Najwyżsi urzędnicy Ministerstwa Skarbu Państwa (MSP) oraz Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) przeprowadzili fikcyjny przetarg na sprzedaż majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Z dokumentów przesłanych przez Mariusza Kamińskiego, szefa CBA, do najważniejszych osób w państwie wyłania się obraz totalnego bezprawia, degrengolady i łamania zasad. 

Operacja CBA o kryptonimie „Hornet" ujawniła, że przetarg na sprzedaż majątku stoczni od początku do końca był ustawiony. Uczestniczyli w tym bezpośrednio wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik oraz prezes ARP Wojciech Dąbrowski i jego zastępca Jacek Goszczyński. Z dokumentów CBA wynika, że o sprawie wiedział minister skarbu Aleksander Grad. 

Przetarg był ustawiony tak, żeby wygrał go tylko jeden podmiot – Stiching Particulier Fonds Greenrights. Na początku przesunięto termin rejestracji uczestników przetargu, żeby Greenrights wpłacił na czas wadium. Potem kombinowano, jak uniemożliwić rozpoczęcie licytacji, bo ten właściwy podmiot potrzebuje czasu na konsultacje. A już podczas licytacji szefowie ARP i urzędnicy ministerstwa skarbu złamali wszelkie reguły. Cały czas byli w kontakcie ze „swoim" oferentem, pomagając mu w licytacji (nawet wtedy, gdy zawodziło go internetowe połączenie), co stawiało „wybrańca” w uprzywilejowanej sytuacji. Próbowano nawet manipulować zegarem odmierzającym czas podczas licytacji: zastanawiano się, czy nie można go spowolnić dla innych niż „swój” uczestników licytacji, żeby ten „właściwy” wiedział wszystko przed innymi. 
Z dokumentów CBA wynika, że Greenrights miał określoną kwotę do wylicytowania, o czym wiedzieli urzędnicy MSP i ARP i ich zadaniem było niedopuszczenie, by wygrał ktoś inny. Pomagali więc „swojemu" przekazując korzystne informacje (cały czas byli z nim w kontakcie), ale także naciskając na innych uczestników przetargu. Jednym perswadowali, że opłaci im się przegrać, innych naciskali, by się wycofali, bo stracą na swoim uporze. Wynika z tego, że urzędnicy polskiego państwa świadomie i celowo nie dopuścili do sprzedaży majątku stoczni innym podmiotom i po wyższej cenie niż ta wylicytowana przez Greenrights. Otwarte jest pytanie, dlaczego urzędnicy MSP i ARP byli za wszelką cenę (także łamiąc prawo) gotowi pomagać tylko jednemu podmiotowi. Co takiego im zaoferowano, że z wielką gorliwością naginali bądź łamali prawo oraz kompromitowali swoje urzędy i przełożonych?

Dokumenty CBA dowodzą, że operacja z ustawieniem przetargu służyła przede wszystkim libańskiemu handlarzowi bronią Abdulowi Rahmanowi El-Assirowi. To on wpłacił wadium w imieniu Greenrights. El-Assir domagał się, by urzędnicy MSP oraz ARP zapewnili mu zwrot wadium, gdyby nie dopełnił warunków umowy. I urzędnicy robili wszystko, żeby El-Assirowi wadium zwrócono. Sam Libańczyk zainteresowany był wyłącznie odzyskaniem od Bumaru SA kwot należnych mu prowizji za handel bronią polskiej spółki. Urzędnicy MSP i ARD gotowi byli zabezpieczyć go udziałami Bumaru, byle tylko doszło do transakcji.
I tu pojawia się problem, czy tzw. katarski inwestor w ogóle istniał. Bo z dokumentów CBA wynika, że wtedy, gdy po wygraniu aukcji Greenrights zaczął kręcić, to polska strona na siłę szukała jakiegoś „katarskiego łącznika", żeby się nie skompromitować (co groteskowe, nie wiedziano nawet, jak przedstawić zwycięzcę przetargu, bo ten nie chciał nic o sobie ujawnić). Z podsłuchanej rozmowy między ministrem Gradem a prezesem ARP Dąbrowskim wynika, że na siłę szukano jakiegoś katarskiego inwestora, który by się podłączył pod ofertę El-Assira. Oznaczałoby to, że minister Grad wiedział, iż katarska oferta to fikcja. 

Teraz powstaje pytanie, czy całe to przedsięwzięcie było spiskiem z udziałem El-Assira, który coś wymiernego polskim urzędnikom obiecał, dlatego znalazł tak gorliwych pomocników. A może zostali oni przez Libańczyka zwyczajnie wykorzystani i oszukani? Późniejsze szukanie ratunku za wszelką cenę mogło być tylko grą przed premierem Tuskiem. A może operacja od początku była trefna, czyli ustawiana jako przyszłe wspólne przedsięwzięcie urzędników MSP i ARP oraz „Katarczyków", którzy zarobiliby na sprzedaży wylicytowanych terenów pod inwestycje nie mające nic wspólnego z przemysłem stoczniowym? „Katarczycy” wiedząc, że wszystko jest ustawione mogli się wystraszyć odpowiedzialności karnej i finansowej, bo przecież cały przetarg (i jego konsekwencje) mógł zostać unieważniony. 

