Alien vs. Predator ;) (RAZ vs. FYM)
Foxx, pon., 07/09/2009 - 16:20
Dwa dni temu Free popełnił notkę pod tytułem "Wicie, rozumicie". Znalazło się w niej nawiązanie do tekstu R.A. Ziemkiewicza na temat Unii Europejskiej, recenzujące ewolucję poglądów znanego dziennikarza w tej sprawie. Ku zaskoczeniu wielu osób, wpis ten skomentował sam Ziemkiewicz. Dwukrotnie. Za pierwszym razem najzwyczajniej ubliżając FYM-owi, za drugim zaś... bardzo oszczędnie gospodarując prawdą.
Pozwolę sobie przytoczyć:
(...) Więc teraz zamiast się skarżyć na doznaną od chama krzywdę poszperaj Pan w książkach i znajdź jakiś cytat, jakiś dowód mojego mniemanego euroentuzjazmu i niechęci do słuchania eurosceptycznych argumentów, a inni mędrkowie niech na przykład poszukają, gdzie to i kiedy "zachwycałem się" Balcerowiczem. A jeżeli nie, to proszę nie domagać się szacunku.
Nadal, niestety, bez poważania.
Pozwolę sobie przytoczyć:
(...) Więc teraz zamiast się skarżyć na doznaną od chama krzywdę poszperaj Pan w książkach i znajdź jakiś cytat, jakiś dowód mojego mniemanego euroentuzjazmu i niechęci do słuchania eurosceptycznych argumentów, a inni mędrkowie niech na przykład poszukają, gdzie to i kiedy "zachwycałem się" Balcerowiczem. A jeżeli nie, to proszę nie domagać się szacunku.
Nadal, niestety, bez poważania.
(źródło i całość)
Jest mi autentycznie przykro. Do "Michnikowszczyzny" włącznie, był to jeden z moich ulubionych publicystów. Później zaczęły się dziać różne rzeczy, najczęściej związane z niedokładnym research'em w sprawie poruszanego w tekstach tematu. Nie zajmowałem się tym wszystkim z energią równą uwadze poświęcanej innym mainstreamowym dziennikarzom, z sympatii - co przyznaję. Jednak oczywiste kłamstwa dość trudno zbyć milczeniem.
Zacznimy od Unii Europejskiej:
(...) Trudno się w tym stanie rzeczy dziwić Zachodowi, że maleje jego gotowość do włączenia w swe struktury kraju, który coraz mniej skrycie liczy na to, że to Europa, za swoje pieniądze, zrobi u nas wreszcie porządek ze wszystkim, czego sami Polacy uporządkować nie umieją. Po złych doświadczeniach ze wschodnimi landami Niemiec i w obliczu własnych problemów krajom UE trudno będzie przekonać do tego swych wyborców.
Problem zasadniczy polega na tym, że w tym punkcie świata, w którym leżymy, nie ma miejsca na twór przypominający swą niewydolnością i stopniem korupcji państwa afrykańskie lub latynoamerykańskie. Jeśli Zachód nabierze przekonania, że nie potrafimy się rządzić sami, i nie będzie miał ochoty nas tego uczyć, jedynym rozsądnym wyborem będzie dla jego przywódców zgoda, aby stabilizację w regionie pozostawić zawsze do tego gotowej i chętnej Rosji.
Zacznimy od Unii Europejskiej:
(...) Trudno się w tym stanie rzeczy dziwić Zachodowi, że maleje jego gotowość do włączenia w swe struktury kraju, który coraz mniej skrycie liczy na to, że to Europa, za swoje pieniądze, zrobi u nas wreszcie porządek ze wszystkim, czego sami Polacy uporządkować nie umieją. Po złych doświadczeniach ze wschodnimi landami Niemiec i w obliczu własnych problemów krajom UE trudno będzie przekonać do tego swych wyborców.
Problem zasadniczy polega na tym, że w tym punkcie świata, w którym leżymy, nie ma miejsca na twór przypominający swą niewydolnością i stopniem korupcji państwa afrykańskie lub latynoamerykańskie. Jeśli Zachód nabierze przekonania, że nie potrafimy się rządzić sami, i nie będzie miał ochoty nas tego uczyć, jedynym rozsądnym wyborem będzie dla jego przywódców zgoda, aby stabilizację w regionie pozostawić zawsze do tego gotowej i chętnej Rosji.
Zgadzam się i zgadzałem z RAZ-em w kwestii znaczenia geopolitycznej sytuacji Polski dla głosowania na "tak" w referendum akcesyjnym, z tej prostej przyczyny, że pozostając poza Unią, przy szybko odradzajacym się rosyjskim imperialiźmie bylibyśmy raczej w sytuacji Ukrainy (but rosyjski) lub Serbii (Kosovo - but "europejski" - pisałem o tym), niż - powiedzmy - Szwajcarii. Będąc w Unii, choćby w drugim szeregu, uczestniczymy w debatach - bo raczej nie procesach decyzyjnych. Chociaż wciąż zachowujemy tak niepopularne, również w oczach nadwiślańskich eurofederastów, prawo veta.
Mojemu podejściu jednak nie towarzyszy żaden zachodni kompleks i jedną z ostatnich rzeczy, jakich bym sobie życzył jest, by Zachód "zechciał" nas "uczyć" tego, czym RAZ w swojej publicystyce straszy konsekwentnie od dwudziestu lat - bezideowej maszyny biurwokratycznej, w której zanim informacja dojdzie od nadawcy do odbiorcy - dawno straci zauważalny sens.
Mojemu podejściu jednak nie towarzyszy żaden zachodni kompleks i jedną z ostatnich rzeczy, jakich bym sobie życzył jest, by Zachód "zechciał" nas "uczyć" tego, czym RAZ w swojej publicystyce straszy konsekwentnie od dwudziestu lat - bezideowej maszyny biurwokratycznej, w której zanim informacja dojdzie od nadawcy do odbiorcy - dawno straci zauważalny sens.
Mamy więc kwestię prostą - czyją perspektywę przyjmuje w tym tekście RAZ? Polską?
Motyw Balcerowicza to już zupełna porażka. W wielu tekstach tego autora można było znaleźć niezrozumiały zachwyt nad Balcerowiczem. Sam np. o tym pisałem w grudniu 2006 ("Michnikowszczyzna" vs. "Ziemkiewszczyzna"), podkreślając swoje "votum separatum". Żeby jednak unaocznić stopień autokompromitacji, przytoczę fragment ziemkiewiczowskiego - nomen-omen - "Polactwa" zacytowany przez blogera prowadzącego
"Leszek Balcerowicz okazał się jednym z bardzo rzadkich w najnowszej historii Polski przypadków autentycznego patrioty i człowieka oddanego idei.[…]Motyw Balcerowicza to już zupełna porażka. W wielu tekstach tego autora można było znaleźć niezrozumiały zachwyt nad Balcerowiczem. Sam np. o tym pisałem w grudniu 2006 ("Michnikowszczyzna" vs. "Ziemkiewszczyzna"), podkreślając swoje "votum separatum". Żeby jednak unaocznić stopień autokompromitacji, przytoczę fragment ziemkiewiczowskiego - nomen-omen - "Polactwa" zacytowany przez blogera prowadzącego
Jako prezes NBP Balcerowicz zarabiał pięć, nawet dziesięć razy mniej, niż dostałby jako prezes banku komercyjnego – a można być pewnym, że każdy bank komercyjny, gdyby tylko zechciał, zaofiarowałby mu prezesurę z pocałowaniem w rękę. Nawet, jeśli nie zostałby mianowany szefem Międzynarodowego Funduszu Walutowego – a trudno powiedzieć jak potoczyłyby się sprawy, gdyby nie odrzucił tej oferty z góry – mógłby Balcerowicz przy swojej pozycji w każdej chwili wyjechać do Ameryki i tam, objąwszy katedrę na najbardziej prestiżowym z uniwersytetów, żyć jak pączek w maśle, zbierając hołdy. A gdyby mu się nie chciało męczyć regularną pracą, mógłby ograniczyć się do objeżdżania przez miesiąc, dwa w roku Ameryki i Zachodniej Europy z wykładami, za które w kilka tygodni zarabiałby więcej, niż Rzeczpospolita wypłaca mu przez rok. […] mamy oto człowieka, który mogąc zarabiać krocie za oceanem, od lat zadowala się w służbie swemu krajowi skromną jak na jego kwalifikacje pensyjką, domkiem pod Warszawą i średniej klasy samochodem."
(źródło i całość)
W swojej recenzji "Michnikowszczyzny", dla odmiany - Ewa Milewicz z "G.W.", rekonstruując tok myślenia RAZ-a, napisała:
(...) Było tak: michnikowszczyzna poparła w 1989 r. Leszka Balcerowicza. Wrogowie michnikowszczyzny przyjęli to z radością. Mieli bowiem chrapkę przywalić Michnikowi i zwolennikom Okrągłego Stołu. Potrzebowali chwytliwego pretekstu. „Musieli centroprawicowcy znaleźć coś co porwie »masy «”. Tym czymś - pisze Ziemkiewicz - mógł być tylko ekonomiczny populizm, czyli walenie w Balcerowicza, czyli jedyną żyjącą osobę, o której autor dobrze sądzi.
(źródło i całość)
Coraz trudniej uniknąć wrażeniu, że zawodowi dziennikarze zaczynają mieć z blogosferą poważne problemy. Jest to, w krótkim czasie, drugi przypadek, gdy lubiany przeze mnie publicysta w tym kontekście zupełnie "odlatuje", nie licząc się z tym, że dokładnie to, co w blogosferze go irytuje, musi doprowadzić do upadku na glebę.
Coś się skończyło, coś się zaczyna.
(źródło i całość)
W swojej recenzji "Michnikowszczyzny", dla odmiany - Ewa Milewicz z "G.W.", rekonstruując tok myślenia RAZ-a, napisała:
(...) Było tak: michnikowszczyzna poparła w 1989 r. Leszka Balcerowicza. Wrogowie michnikowszczyzny przyjęli to z radością. Mieli bowiem chrapkę przywalić Michnikowi i zwolennikom Okrągłego Stołu. Potrzebowali chwytliwego pretekstu. „Musieli centroprawicowcy znaleźć coś co porwie »masy «”. Tym czymś - pisze Ziemkiewicz - mógł być tylko ekonomiczny populizm, czyli walenie w Balcerowicza, czyli jedyną żyjącą osobę, o której autor dobrze sądzi.
(źródło i całość)
Coraz trudniej uniknąć wrażeniu, że zawodowi dziennikarze zaczynają mieć z blogosferą poważne problemy. Jest to, w krótkim czasie, drugi przypadek, gdy lubiany przeze mnie publicysta w tym kontekście zupełnie "odlatuje", nie licząc się z tym, że dokładnie to, co w blogosferze go irytuje, musi doprowadzić do upadku na glebę.
Coś się skończyło, coś się zaczyna.
- Foxx - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
15 komentarzy
1. Foxie
2. Jacku
3. Ja sobie wszystko wyobrażam:)
4. że zawodowi dziennikarze zaczynają mieć z blogosferą
5. Przegrywają to gryzą na
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
6. jako zywo przypomna sie sprawa Michnik Zybertowicz
7. Hehe jeszcze Michalkiewicz
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
8. Unicorn
9. Bardziej- dało się czytać bo
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
10. Foxxie
również na http://giz3.salon24.pl/
11. "Przegrywają bo gryzą na oślep"
12. Nurni
13. Unicorn
14. Gizie
15. Rekinie