Sprawa Czumy - epilog

avatar użytkownika kataryna
Michał Kobosko (Newsweek): Odmawiam opublikowania jako sprostowania nadesłanego przez pana tekstu. Treści udostępniane na stronie internetowej www.newsweek.pl nie są publikowane w czasopiśmie. W świetle art. 31 ust 1 PPU [ustawy prawo prasowe], jedynym podmiotem, na którym spoczywać może obowiązek publikacji sprostowania jest redaktor naczelny dziennika bądź czasopisma. (...) [tu następuje długi wykład na temat tego co to są dzienniki i czasopisma]. A zatem, stwierdzić należy, że instytucja  sprostowania prasowego nie znajduje zastosowania wobec informacji pojawiających się wyłącznie na stronie internetowej www.newsweek.pl, nie mogą one bowiem zostać uznane za dziennik lub czasopismo w rozumieniu przepisów PPU. Powyższa przesłanka jest samodzielna i wystarczająca do  odmowy publikacji wnioskowanego przez Pana sprostowania.

To fragment odpowiedzi Newsweeka na sprostowanie Ministerstwa Sprawiedliwości do artykułu Andrzeja Stankiewicza "Czuma skarży się Amerykanom". Jeśli kogoś poza mną interesuje jeszcze kto wtedy publicznie kłamał - dziennikarz czy minister - może sobie wyrobić zdanie na podstawie dalszych losów sensacyjnego newsa podanego przez Newsweek i niefrasobliwie powielonego przeze mnie.

Andrzej Stankiewicz (Newsweek): Podczas wizyty w USA minister Andrzej Czuma spotykał się z prokurator generalną stanu Illionois, aby lobbować w swej prywatnej sprawie - wynika z informacji „Newsweeka”. (...) Dlaczego minister wykorzystał spotkanie z wysokiej rangi amerykańskim urzędnikiem do swych prywatnych celów? Biuro prasowe resortu sprawiedliwości nam na to pytanie nie odpowiedziało .

Marek Łukaszewicz (Ministerstwo Sprawiedliwości): Nie jest prawdziwa informacja, że pan Andrzej Czuma spotykał się lub rozmawiał z panią Lisą Madigan - Prokuratorem Generalnym stanu Illinois. Nieprawdziwa jest również informacja, że wydział informacji resortu sprawiedliwości nie odpowiedział na pytanie dlaczego minister wykorzystał spotkanie z wysokiej rangi amerykańskim urzędnikiem do swych prywatnych celów. Pytanie o tej treści nie zostało w ogóle zadane .

Od biedy jestem w stanie zrozumieć napisanie o nieodbytym spotkaniu Czuma-Madigan. Informacja mogła pochodzić z wiarygodnego dla dziennikarza źródła, ten się spieszył, uwierzył, nie zweryfikował i dał plamę. Zdarza się w najlepszych redakcjach, trzeba sprostować, przeprosić i zapominamy o sprawie. Gdyby jednak prawdą było to co pisze ministerstwo o niezadanym pytaniu, to jest to już dużo większe przegięcie i nie da się go niczym usprawiedliwić bo posłużyło do stworzenia wrażenia, że informacja była weryfikowana u samego zainteresowanego.

Stankiewicz postawił Czumie bardzo poważne zarzuty i przez półtora miesiąca nie umiał ich ani potwierdzić, ani się z nich wycofać,  uciekając od odpowiedzialności w prawnicze definicje, niemające żadnego znaczenia dla istoty sporu, a jest nią wiarygodność dziennikarza i prawdziwość informacji przez niego podanych. Jeśli ktoś umie docenić cwaniactwo, będzie pewnie pod wrażeniem argumentacji Newsweeka w stylu "Nie mamy pana płaszcza i co pan nam zrobi?". Ja też doceniam sprawność prawników Newsweeka, choć fakt, że została wykorzystana przeciwko mojemu prawu do prawdy niespecjalnie mnie zachwyca. Dwustronicowa, naszpikowana prawnymi definicjami odpowiedź Newsweeka wystarczyła do wymigania się od publikacji sprostowania ale świadczy o bezradności Stankiewicza wobec postawionych mu w sprostowaniu zarzutów kłamstwa. I koniec końców tylko to ma naprawdę znaczenie.

Andrzej Stankiewicz (Newsweek): Czuma skarży się Amerykanom
Sprostowanie Ministerstwa Sprawiedliwości





napisz pierwszy komentarz