykształcenie domowe? Rzecz jest dzisiaj mało popularna, jednakże daję sobie uciąć dwie ręce, że człowiek po takim wykształceniu potrafi być o wiele bardziej inteligentny od maturzysty, który zdał tak zwanym prześlizgiem. Dzisiaj usłyszałem między innymi takie oto słowa wypowiedziane przez jlv2: "Nigdy nie wiadomo, co się do czego może przydać. Jestem programistą. Po co mi genetyka, choćby jej podstawy? A jednak, istnieje pojęcie algorytmów genetycznych i podstawy genetyki są tam, jak znalazł". Dlaczego zatem nie uczy się Pan na pamięć Koranu? Przecież "nigdy nie wiadomo, co się do czego może przydać". (; Argument jest nielogiczny. Nie chce mi się go klasyfikować i tłumaczyć. (; Dzisiaj usłyszałem między innymi takie oto słowa wypowiedziane przez Kirkera: "Człowiek kończący szkołę powinien umieć czytać, pisać i liczyć, o czym ostatnio się zapomina. Matematyka na egzaminie kończącym nie jest zatem wcale złym rozwiązaniem. Dodam, że prędzej przyda się znajomość matematyki (żeby policzyć ilość płytek do wyłożenia łazienki chociażby) niż znajomość języka obcego". Szanowny Kirkerze - taką znajomość matematyki to oferuje szkoła podstawowa. Takie podstawy to ma każdy. Ty się teraz opowiadasz za nauczaniem powiedzmy "macierzy" a nie liczeniem liczby płytek w łazience. To logika? Podaj lepszy przykład na to do czego przydaje Ci się na przykład znajomość rachunku prawdopodobieństwa w życiu codziennym? Znasz go w ogóle? Wątpię! Wątpię abyś to pamiętał. Bez obrazy Kirker, ale w tym temacie bredzisz razem z całą resztą, co nie oznacza, że w innych tematach nie macie racji. (; Nie jestem nieomylny, ale wiem, że w tym temacie mylicie się wy. Złośliwy jestem, bo to już mnie wnerwia. Nikt z was nie pisze merytorycznie. Nikt z was nie potrafi mi odpowiedzieć na pytanie co ta znajomość matematyki daje gościowi robiącemu w PR? Nikt nie mówi o tym, że matematykę się zapomina! Ludzie po kilku miesiącach od matury z matematyki już jej nie pamiętają. Wiedzę należy odświeżać. Nikt nie mówi po co lepsza znajomość matematyki dyrygentowi? W ogóle nie będzie nawet lepszej znajomości matematyki, bo ludzie w większości ją zapomną. To bedzie dotyczyło tylko kilku (kilkunastu) procent ludzi. Zacznijcie mówić rzeczowo i skończcie pieprzyć od rzeczy. Doskonale wiem, że nie powinienem tego mówić, jednak w złości powiem. Moje IQ wynosi ca 150 i jest w dodatku wspomagane sztucznie znajomością logiki, więc wiem co mówię i wiem, że teraz się nie mylę i nie widzę nic co wskazywałoby błąd w moim rozumowaniu. Wasze argumenty nie są rozsądne i tylko dla was wydają się takie być. Wiem też, że nie przekonam was do tego, że to Ziemia kręci się wokół Słońca, bo jesteście święcie przekonani, że jest odwrotnie. Wnerwia mnie to. Bardzo mnie to wnerwia. Wyobraźcie sobie, że widzicie coś co nikt inny albo mało kto jest w stanie dostrzec i próbujecie to przeforsować, ale nie możecie, bo nikt tego nie rozumie. Nie jest z tym k***a wesoło. Teraz piszę w emocjach, jednakże moje stanowisko zostało wcześniej przemyślane na spokojnie i wiem co napisałem. Psia k&%#$@&a mać! (: Tym miłym akcentem zakończę mój wpis. Allons enfants de la patrie!
Etykietowanie:

18 komentarzy

avatar użytkownika joanna

1. Matematyka - logika

W szweckim systemie nauczania istnieja 4 poziomy kursow matematyki A,B,C,D. Matematyka A stanowi podstawe i jest obowiazkowa dla wszystkich programow. Kurs z Matematyki B jest obowiazkowy dla programow estetycznych i spoleczno-naukowych. Kurs C wymagany jest dla programow technicznych i kurs D programow scislych, matematycznych. Taki podzial stopni zroznicowania znajduje potwierdzenie praktyczne w zyciu.
joanna
avatar użytkownika Spitfire

2. Dziękuję bardzo

Mniej więcej o takim czymś mówię. Dzisiaj chcą robić "kurs C" dla wszystkich gdy to jest całkowicie niepotrzebne. Komu wiedza matematyczna się przydaje temu się przydaje, ale nie powinno się naciskać z nią na wszystkich! (: "To gorzej niż zbrodnia, to błąd!" (((:
avatar użytkownika Effendi

3. Spitfire

matematyka jest kwintesencją "myślenia abstrakcyjnego". Tego typu myślenie jest niezbędne w każdym ludzkim działaniu. Patrz na pokolenie Lemingów, to przykład "maturzystów" bez obowiązkowej matmy. Te, które się odpowiednio urodziły zostają na powierzchni w kraju a inni nadają się na "zmywak" w Londynie czy "szparagi" pod Berlinem. Oczywiście po zasiłki na starość i w chorobie przyjadą do kraju. Przełóż sobie Joanny A,B,C,D na poziom życia i uwierz, im więcej myślenia abstrakcyjnego tym wyższy poziom życia. Inna sprawa, że zapaść cywilizacyjna postkomunistycznej Polski jest zatrważająca, oczywiście brak nauczycieli zarówno matematyki jak i fizyki. Tu jest problem, i ciekawe jak sobie z tym poradzą MEN-y.
avatar użytkownika Spitfire

4. Effendi & WSZYSCY!!!! - Lemingi

"Patrz na pokolenie Lemingów, to przykład "maturzystów" bez obowiązkowej matmy" Nie mam zielonego pojęcia w oparciu o co to stwierdzasz. Nie wiem w jaki sposób brak nauczania matematyki miałby wpłynąć na wykształcenie się "pokolenia lemingów". Błędnie pojmujesz otaczającą nas rzeczywistość. Lemingów jest wiele nawet wśród osób znających doskonale matematykę! Oni są wśród inżynierów, matematyków, oni są wszędzie! Wiesz dlaczego oni są? To być może okaże się być dla Ciebie (nie tylko dla Ciebie) nie do zaakceptowania, ale to napiszę. Bo ludzie nie są inteligentni! Inteligencja ludzi to bzdury. Ona jest tylko rzekoma. Istnienie dysonansu poznawczego, myślenia życzeniowego i błędów poznawczych potwierdza to co mówię. A stwierdzam, że wszyscy w mniejszym lub większym stopniu jesteśmy idiotami. (; Różni nas tylko poziom głupoty, która w nas wszystkich stale tkwi. (; Możesz jedynie zmniejszyć liczbę lemingów o kilka procent za pomocą odpowiednich metod nauczania, ale ich nie wyeliminujesz. Oni są częścią tego świata jak powietrze, którym oddychamy. To jest zasadniczo najmądrzejsza myśl do jakiej udało mi się dotrzeć. Głupcy jej nie docenią, ale tymi nie ma co się przejmować. Trzeba zrozumieć to, że większości ludzi nie przekona się do pewnych racji za pomocą logiki, ponieważ to kompletni idioci (jak każdy, ale jeden jest mniejszy a drugi większy). Aby zrozumieć logiczny argument (pogląd etc.) to należy myśleć na odpowiednim do niego poziomie. Ludzie w większości tak nie myślą. Najlepsze jest to, że nawet gdybyś udowodnił komuś, że jest idiotą to ten ktoś nigdy by tego nie zaakceptował. To zostałoby przez niego zignorowane. Wszyscy jesteśmy istotami, które nie myślą racjonalnie, lecz starają się racjonalizować!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wiesz jaka jest różnica pomiędzy jednym a drugim? Wiesz co to oznacza? Oznacza to, że wszyscy jesteśmy mniejszymi lub większymi kretynami. Myślę, że za nazwanie kogokolwiek głupcem nie powinno być kary, albowiem stwierdza się w ten sposób fakt. Oczywiście sąd by tego nie uwzględnił, dlatego że sam jest głupi!!!! Głupek nie zrozumie, że jest głupkiem. Lemingi to większe głupki od nas i tylko to nas różni. Popełniamy dużo mniej błędów logicznych od nich!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Taka jest różnica!!!!!!!!!!! Matematyka nie ma tutaj zasadniczo nic do rzeczy. Ona nie wpływa na iloraz inteligencji w sposób znaczący. Uczysz się jedynie szablonów na pamięć i uczysz się posługiwania tymi szablonami. Każdy z nas stosuje szablony. Wszystko to co napisałem jest pewnego rodzaju szablonem. Oryginalne pomysły to rzadkość! Wiele wynalazków jest dziełem przypadku albo dociekań metodą prób i błędów. Effendi! Wszyscy jesteśmy idiotami. Lemingów nie da się pozbyć za pomocą ich wyedukowania. To smutne, ale można nimi wyłącznie manipulować. Pytanie jest tylko o to czy za pomocą tej manipulacji w efekcie powstanie dobro czy zło? To mnie przeraża, ale tak wygląda rzeczywistość. (;
avatar użytkownika Effendi

