Jak w czasach Mieszka II - Ks. prof. Czesław S. Bartnik

avatar użytkownika intix

Pozwolę sobie na słowo wstępu...
Wpis ten jest kontynuacją poprzedniego  >
Polityka a moralność - Ks. prof. Czesław S. Bartnik , w którym postanowiłam (przyznaję, że nie od razu), gromadzić wypowiedzi Ks. prof.  Czesława S. Bartnika.
Z uwagi na jego objętość, otwieram kolejny wpis.
Zapraszam serdecznie... kolejna wypowiedź Ks. prof. Czesława S. Bartnika:
(Za:
Nasz Dziennik, 1-2 marca 2008):

"Jak w czasach Mieszka II"

Na temat historii są w obiegu dwie sprzeczne ze sobą sentencje: jedna, że historia się nie powtarza, druga, że historia się powtarza. Jak to rozwiązać? Otóż nie powtarzają się osoby ani szczegóły, ale powtarzają się sytuacje wynikające z natury człowieka i z pewnych prawidłowości sytuacyjnych. Wydaje się, że właśnie powtórzyła się historia Polski z epoki króla Mieszka II i następującej po nim reakcji pogańskiej. W ogóle historia płynie pewnymi sukcesywnymi falami, niejako według Księgi Koheleta: "jest czas budowania i czas burzenia" (Koh 3, 3). I teraz w Polsce nadeszła fala burzenia.

Polski prototyp "liberalizmu"
Po czasie budowania Polski przez Mieszka I i jego syna Bolesława Chrobrego nastał czas upadku i burzenia w latach 1025-1040. Po śmierci Chrobrego królem Polski został jego syn Mieszko II (1025-1034). Ale wnet powrócił z wygnania pierwszy syn Chrobrego, Bezprym (986-1032), który stanął na czele opozycji. Wezwał on na pomoc cesarza niemieckiego Konrada II oraz książąt ruskich i obalił Mieszka II. Ale zrzekł się korony na rzecz cesarza niemieckiego i odesłał mu polskie insygnia królewskie, rezygnując z niezależności Polski. Ot, takie wczesne wejście do UE. Cesarz kazał mu podzielić kraj na cztery części, między czterech braci, i w ten sposób zrobić z Polski niejako cztery landy niemieckie. Jednak część wielmożów zorganizowała się, i w obronie Polski Bezprym został zabity. W roku 1032 powrócił z wygnania Mieszko II. Ale pozostały ogromne problemy. Nie mógł całkowicie wyzwolić spod władzy cesarza ani zintegrować w pełni kraju, a poza tym zapadł na chorobę psychiczną, prawdopodobnie z powodu okaleczenia go przez Czechów.
Po śmierci Mieszka w 1034 roku sytuacja jeszcze się pogorszyła. Kazimierza, syna Mieszka, wraz z matką wypędzono. Powstała potężna rewolta przeciwko państwu, Kościołowi i wszelkiemu prawu, jakby w "liberalizmie". Przez Polskę przechodziły fale mordów, grabieży i niszczenia grodów, klasztorów i kościołów. Niemcy, Czechy i Ruś zaczęły przyłączać do siebie ziemie sąsiedzkie. W roku 1039 najechał Polskę Brzetysław czeski. Niszczył osiedla, grody, świątynie i brał Polaków do niewoli. W ten sposób zniszczył kompletnie Poznań i Gniezno. Z Gniezna wywiózł ciało św. Wojciecha, ogromny złoty krzyż i wiele innych skarbów. Gall Anonim pisał, że "tak długo te miasta trwały opuszczone, że w ich kościołach dziki zwierz umieścił swe legowiska" (Kronika, I, 19). Katedrę w Gnieźnie odbudowano dopiero po 30 latach. Ponadto nastąpiły najazdy Pomorzan i Wieletów, Słowian nadbałtyckich, zwanych później Kaszubami. W obcych kronikach zapisano, że w Polsce przestało istnieć chrześcijaństwo. Tak to wyglądała Polska bez państwa, o czym dziś marzą utopiści i liberałowie. Jednak wówczas część możnych i rycerzy ocknęła się i wezwała z wygnania Kazimierza, i powołała go na tron w roku 1040. Został on potem nazwany Odnowicielem.

Obecny czas burzenia
Oto i dziś nie brak liberałów, postkomunistów i różnych mniejszości, którzy - świadomie czy nieświadomie - dokonują reakcji antypaństwowej i antychrześcijańskiej. Chcą osłabić państwo, zburzyć dawny porządek prawny i obyczajowy, wyrzucić z forum publicznego Kościół katolicki i ogólnoludzki kodeks etyczny, podzielić kraj na landy i oddać się w opiekę Niemcom, jakby oddać - jak Bezprym - koronę polską cesarstwu. Zjawisk takich jest cała masa, że nie sposób ich wyliczyć. Wspomnę tylko, że minister Radosław Sikorski miał powiedzieć kiedyś, że "Śląsk jest Polsce zbędny". To świadczyłoby, że jest to osobowość za młoda na tak poważne stanowisko. Ale może być coś na rzeczy, bo PO popiera mocno posła Kazimierza Kutza, który opowiada się za autonomią Śląska i wypowiada się przeciwko Kościołowi polskiemu.
Czas bezmyślnego czy nienawistnego burzenia zdaje się zapowiadać nowa koalicja, PO i PSL, na czele z rządem i parlamentem. Oto niektóre zjawiska:
Nastała całkowita bezmyślność państwowa i patriotyczna. Brak pozytywnych programów, wyższych idei społecznych i moralnych. Zapalono zielone światło dla pełnego egoizmu układowego, partyjnego i oligarchicznego. Rząd ma pustkę duchową i ideową. Nie szuka pomocy u wybitniejszych umysłów. Nasi teoretycy życia społeczno-politycznego i państwowego tworzą i piszą tylko sobie a muzom, bez wpływu na życie, jakby grali w jakąś grę komputerową, rozważają tylko możliwości. Brakuje chyba zmysłu prawdziwościowego. Wprawdzie i na Zachodzie rządzą z reguły tylko spryciarze, nie wielkie umysły, ale tam rządy mają często za sobą zespoły wybitnych teoretyków. Polski rządca, czy to państwowy, czy kościelny, uważa, że sam wszystko wie i nie potrzeba mu żadnych specjalistów. Dawał temu nieraz wyraz pan Lech Wałęsa.
Nowa koalicja "bezpolskich" wyrzekła się suwerennej polityki zagranicznej, przechodząc na pozycje sympatycznych naiwniaków. A polityka wewnętrzna to jakby "administrowanie rzeczami" (R. Matyja) bez żadnej głębszej koncepcji.
Koalicja dba raczej tylko o Polskę zachodnią i centralną, żeby umacniać kontakty z Niemcami, a zaniedbuje całkowicie ścianę wschodnią, nie dopuszczając do niej nawet pieniędzy unijnych.
Nie można też zrozumieć, dlaczego są hamowane dotacje unijne dla różnych potrzeb w całej Polsce, nawet strategicznych. Polskie urzędasy stawiają dużo wyższe wymagania biurokratyczne niż Unia, tak jakby chcieli, by dotacje nigdy nie zostały wykorzystane. Chyba nie wszystko należy przypisać głupocie decydentów. Jest obawa, że w powietrzu PO wieją wiatry celowego osłabiania Polski, żeby nie stanęła na przeszkodzie ekspansji niemieckiej.
PO i rząd deklarują swoją genezę solidarnościową, a faktycznie negują wyższe idee "Solidarności" i z poddaństwa Rosji przechodzą w poddaństwo Niemcom.
Grzechem pierworodnym PO jest zacieranie kolorów biało-czerwonych państwa, suwerenności i tożsamości Polski, a przylepianie sobie i Polsce dwunastu gwiazdek europejskich. I jest to robione w atmosferze zakłamania. Z lęku, że społeczeństwo może nie polecieć za gwiazdkami niewoli, dążą - podobnie zresztą jak i prezydent Sarkozy we Francji - do naciąganej, a nawet nielegalnej ratyfikacji unijnego traktatu reformującego.
Męczy nas bardzo jakieś wypranie polityki i rządów z treści poważnych i z rzeczowości. Piotr Zaremba słusznie pisze, że polityka polska to "tylko teatr ataków personalnych" ("Dziennik", 9.02.2008), mówiąc prościej, to tylko pyskówka: nienawistna, złośliwa, zakłamana i nielogiczna. Przy tym rządzącym jest się z samej tylko delegacji partyjnej. Tymczasem trzeba mieć talent i charyzmat, nie wystarczy żądza władzy i patologia osobowościowa. Już Sokrates mówił, że rządzenia państwem nie można się po prostu nauczyć, lecz trzeba mieć dar, talent, który przez doświadczenie się rozwija i doskonali.
Pogłębia się rozbicie podmiotów władzy: parlament, prezydent, premier, sądy. Przy tym premier Donald Tuska wydaje się nielogiczny. Chce bowiem, nawet konstytucyjnie, władzę prezydenta sprowadzić do roli błazna państwowego, a sam zamierza dążyć do prezydentury.
Zachodzi ciągle karygodne utożsamiania państwa z lilipucią partią, którą, notabene, kieruje jedna osoba czy parę osób. Widać to ciągle w idiotycznym utożsamianiu słowa "apolityczny" ze słowem "apartyjny". Rzadko kto, nawet politolog, dostrzega ten błąd. Czynienie z partii państwa jest nie tylko błędem, ale i przestępstwem.
Rządy pana premiera Tuska są w ogólności "w temacie", jak powiedziałby prezydent Lech Wałęsa, ale raczej "nie na temat". Premier stosuje same uniki i największe trudności rozwiązuje tylko werbalnie, tak jakby rządził ktoś zza jego pleców. Przypomina to słynne powiedzenie o prezydencie amerykańskim po wojnie, Dwighcie Eisenhowerze: Pewien człowiek pokazał, że i syn szewca może być prezydentem Ameryki, ktoś drugi pokazał, że prezydentem może być i syn sklepikarza, a Eisehower pokazał, że Ameryka może być i bez prezydenta.

Jeszcze raz oświata i nauka
Jest w Polsce jakiś atawizm, że dokonuje się najpóźniej co rok, czasem wcześniej, reformy szkolnictwa, choć dziedzina ta wymaga administracyjnej stabilności i spokoju. Premierzy, choć na ogół nie znają się na ludziach, mają tutaj genialny talent w wybieraniu na ministrów jakichś fantastów czy donkiszotów. Obecnie mamy reformę w oświacie już po pół roku. Zmiany godzą w małe dzieci, w dzieci wiejskie i w wartość wykształcenia ogólnego. Chce się teraz przygotowywać dzieci i młodzież tylko do jednego aspektu pracy, do jednego zawodu. W szkołach średnich ma się wyrzucić przedmioty kształcące ogólną inteligencję i dające wiedzę ponadjednoaspektową, np. jest tendencja do usuwania historii, literatury, języka polskiego itd. Niedługo cała wiedza i wykształcenie sprowadzi się do zabijającej umysł mechaniki testów.
Jeszcze gorzej jest ze szkolnictwem wyższym. Wprowadza się na siłę system boloński: 3 lata do licencjatu i 2 lata do magisterium, choć to miało być dowolne (prof. Wojciech Morawski). W rzeczywistości chodzi o zmniejszenie absolwentów uniwersyteckich, bo panowie UE chcą mieć samych służących, a nie uczonych. Elity intelektualne mają być zmniejszone.
Ku zmniejszeniu elit, żeby się nie buntowały przeciwko bogaczom, zmierza również koncepcja, podejmowana już zresztą przez Jarosława Kaczyńskiego, tzw. uczelni flagowych. Mówi się, że takich uczelni miałoby być w Polsce tylko 5, reszta to będą akademie, niemal pierwszomajowe, w najlepszym razie rodzaj wyższych szkół zawodowych. Jest to małpowanie Ameryki, która nie rozwija ducha, tylko życie praktyczne społeczeństwa. U nas powszechny pęd do nauk wyższych jest wielkim kapitałem, choć ciągle wielkie trudności ma młodzież wiejska. Modelem dla uczelni flagowej ma być np. Harvard, uczelnia prywatna ateizująca. Tymczasem tam nauki humanistyczne stoją znacznie niżej niż w Polsce; jest tylko lepsze uposażenie techniczne. A i absolwent innego wydziału nie doda 11 plus 13 bez kalkulatora.
Jeśli szkół wyższych jest za dużo, to ogólny poziom się obniża. Ale państwo powinno dawać środki materialne wszystkim uniwersytetom polskim proporcjonalnie do potrzeb. Koncepcja uniwersytetów flagowych wyrasta z pychy. Urzędnicy myślą, że wielkich uczonych i wielkie talenty produkuje się przez urabianie opinii i przez pieniądze, jak jakieś aparaty, seryjnie. Pracownicy naukowi zaś takich uniwersytetów grzeszą pychą i głupotą, sądząc, że mają absolutnie obiektywne i pełne kryteria ocen, zwłaszcza kiedy stosują zabijające inteligencję testy. Wielcy uczeni wyrastają na różnych miejscach, czasami nie wiadomo, dlaczego. Wiemy, że Albertowi Einsteinowi, który ukończył mało znaczącą politechnikę w Zurychu, nie chciano długo przyjąć do druku jego pracy o teorii względności, bo był po słabej szkole, a także nie chciano przyjąć go na nauczyciela w szkole średniej.
Tak nawiasem mówiąc: nasza kochana pani minister mówi o międzynarodowej wymianie wykładowców. Proszę sprowadzać do nas sławy, często przechwalone, i płacić im po 30 tys. dolarów za jeden wykład. Na uniwersytety również wdarł się snobizm i reklama. Muszę się jednak poprawić: i my nie wyszlibyśmy źle, wystarczy zwrócić uwagę, że nasi dwaj byli prezydenci mają wykłady na flagowych uniwersytetach amerykańskich z gażą wielu tysięcy dolarów za jeden wykład. A takich wykładowców możemy mieć setki tysięcy. Tylko były prezydent Wojciech Jaruzelski nie jeździ z wykładami, choć nie można mu również odmówić wysokiej inteligencji.
Warto jeszcze zauważyć, że konwencja bolońska w duchu antywschodniej Brukseli w praktyce jakby była echem pewnego przemówienia generalnego gubernatora Hansa Franka, wygłoszonego 12 września 1940 r. do wyższych urzędników niemieckich w okupowanej Polsce: "Żaden Polak nie może mieć wyższej rangi niż majstra i żaden nie może zdobyć wyższego wykształcenia. Pozostaje mu jeden tylko obowiązek: pracować i być posłusznym" (za ks. prof. E. Walewandrem). Polacy mieli kończyć tylko szkoły powszechne i niektóre zawodowe. Ale i z tych szkół usunięto historię, literaturę polską i geografię. Tak. Coś podobnego planują nasze reformatorki.

Radosny pęd do niewoli
W związku ze zbliżającą się ratyfikacją traktatu reformującego wzmógł się znowu jakiś narkotyczny pęd do niewoli. Jak kierownicze kręgi państwowe w epoce Mieszka II uciekały się ciągle pod "ojcowską opiekę" cesarza niemieckiego, tak dziś PO, LiD, PSL i rząd chcą się oddać co rychlej w "macierzyńską opiekę" pani kanclerz Merkel. Ale też wielka liczba Polaków, zwłaszcza młodych, chce wyrwać swe korzenie z polskiej ziemi, duchowej i materialnej, i pójść na wyrobników do ziemi rzekomo niczyjej. Bolesne jest, że tylu ludzi nie może zrozumieć, iż bez wolności człowiek nie jest pełnym człowiekiem. Co gorsza, ratująca Polskę działalność wybitnych profesorów, uczonych, artystów, inteligencji i prostych ludzi o zmyśle patriotycznym z ośrodków Krakowa, Poznania i częściowo Warszawy, nie mówiąc już o milionach myślących w duchu medium toruńskiego, bywa brana, przez tych narkotyzujących się ideologią zachodnią, za staroświecką i wsteczną. Jakże trudno tę epidemię niewolnictwa przezwyciężyć. Trzeba jakiegoś odnowiciela z Bożej łaski.
Światlejsza była nasza władza na początku. Kiedy w roku 1102 cesarz niemiecki Henryk V zażądał od Bolesława Krzywoustego, by połowę państwa oddał bratu Zbigniewowi, zdrajcy na rzecz cesarza, i by do tego dołączył wielkie pieniądze dla cesarza na znak poddaństwa, to król odpowiedział: "Wolę stracić królestwo Polski, broniąc jego wolności, niż zachować je w jarzmie poddaństwa" (Monumenta Poloniae Historica, II, 181). Dziś obawiamy się, że nasi politycy, nasi pseudopolitycy, chcą nas poprowadzić w niewolę niemiecką. Jeszcze nie został ratyfikowany traktat reformujący, a już jesteśmy skuwani coraz mocniej wrogimi nam rozkazami UE.
Ludzie, którzy traktują rynek europejski jak religię, nie dostrzegają ciągle, że gospodarka Unii została oparta na mylnych zasadach i że w ogóle UE zaczyna przeżywać kryzys gospodarczy, np. przemysłowy i rolniczy, że zadłuża się ogromnie w Chinach i że prowadzi politykę gospodarczą wrogą Afryce i Azji, prawdopodobnie w tym celu, żeby zmniejszyć populację. Ale co ciekawsze, już niektóre kraje Unii, np. Niemcy, zaczynają odczuwać boleśnie narzucanie coraz ściślejszych więzów ze strony urzędów unijnych (S. Krajski). Dostrzega się nawet, że już w Niemczech 80 proc. prawa krajowego zastępuje prawo unijne. A zatem i twórcy Unii zaczynają odczuwać odbieranie im wolności przez superpaństwo.
Nieco inne zagrożenie wolności zaczynają przeżywać Francuzi, a mianowicie zagrożenie wolności wyrazu ducha francuskiego ze strony wojującej, ateistycznej masonerii. We Francji na czołowych stanowiskach państwowych jest ok. 5O tysięcy masonów. W samej służbie spraw zagranicznych jest ich siedmiuset. Kościół francuski jest prawie w całkowitej niewoli u masonerii, która ma poparcie państwowe. Rozumiemy, dlaczego i u nas jest tak bezwzględnie atakowane medium toruńskie. Zresztą masoni polscy ściśle współpracują z zagranicznymi lożami masońskimi.
W każdym razie ewentualna ratyfikacja traktatu reformującego przez polityków polskich będzie ciężkim grzechem nie tylko przeciwko Ojczyźnie i Narodowi Polskiemu, ale także i przeciwko Bogu, gdyż jest to oddawanie się w niewolę ateizmu. Współpraca z UE tak, ale jako równy z równymi, nie jako poddany i wyrodny. Ciągną nas do pełnego poddaństwa Niemcom i Unii mniejszości narodowe: Żydzi polscy, Ukraińcy, Niemcy i jeszcze inni, ale nie czują one w Polsce swojej Ojczyzny i prezentują normalne resentymenty mniejszości przeciwko większości. Nie ciągną do niewoli w Unii nasi Tatarzy, ale oni traktują Polskę jako swoją Ojczyznę i są ludźmi kochającymi wolność nade wszystko.

Różne przejawy "nowej logiki"
Liberalizm i ateizm nie opierają się już na logice klasycznej, arystotelesowskiej i stoickiej, lecz na jakiejś nowej, irracjonalnej, czyli na pseudologice.
Ta nowa logika dosięgła już nawet liberałów kościelnych. Oto przykład. J.T. Gross w książce "Strach" zaatakował nie tylko społeczeństwo polskie, ale i cały Kościół polski i powszechny jako rzekomego inspiratora strukturalnego mordowania Żydów. Nasi czołowi hierarchowie wymienieni zostali jako wielcy antysemici, niemal tacy jak sam Hitler. I oto wszyscy milczą: i parlament, i rząd, i prezydent, i media katolickie, i sam Kościół. W tej sytuacji prof. Jerzy Robert Nowak, świetny znawca całej problematyki i pseudotwórczości Grossa, urządza spotkania ze zszokowanymi katolikami, żeby wykazać brednie i złą wolę Grossa. Ale tu zagrała owa nowa logika: w Częstochowie i w Warszawie władza kościelna odwołała jego spotkania w świątyni zaledwie parę godzin przed ich rozpoczęciem. Czyli nie wolno bronić atakowanego fałszywie Kościoła w kościele, bo to rzekomo "polityka". Ale to chyba raczej właśnie strach. Przypomina się tu żart z czasów, kiedy ks. bp Michał Klepacz po aresztowaniu Prymasa Wyszyńskiego wydawał listy bardzo uległe wobec ateistycznego rządu. Studenci na KUL mówili: Słyszałeś, ma wyjść list pasterski, że Boga nie ma? A dlaczego? Ano, to dla dobra Kościoła.
Jest jeszcze inny przykład nowej logiki liberalnej. Otóż TVN, która podgryza ciągle Kościół i Polskę, uruchomił własny kanał "kościelny" pod kierunkiem ks. mgr. Kazimierza Sowy (S. Michalkiewicz).
Wielu katolików gorszy się odejściami kilku znanych księży. Nie trzeba się gorszyć: prawdziwa religia to wielka i zarazem pociągająca tajemnica człowieka i Boga. Są niezrozumiałe postawy. W Szwecji funkcjonuje w protestantyzmie kilku ateistów jako pastorowie, ponadto wielu świeckich ateistów zapisuje się do ich gmin religijnych. W Niemczech z kolei pracuje na uniwersytetach kilku duchownych katolickich, którzy nie wierzą w Bóstwo Chrystusa i piszą różne mętne rzeczy. W Ameryce zaś jest coraz więcej Żydów, którzy przyjmują Jezusa z Nazaretu jako Mesjasza żydowskiego. Nie jest tylko jasne, czy przypisują Mu Bóstwo. W każdym razie do naszego Kościoła przyłączyć się nie chcą. W rezultacie trzeba powiedzieć, że prawdziwa religia realizuje się w wolności. Chrystus pociąga wszystkich ku sobie, ale człowiek może tego nie przyjąć. Zostawmy tę wielką tajemnicę Bogu.
Jest źle naprawdę dopiero wtedy, gdy odstępca z kapłaństwa atakuje Kościół i nawet Chrystusa, zrzucając całą winę na nich. Pamiętam, jeden z moich bardzo zdolnych profesorów etyki został pod koniec lat 50. usunięty z KUL za to, że był nielegalnie związany z kobietą. On wtedy zaczął jeździć z prelekcjami po różnych ośrodkach, po szkołach, placówkach wojskowych i głosił, że prawdy religijne nie mają podstaw, a Kościół i duchowni to samo zło. To już nas bolało. Dopiero po wielu latach jakoś się uspokoił w duszy swojej i pracując na Uniwersytecie Warszawskim był bardzo życzliwy dla Kościoła i dla duchowieństwa w dziedzinie naukowej.
Przy okazji chcę wspomnieć, że i dziś niektórzy szlachetni ludzie oburzają się czasami na Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II za pewne rzeczy. Otóż trzeba mocno podkreślić, że KUL, który jest moją miłością, choć jestem krytyczny, ofiarowuje pracownikom i studentom pełną wolność duchową i pluralizm w ramach Bożych przykazań. Daje on wolność poglądów i postępowania sto razy wyższą niż gdzie indziej. Trzeba mu zatem zaufać i wspierać go duchowo i finansowo. Ale trzeba też pamiętać, że i Uniwersytet nie jest samoistny, lecz ma swoje zależności i wyższe władze nad sobą, państwowe i kościelne.
Kiedy mówię o logice, to radosne jest to, że wreszcie ludzi występujących w telewizji, biorących udział w dyskusjach i referujących ważne sprawy zaczyna się uczyć, jak mówić: a mianowicie z puentą ("Gazeta Wyborcza", 9.02.2008), żeby kończone były zdania główne, żeby dawano w nich orzeczenia, żeby nie wpadać w korkociąg zdań wtrąconych i samych pobocznych, no i żeby była jakaś logika. Jest bowiem problem, że wielu występujących w TV, zwłaszcza z PO, mówi nie na temat, ciągle złośliwie, irracjonalnie, bez argumentów i w sposób widocznie zakłamany, słowem, jak kiedyś peperowcy na wiecach do robotników i chłopów.
Jest jeszcze jedno charakterystyczne zjawisko naszego życia. Otóż bardzo się spodziewano, że film Andrzeja Wajdy "Katyń" uzyska Oskara. Nasze media były jakby w transie. Ale uważni ludzie wiedzieli z góry, że nic z tego nie będzie. Dlaczego? Otóż Hollywood jest żydowskie. Film "Katyń" nie jest o Żydach. Martyrologium jest zastrzeżone tylko dla Żydów, nie Polaków. Film uderza w komunizm sowiecki, a więc uważany trochę za dzieło żydowskie: Marks, Lenin, Trocki. I tak już nieraz bywało, że wielki atak na komunizm był odbierany przez Żydów trochę jako antysemityzm. No i wreszcie Żydzi amerykańscy w większości nienawidzą Polski i jej dziejów, dużo w duchu Grossa.

* * *
Mimo wszystko należy się dźwigać z sytuacji króla Mieszka II, z reakcji neopogańskiej i proniemieckiej oraz z alergii na wolną Polskę. Jesteśmy jednak bardzo rozbici, zdezorientowani, nie mamy aktywnych przywódców i ciągle rządzą nami jakieś obce duchowi Polski mniejszości. Jednak, niestety, katolicy polscy - z winy błędnej teologii - nie są dostatecznie społecznotwórczy i państwowotwórczy, co też Sołżenicyn zauważył u Słowian wschodnich. Wprawdzie większość naszych polityków i mediów polskojęzycznych pieje, że już odbudowaliśmy Polskę, wprowadziliśmy demokrację i osiągnęliśmy nowy byt paneuropejski, ale to wszystko przypomina jako żywo komunikaty straży pożarnej: Ogień został opanowany, obiekt spłonął. Toteż trzeba się nam budzić, organizować i czynić prawdziwymi "odnowicielami" Polski.

 

 

Etykietowanie:

22 komentarzy

avatar użytkownika guantanamera

1. @intix

Kilka lat temu właśnie pisałam rozważania o "mieszaniu się" kapłanów w politykę...
Rozmyślając o tej sprawie, oczywście przekonana, że z ich mieszania sie zawsze wynikało dla Polski dobro - przyszłam na niedzielną Mszę świętą.
W czasie Jej odprawiania obserwowałam małą dziewczynkę biegającą niedaleko w bocznej nawie...Nie dało się tego przeoczyć ... Kilka razy przewróciła się. Trzymała w rączce coś białego, ale dopiero kiedy znalazła się bliżej dotarło do mnie, że to jest długie ptasie pióro. Jak powszechnie wiadomo jedna strona takiego pióra jest na ogół miła i miękka, ale druga zupełnie inna.
Miałam podejść do matki i powiedzieć, że to jednak trochę niebezpieczne przewrócić się na ostry koniec takiego pióra... ale zanim to uczyniłam dziewczynka została posadzona w wózku i pióro znikło z jej rączki. Po Mszy rozpoczęła się adoracja Najświętszego Sakramentu i wtedy w ręce dziecka znowu pojawiło się to pióro. Machało nim tam i spowrotem, ostrym końcem tuż przy oku.
Nie było wyjścia - wstałam w tej ciszy, na oczach zdziwionych ludzi podeszłam do matki i najciszej jak mogłam poprosiłam o zabranie pióra. Na szczęście obyło się bez płaczu dziewczynki...
Pomyślałam, że to bardzo niezwykła metafora na temat konieczności zapobiegania nieszczęściom...
Pozdrawiam...

avatar użytkownika intix

2. @guantanamera

...Pomyślałam, że to bardzo niezwykła metafora na temat konieczności zapobiegania nieszczęściom...

Wiesz... im więcej wypowiedzi Ks. prof. Bartnika czytam... tym intensywniej myślę o tym, że gdyby Ks. prof. Bartnik mógł dotrzeć do każdego... i gdyby wszyscy chcieli słuchać na bieżąco tego, co Ks. prof. Bartnik ma nam do przekazania... inaczej by Polska wyglądała...
Teraz... po czasie... możemy czerpać... analizować... i niestety... kolejny raz uczyć się na błędach... oby tylko ta nauka długo nie trwała... bo jeżeli będziemy zwlekać... NIC z Polski nie zostanie...

Zgodnie ze słowami Ks. prof. Czesława S. Bartnika:
...trzeba się nam budzić, organizować i czynić prawdziwymi "odnowicielami" Polski.

Te słowa były wypowiedziane 6 lat temu...

Dzięki... również pozdrawiam...


avatar użytkownika guantanamera

3. @intix

"gdyby Ks. prof. Bartnik mógł dotrzeć do każdego... i gdyby wszyscy chcieli słuchać na bieżąco tego, co Ks. prof. Bartnik ma nam do przekazania... inaczej by Polska wyglądała..."
Gdyby chcieli słuchać i jeszcze brać to pod uwagę inaczej by Polska wyglądała... Rzecz w tym, że tak wielu nie chce ...
Ale z drugiej storny - dlaczego Ks. prof Bartnik, a nie wszyscy kapłani? Do wszystkich?

Zadałam te pytania ale gdy szłam do komputera miałam opowiedzieć o czymś innym... O jakby dalszym ciągu mojego poprzedniego powiadania...
Zrobię to teraz.

Otóż od tamtej mojej interwencji w czasie Adoracji Eucharystycznej minęło dobrych parę lat. I pewnego dnia - bardzo niedawno - też podczas Adoracji nagle rozległo się energiczne tupanie....
W stronę drzwi szła szybko kobieta z bardzo małym dzieckiem na ręku. Oczywiście pomyślałam: - Dlaczego właśnie teraz? (A przecież sama kiedyś zachowałam się dość podobnie i miałam powód - no, ale do innych to pojawiła się dezaprobata...)
Sprawa wyjaśniła się po chwili. Gdy ta mama wyszła i ledwie zdążyła zamknąć za sobą drzwi kościoła, rozległ się taki nieopisany wrzask, że nawet zza podwojów dał się bardzo dobrze słyszeć.
Ona po prostu znała sygnały nadchodzącej burzy i zrobiła wszystko, żeby nam tego oszczędzić:))
Po chwili dziecko się uspokoiło i mama mogła z nim wrócić do kościoła...

Ale teraz pomyślałam sobie: a może to znak? Może to jest metoda? Może mamy zrobić coś, żeby na nas zwrócono uwagę? Zacząć wrzeszczeć - jak to dziecko? Czym my, dorośli, moglibyśmy zastąpić taki wrzask, żeby być równie dobrze słyszani? :))
Pozdrawiam...

avatar użytkownika intix

4. @guantanamera

...Ale teraz pomyślałam sobie: a może to znak? Może to jest metoda? Może
mamy zrobić coś, żeby na nas zwrócono uwagę? Zacząć wrzeszczeć - jak to
dziecko?.
..

Małe dziecko... owszem... przemawia, broni się płaczem... wrzaskiem...
Myślę, że wrzask... to nie nasz sposób walki...
Wystarczy chyba... że wokół słychać szatański jazgot...
Ja... pozwolę sobie zapisać pod tym wpisem i odmówić:
>Litania do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy
a także... poproszę o pomoc Św. Michała Archanioła...
Który zawsze pomocną dłoń w walce ze Złym... nam poda...

...Archanioł ten jest narzędziem w ręku Boga Najwyższego aby na świecie zapanowało Prawo Boże i Sprawiedliwość Boża...

Prośmy pokornie o pomoc Matkę Bożą... i Św. Michała Archanioła...



















Święty
Michale Archaniele, broń nas w walce. Przeciw niegodziwości i zasadzkom
złego ducha bądź nam obroną. Niech mu rozkaże Bóg, pokornie prosimy, a
Ty, Książę wojska niebieskiego, szatana i inne duchy złe, które na zgubę
dusz krążą po świecie, mocą Bożą strąć do piekła. Amen.

Święty Michale Archaniele, Wodzu Zastępów Anielskich... Ty, Który w
sposób szczególny chronisz wiernych przed atakami złych duchów, wspieraj
nas w zmaganiach z naszymi słabościami  i z mocami ciemności. Chroń
nas, abyśmy wolni od zwodzeń szatańskich mogli wielbić naszego Wodza i
Króla - Jezusa Chrystusa. Ucz nas wiernie wypełniać Jego Wolę, tak jak i
Ty i podległe Ci Zastępy Anielskie pełnicie Wolę Boga, Króla wszelkiego
stworzenia. Amen.

Święty Michale Archaniele, Wodzu Zastępów Anielskich, obleczony w moc i
majestat chwały Wszechmocnego Boga, dziś zwracamy się do Ciebie z
błagalną prośbą byś wspomógł nas w walce o królowanie Jezusa Chrystusa w
naszej Ojczyźnie. Chroń nas od ducha niewiary, buntu i zdrady i ucz nas
wierności naszemu Królowi. Tak jak i Ty z wszystkimi Aniołami wielbicie
i pełnicie Wolę Boga, Króla wszelkiego stworzenia, tak pomagaj nam
wypełnić obowiązek czci i służby wobec Jezusa i Jego Najświętszej Matki,
królujących z Woli Ojca nad Polskim Narodem. Niech Twój świetlisty
miecz strzeże gniazda Orła Białego i broni jego pisklęta przed
napaściami Lucyfera.
Wspieraj nas, Święty Michale Archaniele,
Pogromco duchów piekielnych, w walce, a przeciw niegodziwości i
zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg poskromić raczył,
pokornie o to prosimy. A Ty, Wodzu Niebieskich Zastępów, szatana i inne
duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą
strąć do piekła. Amen.

***
...Ale z drugiej storny - dlaczego Ks. prof Bartnik, a nie wszyscy kapłani?...

Guantanamero... dzięki Panu Bogu... mieliśmy i mamy nadal wielu wspaniałych Pasterzy... módlmy się za Nich...
Napisałam
w swojej wypowiedzi myśl, mówiącą o Ks. prof. Bartniku... ponieważ wpis
ten, jak i poprzedni zawiera Jego wypowiedzi...

Jeszcze raz zapiszę słowa Ks. prof. Bartnika:
...trzeba się nam budzić, organizować i czynić prawdziwymi "odnowicielami" Polski.

Inny wspaniały Pasterz... nieżyjący już... powiedział:

>Mocami Chrystusa odnowić Polskę

Ś.+P. Ks. Bajda, Autor przytoczonej wypowiedzi, był, tak jak i Ks. prof. Bartnik... zwolennikiem Intronizacji...
W tym momencie pozwolę sobie podłączyć do tego wpisu kolejną wypowiedź Ks. prof. Czesława S. Bartnika:
>Opinia teologiczna uzasadniająca prawdę i kult Chrystusa Króla Polski

***
Pozdrawiam...

avatar użytkownika intix

5. Ate czy zdrada? - Ks. prof. Czesław S. Bartnik

Nasz Dziennik, 22-24 marca 2008

W mitologii greckiej występuje psychologiczne pojęcie bogini
Ate, która miała zwabiać lub popychać do błędu bądź grzechu czy też
wielkiej zbrodni, aby na końcu za ten występek ukarać albo złym losem,
albo wewnętrzną deprawacją. Obawiamy się, że metafora ta odnosi się dziś
także do Polaków lękliwych, płytko myślących lub po prostu wyrodnych,
którzy nie mają skrupułów w oddawaniu Matki Polski w niewolę do imperium
europejskiego. Stanęliśmy znowu przed tak istotnym problemem jak w roku
1939, choć wówczas było o tyle lepiej, że nie było narodowej zdrady.




Wabienie ze strony dzisiejszej Ate

Ludzie pędzący nas w fizyczną i duchową niewolę nie widzą problemu. Mówią po prostu:

1. że UE nie stanowi zniewolenia, lecz tylko dobrobyt i wyzwolenie z naszej małości i biedy;

2. że UE umocni naszą tożsamość polską, suwerenność, bezpieczeństwo i
otworzy przed nami świetlaną przyszłość, w której nie będzie już ani
narodów, ani państw, ani wielu kultur i języków;

3. i że wejście do Unii w sytuacji okrojenia suwerenności jest
koniecznością dziejową, zresztą inaczej popełnilibyśmy wielki błąd i
stracilibyśmy jedyną szansę historyczną.

Ciekawe, że ludzie zamiast działać i tworzyć historię uciekają się do
"konieczności dziejowej". Tak się robi w marksizmie i tak samo mówiła
smętnie starożytność, jak w owym hymnie Kleantesa: volentem fata ducunt,
noletem autem trahunt - ludzi zgadzających się ze złą rzeczywistością
losy wiodą, a niezgadzających się wloką, oczywiście do tego samego.
Stawiamy sobie teraz właśnie pytanie: czy Polskę do imperium
europejskiego losy wiodą, uroczyście prowadzą, czy też po prostu wloką.

Owszem, marzyliśmy o naszej pełniejszej komunii z krajami Europy. Tak
też na początku planowali ojcowie Wspólnoty Europejskiej w traktacie
rzymskim z 1957 roku. Byli to ludzie wielkich idei i natchnieni Biblią.
Wszystkim katolikom bliska jest idea Królestwa Bożego i modlimy się o
nie nieustannie w Modlitwie Pańskiej: "przyjdź Królestwo Twoje". Pierwsi
chrześcijanie chcieli tworzyć jedną duszę społeczną (Dz 4, 32) i w
jednym duchu mówili wszystkimi językami świata (Dz 2, 6). Wspólnotę
Europy wspierali z całego serca Papieże: Pius XII, Jan XXIII, Paweł VI i
najwięcej chyba Jan Paweł II.

Coś jednakże się stało bardzo złego. Oto chrześcijańską na początku
Wspólnotę Europejską zaczęli powoli opanowywać - ostatecznie w roku 1991
- wrogowie chrześcijaństwa, ateiści polityczni, masoni i jakieś inne
tajne ośrodki. Stała się więc katastrofa ludzka, materialna i duchowa, w
Maastricht w roku 1991 ustanowiono Unię Europejską o charakterze
ateistycznym, a więc bezwzględnym, ponurym, pustym i wrogim człowiekowi.
I ludzie ci zamarzyli o gigantycznym imperium europejskim, o nowym
Babilonie, walczącym z Bogiem, etyką tysiącleci i z wyższymi
wartościami. Czynnik kościelny mógł wołać i wznosić modły w Europie i na
świecie, ale jego głos był prawie niesłyszalny.

Na domiar złego kraje drugiego rzędu w Europie zostały oszukane. Wabiła
nas Ate, że będziemy mieli wspólnotę, rodzinę narodów, państw, ojczyzn i
kultur, a natrafiliśmy na zimne, brutalne i wyrafinowane imperium, na
podobieństwo eurokołchozu (S. Michalkiewicz). Mamiła nas Ate, że
będziemy mieli pełną swobodę rozwoju gospodarczego, pomoc i współpracę
ze strony braci unijnych, a otrzymaliśmy "rynek skowany", kierowany z
góry, jak w marksizmie i wyzyskujące kraj działania oligarchów.
Obiecywano nam wolność myśli i wiary, szerokomyślność, pluralizm,
wysokie loty ducha, a idzie ku nam nihilizm, bezsensowna ideologia i
prześladowanie naszych wartości. Zapewniano nas - z zewnątrz i nasi
politycy - że będziemy poddani tylko "wolnemu rynkowi Europy", a we
wszystkim innym będziemy wolni i równi, traktowani przyjacielsko.
Tymczasem za podyktowaną nam z góry recepturą gospodarczą przyszła
natychmiast ideologia wroga, antypolska, antyreligijna, antymoralna.
Polscy negocjatorzy od Kopenhagi do dziś są potulni, jakby byli
zahipnotyzowani. Owszem, w polityce zawsze dużo oszukiwano, ale dawniej
to zwykle kłamstwa zakrywano i wstydzono się, gdy wyszły na jaw. Dzisiaj
kłamie się bezczelnie i w żywe oczy, a po odkryciu kłamcy śmieją się,
że ich sztuka nie okazała się doskonała. W takich oszustwach celują
szczególnie media i one w dużej mierze usprawiedliwiają największych
oszustów.

Zakłamanie usadowiło się szczególnie w ideologii, która zdaje się
tworzyć nową rzeczywistość, nowy, wirtualny świat. Dawniej wielkie
imperia - od sumeryjskiego, przez rzymskie do brytyjskiego - powstawały
albo przez podboje, albo przez wysforowanie się jakiegoś jednego ludu
czy narodu na czoło (dr W. Hennel). Dziś imperium jest konstruowane
przez ideologię i przez media w jej służbie. I przedziwne elity, które
wymyśliły taką ideologię, same w nią uwierzyły jak w prawdę religijną. W
konsekwencji Unia Europejska to jest unia takich elit różnych państw,
jakby w imię hasła: łże-elity wszystkich krajów łączcie się. I one to
właściwie robią, nie dbając absolutnie o społeczeństwa.

Toteż społeczeństwa, jak się okazuje, już nie chcą imperium, tworzonego
przez utopijnych i fałszywych ideologów. I politycy o tym wiedzą. Oto
kanclerz Angela Merkel, która ożywiła sprawę eurokonstytucji 1 stycznia
2007 r., rozwinęła swoje działania, w większości tajnie, w ukryciu przed
społeczeństwem. Jeśli podczas prac pojawił się eurosceptyk z jakiegoś
kraju, to go po prostu wyrzucała z zespołu. Przygotowując
eurokonstytucję, dokonała dwóch fałszywych zabiegów: zmieniła nazwę
konstytucji na traktat reformujący i poleciła wszystkim państwom Unii,
żeby nie dopuściły do referendum. Stało się bowiem jasne, że ateistyczne
imperium europejskie traci poparcie. Okazało się obecnie, że we
wszystkich krajach członkowskich większość jest za odbyciem referendum w
sprawie przyjęcia traktatu reformującego. W Polsce za referendum
opowiada się 74 proc., w Irlandii - 87 proc., w Wielkiej Brytanii - 83
proc., we Francji - 81 proc., w Niemczech - 77 proc., w Italii - 70
proc., najmniej w Słowenii, ale też 55 procent. Dowodem spisku elit w
tej dziedzinie jest sam prezydent Francji Nicolas Sarkozy, który zniósł
ustawę o referendum.



A jednak imperium

Ludzie, którzy głoszą, że traktat reformujący nie ustanawia imperium
europejskiego, superpaństwa, są albo idiotami, albo oszustami po linii
owych łże-elit. Dziś używa słowa "imperium" sam przewodniczący Komisji
Jose Manuel Barroso. Warto więc sięgnąć wprost do traktatu
reformującego, podpisanego też przez Polskę, żeby zrozumieć, jakim to
według niego tworem ma być UE.

1. UE otrzymuje pełną osobowość prawną jako organizm państwowy.

2. Będzie miała jedną konstytucję w postaci traktatu reformującego,
który będzie miał pierwszeństwo przed konstytucjami krajowymi.

3. Będzie jedna wspólna władza wykonawcza w postaci Komisji.

4. Będzie wspólna władza sądownicza, wspólny sąd najwyższy - Trybunał
Sprawiedliwości w Luksemburgu i wspólne sądy specjalistyczne również
mające pierwszeństwo nad sądami krajowymi.

5. Będzie wspólny prezydent, którym będzie stały przewodniczący Rady Europy, a potem przewodniczący Komisji Europejskiej.

6. Będzie wspólne ministerstwo spraw zagranicznych i obrony. Jego
minister ma pierwszeństwo przed ministrami krajowymi. Jest nim obecnie
już Javier Solana. To ministerstwo będzie miało swoje placówki i jego
ambasady z czasem zastąpią ambasady krajowe. Traktat lizboński
wprowadził też współpracę wojskową państw Unii opartą na broni atomowej
Francji i Anglii. Od 2004 roku są budowane wspólne europejskie siły
zbrojne, a także wspólny wywiad i ośrodek policyjny.

7. UE będzie miała zwierzchnictwo nad wszystkimi instytucjami głównymi państw członkowskich.

8. Parlamenty krajowe podlegają Parlamentowi Europejskiemu, muszą przyjąć podstawowe jego ustawy.

9. Unia będzie wydawała ustawy ściśle obowiązujące, nie tylko jak dotąd zalecenia czy dyrektywy.

10. W Komisji Europejskiej będzie tylko 18 komisarzy bez względu na liczbę państw członkowskich.

11. Dla państw, które operują euro, będzie wspólny Bank Centralny.

12. Wspólne będą umowy międzynarodowe we wszystkich dziedzinach: od
politycznych, przez handlowe, po kulturalne. Są one wyjęte spod decyzji
państw członkowskich. Gdyby np. dziś miał być zawarty konkordat z jakimś
państwem europejskim, to byłby on zawierany z Brukselą.

13. Inicjatywy ustawodawcze będzie miała tylko Komisja Europejska, czyli owych 18 komisarzy.

14. Unia ma jedną wspólną granicę i tylko ona decyduje o zasadach
przyjmowania imigrantów, azylantów, uciekinierów, ponieważ wiza będzie
na całą Unię.

15. Jest wspólny kodeks karny, jedynie więzienia będą krajowe.

16. Będzie jedno wspólne obywatelstwo unijne, nadrzędne nad krajowym. Na
przykład prezydent Polski będzie najpierw Europejczykiem, a dopiero
potem Polakiem.

17. W przyszłości europosłowie nie będą reprezentowali swojego kraju jako państwa, lecz tylko region, np. Śląsk, Mazowsze itp.

18. Każdym krajem będą rządziły dwie konstytucje: krajowa i unijna, w
razie różnicy decyduje unijna. Zresztą parlamenty krajowe muszą przyjąć
podstawowe ustawy unijne. Były prezydent Niemiec Roman Herzog
powiedział, że u nich już w 84 procentach funkcjonują prawa unijne.

19. Według klauzuli religijnej z 1997 roku, Unia gwarantuje Kościołom,
wspólnotom religijnym i innym ich statusy prawne krajowe, ale tylko
wewnątrz tych krajów, nie zaś na forum całej Europy. Ale tutaj może być
dużo zamieszania. Kiedy np. pewien biskup na Zachodzie usunął księdza za
czyny homoseksualne, to sąd państwowy kazał go przyjąć do pracy w
parafii, gdyż nie wolno nikogo dyskryminować ze względu na orientację
seksualną.

20. Planowana jest sprawa wspólnych podatków w całej Unii.

21. I wreszcie interpretacja wszelkich praw unijnych jest zastrzeżona dla Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

22. Warto przypomnieć, że w głosowaniu obowiązuje zasada podwójnej
większości, czyli większość 55 proc. państw i zarazem większość 65 proc.
ludności Europy.

Są jeszcze inne kompetencje wyłączne dla Unii, jak decydowanie o
dochodach z ceł, reguły konkurencji gospodarczych, polityka pieniężna,
zachowanie morskich zasobów biologicznych i spraw wielkiej ekologii. Są
też dziedziny kompetencji dzielonej między państwem a Unią: rynek
wewnętrzny w państwie, polityka społeczna, rolnictwo i rybołówstwo,
ochrona konsumenta, sieci transeuropejskie - infrastruktura, transport,
telekomunikacja, dalej - przestrzeń wszelkich wolności, problemy
bezpieczeństwa w zakresie zdrowia publicznego, no i Unia ma szczególne
kompetencje w prowadzeniu badań, w rozwoju technologicznym i
zagospodarowywaniu przestrzeni kosmicznej.



Pewne niedoskonałości

Zarówno obecnemu funkcjonowaniu UE, jak i traktatowi reformującemu
zarzuca się ogólnie niedostatki demokracji. Wnioski legislacyjne są
zgłaszane tylko przez podmioty niewybieralne, jak Komisja Europejska. A w
Komisji, podobnie zresztą jak w całej administracji, toczą się zażarte
walki, rywalizacje, rozgrywki, jakieś ciągle decydujące wpływy
zakulisowe, bieg spraw jest mieszany z ideologią, no i panoszy się
ogromna biurokracja, w której też łatwo o korupcję na wielką skalę. Nie
ma dostatecznej kontroli, a europosłowie mają w wielu punktach władzę
tylko pozorną, decydują jakieś zakulisowe osobistości z Zachodu.

W Karcie Praw Podstawowych, której traktat reformujący nadaje prawny
charakter, zawarte są m.in. prawo do życia i prawo do strajku. Nie ma
jednak definicji tych rzeczy. Są to ogólniki, które czynniki unijne,
zwłaszcza Trybunał Sprawiedliwości, mogą sobie tłumaczyć dosyć dowolnie.
Cała działalność organów unijnych nie nakłada żadnej etyki, kwestie
etyczne ma określać jedynie prawo zewnętrzne. Większość ważniejszych
spraw rozgrywa się tajnie, zwykle z korzyścią dla państw wielkich, jak
Niemcy, Francja i Anglia, a przedstawicielstwa krajowe mają raczej
charakter dekoracyjny i propagandowy, żeby się wydawało, że coś znaczą
(P. Jaroszyński).

Polska wywalczyła sobie, że może samodzielnie przyjmować akty prawne w
zakresie problemów etycznych, jak moralność publiczna, prawa rodziny,
ochrona ludzkich wartości i poszanowanie fizycznej i psychicznej
nienaruszalności człowieka. Ale żaden z tych aktów prawnych nie może
naruszać praw podstawowych, które są dyktatorskie dla wszystkich i z
czasem mają zniwelować wszelkie "wyjątki".



Jeszcze refleksja

Człowiek zadaje sobie pytanie, dlaczego wszystkie kraje Europy tak ciążą
całe do UE, a zwłaszcza do jej głównych państw: Niemiec, Francji,
Anglii i Italii. Przecież owe państwa mniejsze tak samo stracą
suwerenność, jak Polska, a oficjalnie nie mówi się, żeby miały jakieś
większe skrupuły.
Wydaje się, że wpływają na to głównie: mit raju
zachodniego, magnes wielkiej cywilizacji, stan ogromnego zniszczenia po
wojnie i po komunizmie, a także brak znajomości rzeczy i niemal
całkowita zależność od propagandowych mediów, którymi sterują w całości
utopiści lub agenci różnych ośrodków strategicznych, bawiących się w
eksperyment tworzenia nowego imperium, bo sowieckie się nie udało.
Rozmawiałem z byłym prezydentem Słowacji i on powiedział, że Słowacja
jest w wielu dziedzinach za słaba, żeby się oprzeć wielkim prądom
Europy, że czekali na przykład Polski, a w międzyczasie zostali
zniewoleni przez obce media. W rezultacie i oni nie mogli oddzielić
wspólnoty gospodarczej Unii od niszczycielskiej inwazji nihilistycznej i
ateistycznej.
W ogóle ludzie stali się duchowo jacyś wyjątkowo słabi,
jakby na nasze narody przyszedł czas jakiejś ogólnej niemocy. I tak
osiągnęliśmy jakiś ważny stopień współpracy gospodarczej z Unią, ale za
cenę wielkiego uszczerbku na całym życiu duchowym. Ciągle mamy czas
panowania materialistycznego ekonomizmu.

I jest poważna obawa, że do tej słabości duchowej zakradła się po prostu
też zdrada. A za tę wielką zdradę sama historia nas ukarze i przeklną
nas przyszłe pokolenia Polaków. Bogini Ate może odegrać swoją rolę i nad
Polską.
O ratunek musimy prosić Matkę Bożą. Żeby nie odnosiły się do
nas słowa przestrogi ze strony Pana Jezusa: "i pomrzecie w grzechach
waszych" (J 8, 24).

"Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu pokoleniu i potępią je,
ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili, a oto tu jest
coś więcej niż Jonasz" (Mt 12, 41).

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

6. guantanamera

"Po Mszy rozpoczęła się adoracja Najświętszego Sakramentu i wtedy w ręce dziecka znowu pojawiło się to pióro. Machało nim tam i spowrotem, ostrym końcem tuż przy oku.
Nie było wyjścia - wstałam w tej ciszy, na oczach zdziwionych ludzi podeszłam do matki i najciszej jak mogłam poprosiłam o zabranie pióra. Na szczęście obyło się bez płaczu dziewczynki...
Pomyślałam, że to bardzo niezwykła metafora na temat konieczności zapobiegania nieszczęściom..."

Złapałbym taką guantanamerę za pióra (po adoracji i po wyjściu z kościoła) - naturalnie tak aby się nie udziobać o jej pióra - i to by była niezwykła metafora na temat konieczności zapobiegania nieszczęściom.

pozdrawiam panią serdecznie

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika guantanamera

7. @Wojciech Kozłowski

Nie bardzo rozumiem... Dlaczego mnie, guantanamerę za te pióra? Za to, że zareagowałam?
A metafora o której później pomyślałam jest taka, że ZAWSZE trzeba reagować gdy widzimy że może dojść do nieszczęścia... I że kapłan - widząc zagrożenie - powinien także przerwać adorację i zareagować... To była odpowiedź: tak, KAŻDY z nas, kapłan też MUSI mieszać się do polityki bo w ten sposób zapobiega nieszczęściom.

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

8. tak?

kapłan powinien przerwać ?

Pani metaforycznie, ja też ;)

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika guantanamera

9. Proszę pana

przecież to małe dziecko mogło stracić oko... W czasie tej Adoracji...

Przecież to była sytuacja podobna do tej:

9 Idąc stamtąd, wszedł do ich synagogi. 10 A [był tam] człowiek, który miał uschłą rękę. Zapytali Go, by móc Go oskarżyć: "Czy wolno uzdrawiać w szabat?" 11 Lecz On im odpowiedział: "Kto z was jeśli ma jedną owcę, i jeżeli mu ta w dół wpadnie w szabat, nie chwyci i nie wyciągnie jej? 12 O ileż ważniejszy jest człowiek niż owca! Tak więc wolno jest w szabat dobrze czynić". 13 Wtedy rzekł do owego człowieka: "Wyciągnij rękę!" Wyciągnął, i stała się znów tak zdrowa jak druga. 14 Faryzeusze zaś wyszli i odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. (Mt 12)
A pan takie wyrazy...

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

10. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Ksiądz Bartnik ma wiele racji pisząc o Polsce Piastów. Pisząc o czasach współczesnych pisze na nutę piosenki ludowej:
mówiła mama Zosi, że bocian dzieci nosi.
Boy, 100 lat temu napisał:
Rzecz to w Polsce niesłychana, ludzie nie chcą wierzyć już w bociana.

Hierachowie jak nadal chcą być autorytetem, muszą mówić ludzkim językiem.
Muszą usunąć ze swego grona zdrajców, współpracowników żydokomuny, muszą przestać przepraszać w imieniu Polaków Niemców, Rosjan Ukraińców.

Ja zaczynam się zastanawiać, gdzie stoją polscy Hierarchowie,którzy celebrują msze żałobne nad trumnami ludźmi, którzy chcieli mordować księży.
Mam na myśli kardynała Dziwisza, który chowa z honorami Sławomira Mrozka, lub Warszawskiego chowającego Lewartowwa

Vide:
Targowica w PRL, rezolucja Związku Literatów Polskich w Krakowie . Wisia Szymborska
http://blogmedia24.pl/node/66445

To wypowiedź księdza Isakowicza Zaleskiego

Ingres w Gnieźnie, czyli sojusz ołtarza z tronem
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=3124


Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika TW Petrus13

11. hm......

Był taki (dawno,dawno temu włoski film Don Kamillo),w jednym z odcinków kopnął z chrześcijańską miłością (zadeklarowanego komunistę) w d..W tym wątku,zadeklarowanych komunistów nie zauważyłem.Fakt kiepsko widzę,(mam już na oku + 7 dioptr.Wojtek bardzo Cię proszę (w imię starej przyjaźni) wyjrzyj przez okno,u mnie świeci ciepłe pogodne słoneczko,a u Ciebie?
z pozdrowieniami
TW"petrus"


 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

12. dziecko mogło stracić oko

ale według mojego rozeznania qantanamera mogła stracić rozum.

Pozdrawiam serdecznie

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika guantanamera

13. @Wojciech Kozłowski

No dobrze, zapytam inaczej. Co należało zrobić? Poczekać jak się sytuacja rozwinie?

avatar użytkownika TW Petrus13

14. Woj!-Tek

napisałem do Ciebie priv,cenię Twoje uwagi.Znam niewieście mędrca szkiełko i oko jak mało kto!.
Chyba mnie troszkę z tego znasz :)
już z góry dziękuję za,wyjrzenie przez okno :*


 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

15. pani quantanamero

ja wyraziłem się metaforycznie (tak jak pani to lubi) a resztę proszę sobie dospiewać.

pozdrawiam

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Maryla

16. Panie Wojciechu

moja prośba do Pana, aby Pan odczytując wg mnie nietrafnie wpis guantanamery i brzydko Ją atakując, szczególnie w tym wątku, przemyślał jeszcze raz swoje uwagi i po chrześcijańsku przeprosił .
To naprawdę nie była elegancka i zaskakująca reakcja na komentarz guantanamery.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

17. Pani Marylo

Najpierw muszę przeprosić Panią i Czytelników.

Co do pani quantanamery, to bym się wstrzymał. Zresztą nie wiem nawet czy ona jest obrażona, bo pisząc dalece niemerytorycznie lecz alegorycznie, wyrządziła przykrość pani Intix - co niechcący odkryłem mając w pamięci jej wierszyk właśnie o piórze: http://blogmedia24.pl/node/33279

Znając drugie dno wypowiedzi p. quantanamery można odczytać mój z pozoru chamski wpis jako pouczenie bliźniego: Nie rób bliźniemu co tobie nie miło.

Jeżeli pani quantanamera odczytała je jakoś inaczej, to serdecznie ją przepraszam.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Maryla

18. Panie Wojciechu

dziękuję za wyjaśnienie i przeprosiny.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

19. @Wojciech Kozłowski

Wyjaśnienie.
Moje pierwsze słowa skierowane do pana wyrażały zdumienie. Nie miałam pojęcia o co chodzi. W żadnym momencie, ani przez chwilę, w żaden sposób, nie odnosiłam się do wspomnianego wiersza. Ja go po prostu kompletnie nie znałam, nie pamiętałam że istnieje, a więc w żaden sposób nie kojarzyłam z tym co się mnie zdarzyło.
Gdy ten wiersz został opublikowany i był komentowany - co mogłoby mi go utrwalić w pamięci - ja na Blogmedia24 wpadałam sporadycznie. Nie byłam tu wtedy zalogowana, niczego nie komentowałam... Do wpisu „O Orle...” zajrzałam przed wieloma miesiącami, po to, by przeczytać komentarze... Myślę, że wtedy przebiegłam tekst wiersza wzrokiem, ale kiedy teraz udałam się pod wskazany przez pana link okazało się, że w pamięci został mi tylko tytuł...
Szkoda, że pan od razu nie wyjaśnił o co chodzi. Można było moje proste słowa - „Nie rozumiem.” - potraktować poważnie i z dobrą wolą, niczego z góry nie zakładając. Tak jest zawsze lepiej... Teraz też, jak sądzę, nie nakładanie na moje myśli obcych mi intencji byłoby jednak z korzyścią dla wszystkich ...

avatar użytkownika intix

20. Szanowny Panie Wojciechu

Oby Dobry Bóg... Panu wynagrodził
to, że stanął Pan w obronie...
I tu już nie tyle  o mnie chodzi,
ale co wynika z Pana wszystkich wypowiedzi,
stanął Pan w obronie Najwyższej Świętości...
Bożego Daru, Którym jest... Adoracja Przenajświętszego Sakramentu...
Pozwolę sobie nie komentować więcej tej sprawy
powierzyłam ją... Panu Bogu... jak zawsze...

Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika intix

21. Szanowny Panie Michale

Dziękuję bardzo za Pana wypowiedź, za podane linki, za przykłady postępowania Hierarchów, przykłady postępowania, które trudno nam zrozumieć... z którymi trudno się pogodzić...
Ja myślę o tym, jaki my możemy mieć wpływ na pozytywne zmiany... poza modlitwą za Hierarchów, za wszystkich Kapłanów...
Ks. prof. Bartnik poleca aby wszystko zawierzyć Panu Bogu... i ja podzielam jego zdanie... Pan Bóg wszystko widzi... zna serce każdego człowieka...
Wracając do wypowiedzi Ks. prof. Bartnika...
Osobiście bardzo cenię Ks. prof. Bartnika i jego refleksje... w moim odczuciu wypowiada się w sposób obiektywny na temat wszystkich wydarzeń... nie pomijając przy tym Kościoła... zdarzyło się, że był atakowany za jego obiektywizm, za prawdę...

Panie Michale...
Jeszcze raz dziękuję...
Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika intix

22. Wyzbyć się dzikości w polityce - Ks. prof. Czesław S. Bartnik

Nasz Dziennik, 29-30 marca 2008
Polityka wciąż chyba najbardziej odchodzi od moralności. Jest
ciągle pogańska i dzika, i to nie tylko polityka zewnętrzna, ale i
wewnętrzna, w stosunku do swojego społeczeństwa i narodu. Powodem tego
jest odchodzenie od Boga. Autopropaganda głosi, że nastaje wiek
dobrobytu, szczęścia i wolności, że buduje się wreszcie królestwo
człowieka, ale rozlewa się coraz szerzej niepokój, niestabilność, zamęt
duchowy i dzikość życia. Ludzie rozważni boją się, że jeśli wyrzucimy
Boga z naszego życia społeczno-politycznego i kulturalnego, to
dostaniemy się w szpony dzikiego liberalizmu bezbożnego, przed czym w
podobnej sytuacji przestrzegał Izraela w VII w. przed Chrystusem prorok
Habakuk: "Oto powołam (...) lud dziki [nieznający Boga] a gwałtowny,
który przemierza ziemie rozległe, aby zagarnąć siedziby nie swoje.
Trwogę budzi ten naród, on sam ustala prawo i panowanie" (Ha 1, 7).




Postępująca alienacja Narodu

W życiu polskim jest coraz mniej tlenu duchowego, prawdy, dobra, piękna,
życzliwości, łagodności, pokoju, ofiarności, nadziei. Tak liczni
koryfeusze życia społeczno-politycznego są jacyś spłaszczeni, płytcy,
pokancerowani jako ludzie, obcy, jakby nie wyrastali z serca
społeczeństwa, po prostu dzicy względem Polski. Temperatura dzikości
rozlewa się szeroko, ale ostatnio podniosła się ogromnie w związku z
ratyfikacją traktatu lizbońskiego. Walki tutaj toczą się, niestety, nie o
to, czy ratyfikować, czy nie ratyfikować, bo wszystkie partie u władzy
polubiły swąd niewolniczy, ale toczy się zażarty bój o to, w jakim
stopniu poddać się bezbożnemu ludowi Europy i niektórzy są skorzy oddać
się w niewolę nie tylko materialną, ale także moralną, duchową i
religijną. Tak to kiedyś część Izraelitów znajdowała szczęście w niewoli
babilońskiej. Toteż i u nas rozwija się pewna dzikość polityczna,
wewnątrzspołeczna: odchodzenie od Boga prawdziwego, pogrążanie się w
materializmie i otwarta lub podstępna walka z katolicyzmem społecznym i z
etyką ewangeliczną. W dużej więc części jesteśmy Narodem ciągle obcym
dla siebie samego na płaszczyźnie politycznej.



A propos kompromisu z Joaniny

Jest charakterystyczne, że dla Platformy Obywatelskiej i dla LiD,
maszerujących z pieśnią na ustach do materialnego i duchowego kołchozu
europejskiego na podobieństwo zniemczonych jeńców pochodzenia
sowieckiego, spieszących do baraków obozowych, czymś ksenofobicznym jest
nawet słabiutki prawnie tzw. kompromis z Joaniny.

Otóż politycy, którzy popierają absolutnie wszystko, co jest w traktacie
lizbońskim bez żadnych zastrzeżeń, są właśnie owymi ludźmi dzikimi.
Unią Europejską rządzą niepodzielnie i dyktatorsko cztery kraje: Niemcy,
Wielka Brytania, Francja i Włochy. Żeby upozorować demokrację, ułożono
pewien układ głosów dla wszystkich państw. Chodzi już nie o sam traktat
lizboński, ale o cały nieustanny proces legislacyjny, gdyż Unia może żyć
tylko wtedy, kiedy będzie wydawała nieustanne akty prawne. Prawa weta
już nie ma. Dlatego Hiszpania jako piąty co do wielkości kraj z kolei
wywalczyła sobie w Joaninie, w Grecji, pewne zabezpieczenie przed
dyktatem wielkich. Normalnie obowiązuje prawo podwójnej większości, tzn.
porozumienie 55 proc. krajów i jednocześnie 65 proc. ludności całej UE,
ludności, która w roku 2006 wynosiła 493 miliony. Żeby jakoś dopuścić
do głosu państwa mniejsze, traktat dopuszcza możliwość zablokowania aktu
prawnego Unii przez porozumienie ponad 45 proc. krajów i ponad 35 proc.
mieszkańców. Ten stan prawny sprawia, że mniejsze państwa, wasalskie,
mogą nie mieć większego wpływu na prawodawstwo urzędów Unii. Hiszpania
uzyskała w Joaninie, że decyzja Unii może zostać zablokowana przez
niższą liczbę głosów, jednak tylko raz. Polska, która ma szóste miejsce w
Unii, 23 czerwca 2007 roku wywalczyła poszerzenie kompromisu z Joaniny.
Według tego, do zablokowania jakiegoś projektu legislacyjnego wystarczy
75 proc. owej ogólnej mniejszości blokującej, licząc zarówno państwa,
jak i ludność. Ale ma tak być jedynie do 31 marca 2017 roku. Potem
mniejszość blokująca musi uzyskać co najmniej 55 proc. krajów albo co
najmniej 55 proc. ludności. Nie jest jednak określone, jak długo może
trwać owo opóźnianie aktu legislacyjnego, niekorzystnego, czy dwa lata,
czy tylko trzy miesiące. Ponadto kompromis z Joaniny ma tylko status
deklaracji, nie wchodzi w korpus traktatu.

I oto PO i LiD, które cierpią na kompleks niższości polskiej i smakuje
im chleb niewoli, nie doceniają tego, co wywalczył prezydent Lech
Kaczyński, śmieją się z tego, a nawet atakują prezydenta i PiS jakoby za
megalomanię i dywersję w kołchozie europejskim. Partie te uważają, że
kraj uzyska najwięcej, gdy będzie najbardziej uległy Zachodowi, według
ludowego porzekadła o pokornym cielęciu. Owszem, kompromisu polskiego
nie można przeceniać i ma on charakter raczej dyplomatyczny, ale
pozostaje wyraźnym akcentem godności polskiej, honoru i partnerstwa. I
kompromis ten jest na korzyść państw mniejszych w Unii.



A propos protokołu brytyjskiego

Właściwa dzika walka toczy się o Kartę Praw Podstawowych, która została
przedstawiona w grudniu 2000 roku w Nicei i wprowadzona do projektu
konstytucji i teraz do traktatu reformującego. Karta ta nadal nie
przyjmuje nawet wzmianki o wartościach chrześcijańskich, a wspomina
jedynie o "inspiracji z dorobku kulturowego, religijnego i
humanistycznego Europy". Prawa te dają podstawę do unijnych działań
antyreligijnych, antykatolickich i antymoralnych, nie są bowiem ani
definiowane, ani formułowane ściśle, są to mgławice celowo sformułowane,
żeby urzędy unijne mogły niszczyć wartości tradycyjne i chrześcijańskie
w imię rzekomo haseł postępowych. Wielka Brytania i Irlandia wywalczyły
sobie niezależność od tej Karty i od ich interpretacji przez Trybunał w
Strasburgu. Prezydent Lech Kaczyński, idąc tym tropem i nawiązując do
Jana Pawła II oraz katolickiego charakteru Polski, wywalczył to, że
Polska może samodzielnie przyjmować akty prawne Unii w zakresie
problemów etycznych, jak moralność publiczna, prawa rodziny, ochrona
ludzkich wartości i poszanowania fizycznej i psychicznej
nienaruszalności człowieka, a także własną interpretację prawa
własności.

Media w Polsce służące interesom niemieckim wyśmiewają naszą obawę, że
na podstawie strasburskiej interpretacji prawa własności możemy utracić
pół Polski. Tymczasem według zapisu "nikt nie może być w UE pozbawiony
majątku (lub mienia), a jeśli tak dla wyższej konieczności, to pod
warunkiem uczciwej rekompensaty". I oto już dziś niektórzy Niemcy,
którzy wyjechali po roku 1950, odzyskują sądownie swoje majątki i domy, a
cóż dopiero mówić po roku 2009, kiedy spory o własność będzie
rozstrzygał Trybunał w Strasburgu. Może on w procesach indywidualnych
zażądać "zwrotu" majątku, nie tylko Niemcom, ale także volksdeutschom,
Żydom, Ukraińcom, emigrantom wojennym i powojennym, i wszelkim dawnym
właścicielom majątków, nie mówiąc już o zabużanach. No i Trybunał może
określać wysokość rekompensaty, bo i dziś już określa wysokość kar
pieniężnych za odmowę aborcji na życzenie. W sumie usunięcie Polaków z
Ziem Odzyskanych będzie dla Unii tym łatwiejsze, że będzie to już jedno
państwo europejskie i że Polacy są tam jedynie dzierżawcami, a nie
właścicielami. Właścicielem jest państwo polskie, poddane prawom
unijnym. Musiał być jakiś tajny układ między Kohlem a Mazowieckim, bo
kiedy Sejm uchwalił uwłaszczenie dzierżawców, to prezydent Aleksander
Kwaśniewski ustawę zawetował, działając na korzyść Niemiec. A ci, którzy
dziś krzyczą, że nic majątkom polskim nie zagraża, są zwykłymi
propagandowymi oszustami.



Nierozumienie innych wyłączeń?

PO, LiD, PSL i inne ugrupowania polityczne, stawiające dobro Polski na
dalszym planie po dobru Brukseli, udają, że nie rozumieją polskiego
wyłączenia, zresztą bardzo wąskiego, spod Karty Praw Podstawowych. Taką
postawę wyraził premier Donald Tusk przed Papieżem Benedyktem XVI. Dążą
oni zatem do ratyfikacji traktatu lizbońskiego bez owych zabezpieczeń,
poczynionych przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. PO wydała w grudniu
2007 roku dwa teksty przeciwko takim zabezpieczeniom przed antymoralną
interpretacją praw podstawowych przez Brukselę. I teraz żąda, by PiS
dołączyło do ratyfikacji bez żadnego zabezpieczenia utrzymania
autonomicznej interpretacji owych praw przez obecny i przyszłe rządy.
PiS chce takiego zabezpieczenia w formie ustawy sejmowej, a PO oszukuje,
że byłoby to niekonstytucyjne. Ostatecznie PO godziła się tylko na
uchwałę, a nie ustawę, bo uchwałę można na drugi dzień zwyczajnie
zmienić. Przy tym PO popełnia drugie oszustwo, a mianowicie głosi przez
usłużne sobie niepolskie media, że PiS jest przeciwne ratyfikacji w
ogóle. Tymczasem PiS jest cały czas za ratyfikacją, czego od początku
nie pochwalamy, a tylko chce zachować odrobinę godności i moralności
chrześcijańskiej.

I tu znowu ma miejsce dzikość. Postawę całej PO dobrze wyraża minister
spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który 17 marca 2008 roku
powiedział w TVP, że umacnianie naszego zabezpieczenia praw podstawowych
przed niemoralnymi interpretacjami Brukseli to - "mówiąc językiem
dyplomatycznym - eurofobia przez wiązanie nieuctwa z paranoją". Te słowa
odnosiły się niewątpliwie nie tylko do braci Kaczyńskich, których on
nienawidzi, ale i do milionów ludzi, m.in. zwolenników Radia Maryja,
którzy nie są za oddaniem Polski w niewolę, a jedynie za współpracą
państw Unii. Gdyby nasza obecna polityka nie była dzika, to minister
byłby natychmiast zdjęty ze stanowiska. Ale cały problem w tym, że
minister wyraża również poglądy premiera. Przypominamy sobie, jak
słusznie pani prof. Anna Raźny przestrzegała w swoim czasie p. Jarosława
Kaczyńskiego, by nie mianował tej osoby ministrem obrony.

Ludzie pokroju p. Tuska i p. Sikorskiego forsują tezę - i podpierają się
sondażami niczego nierozumiejących ludzi - że brukselska demoralizacja
nie będzie rozciągana na Polskę. Ale przeczą temu fakty już obecne, a
cóż dopiero będzie po roku 2009, kiedy już cała ideologia brukselska
będzie i naszą ideologią oficjalną. Istotnie, Zgromadzenie Parlamentarne
Rady Europy uchwaliło, jak podaje TVP z 23 marca 2008 r., by aborcja na
życzenie była wprowadzona w krajach UE, gdzie dotychczas jest
zabroniona, m.in. wymieniona jest Polska. Skąd się więc bierze taka
pasjonalna obrona antymoralnej postawy Zachodu? Nie możemy też
zrozumieć, dlaczego nie obawiają się infiltracji amoralizmu zachodniego
nawet niektórzy duchowni, arcybiskupi, ojcowie dominikanie i niektórzy
jezuici, jak np. były prowincjał Stanisław Opiela, który się wypowiada,
że prawo i etyka nie mają pól stycznych i nie rozumie, że prawo
państwowe musi też mieć walor wychowawczy i wzmacniający motywację
dobra.

Dlaczego tak niemal wszędzie życie się robi dzikie? Czy w sporze o
protokół brytyjski PO i PiS nie mogłyby rozmawiać zwyczajnie, po ludzku?
Czy nie mógłby jakiś Radosław czy Donald mówić do jakiegoś Jarosława:
Słuchaj, czy twoje stanowisko nie oznacza odrzucenia ratyfikacji? A
Jarosław nie mógłby ich z kolei zapytać: Czy wasze stanowisko nie
osłabia Polski i nie zagraża suwerenności, Kościołowi i etyce
ewangelicznej? I obie strony mogłyby zwołać radę, złożoną nie tylko ze
zjełczałych polityków, ale także chłopów, robotników, rzemieślników,
urzędników, ludzi kultury, duchownych, a przede wszystkim wybitnych
profesorów polskich, nie ciągle tych samych propagandystów. Przez 12 lat
pracowałem w Centralnej Komisji ds. Tytułów i Stopni Naukowych, gdzie
miałem możność poznania setek profesorów polskich z najrozmaitszych
specjalności. Cóż to za wspaniali ludzie, bez względu na światopogląd:
mądrzy, godni, szlachetni, twórczy, szerokomyślni! Czy musimy się kwasić
zawsze z tymi samymi, często niedowarzonymi, wypłowiałymi politykami?

A jeśli chodzi o skrajny liberalizm, który się w Polsce już krzewi, to
przypomina mi się powiedzenie z czasów PRL: czy socjalizmu nie można
było wypróbować najpierw na szczurach? Czy więc i
socjalistyczno-kapitalistycznego liberalizmu ateistycznego nie można
przed utratą wolności wypróbować na jakichś innych istotach, np. na
wilkach?



Czy klasyczny patriotyzm to nurt "boczny"?

Jest jeszcze jeden ciężki przesąd polityczny. Wyraził go, chyba
niechcący, p. Jarosław Kaczyński, który pytany przez dziennikarzy
"bronił" ludzi orientacji Radia Maryja, że jest to nurt polityczny
uprawniony w Polsce, jakkolwiek boczny. Co to znaczy boczny? Czy miliony
Polaków, gorących patriotów i katolików, wymagają przywracania
obywatelstwa polskiego w polityce i tylko tolerancji gdzieś na
marginesie? Wynikałoby z tego chyba, że dziś centrum i substancję
społeczeństwa polskiego stanowią lilipucie partie: PiS, PO, LiD,
katolewica, masoni - coraz liczniejsi. Idąc wstecz, do nurtu bocznego
Polski należeliby: Jan Paweł II, Prymas Stefan Wyszyński, ksiądz Jerzy
Popiełuszko, "Solidarność", powstańcy warszawscy, Traugutt, powstańcy
listopadowi, kosynierzy, konfederaci barscy... A nurt główny
reprezentowaliby: Gomułka, Bierut, Światło, Berman, Poniatowski,
Poniński, targowiczanie, magnaci na żołdzie Prus i Moskwy... Jeśli coś
takiego wyrwało się wybitnemu człowiekowi i politykowi, to cóż dopiero
myślą o normalnych, patriotycznych Polakach wąskomyślni, zacietrzewieni i
ślepawi sekciarze liberalni. Taka mentalność skrajnie egoistyczna i
bezkrytyczna grozi różnym społecznościom. Kiedyś mówił do mnie
prowincjał ojców dominikanów, że oni są esencją Kościoła: nie papiestwo,
nie hierarchia, nie inne zakony, nie lud, lecz tylko oni. Jaka to
esencja, to widać u nas.



Zagrożenie dzikością Sejmu i rządu

Dlaczego tak się dzieje, że w każdym Sejmie znajdzie się paru wariatów,
którzy podminowują całe to zgromadzenie? Czy wyborcy są kompletnie
ślepi? Nawet niektóre nasze kochane panie w Sejmie i rządzie, które
miały łagodzić złe obyczaje, przodują w nienawiści, złośliwości i
niedostatku merytorycznym. Czy takie różne osoby nie są przypadkiem
dobierane umyślnie, żeby burzyć tradycyjne życie społeczne? Weźmy np.
choćby pomysł, żeby dopuszczać do doktoratu już po trzech latach
studiów, kiedy to student zgłębi dopiero podręczniki ze swej
specjalności, a w dodatku byłyby zniesione habilitacje, i tak ktoś po
licencjacie mógłby być profesorem uniwersytetu.

Trzeba jeszcze raz wyłożyć, jak ciężkie problemy stoją obecnie przed rządem:

Cztery miliony Polaków żyje w skrajnej nędzy.

Co czwarte dziecko jest niedożywione.

Kilka milionów alkoholików i narkomanów.

Sprawa ogromnych roszczeń Niemców, Żydów, Ukraińców i innych.

Szybko drożeje żywność, za Tuska więcej niż za Kaczyńskiego, jak to było w polemice wyborczej.

W UE zaczyna narastać kryzys gospodarczy, głównie żywnościowy, co
zaczyna się wyraźnie od Włoch, które już zaczynają omijać turyści.

500 mld zadłużenia zewnętrznego 135 mld samych odsetek rocznie.

Rosja utrzymuje nadal niemal całe embargo na towary polskie.

Niemcy i Rosja prowadzą politykę gospodarczą niekorzystną dla Polski.

Trwa potężny kryzys w służbie zdrowia, ale też niemal we wszystkich
sektorach społecznych, m.in. w sądownictwie i w urzędach (J.R. Nowak), a
w policji dochodzi do tego, że nieraz funkcjonariusz musi sobie
przynosić do komisariatu swoje krzesło z domu, bo nie ma pieniędzy, a
rząd tymczasem obniżył budżet o 143 mln zł, co gorsza, jest to chyba
ideologiczne, bo w liberalizmie policji nie potrzeba.

Postępujący rozkład moralny młodzieży, studentów, społeczności sportowych i innych.

Na złych drogach giną tysiące ludzi, a liczba pijanych kierowców lawinowo rośnie.

Nie ma wyższych idei ani wychowywania społeczeństwa.

Ożywa znowu korupcja i maleje penitencjarność.

Zawaliła się cała logika prawodawstwa.

Brakuje dobrych umów gospodarczych z innymi państwami, np. z Irakiem.

Zarządy spółdzielni mieszkaniowych blokują przekazywanie 1,5 mln mieszkań dla niezamożnych.

Fatalne uzbrojenie wojska.

Brak obrony dobrego imienia Polski przed atakami lobby żydowskiego w Ameryce i w Europie (J.R. Nowak).

Ataki rządu na patriotyczne ośrodki polonijne.

I takich spraw jest dużo więcej. A co robi rząd PO? Ano zajmuje się
pękniętą oprawą laptopa Zbigniewa Ziobry, walką z PiS, usuwaniem ze
stanowisk ludzi mianowanych przez b. rząd i atakami na Radio Maryja.
Przepraszam, jest jednak pewna dziedzina, w której rząd ma dokonać
czegoś istotnego. A mianowicie, pełnomocnik równego statusu kobiet i
mężczyzn, p. Elżbieta Radziszewska, idąca po linii ideologii liberalnej,
zapowiada, że "Tusk zamierza zmienić za rok polską kulturę samczą na
humanistyczną, czyli na samiczną". To dobre!



Czy z UE można wystąpić?

Pan Wojciech Sadurski pisze, że nie ma co kruszyć kopii o zabezpieczenie
prezydenckich osiągnięć w sprawie Karty Praw Podstawowych, "bo z UE
można w każdej chwili wystąpić" ("Gazeta Wyborcza", 17.03.2008 r.). Otóż
nie jest to takie proste.

Pierwsze projekty eurokonstytucji nie przewidywały wystąpienia w ogóle,
zakładając, że przystąpienie jakiegoś państwa do Unii będzie już
wieczne. W ostatnich dokumentach jednak wystąpienie dopuszczono: "Każde
państwo członkowskie, zgodnie ze swoimi wymogami konstytucyjnymi może
podjąć decyzję o wystąpieniu". Państwo takie musi zgłosić taki zamiar do
Rady Europy, która podejmuje odpowiednie negocjacje i zawiera z tym
państwem umowę, określającą warunki tego wystąpienia, łącznie z
bilansowaniem finansów z czasów przynależności i sprawą przyszłych
stosunków tego państwa z Unią. Umowę musi zatwierdzić Parlament
Europejski oraz Rada Europy kwalifikowaną większością głosów (75 proc.
członków Rady). Jeśli do umowy nie dojdzie, to państwo występujące musi
dwa lata czekać na decyzję Rady. Rada ta jednak może przedłużyć ten
okres dwóch lat, jeśli jest jednomyślna. Wydaje się zatem, że łatwiej
jest do UE wejść, niż wyjść.



Trzeba nam zatem całe życie społeczno-polityczne i kulturalne na nowo
humanizować, cywilizować i chrystianizować. Po prostu życie to musi
wracać do normalności, stabilności, życzliwości i łagodności. "Trzeba
się wystrzegać - jak pisze św. Paweł - starego kwasu złości i
przewrotności, przyjmując chleb czystości i prawdy" (1 Kor 5, 8). Nie
wolno pozwolić, by państwem rządzili ludzie przez krzywdy, bezprawie i
pieniądze (Syr 10, 8). "Okazujemy się sługami Boga przez cierpliwość,
czystość, umiejętność, wielkoduszność, łagodność, przez miłość
nieobłudną, przez głoszenie prawdy i przez oręż sprawiedliwości"
(2 Kor
6, 4-7).