Zastanawia mnie to czy warto po takiej informacji jeszcze coś pisać?
Wydaje się, że rząd nie ma świadomości realnej sytuacji w gospodarce a to co robi zakrawa na jawną i rażącą niekompetencję. A może jest tak, że rząd doskonale wie, ale w imię partykularnych wyborczych ambicji Donalda Tuska, okłamuje nas grając na czas i nie licząc się z przyszłymi katastrofalnymi konsekwencjami dzisiejszych zaniedbań?
Głównymi zagrożeniami dla naszej gospodarki są gwałtownie narastający wskaźnik złych długów i rosnące bezrobocie. Banki świadome nieuchronności tego wzrostu tną akcję kredytową co powoduje spadek dynamiki PKB. Spowolnienie samoistnie spowoduje dalszy przyrost wskaźnika złych długów zarówno z tytułu kredytów dla przedsiębiorstw (spadek rentowności) jak i tych dla ludności (wzrost bezrobocia).
Banki, które mają nóż na gardle, z uwagi na coraz bardziej odczuwalną utratę płynności staną w obliczu bankructwa. Grozi nam kryzys finansowy.
Proponowane przez rząd rozwiązania zduszą popyt wewnętrzny - ostatnią już nadzieję na przyzwoity PKB. Jak trzeba być bezmyślnym by nie rozumieć, że podniesienie składki VAT słabnący popyt kompletnie dobije a problem i tak wróci już za rok w postaci niższych wpływów do budżetu już w przyszłym roku.
Rząd słusznie obawia się wzrostu deficytu bo doskonale wie, że nie będąc w stanie obsługiwać długu może natychmiast polec. Należy się tego obawiać ale narzędzia i metody, które stosuje są przeciwskuteczne!!! Małpa lepiej posługuje się brzytwą niż Rostowski narzędziami polityki fiskalnej.
Rostowski zapewne na życzenie Tuska, okłamuje opinie publiczną i zamiata problem pod dywan. W ten sposób problem ten tylko narasta.
Jeszcze rok temu, może nawet teraz można by ten problem rozwiązać lub złagodzić, tnąc ostro wydatki socjalne a te zwiększając inwestycyjne - nawet kosztem kontrolowanego wzrostu deficytu (co i tak będzie nieuchronne). Można było w ten sposób bez znacznego zwiększenia deficytu i przy lepszym wykorzystaniu środków unijnych przeciąć spiralę recesji (poprawa rentowności firm, podtrzymanie popytu wewnętrznego i opóźnienie wzrostu bezrobocia).
Warto też zauważyć, że podniesienie stawki VAT jest najbardziej proinflacyjnym sposobem zwiększania dochodów budżetowych. Inflacja nieuchronnie podniesienie rynkowe stopy procentowe. To z kolei zwiększy koszt obsługi kredytów (kolejny wzrost złych długów) a także podniesie koszt finansowania krajowego długu publicznego – czyli to czego rząd się tak bardzo obawia. Wracamy zatem do punktu wyjścia. Klasyczna spirala recesji zostaje spotęgowana przez błędną politykę fiskalną.
Rostowski wziął do ręki brzytwę by przeciąć tą spiralę ale posługuje się nią jak małpa. Zamiast zdecydowanie ciąć wydatki socjalne powodujące narastanie zobowiązań, już w tydzień po uchwaleniu budżetu, urządzono propagandowy pokaz poszukiwania 20 mld . Zaciemnia się też rzeczywisty stan finansów państwa poprzez kreatywną ksiegowość i wypychanie długu na drogi rynek kredytu komercyjnego.
W pakiecie antykryzysowym dalej pompuje się jałowe wydatki socjalne w postaci dopłat do przestojów (o czym w poprzednim wpisie).
Tymczasem inwestycje w infrastrukturę, które finansowane są spoza budżetu stoją w miejscu. Wykorzystanie środków unijnych na poziomie 0,5%!!!
Biorąc to wszystko pod uwagę nie zdziwię się jak w przyszłym roku okaże się, że przez rosnące bezrobocie i spadek popytu zabraknie pieniędzy w budżecie i to mimo znacznych podwyżek podatków.
Zostaniemy z dużym i rosnącym bezrobociem, z gwałtownie rosnącym i niekontrolowanym deficytem i coraz wyższymi podatkami. Zanim to nastąpi zabierzmy małpię tę brzytwę.
napisz pierwszy komentarz