Eurochwyty, czyli jak się promować

avatar użytkownika Maryla

Sposoby na kampanię: odkryty tors, poparcie gwiazd, filmiki na YouTube. Kandydaci gotowi są na wiele, by zdobyć mandat do europarlamentu lub przynajmniej zbić kapitał polityczny na przyszłość  
 


Najłatwiej mają kandydaci z pierwszych stron gazet. Wystarczy, że zmienią fryzurę czy zaczną nosić markową odzież, a media zauważą przemianę i promocja gotowa. Tak było w przypadku Wojciecha Olejniczaka (SLD), który na sesji zdjęciowej "Wprost" wystąpił z odkrytym torsem.

- Polityka przejmuje wzorce z show-biznesu – uważa Sergiusz Trzeciak, konsultant polityczny. – Nie wystarczy mieć poglądy, trzeba znaleźć ciekawy sposób, by je wylansować.

- Lider listy SLD w trakcie kampanii będzie budował pozycję w partii i rozmyślał, jak zostać prezydentem stolicy – prognozuje Eryk Mistewicz, specjalista od marketingu politycznego.

Kandydaci z drugiego szeregu muszą w kampanii zrobić więcej. Pomysłów im nie brakuje. Rodzina łódzkiej posłanki PO Joanny Skrzydlewskiej w trakcie kampanii ubierze 80 drużyn młodzieżowych w stroje futbolowe. Akcję prowadzi wspólnie z Łódzkim Związkiem Piłki Nożnej, który ma taki sam zasięg terytorialny jak okręg wyborczy do PE, z którego kandyduje Skrzydlewska. Kandydatka rozdawała też flagi.

Znani, nieznani

– Dużą szansę daje wykorzystywanie nazwisk znanych osób
– mówi Jacek Reginia-Zacharski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego.

Prof. Lena Kolarska-Bobińska, znana w Warszawie socjolog, startuje w Lublinie, gdzie jest mniej rozpoznawalna. Dlatego mieszkańcom regionu pokaże się w towarzystwie wokalistki Kory i publicystki "Polityki" Janiny Paradowskiej. Wprawdzie oficjalnie obie będą tylko namawiały do startu w wyborach, ale będą to robiły wspólnie z Kolarską-Bobińską. Paradowska nie zna jeszcze szczegółów wizyty w Lublinie, ale... – Nie miałabym nic przeciwko wspieraniu w wyborach prof. Kolarskiej-Bobińskiej – mówi "Rz" publicystka.

Polska Partia Pracy sięgnęła po pomoc Oliviera Besancenota, francuskiego listonosza, który w obliczu kryzysu rzucił wyzwanie prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy'emu i założył Nową Partię Antykapitalistyczną. Będzie wspierał polską niepokorną Elżbietę Fornalczyk, organizatorkę strajku w Tesco, a teraz warszawską "jedynkę" PPP.

Rafał, syn kompozytora Andrzeja Trzaskowskiego (czwarty na stołecznej liście PO), ma komitet poparcia, o jakim rywale mogą tylko pomarzyć. Wsparło go 20 znanych postaci ze świata kultury, wśród nich Michał Żebrowski, Daniel Olbrychski, Zbigniew Zamachowski, Wojciech Malajkat, Tomasz Stańko. Piosenkarze Urszula Dudziak i Grzegorz Turnau nagrali dla Trzaskowskiego wyborcze dżingle.

Kandydat PSL Henryk Geringer d'Oedenberg ma we Wrocławiu znane nazwisko. Zawdzięcza to byłej żonie Lidii, europosłance SLD. Myśląc o reelekcji, w ciągu czterech lat zorganizowała opłacane przez PE wycieczki do Brukseli i Strasburga dla 1500 osób. Szef dolnośląskiego SLD Janusz Krasoń ma nadzieję, że wyborcy odróżnią Lidię od Henryka.

Internet dla każdego

Początkujący politycy często wykorzystują Internet do promocji. Łukasz Naczas, dziesiąty na liście SLD w Wielkopolsce, założył na Naszej-Klasie profil "Twój kandydat". Nie podał swoich danych i nie ujawnił, czy jest kandydatem na męża, wójta czy europosła. W ten sposób wciągnął w dyskusję internautów, którzy spekulowali, co zamierza zrobić. Ujawnił się w połowie kwietnia, gdy jego profil odwiedziło 18 tys. osób. – 10, może 12 tys. z nich mieszka w moim okręgu wyborczym. Wzbudziłem ich ciekawość, więc liczę, że mnie zapamiętają – twierdzi kandydat SLD. Skąd pomysł? – Podpatrywałem w USA, jak tam robi się kampanię wyborczą – tłumaczy.

Ofensywę na portalu Nasza-Klasa prowadzi też Jan Krysiński, były rektor Politechniki Łódzkiej (PO). Wysyłał zaproszenia do studentów oraz absolwentów tej uczelni i w krótkim czasie zdobył 23 tys. znajomych. Komentarze w jego profilu są skrajne od "Dziękuję serdecznie za zaproszenie oraz życzę powodzenia w wyborach" po "Portal Nasza-Klasa ma służyć nieco innym celom, niż zbieranie elektoratu poprzez zapraszanie przypadkowych użytkowników do grona znajomych".

– To jedna z ciekawszych kampanii lokalnych – ocenia Mistewicz. – Profesor trafia do środowisk łódzkiej inteligencji.

Kampania trwa też na YouTube. Pojawiło się tam pierwsze wyborcze wystąpienie Arkadiusza Mularczyka (PiS), który zapowiedział, że nowe filmy z przebiegu kampanii będzie zamieszczał co dwa, trzy dni. Jego partyjny kolega Paweł Poncyljusz ma na YouTube własną stronę, na której oprócz wystąpienia, są teledyski. Autoprezentację w tym serwisie prowadzi też Róża Thun – do głosowania na liderkę PO w okręgu małopolsko-świętokrzyskim namawiają w spotach prof. Władysław Bartoszewski, aktorka Dorota Segda i jej mąż Franz.

Dobra inwestycja

Do zdobycia 50 mandatów europosłów jest kilkuset chętnych. – Połowa kandydatów z list PO i PiS na starcie zdaje sobie sprawę, że mandatu nie zdobędzie – mówi Mistewicz. – Szanse kandydatów mniejszych partii są bliskie zera.

Dlaczego więc wkładają w kampanię do PE tyle energii? – Przygotowują grunt pod przyszłoroczne wybory samorządowe i prowadzą kampanię w swoim mieście lub powiecie – wyjaśnia Mistewicz. Po co? – Dla anonimowych lekarzy czy adwokatów eurowybory są lepszą inwestycją niż występ w "Tańcu z gwiazdami" czy "Milionerach", bo samo słowo europarlament ich nobilituje.
Rzeczpospolita

 

http://www.rp.pl/artykul/2,303462_Eurochwyty__czyli_jak_sie_promowac_.html

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz