Donald czy Sam?
tu.rybak, wt., 07/07/2009 - 07:52
- Byłem pytany co sądzę o kryzysie. Przemyślałem sprawę i postanowiłem nie brać w tym udziału.
Kto to powiedział? Donald Tusk?
Przez mniej więcej rok nie braliśmy udziału w kryzysie. Obawiam się, że z bardzo osobistych interesów rządzących lub ich nieudolności. Myślałem, że rzecz zostanie przykryta do euro-wyborów, ale po cichu przygotowana. No i co? Po wyborach rozpoczęło się nerwowe szukanie oszczędności. Profesjonalizm.
W tym samym czasie, co rząd ogłosił w Polsce raj europejski czytamy, że deficyt budżetowy jest na poziomie Łotewskiego (a wszak oni ponoć bankrutują), a relatywnie liczony PKB czwarty od końca w Europie (z szansą na przegonienie Litwy).
Dziś Zbigniew Chlebowski (PO) przy okazji nowelizacji budżetu ostrożnie szacuje wzrosty w drugiej połowie roku... A wcześniej dodaje, fachowiec od finansów:
- Chcemy też skutecznie wykorzystywać środki unijne i prywatyzować. I dopiero gdy okaże się, że mimo wszystko wpływy są za małe i deficyt mógłby nadmiernie wzrosnąć, wtedy być może podejmiemy decyzję o podnoszeniu podatków.
Właściwie co tu komentować? Profesjonalizm analizy? Mantra z wstąpieniem do strefy euro została zastąpiona inną o środkach unijnych i prywatyzacji. A wykorzystanie funduszy unijnych i prywatyzacja jakie są każdy widzi: porównywalne z wcześniejszą gotowością wstąpienia do strefy euro.
Jedyne co wydaje się pewne do podwyżki podatków.
Teraz odkrycie zagadki ze wstępu: To wypowiedź Sama Waltona o recesji z 1991 roku:
- I was asked what I thought about the recession. I thought about it and decided not to take part.
Zainteresowanych odsyłam do historii dwóch firm: Wal-Mart i Sears. Obie podobne na początku tamtego kryzysu. Obie inaczej przezeń przeprowadzone. Po dwóch latach tylko Walton potroił wartość akcji swojej firmy.
Kto to powiedział? Donald Tusk?
Przez mniej więcej rok nie braliśmy udziału w kryzysie. Obawiam się, że z bardzo osobistych interesów rządzących lub ich nieudolności. Myślałem, że rzecz zostanie przykryta do euro-wyborów, ale po cichu przygotowana. No i co? Po wyborach rozpoczęło się nerwowe szukanie oszczędności. Profesjonalizm.
W tym samym czasie, co rząd ogłosił w Polsce raj europejski czytamy, że deficyt budżetowy jest na poziomie Łotewskiego (a wszak oni ponoć bankrutują), a relatywnie liczony PKB czwarty od końca w Europie (z szansą na przegonienie Litwy).
Dziś Zbigniew Chlebowski (PO) przy okazji nowelizacji budżetu ostrożnie szacuje wzrosty w drugiej połowie roku... A wcześniej dodaje, fachowiec od finansów:
- Chcemy też skutecznie wykorzystywać środki unijne i prywatyzować. I dopiero gdy okaże się, że mimo wszystko wpływy są za małe i deficyt mógłby nadmiernie wzrosnąć, wtedy być może podejmiemy decyzję o podnoszeniu podatków.
Właściwie co tu komentować? Profesjonalizm analizy? Mantra z wstąpieniem do strefy euro została zastąpiona inną o środkach unijnych i prywatyzacji. A wykorzystanie funduszy unijnych i prywatyzacja jakie są każdy widzi: porównywalne z wcześniejszą gotowością wstąpienia do strefy euro.
Jedyne co wydaje się pewne do podwyżki podatków.
Teraz odkrycie zagadki ze wstępu: To wypowiedź Sama Waltona o recesji z 1991 roku:
- I was asked what I thought about the recession. I thought about it and decided not to take part.
Zainteresowanych odsyłam do historii dwóch firm: Wal-Mart i Sears. Obie podobne na początku tamtego kryzysu. Obie inaczej przezeń przeprowadzone. Po dwóch latach tylko Walton potroił wartość akcji swojej firmy.
- tu.rybak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz