Ten okropny polski patriotyzm

avatar użytkownika godziemba
Przez niemal cały okres po 1945 roku komuniści zwalczali polski patriotyzm, ewentualnie utożsamiali go z wiernością socjalizmowi, partii i Związkowi Radzieckiemu. Po 1989 roku w głównych mediach utożsamiano patriotyzm z zaściankowością lub wręcz nacjonalizmem, a stąd tylko krok do antysemityzmu. W wyniku tej operacji Polacy są narodem o najmniejszym poczuciu swojej wartości. W ostatnich latach – pomimo, a może właśnie w skutek, globalizacji - w wielu krajach doszło do zasadniczej zmiany polityki historycznej, w wyniku której nastąpił renesans wartości patriotycznych. Nie mówię tylko o Rosji, gdzie przybrało to karykaturalny charakter, ale o Niemczech, Ukrainie, Litwie, Francji czy poszczególnych krajach Wielkiej Brytanii. Tymczasem w Polsce patriotyzm uważa się nadal za najważniejszą przeszkodę w cywilizacyjnym awansie Polaków. W ostatnim numerze "Europy" w ramach dyskusji na temat patriotyzmu i polskości, ukazały się dwa teksty – Kingi Dunin i Bronisława Łagowskiego, malujące obraz Polski jako kraju pogrążonego w nacjonalistycznej obsesji. „Pojawiające się – pisze Łagowski - nierzadko wyrazy niepokoju o zachowanie tożsamości narodowej w warunkach globalizacji i europejskiej integracji wynikają z archaicznych przyzwyczajeń i błędnego - moim zdaniem - rozpoznania położenia, nie mówię Polski, lecz społeczeństwa polskiego w Europie. Polska tożsamość obciążona jest cechami bardzo utrudniającymi utrzymanie równego kroku z krajami zachodnimi. Niemcy obchodzą się z Polską jak z jajkiem o chorobliwie kruchej skorupce i nigdy nie powiedzą, co naprawdę o nas myślą. Widać, że gotowi są dużo stracić, by Polaków nie urazić jakimś twardszym słówkiem.” Łagowski chyba żyje w innym świecie. Niemcy, które od wielu lat próbują napisać na nowo historię II wojny światowej, w której Niemcy są ofiarami, a sprawcami bezpaństwowi naziści. Niemcy, które żądają od Polski i Czech jednoznacznego potępienia rzekomych zbrodni dokonanych w czasie wypędzenia Niemców po 1945, obchodzą się – zdaniem Łagowskiego – z Polską „jak z jajkiem o chorobliwie kruchej skorupce”. Panie Łagowski, chce więc Pan powiedzieć, że Niemcy powinni wyzbyć się wobec nas tego humanitaryzmu i zażądać oddania ziem zabranych po 1945 roku? „W samej – pisze dalej Łagowski - Polsce nie dostrzega się żadnych impulsów rozwojowych - ani w dziedzinie kultury, ani w gospodarce, ani w polityce. Rozwój jest pobudzany z zewnątrz, a usilnie popierana przez państwo hierarchia wartości - owe cnoty "heroiczne", zasługi cierpiętnicze, praktyki odwetowe, dewocja katolicka - jest odwrotnością cnót, dzięki którym powstają dobra najbardziej przez ludzi pożądane: normy ułatwiające życie i służące przewidywalności, dobrobyt, ład przestrzenny, bezpieczeństwo. Najważniejsze zadanie, które stoi przed Polską, polega na tym, by ucieleśnić swoje cele, pojmować je w sposób możliwie najbardziej materialny no i - to warunek wstępny - odebrać władzę fantastom”. Gdzie są te praktyki odwetowe? W przypominaniu Niemcom, że napadli na Polskę w 1939 roku i wymordowali miliony polskich obywateli? W przypominaniu Rosji, że wymordowała tysiące polskich oficerów i policjantów w 1940 roku? W przypominaniu zbrodni UPA na Polakach na Wołyniu? Pisze Pan o konieczności zapewnienia bezpieczeństwa – jak to dokonać bez poczucia odpowiedzialności za kraj, bez patriotyzmu? Tekst Dunin znakomicie uzupełnia tezy Łagowskiego. „Nowoczesnymi nacjonalistami – pisze Dunin - są politycy Platformy Obywatelskiej. Rozmiary poparcia społecznego dla PO mogą świadczyć o tym, że przezwyciężamy mitologię romantyczną, tworząc nowoczesny nacjonalizm, który jest mimo wszystko sprzeczny z uniwersalizmem i powszechnymi prawami człowieka. Kluczowymi wartościami i priorytetami Platformy pozostają: rodzina, praca, nasi chłopcy w Iraku, nasze hufce wyruszające do Parlamentu Europejskiego po należne nam pieniądze… Jest to także wspólnota budowana na bardzo wąskiej podstawie tożsamościowej. Wyklucza z symbolicznego narodu kobiety czy mniejszości seksualne. Nie wytworzyło się pojęcie narodu obywatelskiego, wciąż obowiązują kryteria etniczne, a czasem nawet genetyczne. Platforma Obywatelska to nowoczesność XIX-wieczna, sprzeczna z ponowoczesnością. Stara się w dodatku, by wszelki nacjonalizm kojarzył się z PiS i bardziej skrajnymi ugrupowaniami. Na ich tle PO wygląda jako coś normalnego, nienacjonalistycznego, a zatem i nowoczesnego. To jest jednak metoda odwracania uwagi od siebie wedle zasady "łapać złodzieja". Patriotyzm bez kobiet i mniejszości seksualnych – to zdaniem Dunin – żaden nowoczesny patriotyzm. A co to jest naród obywatelski? Taki odpowiednik narodu europejskiego, tyle że z dominacją kobiet, gejów i lesbijek? Uwaga Panie Tusk – Platforma nie jest taka postępowa, jak się zdawało. Musicie szybko się dopasować do nowej tendencji, albo poszukamy innego idola, który zrealizuje nasze postulaty. „Bogate narody – pisze następnie Dunin - wyciągają z unijnego pragmatyzmu wniosek, który oznacza gotowość dzielenia się swoim dobrobytem z narodami biedniejszymi od nich. My natomiast uważamy, że z nami dzielą się za mało, chociaż gdybyśmy sami mieli się dzielić, to by się okazało, że nie jesteśmy do tego gotowi. Na razie nie zamierzamy się dzielić władzą z UE - byliśmy gotowi umierać za Niceę, a dziś wstrzymujemy podpisanie traktatu lizbońskiego”. Jakoś nie widzę – szczególnie ostatnio – tej gotowości ze strony Francji, Niemiec czy Włoch do dzielenia się z nami tym swoim bogactwem. Zauważam natomiast coraz większe transfery kapitału z Polski do bogatych państw UE. A jeszcze Kaczyński nie podpisuje traktatu lizbońskiego. Wredny nacjonalista, nie umiejący dzielić się władzą z Brukselą. Niemcy mogą bronić swojej suwerenności, co ostatnio zaakcentował w swoim wyroku Trybunał Konstytucyjny, a Polska nie. A dlaczego? Niemiecki Trybunał Konstytucyjny dokonał także nowej wykładni definicji UE, co jej wolno i jak daleko może się posunąć integracja europejska, aby istota niemieckiej państwowości nie została naruszona. Do tego wszystkiego FTK podkreśla na przyszłość zarówno swoją kompetencję w badaniu ewentualnych naruszeń, jak i swoją niezależność od Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich w Luksemburgu zwanego potocznie ETS. „Tymczasem słowa o „potędze” – słusznie przypomina Krasnodębski - pobrzmiewają w dyskursie politycznym Republiki Federalnej coraz częściej – i bynajmniej nie chodzi o potęgę czysto duchową. Habermas, kiedyś ostrzegający przed „neowilheminizmem”, stał się dzisiaj zadziwiająco mało krytyczny w stosunku do swego kraju. Nic na przykład nie słyszymy już o „restauracyjnych tendencjach” w niemieckiej historiografii, choć kiedyś takim oskarżeniem rozpoczął on słynny „spór historyków” w 1986 roku. A przecież tamte „restauracyjne tendencje” wobec dzisiejszych, bardziej wyrafinowanych, a przez to groźniejszych, są śmiechu warte”. Tylko Polsce wszelkie odwoływanie się do tradycji i historii jest od razu utożsamiane z nacjonalizmem i ciemnogrodem. Doprawdy jest zastanawiające, że do powrotu do patriotyzmu nawołuje nas b. ambasador Izraela w Polsce Szwewach Weiss, który doskonale wie, że Izrael jest potęgą bo „Polityka pamięci jest drogą do mocarstwowości”. „Pamiętam kampanię – stwierdza Weiss - w sprawie wejścia do UE. Ja nie jestem Polakiem, ale ja się wstydziłem. To Polak ma się podlizywać Francuzowi, który dał światu rząd Vichy? Niemcowi, który stworzył piekło na tej ziemi? Portugalii, która miała Salazara? Wy macie o wiele więcej siły moralnej. Nie zawsze używacie skutecznie waszej historii”. I jak skomentujecie Państwo, pani Dunin, panie Łagowski ten słowa Weissa? Kolejny oszołom, nacjonalista i frustrat? A może powiedział po prostu prawdę, którą chcecie ośmieszyć. Dlaczego to jednak robicie? Dobitne jest też jeszcze jedno zdanie Weissa – „Ja do dzisiaj czuję duchowe elementy piłsudskości na prawicy izraelskiej”. Całkowicie zgadzam się z Bronisławem Wildsteinem, który tak ocenia przyczyny polityki niszczenia polskości, patriotyzmu: „O tych ciemnych plamach historii należy, oczywiście, mówić. Jeśli jednak akcentuje się je, dokonując nieuprawnionych generalizacji i jednocześnie relatywizuje narodowy heroizm, efektem są deformacja pamięci i kompleksy. I o wywołanie tych kompleksów inżynierom świadomości III RP chodzi. W ich optyce mają być one lekiem na polski nacjonalizm. Uwewnętrznienie ich być może zapobiegnie nacjonalizmowi, ale przy okazji zniszczy narodową wspólnotę. Zbiorowość, która wyłania się po takich zabiegach, traci poczucie uzasadnionej narodowej dumy i ulega anomii. Z pewnością łatwiej nią rządzić, ale trudno wyobrazić sobie, na czym miałaby ona budować wspólną przyszłość”. Ta chęć uczynienia z Polaków narodu bez historii, tradycji i poczucia odrębności narodowej bardzo przypomina koncepcje formułowane przez generalnego gubernatora Hansa Franka, który w przemówieniu do rzeszowskim Niemców w 1944 roku powiedział: „Zasadniczo, Polacy są – kiedy się ich grzecznie i delikatnie traktuje – najbardziej godnymi zaufania siłami roboczymi w Europie, i to szczególnie do stałej, prostej roboty”. „Dla Polaków – mówił przy innej okazji Frank – istnieje tylko jedna możliwość: oddanie swych sił na usługi Europy pod niemieckim przewodem dla własnego dobra, swego dobrze chronionego sposobu życia i odrębności kulturalnych”. http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article410111/Patriotyzm_albo_o_potedze_starych_nawykow.html http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article410113/Wojna_dwoch_nacjonalizmow.html http://www.rp.pl/artykul/2,330326_Hambura__Niemcy_bronia_suwerennosci.html http://www.rp.pl/artykul/61991,322549_Krasnodebski__Swiatowa_potega_Habermas_.html http://www.rp.pl/artykul/61991,322568_Po_co_nam_suwerennosc_.html http://www.rp.pl/artykul/61991,329062_Polityka_i_pedagogika_historyczna_III_RP_.html

napisz pierwszy komentarz