Kłamstwa Czesława Kiszczaka

avatar użytkownika Maryla

Zacieranie śladów, fałszowanie faktów - to specjalność Czesława Kiszczaka. Dziś dał w sądzie kolejny tego dowód. W swojej mowie obronnej stwierdził, że stan wojenny uchronił Polskę przed rozpadem państwa i ruiną gospodarki - komentuje Jerzy Jachowicz.

Takim oto zakłamanym wybiegiem nie tylko usiłuje zrzucić z siebie odpowiedzialność za stan wojenny, ale wręcz kreuje się na zbawcę Polski. Gdyby nie on i gen. Jaruzelski - sugeruje - Polskę czekałaby zagłada.

Kiszczak zakłada, że Polacy mają krótką pamięć i zapomnieli, do czego doprowadziły rządy komunistów sprzed blisko 30 lat. Wbrew gołym faktom lansuje tezę o uratowaniu Polski.

Tymczasem większość historyków badających dzieje współczesnej Polski mówi niemal jednym głosem: Okrągły Stół stał się możliwy, dlatego że komunistom po wprowadzeniu stanu wojennego nie tylko nie udało się zahamować rozkładu gospodarki, ale jej stan upadku pogłębiał się z każdym rokiem.

 

I to zbliżająca się nieuchronnie katastrofa polskiej gospodarki zmusiła reżim Jaruzelskiego i Kiszczaka do ustępstw wobec opozycji. Chcąc ratować utrzymanie się przy władzy, działacze partyjni najwyższego szczebla zgodzili się na zawarcie porozumienia przy Okrągłym Stole.

Tak więc to słabość i rozkład naszej gospodarki skłoniły władze do traktowania "Solidarności" jako partnera. Niechże więc Kiszczak nie opowiada bzdur. Niech wreszcie przestanie faszerować nas wszystkich kłamstwami.

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Kiszczak: "Solidarność" niczego nie wywalczyła

W 1989 r. "Solidarność" niczego nie wywalczyła; to my dopuściliśmy ją do władzy - powiedział przed sądem szef MSW z lat 80. gen. Czesław Kiszczak. Mówił, że dzięki niemu wybory odbyły się wtedy bez "cudów nad urną" i że odrzucił propozycje odsunięcia gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

 

We wtorek przed Sądem Okręgowym w Warszawie 83-letni Kiszczak kontynuował wyjaśnienia w procesie autorów stanu wojennego z 1981 r. Tak jak i inni podsądni nie przyznał się do zarzutów pionu śledczego IPN.

W poniedziałek, z powodu złego stanu zdrowia, sąd wyłączył z procesu b. wiceszefa MON gen. Floriana Siwickiego. Na ławie oskarżonych pozostali już tylko: b. szef PZPR, b. premier i b. szef MON 85-letni gen. Jaruzelski, b. szef PZPR 82-letni Stanisław Kania, Kiszczak i b. członkini Rady Państwa 80-letnia Eugenia Kempara.

Zdaniem Kiszczaka stan wojenny był koniecznością, bo w 1981 r. obie strony nie były zdolne do kompromisu. Powołał się na badania opinii publicznej, w których ponad połowa Polaków uznała stan wojenny za konieczny. Według Kiszczaka Solidarność za często sięgała po oręż strajków paraliżujących gospodarkę, ponadto postępowała destabilizacja państwa, rosła przestępczość, a interwencja wojsk Układu Warszawskiego była realna.

Kiszczak uważa, że na wprowadzenie stanu wojennego godziły się Stany Zjednoczone. Dowodzi, że inaczej Amerykanie uprzedziliby Solidarność lub Kościół o planach wprowadzenia stanu wojennego przekazanych CIA przez płk. Ryszarda Kuklińskiego.

Według oskarżonego, w stanie wojennym ówcześni sąsiedzi PRL "naciskali na zwalczenie opozycji" i "skończenie z indywidualnym rolnictwem", szantażując "zakręceniem kurków", a "rodzimy beton oczekiwał zaostrzenia represji, domagając się kar śmierci dla opozycjonistów". "Żadnej pomocy z Zachodu nie mogliśmy się spodziewać" - dodał. Zapewnił, że ekipa gen. Wojciecha Jaruzelskiego wybrała jednak dążenie do jak najszybszego zakończenia stanu wojennego i rozmów z opozycją, choć "obie strony miały swoją ekstremę". "To doprowadziło nas do Okrągłego Stołu" - dodał Kiszczak.

Oświadczył, że w 1989 r, "nikt niczego nie wywalczył". "To my dopuściliśmy Solidarność do władzy" - powiedział. Mówił też o kompleksach tych, którzy "nie szturmowali gmachu PZPR, lecz władzę dostali z rąk m.in. szefa MSW". "Rozumiem ich niesmak, ale nie można kłamać" - dodał, nawiązując do - jak powiedział - powszechnej opinii, że "Solidarność wszystko sama wywalczyła".

Oskarżony twierdzi, że "uratował porozumienie Okrągłego Stołu", gdy nastąpił kryzys rozmów. "Dopilnowałem też, żeby wybory w 1989 r. odbyły się po raz pierwszy bez +cudów nad urną+" - oświadczył. Według Kiszczaka, w kręgach ówczesnej władzy był "silny opór" wobec demokratycznych przemian, bo część aparatu obawiała się "powrotu anarchii z lat 1980-1981".

Kiszczak przyznał, że spotykał się w 1989 r. z pomysłami odsunięcia od władzy gen. Jaruzelskiego i przejęcia pełni władzy - nie tylko ze strony radykalnej lewicy, ale także "pewnego prawicowego polityka", który liczył na "odsunięcie trockistów z KOR". "Grzecznie odmówiłem, informując o wszystkim gen. Jaruzelskiego" - oświadczył Kiszczak. "Zagroziłem sięgnięciem do kodeksu karnego" - tak mówił o próbach rozmów młodych działaczy lewicy z oficerami wojska nt. przejęcia władzy.

"Nikt nie ma prawa pozbawiać nas prawa do patriotyzmu" - podkreślał Kiszczak. Mówił, że służąc w latach stalinowskich w kontrwywiadzie wojska, był zasypywany materiałami o "wrogach ludu", których on sam cenił jako "dobrych Polaków". "Żadnemu z nich nie stała się krzywda" - dodał Kiszczak. Podkreślił, że odszedł z kontrwywiadu po burzliwej rozmowie z jego szefem, oficerem sowieckim Dmitrijem Wozniesieńskim; wrócił do służby po przemianach Października 1956 r.

"Zło po stronie władzy zawsze zwalczałem" - oświadczył oskarżony. Zdradził, że wytykał w latach 60. antysemityzm szefowi MSW Mieczysławowi Moczarowi, a w 1970 r. był w grupie, która doprowadziła do "politycznego rozwiązania" konfliktu na Wybrzeżu i odsunięcia ekipy Władysława Gomułki. "Ryzykowaliśmy wtedy głowy" - dodał podsądny.

Kiszczak będzie kontynuował wyjaśnienia 7 maja. Ma przygotowane ok. 300 stron wyjaśnień na piśmie; dotychczas odczytał ok. jedną trzecią. ND, ab, PAP

 

http://www.wprost.pl/ar/159830/Kiszczak-Solidarnosc-niczego-nie-wywalczyla/

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Kiszczak: mam prawo do patriotyzmu

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie 83-letni Kiszczak kontynuował wyjaśnienia w procesie autorów stanu wojennego z 1981 r. Tak jak i inni podsądni nie przyznał się do zarzutów pionu śledczego IPN.

Zdaniem Kiszczaka stan wojenny był koniecznością, bo w 1981 r. obie strony nie były zdolne do kompromisu. Powołał się na badania opinii publicznej, w których ponad połowa Polaków uznała stan wojenny za konieczny. Według Kiszczaka Solidarność za często sięgała po oręż strajków paraliżujących gospodarkę, ponadto postępowała destabilizacja państwa, rosła przestępczość, a interwencja wojsk Układu Warszawskiego była realna.

 

"Była zgoda USA"

Kiszczak uważa, że na wprowadzenie stanu wojennego godziły się Stany Zjednoczone. Dowodzi, że inaczej Amerykanie uprzedziliby Solidarność lub Kościół o planach wprowadzenia stanu wojennego przekazanych CIA przez płk. Ryszarda Kuklińskiego.

Według oskarżonego, w stanie wojennym ówcześni sąsiedzi PRL "naciskali na zwalczenie opozycji" i "skończenie z indywidualnym rolnictwem", szantażując "zakręceniem kurków", a "rodzimy beton oczekiwał zaostrzenia represji, domagając się kar śmierci dla opozycjonistów". "Żadnej pomocy z Zachodu nie mogliśmy się spodziewać" - dodał. Zapewnił, że ekipa gen. Wojciecha Jaruzelskiego wybrała jednak dążenie do jak najszybszego zakończenia stanu wojennego i rozmów z opozycją, choć "obie strony miały swoją ekstremę". "To doprowadziło nas do Okrągłego Stołu" - dodał Kiszczak.

 

"Solidarność dostała władzę z naszych rąk"

Oświadczył, że w 1989 r, "nikt niczego nie wywalczył". "To my dopuściliśmy Solidarność do władzy" - powiedział. Mówił też o kompleksach tych, którzy "nie szturmowali gmachu PZPR, lecz władzę dostali z rąk m.in. szefa MSW". "Rozumiem ich niesmak, ale nie można kłamać" - dodał, nawiązując do - jak powiedział - powszechnej opinii, że "Solidarność wszystko sama wywalczyła".

Oskarżony twierdzi, że "uratował porozumienie Okrągłego Stołu", gdy nastąpił kryzys rozmów. "Dopilnowałem też, żeby wybory w 1989 r. odbyły się po raz pierwszy bez +cudów nad urną+" - oświadczył. Według Kiszczaka, w kręgach ówczesnej władzy był "silny opór" wobec demokratycznych przemian, bo część aparatu obawiała się "powrotu anarchii z lat 1980-1981".

 

"Mamy prawo do patriotyzmu"

Kiszczak przyznał, że spotykał się w 1989 r. z pomysłami odsunięcia od władzy gen. Jaruzelskiego i przejęcia pełni władzy - nie tylko ze strony radykalnej lewicy, ale także "pewnego prawicowego polityka", który liczył na "odsunięcie trockistów z KOR". "Grzecznie odmówiłem, informując o wszystkim gen. Jaruzelskiego" - oświadczył Kiszczak. "Zagroziłem sięgnięciem do kodeksu karnego" - tak mówił o próbach rozmów młodych działaczy lewicy z oficerami wojska nt. przejęcia władzy.

- Nikt nie ma prawa pozbawiać nas prawa do patriotyzmu -podkreślał Kiszczak. Mówił, że służąc w latach stalinowskich w kontrwywiadzie wojska, był zasypywany materiałami o "wrogach ludu", których on sam cenił jako "dobrych Polaków". "Żadnemu z nich nie stała się krzywda" - dodał Kiszczak. Podkreślił, że odszedł z kontrwywiadu po burzliwej rozmowie z jego szefem, oficerem sowieckim Dmitrijem Wozniesieńskim; wrócił do służby po przemianach Października 1956 r.

- Zło po stronie władzy zawsze zwalczałem - oświadczył oskarżony. Zdradził, że wytykał w latach 60. antysemityzm szefowi MSW Mieczysławowi Moczarowi, a w 1970 r. był w grupie, która doprowadziła do "politycznego rozwiązania" konfliktu na Wybrzeżu i odsunięcia ekipy Władysława Gomułki. "Ryzykowaliśmy wtedy głowy" - dodał podsądny.

Kiszczak będzie kontynuował wyjaśnienia 7 maja. Ma przygotowane ok. 300 stron wyjaśnień na piśmie; dotychczas odczytał ok. jedną trzecią.

PAP

 

 

http://www.rp.pl/artykul/92106,297668.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. SUKCESORZY - OD BERMANA DO MICHNIKA

polecam jako lekture uzupełniajacą http://cogito.salon24.pl/103254,sukcesorzy-od-bermana-do-michnika

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl