Ludzie i ludziska. Szerszy kontekst 'sprawy Kataryny'

avatar użytkownika chinaski
Pod koniec kwietnia na UW miał miejsce wykład otwarty pt. "Blogi internetowe jako współczesna Agora. Równość autorytetów i osób anonimowych". Gościli nań osoby aktywnie blogujące na naszym portalu, prof. Sadurski i 'galopujący major'. Problem 'blogerskiej anonimowości' wydawał mi się interesujący, nie przypuszczałem jednak, że tak szybko i z takim rozmachem odciśnie swoje piętno w praktyce. Sprawa Kataryny, którą "żyją" nie tylko komentatorzy salonu24, ale również mass media wszelakiego rodzaju, to wydarzenie bezprecedensowe, wychodzące poza ramy nieco akademickiego sporu o walory moralne anonimowych opinii głoszonych przez osoby "blogujące". Jeśli dekonspiracja Kataryny dokonana przez "Dziennik" w tak haniebny sposób, miała mieć kiedykolwiek miejsce, to dobrze, że nastąpiło to właśnie teraz. Za kilka dosłownie dni będziemy (jako Polska, kraj, naród) świętować 20. rocznicę pierwszych "trochę" demokratycznych wyborów. Podobno mamy być z czego dumni, powinniśmy się radować. Tak mówi w swoich programach T. Lis, tak pisze w gazecie A. Mrozowski, taka jest również wymowa wypowiedzi Donalda Tuska i Tadeusza Mazowieckiego. Za chwile 'dostaniemy' obrazki z Trójmiasta(Krakowa): uśmiechniętego premiera w otoczeniu Lecha Wałęsy, a potem entuzjazm tłumu ludzi bawiących się na koncercie Kylie Minogue. Sprawa Kataryny jest symboliczna. To kolejny, dobitny przykład na poziom naszej 20-letniej demokracji. Tak, po tylu latach mają miejsce wydarzenia skandaliczne. Uczestniczą w nich nie tylko politycy, ale -co chyba gorsza- także dziennikarze, całe gazety. Szantaż, którego dopuścili się pracownicy (, bo przecież nie są to dziennikarze) "Dziennika" został upubliczniony. W normalnym państwie autorzy SMSa o treści, którą przytoczyła Kataryna, byliby na lata skompromitowani. Nie sądzę by w Polsce miał ich spotkać za TO jakiś odczuwalny ostracyzm. Jaka jest kondycja naszej "czwartej władzy"? Dlaczego w Polsce, w przededniu podobno niesłychanie ważnej rocznicy, byli bohaterowie, czołowi opozycjoniści, podręcznikowi bojownicy o wolność słowa, Adam Michnik i Andrzej Czuma stosują takie metody? Jak nazwać, to, w jaki sposób próbował "uciszyć" nieprzychylnych wobec ojca komentatorów, syn urzędującego ministra sprawiedliwości. Dlaczego Adam Michnik ze swoimi polemistami walczy w sądzie, zamiast na papierze? Najgorsze jest to, że "Dziennik" nie stać na przyznanie się do błędu. Bo jakże zawodowi "dziennikarze", profesjonaliści, mięliby się ukorzyć, publicznie przeprosić? Do tego potrzeba honoru. Zamiast tego mamy festiwal żenujących prób rozmycia problemu. Na portalu dziennik.pl znalazłem całą masę komentarzy osób znanych i anonimowych, które w znacznej części de facto bronią Michalskiego i spółki. Mnie najbardziej zmartwił ten wpis: "Ocenianie innych pod anonimem, nie jest to dobre, a raczej w jakiś sposób ułomne nawet wóczas gdy bloger dzięki internetowi ma możliwość wyrażania poglądów, których głoszenie naraziłoby go na np. nieprzyjemności w pracy, czy w sowim środowisku. Jeśli jest się dziennikarzem, to na co dzień taki człowiek się konfrontuje z polemistami, liczy się z tym, że będzie atakowany, że będzie musiał się bronić i w końcu jakoś tę żabę zjadać. Dlatego ta internetowa anonimowość ogromnie mi przeszkadza i zniechęca do tego rodzaju dialogu. Nigdy w czymś takim nie brałem udziału i mam nadzieję, że nie będę brał. Jedyną forma anonimowości jaka jest dla mnie dopuszczalna to anonimowość penitenta w konfesjonale. Tam jednak nie osądza się innych, ale siebie. Stajemy w sferze, w której środowisko, rodzina, czy praca zawodowa nie graą roli. Obie strony są równe – zarówno ksiądz jak i spowiadający się." http://www.dziennik.pl/opinie/article385148/Boniecki_Anonimowosc_Tylko_w_konfesjonale.html To opinia ks. Bonieckiego, redaktora naczelnego Tygodnika Powszechnego. Uważam ją za głęboko niesprawiedliwą, zbyt stanowczą, nierozsądną. Najgorsze, że (nie wiem czy za wiedzą ks. Bonieckiego) ta wypowiedź została wpisana w nurt bezczelnych ataków na blogerkę Katarynę. Jestem ciekaw czy ks. Boniecki zdaje sobie sprawę z metod stosowanych przez funkcjonariuszy AxelSpringer'a? Dobrze, że zdał sobie z nich sprawę prof. Sadurski. Cieszy mnie, że człowiek, który kiedyś przecież czynił zarzut Katarynie w kwestii jej określonych anonimowych opinii (chodziło bodaj o Wisławę Szymborską), dziś potrafi się z Nią solidaryzować (takie mam przynajmniej wrażenie). Są ludzie i ludziska. P.S. Wiadomość z ostatniej chwili- wywiad J. Jachowicza z Krzysztofem Czumą (fragment) wpisuje się świetnie w to, o czym pisałem powyżej: (Jerzy Jachowicz)To jako kto występował pan do Salonu 24 z żądaniami? (Krzysztof Czuma)Nie pamiętam, żebym do kogokolwiek o coś występował. Musimy kończyć rozmowę, bo ja bez honorarium autorskiego nie mam zamiaru brać dalej udziału w tym show. -Nie rozumiem o jaki show chodzi? -O reklamę portalu pana Igora Janke "Salon 24". -Wróćmy do punktu wyjścia. Pretensje panów Czumów do Kataryny są już zapomnianą przeszłością? Czy tak? -Bez honorarium dalej nie rozmawiam (śmiech). http://www.dziennik.pl/opinie/article385729/Czuma_Nie_bede_skarzyl_Kataryny.html

napisz pierwszy komentarz