Perełki PRL-u.Dojna Krowa 1970/89

avatar użytkownika 1Maud
Zarówno stocznie jak i największe firmy pracujące na ich rzecz ,były skupione w molochu zwanym ZPO(Zjednoczenie Przemysłu Okrętowego) .ZPO podlegały także centrale handlu zagranicznego, związane z gospodarką morską (Centromor, Polfracht, Navimor).Potęga polskiego przemysłu okrętowego była niekwestionowana w świecie. Polscy konstruktorzy cieszyli się słuszną estymą w branży, rozwiązania polskich budowniczych statków były pionierskie i otrzymały wiele patentów racjonalizatorskich. Dla stoczni Politechnika Gdańska kształciła na wydziale Budowy Okrętów, polskich konstruktorów dla polskich stoczni ,których dyplomy bez potrzeby nostryfikacji, były uznawane na całym świecie. WSM w Gdyni kształcił z kolei kadrę dla polskiej floty handlowej i rybackiej ,której statki pływały po wszystkich akwenach świata. Zakłady Cegielskiego produkowały znakomite silniki okrętowe. Dochodowość branży okrętowej musiała być spora, skoro ze stoczni ,oprócz państwa, dobrze żyło sobie sporo ludzi. Pod hasłami :”wspólne ,a wiec niczyje”, albo „wspólne, więc nasze” wynoszono ze stoczni wszelkie niezbędne, a niedostępne na rynku narzędzia, surowce i materiały. Ale to był ułamek strat, w porównaniu z innymi działaniami ,prowadzonymi kosztem dochodów samych stoczni. Przejdźmy do opisu pewnych wydarzeń z lat 70-tych i 80-tych. Wizyta zaprzyjaźnionej floty wojennej Pewnej nocy ,nad ranem (w drugiej połowie lat 70-tych ),moich rodziców obudził hałas w piwnicy domu, w którym mieszkali i prowadzili działalność rzemieślniczą. Mój tatuś, postanowił poczekać ze sprawdzeniem do rana ,do przyjścia pracowników. Kiedy zeszli do piwnicy, okazało się, że ktoś włamał się przez okienko piwniczne . Nie znikło nic ,poza domowymi zapasami soków ,ale skala zniszczeń była spora. Największe to rozbicie agregatu chłodniczego, używanego w zakładzie do produkcji. W rogu jednego pomieszczenia pozostała wizytówka nocnego gościa: czapka marynarska, z tasiemką z nazwiskiem jej właściciela. W języku rosyjskim. Przyjechała milicja ,spisano protokół. Okazało się ,że sprawcy są już zatrzymani .Właściciela czapki milicja zatrzymała przy próbie wybicia szyby do sklepu monopolowego. Jego kolegę , z którym (jak później się okazało)szukali jakiegoś alkoholu i zagrychy w naszej piwnicy- odnaleziono śpiącego na daszku stacji benzynowej ,obok naszego domu. Ktoś z sąsiadów zadzwonił przerażony, bo zmęczony „mariak” przed zaśnięciem palił sobie papierosy na tym daszku .Jak wyjaśnili, zniszczeń dokonali z rozczarowania, że „procentów „nie znaleźli, a pić im się chciało bardzo za bardzo. Sprawcy byli, milicja sprawna-gdzie problem .Ano kroił się niedopuszczalny skandal polityczny. Ponieważ zakup agregatu, niezbędnego do prowadzenia produkcji, był problemem, zaproponowaliśmy, żeby dowódca statku taki agregat dostarczył w ramach rekompensaty, a wtedy wycofamy zgłoszenie . I zaczął się cyrk. Otrzymaliśmy wezwanie do Konsulatu ZSRR .Tam wręczono nam uroczyście drewnianą „Babuszkę” (kolorowa, drewniana, lalka w lalce) oraz poinformowano ,że marynarze radzieccy nie maja pieniędzy na zakup agregatu, że już wypływają, ale postarają się z pomocą polskich towarzyszy jakoś nam pomóc. Tylko mamy wycofać zgłoszenie , a przed wszystkim nie opowiadać o tym, co się wydarzyło. Zgłoszenia perfidnie nie wycofaliśmy. Po kilku dniach pojawił się dowódca wojsk bratnich , stacjonujących w Polsce (sic!) w towarzystwie dyrektora Stoczni Remontowej z radosną informacją ,że towarzysze polscy zachowali się jak na przyjaciół przystało i właśnie pan dyrektor stoczni ma nam dostarczyć agregat. Powiedziałam, że nie rozumiem, jak stocznia może nam” dać” agregat , wtedy usłyszałam, że to nie moje zmartwienie, ja mam tylko wraz z tata wybrać odpowiedni. I znowu pytanie, czy jak otrzymamy agregat ,wycofamy zgłoszenie. Potwierdziliśmy gotowość. Po kilku kolejnych dniach przywieziono nam agregat okrętowy (do małej chłodni) o wydajności wielokrotnie przekraczającej nasze potrzeby. Stocznia mniejszych nie miała. A koszt agregatu? Cóż, jak zwykle został ukryty w koszcie budowy statku. Centromor – wzorem troskliwego managera zakupu W dziale importu akcesoriów elektronicznych (tranzystory, tyrystory, diody, rozgłośnie radiowo –koncertowe, kable itp.)pracy było sporo. Dla szarych wyrobników. Po 100 i wiecej kontraktów, z rozbudowaną do immentu procedurą papierkową. Nikt więc nie bawił się w naliczanie kar umownych, z powodu opóźnień dostaw .Tych dostaw w roku było kilkadziesiąt , a kontrakty na drobne akcesoria nie były –w porównaniu z innymi – wartościowe duże. Kiedy przejęłam kontrakty od awansowanego właśnie na kierownika ( pan przyszedł do pracy trzy miesiące wcześniej z KW PZPR) ,okazało się ,ze skala opóźnień w masie jest ogromna. Razem z kolega, postanowiliśmy zadbać o interes firmy i naliczyliśmy kary umowne , wysyłając wezwania do zapłaty do naszych zagranicznych dostawców. Ponieważ nasze rodziny protestowały ,że przebywamy po godzinach w pracy, część naliczeń robiliśmy w domu. Za zabranie teczek kierownik ukarał nas naganą. Na koniec roku okazało się ,ze z wysłanych wezwań do zapłaty kar, na kwotę ponad 200 tyś. USD , do firmy wpłynęło 120 tys. USD. Dział otrzymał od dyrekcji nagrodę w kwocie 750 zł. (rok 1973) , z czego 500 zł wziął kierownik (ten od nagany) a 250 zl dostałam ja i kolega. Kogo w firmie mogło obchodzić, że opóźnienia w dostawach często powodowały opóźnienia w oddaniu statku armatorowi? A za te opóźnienia żaden armator nie darował kar umownych? Kara została zakamuflowana w koszcie budowy statku. Kapitalizm w komunizmie ,czyli kupujmy tanio i dobrze Kierownik działu, dyrektor centrali hz to był ktoś. Tym większy ,im większa była skala obrotów. Centromor był na czele . Przełom roku 1975/1976. Zamiast drobnicy, kupuję teraz dla stoczni rozgłośnie radiowo-koncertowe. Tych rozgłośni kupuje się rocznie sporo, a koszt jednej był na poziomie(jeśli dobrze pamiętam) około 220 000 USD. Ściągając oferty , z których mam potem przygotować kartę zakupu ,będącą podstawą do podpisania kontraktu , trafiam na ciekawą ,tanią ofertę z firmy ITI .Wraz z informacją , ze w ramach tej ceny można korygować parametry urządzenia. Rozpoczynam konsultacje z CBO oraz inżynierami ze stoczni. Razem ustalamy parametry i po dwóch tygodniach mamy uzgodniony zakres techniczny urządzenia, odpowiadający zamówieniu armatora. Cena o około 80 000 USD niższa od innych ofert. Sporządzam kartę zakupu , na której zgodnie z obowiązującymi przepisami znajdują się dwie oferty droższe i wskazuje ITI jako najlepszego kontrahenta. Czekam na podpis dyrektora. Wezwanie do jego gabinetu przez zakładowy radiowęzeł powoduje miły dreszczyk.Za chwile usłyszę podziękowanie. Rozmowa przebiegała mniej więcej tak : dyrektor wskazał palcem na kartę i zapytał, pokazując mi nazwę ITI : -co to jest? Bardzo dobra oferta-wydukałam. To nie jest dobra oferta, to nie jest dobra firma-stanowczo oświadczył dyrektor. –Ale ja uzgodniłam wszystko ze stocznia i CBO i oferta jest prawidłowa – sprzeciwiłam się. Wtedy pan dyrektor powiedział wprost: ma pani od nowa przygotować kartę zakupu, ta firma (tu wskazał palcem na najdroższa ofertę) ma być najtańsza na karcie. Nie chciałam się poddać i zapytałam: ale dlaczego panie dyrektorze?I wtedy usłyszałam: bo ja tak pani mówię, ten dostawca( ten, który miał być kontrahentem) jest naszym dostawcą od lat, jest bardzo dobry . A pani bardzo mało wie, jest pani niedoświadczona w branży i dopóki pani nie zacznie podważać moich decyzji, nie ma pani szans na jakikolwiek wyjazd zagraniczny .Podejrzewam ,że minimum przez rok... Rozgłośnie były kupowane nadal u najdroższego dostawcy. A koszty drogiego zakupu pojawiały się w kosztach statku. Prowizje, ach prowizje Widok dostawców chodzących do pokoju dyrekcji z pełnymi siatkami różnych dobrodziejstw to był „chleb powszedni” .Ciche upusty, gwarantujące firmie wyposażenie w sprzęt (telefaxy, elektroniczne maszyny do pisania ) oraz tworzenie funduszy inne cele ,były równie powszechne. O innych prowizjach funkcjonujących równolegle w Centromorze dowiedziałam się wiele lat później. Rok 1991. Negocjuję- już dla własnej firmy – duży kontrakt na dostawę linii technologicznej u dostawcy duńskiego .W trakcie negocjacji ,wielokrotnie Duńczycy proponują różnego rodzaju prowizje. A to wakacje dla rodziny (czteroosobowej) w luksusowych warunkach w jakimś miejscu ciekawym na świecie, a to samochód...A ja za każdym razem obniżam cenę kontraktową o kolejne kilka tysięcy dolarów, uznając ,ze skoro mają jeszcze kasę na „prezenty” to znaczy ,ze jest pole do negocjacji ceny. Zawieramy transakcję. Po transakcji uroczysta kolacja. Nie powiem dużo , ale zakrapiana dobrymi alkoholami. Odpowiedzialny w duńskiej firmie za rynek polski handlowiec ,pyta mnie , skąd u mnie ta twardość w negocjacjach i dlaczego nie chciałam żadnych prezentów, to niespotykane u Polaków. I zaczął mi opowiadać o różnych transakcjach z polskimi firmami ,które zawsze zawierały element tej swoistej „prowizji”. Zapytałam o kontrakty z Centromorem...wtedy starszy pan się uśmiechnął i powiedział , konspiracyjnym szeptem : wiesz ile nas kosztował kontrakt na urządzenia chłodnicze na 10 statków przetwórni? Ponad milion dolarów prowizji wziął dyrektor. Oczywiście nie powiedział mi dokładnie jakiego kontraktu to dotyczyło, ani nazwiska dyrektora.... A w stoczni prowizja jawiła się jako koszt budowy statku. Czy teraz już wiadomo dlaczego łatwo nie można zrobić analizy opłacalności branży? Ani pochodzenia długów z jakimi przemysł stoczniowy wkroczył na drogę ,uwolnionego w jakimś procencie, rynku. P.S. Zachęcam do zerknięcia w załączone linki. Wtedy może lepiej będzie można zrozumieć, dlaczego stocznie musiały upaść, dlaczego mówi się o samych stoczniach, a nie o całym przemyśle okrętowym ,dlaczego większość społeczeństwa jest bombardowana hasłem :nie możemy dopłacać, a kwoty dopłat rosną http://lebiest.bloog.pl/d,24,id,3474378,m,czerwca,r,2008,title,Tragedia-przemyslu-okretowego,index.html?ticaid=680e4 http://gazetaprawdy.salon24.pl/104811,komisja-europejska-a-polskie-stocznie-produkcyjne http://sophico.blog.onet.pl/2,ID347162451,index.html http://baza.archiwa.gov.pl/sezam/sezam.php?l=&mode=show&zespoly_id=14081 http://www.polskawalczaca.com/viewtopic.php?t=2104&start=30

napisz pierwszy komentarz