Wracamy do polskiego piekełka
Święta, święta - i po świętach. Można się o tym przekonać już oglądając newsy, dotyczące tragedii w Kamieniu Pomorskim. Komentarz w tej sprawie pozwolę zostawić sobie jednak na koniec, bowiem po kilku dniach wraca jałowa dyskusja na temat IPN. I co mnie zasmuciło, włączył się do niej przedstawiciel Kościoła, a konkretnie - abp Tadeusz Gocłowski.
Duchowny zarzucił Kurtyce "upolitycznienie" instytutu. Znowu pada ciężki zarzut, dyskwalifikujący prezesa, nie poparty żadnymi dowodami, albo choćby rzeczowymi argumentami. Jako jeden z nielicznych dyskutantów, potrafił przynajmniej dostrzec, że IPN nie miał żadnego związku z wydaniem książki Pawła Zyzaka. Oczywiście - młodemu historykowi dostało się też i od arcybiskupa, ale większe powody do wstydu powinien mieć profesor Nowak, bo:
"No właśnie, no właśnie, przecież ten magister nie pisał sobie pracy magisterskiej niezależnie od profesora, u którego robił magisterium, tylko musiał, przynajmniej mam nadzieję, że ten profesor to czytał. A jeśli nie czytał, to po co się bierze za to."
Gwoli ścisłości, warto, by któryś z dziennikarzy przed zadaniem kontrowersyjnych pytańi, a dotyczących nowej biografii Wałęsy, uprzejmie arcybiskupa poinformował, że profesor Nowak przeczytał treść książki dwa razy. Ile razy przeczytał ją chociażby w połowie abp Gocłowski? Zero! Część duchownych, piszę to ze smutkiem, ma swój interes w tym, by przymknąć usta niezależnym historykom. I, co gorsze - ich "solidarność" niczym nie różni się od tej w wydaniu michnikowszczyzny. Książkę wydała Arcana? No i co z tego, najpierw skrytykujemy IPN, potem będziemy sprawiedliwi i zauważymy, że instytucja Kurtyki nie ma nic wspólnego z książką Zyzaka. Ale to nam nie przeszkodzi w tym, żeby zjechać i Zyzaka i promotora. W zasadzie - jedziemy po wszystkich, ale jesteśmy sprawiedliwi. Przecież lustracja w Kościele zakończona, choć nigdy się na dobre nie rozpoczęła. Co jakiemuś historykowi do przykrej prawdy!
Szkoda, że w tym wszystkim nie ma miejsca dla wiernych, którzy chcą rozliczenia za niechlubne uczynki z okresu komunistycznego. Gloryfikować i chwalić Kościół - owszem, za ostoję dla represjonowanych, symbol wolności i niezłomne postawy, których nie brakuje. Zwykła sprawiedliwość wymaga, aby honor i odwagę mieli również Ci, którzy go kiedyś splamili. W zasadzie - hierarchowie Kościoła nie dają na to szansy, z góry zamykając proces lustracji. Do odkrywania przykrej prawdy zobligowani są w związku z tym historycy i dlatego również abp Gocłowski włączył się w panikę IPeeNowską.
Chciałbym również parę słów napisać o tragedii w Kamieniu Pomorskim, pod kątem politycznym. Prezydent ogłosił żałobę narodową, która będzie trwać trzy dni. Moim zdaniem - dyskusje, czy to długo, czy krótko, co powinien, a czego nie powinien, są pozbawione sensu. Bo tak samo, jak obserwatorzy ganią Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska za próby zbicia kapitału politycznego na ludzkiej tragedii, tak samo Ci komentujący mogą zostać posądzeni, nawet czasami niesłusznie, o dokopywanie politykom w obliczu nieszczęścia. Taka tragedia mogła przytrafić się każdemu z nas. Rozliczajmy i ewentualnie krytykujmy władzę za rzetelność wypełniania obietnic pomocy dla poszkodowanych i rodzin. Tragedia w Kamieniu Pomorskim nie zostaje upolityczniona tylko przez najwyżej postawionych polityków i media, ale również samych komentatorów, którzy szukają dziury w całym - niestety.
- gw1990 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz