Tak sie robi propagandę - Szczęśliwe zrządzenie losu
Szczęśliwe zrządzenie losu
W przytłaczających niekiedy epizodach odbywa się wędrówka chłopca przez kolejne lata życia
"Moje życie", autobiografia Marcela Reich-Ranickiego, odniosła niebywały sukces. Teraz zaś historia człowieka, który ocalał z Holocaustu, została wspaniale sfilmowana.
Londyn, rok 1949. Polski konsul zostaje odwołany do Warszawy. Nie wie, co go tam czeka, ale jedzie, wraz ze swoją żoną i dzieckiem, jeszcze niemowlęciem. Małżeństwo z sercem pełnym niepokoju rozstaje się przed odpychająco szarym murem ministerstwa spraw zagranicznych.
Mężczyzna nazywa się Marceli Ranicki, urodził się jako Marcel Reich, a potem – pod nazwiskiem Marcel Reich-Ranicki – stał się najbardziej znanym krytykiem literatury w Republice Federalnej Niemiec. Wydana przez niego w 1999 roku autobiografia, zatytułowana "Moje życie", sprzedała się do dzisiaj w 1,2 miliona egzemplarzy. Opowiada skomplikowaną historię jego życia.
Urodzony w Tel Awiwie reżyser Dror Zahavi, 50-latek, znany z takich filmów jak "Most powietrzny", zrobił z tego bestsellera wspaniały film telewizyjny, koncentrując się na okresie lat 1929 – 1958. Obraz, zatytułowany "Marcel Reich-Ranicki: Mein Leben", niemieccy telewidzowie mogli obejrzeć w Wielki Piątek na kanale Arte.
Ta ekranizacja to szczęśliwe zrządzenie losu. Dramaturgia filmu, niejako sama z siebie, podąża za tematem, historią życia 88-letniego Reich-Ranickiego i jego 89-letniej żony Tosi (Teofili). To historia dwojga ludzi, którzy przeżyli wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu. Dwoje Żydów, którzy na początku 1943 roku uciekli z warszawskiego getta i aż do 1944 roku w ukryciu oczekiwali nadejścia Armii Czerwonej.
Do sukcesu filmu w bardzo dużym stopniu przyczynił się także autor scenariusza, 52-letni Michael Gutmann: jego pomysłem było wykorzystanie odwołania polskiego konsula jako chwytu dramaturgicznego. Ranicki, grany bardzo wiarygodnie przez 28-letniego Matthiasa Schweighöfera, zostaje zatrzymany w warszawskim ministerstwie spraw zagranicznych i całymi dniami przesłuchiwany jest przez funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa – w rzeczywistości historia Ranickiego wyglądała nieco inaczej.
Z początku często wybuchający gniewem specjalista od przesłuchań (w tej roli Sylvester Groth) coraz bardziej daje się wciągnąć w dzieje życia towarzysza, który popadł w niełaskę. To, co opowiada mu Ranicki, zostaje pokazane w filmie jako retrospekcja.
W jednej ze scen, rozgrywającej się na dworcu kolejowym małego polskiego miasteczka, uczeń Marcel (Filip Jarek) zostaje wysłany przez swoją pochodzącą z Niemiec matkę (odtwarza ją w filmie Maja Maranow) do krewnych w Berlinie. Na pożegnanie matka mówi mu: – Jedziesz do kulturalnego kraju.
W przytłaczających niekiedy epizodach odbywa się wędrówka chłopca przez kolejne lata życia, aż do roku 1938: gimnazjum w Berlinie, wysiłki dziecka, by mówić bezbłędnie, wręcz perfekcyjnie, po niemiecku, jego oczarowanie literaturą i teatrem, a potem wydalenie do Polski młodego człowieka ze świadectwem maturalnym w kieszeni...
Rodzina Reichów żyje w Warszawie, a ojciec Marcela (Joachim Król) nie chce dostrzec grożącego im niebezpieczeństwa – aż robi się za późno i niemieccy żołnierze zaczynają przeszukiwać mieszkania, szykanować ludzi, a w końcu wszystkich mieszkających tu Żydów zamykają w getcie. Jeden z sąsiadów nie wytrzymuje presji i wiesza się – scena ta staje się szczególnie poruszająca, kiedy na ekranie pojawia się córka samobójcy, Teofila. To ona, późniejsza żona Marcela, którą doskonale gra 29-letnia Katharina Schüttler.
Para zaczyna się nieśmiało do siebie zbliżać. Matka Marcela nakazuje chłopcu: – Zaopiekuj się tą dziewczyną. Razem obserwują marsze mieszkańców getta na Umschlagplatz, skąd wyruszają pociągi do obozów zagłady; im samym, w ostatniej sekundzie, udaje się uciec. Wszystko to w przejmujący sposób, z całym bogactwem środków artystycznych ukazują kolejne ujęcia kamery (dzieło Gero Steffena).
Po tym, jak mogli już bezpiecznie opuścić kryjówkę, którą udostępnił im zecer i jego żona, po okresie spędzonym w Londynie i po przesłuchaniach Ranickiego w Warszawie, akcja filmu przenosi się do roku 1958. Późniejsza gwiazda krytyków literackich, Reich-Ranicki, który już w Polsce pisywał o książkach, wysiada z pociągu we Frankfurcie nad Menem (żona i dziecko przebywają wówczas w Londynie). Mężczyzna staje, zirytowany, przed dworcem. Czy spotka tu nazistowskich i esesmańskich siepaczy znanych mu z warszawskiego getta, tyle że w cywilnych ubraniach? Choć wie, że tak nie będzie, taki scenariusz natychmiast powstaje mu w głowie. Spotyka powojenne Niemcy ery adenauerowskiej. Obraz wolności, którą pokazuje reżyser, w subtelny sposób zamyka film.
Marcel Reich-Ranicki jest szczęśliwy, że dożył ekranizacji swoich losów. – Wcale nie byłem tego pewien – zaznacza. – W moim życiu nic nigdy nie było pewne. Nigdy nie myślałem na przykład o tym, że dożyję wieku 80 lat, a wkrótce skończę już 89.
Co sądzi o grze Schweighöfera, który odtwarza jego postać w filmie? Tu odpowiedź jest krótka i zdecydowana: – Fantastyczne!
http://wiadomosci.onet.pl/1553167,1292,1,szczesliwe_zrzadzenie_losu,kioskart.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz