Donald czy Sam?

avatar użytkownika tu.rybak
- Byłem pytany co sądzę o kryzysie. Przemyślałem sprawę i postanowiłem nie brać w tym udziału.

Kto to powiedział? Donald Tusk?

Przez mniej więcej rok nie braliśmy udziału w kryzysie. Obawiam się, że z bardzo osobistych interesów rządzących lub ich nieudolności. Myślałem, że rzecz zostanie przykryta do euro-wyborów, ale po cichu przygotowana. No i co? Po wyborach rozpoczęło się nerwowe szukanie oszczędności. Profesjonalizm.

W tym samym czasie, co rząd ogłosił w Polsce raj europejski czytamy, że deficyt budżetowy jest na poziomie Łotewskiego (a wszak oni ponoć bankrutują), a relatywnie liczony PKB czwarty od końca w Europie (z szansą na przegonienie Litwy).

Dziś Zbigniew Chlebowski (PO) przy okazji nowelizacji budżetu ostrożnie szacuje wzrosty w drugiej połowie roku... A wcześniej dodaje, fachowiec od finansów:

- Chcemy też skutecznie wykorzystywać środki unijne i prywatyzować. I dopiero gdy okaże się, że mimo wszystko wpływy są za małe i deficyt mógłby nadmiernie wzrosnąć, wtedy być może podejmiemy decyzję o podnoszeniu podatków.

Właściwie co tu komentować? Profesjonalizm analizy? Mantra z wstąpieniem do strefy euro została zastąpiona inną o środkach unijnych i prywatyzacji. A wykorzystanie funduszy unijnych i prywatyzacja jakie są każdy widzi: porównywalne z wcześniejszą gotowością wstąpienia do strefy euro.

Jedyne co wydaje się pewne do podwyżki podatków.

Teraz odkrycie zagadki ze wstępu: To wypowiedź Sama Waltona o recesji z 1991 roku:

- I was asked what I thought about the recession. I thought about it and decided not to take part.
Zainteresowanych odsyłam do historii dwóch firm: Wal-Mart i Sears. Obie podobne na początku tamtego kryzysu. Obie inaczej przezeń przeprowadzone. Po dwóch latach tylko Walton potroił wartość akcji swojej firmy.

napisz pierwszy komentarz