Z podsłuchanych rozmów, w tym z udziałem ministra Aleksandra Grada, wynika, że nie jest on mimowolną ofiarą tej afery, lecz jej pierwszoplanowym uczestnikiem. Jeśli w dodatku oszukiwał premiera Tuska nie mówiąc mu prawdy, sprawa jest jeszcze poważniejsza. W każdym razie pozostawanie ministra Grada na stanowisku w tej sytuacji wydaje się wykluczone. 

Oprócz niebywałej kompromitacji polskiego państwa, afera z ustawieniem przetargu na majątek stoczni może spowodować daleko idące konsekwencje finansowe dla budżetu. Bo oszukani uczestnicy przetargu mogą skarżyć państwo polskie o wysokie odszkodowania. Nie warto już nawet przypominać, że ta oszukańcza operacja zaszkodziła samym stoczniom – teraz już nikt nie kupi ich za taką cenę, za jaką mogły być sprzedane. A ile firm kooperujących ze stoczniami zbankrutowało bądź zbankrutuje? A ilu ludzi straciło pracę? 

Stanisław Janecki
redaktor naczelny

Komentarz autorki: Bez słów.

 

http://annakalembkiewicz.salon24.pl/130834,najwieksza-afera-iii-rp-k-najwieksza-afera-iii-rp

 

O ARP pisałem w notce poświęconej sprzedaży nieruchomości warszawskiej giełdy:

Lodziarnia w centrum Warszawy

Ministerstwo Skarbu (min. Aleksander Grad PO) postanowiło zbyć gmach byłego Komitetu Centralnego PZPR wraz nowym budynkiem giełdy położonym obok. Sprzedane ma być 47 tys. m. kwadratowych nieruchomości położonych na prawie dwóch hektarach ziemi w centrum Warszawy.

Według Gazety Wyborczej cenę jednego metra kwadratowego powierzchni nieruchomości ustalono na 4 – 6 tys. zł. Za tyle nie da się kupić nawet jednego 1 m2 niewykończonego mieszkania na obrzeżach Warszawy.

Wyceny dokonała firma BAA Polska. Podobno wycenę tę ma zweryfikować, jako zbyt niską, Agencja Rozwoju Przemysłu, ale to chyba tylko tak pro forma, bowiem wspomniana Agencja jest jednym z klientów BAA Polska.

W notatce umieszczonej na stronie onetu brak informacji o trybie zbycia gmachu KC i gruntu, na którym się znajduje. Podano tylko, że akcje spółki zarządzającej giełdą warszawską przejmie Agencja Rozwoju Przemysłu, czyli ta sama, która ma sprawdzić prawidłowość wyceny. Trochę to dziwne zważywszy, że przeszło rok temu nowo powołany na prezesa ARP Wojciech Dąbrowski zapewniał, że ARP w najbliższym czasie pozbędzie się udziałów w co najmniej stu spółkach, bowiem UE zakazuje wspierania przez budżet państwa państwowych firm. Rozumiem, że ARP po przejęciu giełdy dokona sprzedaży. Ciekawe, jaka będzie procedura?

Warto pamiętać, że to ARP nadzorowała polskie stocznie (Szczecin) i doprowadziła do ich likwidacji, a następnie podpisała umowę z firmą Work Service senatora PO Misiaka.

Od przeszło roku prezesem ARP jest Wojciech Dąbrowski, który wcześniej był związany z przemysłem wojskowym (BUMAR).



http://wiadomosci.onet.pl/1953087,11,item.html

http://www.baa.com.pl/wszyscy_klienci.html

http://www.rp.pl/artykul/90445.html

http://www.wnp.pl/wiadomosci/eryk-pyra-tymczasowo-prezesem-arp,39324.html

http://www.wprost.pl/ar/156416/Work-Service-gotowa-rozwiazac-umowe-z-ARP/

http://new-arch.rp.pl/artykul/749851_Wojciech_Dabrowski_w_ARP.html

2009-10-11 14:53 Kisiel 356 3484 Imiona rzeczy.blog Kisiela kisiel.salon24.pl

 

@Redaktor S24.III

Redaktorze, dlaczego pierwszy na Salonie24 tekst z materiałami CBA o aferze stoczniowej schowałeś gdzieś głęboko? Bo wrzuciła go osoba, która dopiero tu debiutuje? Smutne, że Olejniczak jest dla ciebie ważniejszy ze swoimi wypocinami.

2009-10-11 16:27 Anna Kalembkiewicz 2 19 Anna Kalembkiewicz annakalembkiewicz.salon24.pl

 

@Anna Kalembkiewicz

Pani notka to przeklejka z WPROST a nie tekst własny... pozdrawiam serdecznie.

2009-10-11 16:34 Redaktor S24.III 0 22 Redaktor Salon24.pl redaktor.s24.III.salon24.pl

 

zakladka - dobry pomysl, ale jej tytul „Afera hazardowa” ...

chyba nieco "zawęża" temat. Czy "afera stoczniowa" to tez "afera hazardowa" ? A co bedzie z "afera PZPN" bo sadze ze predzej czy pozniej taka tez sie pojawi; moze wiec nazwac ta zakladke nieco inaczej, identyfikujac ja jako cos spelniajace role takiego "obywatelskiego quasi- CBA"? Pomysl na nazwe zostawiam bystrym umyslom w tym Salonie.

2009-10-11 15:27

PJUK 3 363 pawel2007.salon24.pl

 

@Igor Janke

o druga zakłądke aż się prosi

- Afera stoczniowa

i trochę wolnego miejsca na następne ...


;-)

2009-10-11 16:43
poltergeist 148 1009 poltergeist.salon24.pl