"ŚMIERĆ LIBERAŁA" (rekontra)
Maryla, czw., 24/09/2009 - 09:19
„Czekam teraz na neoliberalne rozwiązania, czyli zwolnienie pracowników i wynajęcie przestrzeni supermarketom. A głośno mówię: Boże, broń nas przed nowym planem Balcerowicza dla kultury”
Polecam doskonałą relację z Kongresu Kultury Polskiej w Rzeczpospolitej. (LINK tutaj)
Oto kilka wybranych z tej relacji akapitów:
„Kongres miał już negatywnego bohatera, zanim się rozpoczął. Wbrew ustaleniom nie przybył Donald Tusk”.
„Chciałem podziękować panu premierowi, że zaszczycił nas swoją nieobecnością — powiedział Grzegorz Jarzyna i dostał duże brawa.”
Kiedy pytałem ministra Bogdana Zdrojewskiego, czym można wytłumaczyć absencję szefa rządu, tłumaczył, że Donald Tusk „nie chciał upolityczniać Kongresu”. Media podają, że wybrał urlop. Przysłał tylko list.
W kuluarach komentowano nieobecność premiera jako przejaw lekceważenia kultury i jego kolejny polityczny błąd.
„Czy widzieliście państwo premiera w teatrze albo w filharmonii? Nie. Ale widzicie, jak gra w piłkę. Dlatego chciałbym premierowi przypomnieć o zapisie konstytucji, który nakłada na państwo obowiązek zagwarantowania obywatelom Rzeczpospolitej równego dostępu do kultury. Nie firmom prywatnym, nie coca coli. Tylko właśnie państwu! „
W tej scenerii Zadara rozpoczął wystąpienie wielokrotnie przerywane rzęsistymi brawami.
— Kiedy kilka miesięcy temu, w gronie reżyserów teatralnych wyszliśmy z gabinetu Jacka Wekslera, dyrektora generalnego ministerstwa kultury zastanawialiśmy się … polecam całą relację.
— Jestem oburzony wystąpieniem Leszka Balcerowicza i Jerzego Hausnera — komentował Maciej Nowak, dyrektor Instytutu Teatralnego. — Pierwszy groził mi jak sekretarz PZPR albo Savonarola, drugi chciał nami manipulować. Zachowywali się jak szefowie resortów siłowych, chcieli zdławić dyskusję.
A Twórcom kultury chciałbym zadedykować fragment „Śmierci liberała” Artura Sandauera. Artur Sandauer nie jest dość popularny na salonach, właściwie został wykluczony z obiegu kulturalnego, skazany na zapomnienie. Za co? Domagał się rozliczenia stalinizmu, nie chciał by w 1956 roku naprawiali zegarek Ci, którzy go zepsuli. Na złość im, ten jeden z najwybitniejszych krytyków literackich, przedni intelektualista, postanowił trwać przy władzy komunistycznej" - niestety. Jest jak gdyby ofiarą stalinistów.
Zawsze pisał bez taryfy ulgowej. Urodzony dla krytyki.
Ten fragment, który zacytuję, pochodzi z opowiadania "Śmierć liberała" - ukazało się w 18 marca 1945 roku w "Odrodzeniu" - opowiadania z ksiazki "Śmierć liberała" uważane są fałszywie, za tzw. obrachunki inteligenckie - ale to czysta złośliwośc krytyków salonowych i tych którzy za nimi powtarzają tę tezę.
Ten fragment pasuje do sytuacji doskonale – sytuacji trwającej kilka lat, właściwie dwa lata. Czy śmierć nadeszła, czy na razie dotarł goniec z informacją o niej. Sandauer wówczas doskonale sobie zdawał sprawę, z tego co czeka tych, którzy dostali "bzika" - określenie profesora Paczkowskiego. Wyjątkowo nietrafne.
- Do widzenia. Chwileczkę - głos doktora Herberta zmiękł. Próbował się uśmiechnąć wąskimi wargami. - Czy pan czyta teraz cokolwiek?
- Owszem, czytam IX księgę Odysei. Pan zna tę historię: Odyseusz wraz z towarzyszami dostaje się do pieczary ludożercy Polifema. Chcąc zaskarbić sobie jego względy, ofiarowuje mu bukłak z samijskim winem. Cyklop upija się i w przystępie dobrego humoru obiecuje Odyseuszowi, że w nagrodę za ten boski napój zje go na samym końcu. To właśnie czytam teraz. Do widzenia.
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz