Ćwiąkalski zły, Czuma chyba też. Platformerska reforma korporacji
chinaski, sob., 19/09/2009 - 20:45
Wszyscy pamiętamy ministra Ćwiąkalskiego. Jego konferencję na temat ziobrowego laptopa tudzież czcze zapowiedzi o rychłej odpowiedzialności winnych krwii B. Blidy przeszły do historii. Azrael i jemu podobni inteligenci z SLD dziś boleją nad decyzją Donalda o dymisji Zbyszka. No bo niby za co? Za tą którąś z kolei śmierć (na dodatek SAMOBÓJCZĄ) któregoś z bardziej znanych skazanych? Nie pierwszy to i nie ostatni raz.
Donald za namową sprawdzonych/-anych przez lata, doradców PR, postanowił zadbać o prawą flankę platfusowego 'społecznego poparcia'.
I tutaj się zaczyna "czas patriotów". Andrzej Czuma, przyznaje to dziś z niemałym zawstydzeniem, zawrócił mi w głowie. Jeden z moich dawnych wpisów świadczy o tym niezbicie. Te wszystkie gadki o 'kryształowym życiorysie' (bez obrazy) nie mogły przecież stanowić poważnego, jedynego argumentu za nominacją na szefa MS.
Po pierwsze, ta śnieżnobiała biografia Czumy została (mniej lub bardziej słusznie) nieco splamiona (okres amerykańskiej emigracji). A szef szefów powinien być bez cienia podejrzeń.
Po drugie, kompetencje. Gdy opozycja chłodno przyjęła decyzję Tuska w sprawie Czumy, zarzucając temu ostatniemu zupełny brak doświadczenia, trudno (jakoś tak) było temu automatycznie przyklasnąć. Partyjny pragmatyzm aż nadto bił po oczach. Łatwiej było uwierzyć w tezę, że lekiem na całe zło, będzie człowiek z zewnątrz, laik. Nic bardziej mylnego.
Znalazło by się jeszcze "po trzecie" i "po czwarte", etc, etc., ale po salonowej historii Kataryny (i nie tylko) z synem pana ministra, nie będę się nadto wychylał. O jednej jeszcze sprawie chciałbym jednak wspomnieć.
Dziś odbyły się egzaminy wstępne na tzw. aplikacje korporacyjne wg nowych zasad. Najkrócej rzecz ujmując, nowe zasady polegają na tym, iż postanowiono obniżyć progi "zdawalności" tak, by większy procent absolwentów prawa mógł rozpocząć praktyczną (wreszcie!) przygodę z polskim porządkiem prawnym. Miała to być odpowiedź na falę krytyki, którą zainicjowała (a raczej rozgrzały) wyniki ubiegłorocznego konkursu.
Wszystko brzmi pięknie, skorzystać możemy wszyscy: więcej aplikantów, to teoretycznie więcej prawników na rynku, niższe ceny usłóg prawnych, etc, etc. Wystarczy poczekać kilka lat.
Niestety, minister Czuma najwyraźniej uznał, że nowelizacja Ćwiąkalskiego (jeszcze przed analizą jej praktycznych skutków) nie jest zbyt dobra i zaproponował inne "reguły gry". Tusk jednak tym pomysłom chyba do końca nie przyklasnął, bo zapowiedział "szerszy dostęp do korporacji" i zmiany propozycji Ministerstwa Sprawiedliwości. Za ciosem poszły też sami zainteresowani (korporacje); samorząd radcowski-dla przykładu- chce teraz przyjmować na swe aplikację każdego absolwenta prawa (w myśl zasady "im więcej- tym lepiej/więcej kasy). Wszystko brzmi jak zwykle, KOGEL MOGEL.
Zdaje się, że nikt nie ma pomysłu na to, co począć z tysiącami potencjalnych bezrobotnych: z młodymi absolwentami prawa, których z roku na rok jest coraz więcej. Tych ludzi trzeba "przezimować" w czasach kryzysu. Przecież to żelazny elektorat Platfusów.
Kryzys coraz wyraźniej póka do drzwi. Rządzący nie garną się do sensownych reform. A będzie gorzej, nie lepiej.
http://www.rp.pl/artykul/55769,364327_Premier_za_szerszym_otwarciem_korporacji_.html
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
4 komentarze
1. I tutaj się zaczyna "czas patriotów".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Maryla
3. Przewrot kopernikanski
4. Szkoda zawracac sobie nimi glowe