5. Spitfire

wiesz, w zasadzie to masz RACJĘ. Ba, wręcz potwierdzasz Twoim wywodem, że MATMA jako obowiązek da ludzi, którzy muszą przeliczyć 150 mln przykładów, zadań i obliczeń i tym samym poznają przy okazji trochę więcej logicznych szablonów (przyznasz, że matematyczne szablony nie stronią tak od logiki jak chociażby przysłowiowe socjologiczne), a tym samym zwiększy się szansa na nowych naukowców i odkrywców. Potwierdzam fakt, że większość naszych działań to "odgrzewanie starych kotletów", ale zauważ, że matma dostarczyłaby więcej logicznych dań w naszym życiowym menu. Prawdą jest to, że: "tyle jest nauki w danej dyscyplinie ile jest w niej matematyki". Nie pamiętam, kto to powiedział, ale miał rację.
avatar użytkownika Spitfire

6. Retorsio argumenti - Effendi

Odwracasz mój argument. Ja przez niego mówię, że nauczanie matematyki nie da wiele. To w ogóle nie ma sensu... Matematyka jest mało przydatna w dalszym życiu, więc marnotrawi się czas i energię, którą się powinno spożytkować w inny sposób. Rzeczywistość wygląda tak, że w oparciu o szereg jakichś tam szablonów funkcjonujemy na różnych płaszczyznach. Oznacza to, że ja mogę mieć rację np. w spojrzeniu na manipulacje jednostką a Ty możesz mieć rację w spojrzeniu na manipulację ogółem. Ja się mogę mylić tu a Ty tam. Nikt nie jest doskonały i wszyscy gdzieś jesteśmy idiotami. W tym przypadku (matur) uważam, że mam rację. Ja nie jestem przeciwny nauczaniu matematyki w ogóle. Chodzi mi tylko o to, że niepotrzebnie kładzie się na nią nacisk, skoro ona nie będzie dla większości przydatna w przyszłości! Pani Joanna bardzo ładnie zauważyła te kategorie w Szwecji!! O to mi chodzi. Poziom A, bo więcej nie ma sensu nauczać wszystkich i nie ma co od nich wymagać! Zgoda?
avatar użytkownika joanna

7. na "zmywak" w Londynie czy "szparagi" pod Berlinem

Dopoki czlowiek ni doceni najprostszej pracy i najslabszej istoty, ciezko mu bedzie uchwycic wielkosc i prostote natury zycia, od ktorego tak sie oddalil, pomimo, ze wciaz znajduje sie w centrum zycia.
joanna
avatar użytkownika Effendi

8. Spitfire,

muszę kończyć, ale zaczynam Cię podejrzewać o chęć "utrącenia konkurencji". Oczywiście żartuję, znowu przyznam Ci rację , ale nie do końca. Nie wiem, ale Ty pewnie nie pamiętasz czasów, kiedy w naszym kraju panował "panteizm" marksizmu-leninizmu. Nawet fizyka kwantowa była wcześniej "odkryta" przez Lenina, niż przez Einsteina. W poważnych książkach naukowych w dziedzinach doświadczalnych TRZEBA było wtrącić myśli Marksa, Engelsa czy Lenina (na szczęście ominął mnie Stalin)i do czego dążę. Masz rację, większość ludzików pewnie potrafi swobodnie przyswoić matmę kategorii A, ale gdy się im narzuci obowiązek na poziomie B, to podobnie jak z tym marksizmem, wiele "w łbach" zostaje "mimochodem" wszak "powtarzanie czyni magistrem". Lepiej im wciskać matmę w łepetyny, niż tuskizm.
avatar użytkownika Foxx

9. Joanno

Trafiłaś w "10". Pozdrowienia.
avatar użytkownika Effendi

10. Joanno,

naprawdę daleki jestem od obrażania człowieka prostego. Doceniam pracę fizyczną, ale nie przekonuje mnie prostak, który nie widzi, że pracując na obczyźnie wzbogaca NIE SIEBIE. Gdy wraca do biednego kraju, to żadna praca nie jest dla NIEGO satysfakcjonująca z racji różnic w wynagrodzeniu i NIC DOBREGO z tego nie wynika. I wcale nie musi to dotknąć wszystkich. Piszę o braku perspektywy, tym bardziej, że przyznasz jadą tam jednostki przedsiębiorcze i znające język. Dobrze, że są tacy co wracają i inwestują w Polsce, TYM CHWAŁA.
avatar użytkownika joanna

11. NIC DOBREGO z tego nie wynika

Zamiast zyc z socjalnych swiadczen, ludzie ci wspomagaja Polske finansowa. Jednoczesnie zdobywaja praktyke zawodowa i poznaja zasady funkcjonowania rzetelnej pracy i wspolpracy miedzyludzkiej. Po powrocie do kraju zaloza pewnie wlasne firmy i beda dobrymi nauczycielami rzemiosla dla mlodych. Taka mam nadzieje.
joanna
avatar użytkownika Maryla

12. zaloza pewnie wlasne firmy i beda dobrymi nauczycielami rzemiosl

Witam Joanno , tak właśnie sie juz dzieje. Mieszkam od 10 lat w rejonie, gdzie bezrobocie było bardzo wysokie. Ojcowie rodzin i młodzi bez perspektyw wyjechali "za chlebem". Wiekszośc z nich juz wróciła, załozyli firmy budowlano-remontowe , a kolejki do nich ustawiaja się, bo robią dobrze, czysto i solidnie. Z rynku pracy znikneli dawniejsi "majstrowie" co to i obiad, wódeczka i papierosek, z łaski robota, a raczej partanina. Nie na darmo polscy pracownicy sa chwaleni jako solidni i dobrzy wykonawcy. Tacy tez sa potrzebni w Polsce. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Selka

13. No, powala mnie ten Spitfire....:)))

Za dużo słów, za dużo kiepskich emocji - za mało argumentów! (bo ich nie ma) Powtórzę: (dużymi literkami) GDZIE JEST NAPISANE, ŻE KAŻDY MA MIEĆ MATURĘ? I na tym zakończę, bo mnie zęby rozbolały :( P.S. Nie epatuj waść swoim IQ, "dysonansami poznawczymi" u INNYCH i tym podobnymi bzdurami - bo się ośmieszasz (i jak to było? ....sam nawet o tym nie wiesz :)

Selka

avatar użytkownika ogrodnik

14. Matematyka jest przydatna w życiu

Z początku do połowy tekstu, myślałem że autor ironizuje, a teza wypowiedzi będzie za matematyką. Ale to był tylko mój przerost poczucia humoru. Jednak matematyka przydaje sie w życiu. Tylko że nie zdajemy sobie nawet sprawy w jak wielu przypadkach i jak kosztowne są błędy których moglibyśmy uniknąć, gdybyśmy myśleli trochę bardziej "matematycznie". To, że uczymy się wzorów, czy metod których potem nigdy nie zastosujemy, wcale nie znaczy że są bezwartościowe. Czy śpiewak wystąpi kiedykolwiek na koncercie z ćwiczeniami z solfeżu? Podam przykład nieistotny, łatwy do obśmiania ze względu na tematykę. W totolotku, ci którzy wypełniają samodzielnie kupony mają mniejsze szanse wygrania, gdyż traktują tabelkę z numerami, tak jak tarczę strzelniczą. Skreślają liczby tak, aby się nie stykały. W rezultacie zamiast wybierać jedną z 14 mln możliwych kombinacji, ograniczają się do wyboru jednej z spośród kilkuset tysięcy. Dlatego czasem długo nie pada 6-tka. A kiedy padnie to jest tych 6-tek dużo, bo są z tego ograniczonego zbioru. I teraz pomyślmy: czy gdyby wydrukować kupony do typowania gdzie liczby od 1 do 49 byłyby rozmieszczone zupełnie przypadkowo, czy to by coś zmieniało w naszym wyborze. A przecież skreślając "równomiernie" moglibyśmy skreślić przypadkowo 1,2,3,4,5 i 6. Taki sam dobry zestaw jak inne. Tylko że nikt tak nie skreśli. Ktoś, kto myśli matematycznie, nie będzie w ogóle grał w totolotka czy w salonie z jednorękimi bandytami. Znajdzie sensowniejsze sposoby wydatkowania tych czasami niemałych pieniędzy (przynajmniej w skali roku). Nie da się nabrać na kupowanie "100 % pewnych systemów gry".
avatar użytkownika ogrodnik

15. Jeszcze jedno.

Przeczytałem uważniej dyskusję. O 21.18 Pani Joanna pisze jak jest w Szwecji. Są poziomy od A do D. Chciałbym przypomnieć, że dla ludności polskiej w Generalnej Guberni przewidziano "matematykę" w zakresie liczenia do 100. Czy to już jest poziom A czy jeszcze niżej?
avatar użytkownika MarkD

16. Matematyka się nie przyda?

Rozumowanie, Modelowanie, Komunikowanie. Rozumowanie to podstawowy instrument matematyki. Pozwala dostrzegać relacje między pojęciami, dzięki niemu powstają nowe twierdzenia i sformułowania własności badanych obiektów. Modelowanie jest tym, co wiąże matematykę ze "światem zewnętrznym", gdyż jej stosowalność bierze się z możliwości tworzenia matematycznych modeli zjawisk i badania ich za pomocą metod jej właściwych. Wreszcie komunikowanie: matematyka jest również swoistym językiem, w którym przekazujemy informacje o świecie i wyrażamy uzyskane wyniki. I kilka opinii ludzi o wysokim IQ (autorze nie przeginaj bo możesz niechcący obrazić) Galileusz – „Matematyka jest alfabetem, za pomocą którego Bóg opisał wszechświat” Jan Śniadecki: „Matematyka jest to królowa wszystkich nauk, jej ulubieńcem jest prawda, a prostość i oczywistość jej strojem... Matematyka, która tyle zrobiła przysług towarzystwu, naukom i sztukom, stanie się jeszcze wodzem ludzkiego umysłu we wszystkich poznawaniach” Stanisław Lem: „Stosunek do matematyki dzieli ludzi na tych, którzy się w niej lubują i na takich, którzy jej nie cierpią ponieważ nie potrafią zagustować w wędrówkach po jej przestworzu. Nie wiem, czy jakikolwiek autorytet, jakakolwiek wypowiedź zalecająca wkroczenie w tę olbrzymią, bezkresną krainę, może jakoś wpłynąć na tych, którym wydaje się matematyka zboczem szklanej góry. Ze względu na to zachęcanie do niej wygląda mi na dość daremne i potrafię jedynie powiedzieć, że język jakim się posługujemy, zrodził matematykę. Bez języka bylibyśmy niemi i siedzieli, jak nasi przodkowie sprzed stu tysięcy lat, w jaskiniach. Zaś bez matematyki, która jest już olbrzymem wyrosłym z niemowlęcia, jakim była kilkanaście tysięcy lat temu, najprawdopodobniej pozostalibyśmy na cywilizacyjnym i umysłowym poziomie najstarszych mieszkańców Nowej Gwinei. To oznacza, że ta dziedzina czystej wiedzy, nieraz nazywanej królową nauk, stanowi podwalinę cywilizacji i jedyne narzędzia umysłowe, którym człowiek zdołał dobrać się do atomów i do gwiazd. Doprawdy nie wiem, czy istnieć może zalecenie bardziej zasadne i skuteczne. Jak wykazały badania, zdolności matematyczne są rozdzielone pomiędzy ludźmi bardzo nierównomiernie. Byłoby jednak rzeczą bardzo szkodliwą, jeślibyśmy mieli oddać ten logiczny alpinizm umysłowy pod wyłączną opiekę, czyli kuratelę maszyn, zwanych komputerami. Najzwięźlej to samo można rzec słowami: wszystko, czym jest i czym się chlubi ludzki świat, stoi na matematyce”.
avatar użytkownika MarkD

17. Takich jak autor jest więcej.

Im też matematyka wydaje się nieprzydatna! Życzę więc powodzenia przy kupowaniu pralek, lodówek, telewizorów, podpisywaniu umów w bankach, planowaniu trasy wycieczek, przygotowywaniu potraw, obliczaniu podatków, opłacalności inwestycji, potwierdzania informacji z massmediów np. o inflacji czy wzroście gospodarczym, albo emisji CO2 i jej wpływu na zawartość atmosfery. Zresztą po co ta wiedza skoro ktoś już ją ma i zapewne uczciwie nam ją przekaże? Prawda? A my jak te barany uwierzymy przekaziorom. Albo taki Pawlak wierzący w wolny rynek odmówił pomocy dla Opla z Unii. Nie policzył zapewne że będzie musiał z własnego społeczeństwa wydoić 2 mld na dofinansowanie. I dalej nie liczy mówiąc że ratuje pracowników od bezrobocia - a te dwa mld to więcej niż po ~ mln dla każdego ze zwalnianych. Wkurzają mnie buce którym do głowy nie przyjdzie policzyć czy warto wydać 5 tys zł, by w efekcie końcowym oszczędzić 7. Np przy skróceniu budowy wiaduktu o 1 dzień! No ale dla nich matematyka jest na co dzień niepotrzebna! Skąd więc mają wiedzieć ile samochodów przejedzie przez taki wiadukt dziennie, ile spalą benzyny, ile łącznie minut stracą kierowcy w korkach i ile te ich stracone minuty są warte? Gorzej, jak im ktoś powie że minuta jest coś tam warta, to nie potrafią tej minuty umieścić w "trzech dniach opóźnienia robót". I nie egzekwują kar należnych bo to tylko trzy dni! Vide autostrada pod Wrocławiem (chyba) ostatnio. Ale tam chyba było 30 dni!
avatar użytkownika MarkD

18. I ostatnie zdanie

Piszesz stanowczo że "Pomiędzy wiedzą matematyczną a logicznym myśleniem nie ma bowiem żadnego związku". Czysta matematyka to poezja logicznego myślenia. Albert Einstein