My Polacy musimy zorganizować swój "think tank", by Polskę odzyskać.
W odpowiedzi benenocie
Soros pisał w swojej książce "Underwriting democracy" o tym, jak najmował Balcerowicza. W streszczeniu: "Poprosił Czesława Kiszczaka, aby ten zwrócił się do Bronisława Geremka z prośbą o wytypowanie człowieka, odpowiedniego do realizacji "tego zadania".
Głównym partnerem Sorosa w tej grze był Czesław Kiszczak, dlatego do niego zwracał się w sprawach personalnych.
Sposób realizacji "tego zadania", jego strategia i szczegółowy harmonogram był "zatwierdzony" grubo przed rokiem 1989, grubo przed okrągłym stołem, który był chyba tylko elementem tego harmonogramu. Wystarczy wiedzieć, że najważniejszą organizacją utworzoną do politycznego sterowania tym procesem była "Fundacja Batorego", która została zarejestrowana przez Sąd Rejonowy Warszawa-Praga w dniu 7 maja 1988 roku.
Trochę szkoda benenoto, że nie czytywałeś moich dawniejszych tekstów na ten sam temat. Ale proponuję: "Capo di tutti capi" "Metafory i znaki szczególne "układu" "Krok do przodu w zrozumieniu natury mitycznego "układu"
Podaję kilka linków, ponieważ reforma salonu24 doprowadziła do tego, że wszystkie linki według starego stylu są nieaktywne. W moich starszych tekstach jest mrowie linków i wszystkie są bezużyteczne.
Mam jeszcze powód do takiej refleksji: Czytam ostatnie dyskusje, nawet te, które toczą się teraz i tutaj i mam takie wrażenie, że nigdy nie napisałem tego, co napisałem i nikt tego nigdy nie czytał. Na szczęście wiem o tym, że to jest złudzenie, wiem także, że uparta kropla drąży skałę.
Ale widzę także inne zjawisko. Nazwę je "negatywnym przesterowaniem wrażliwości".
Chodzi o to, że zwykła polska wrażliwość jest tak wyregulowana przez nieustający napór komunistycznej propagandy, że współczesna władza spadkobierców komunistycznej oligarchii wydaje się nienaruszalnym mocarstwem, tak jak kiedyś mocarstwem była III Rzesza albo "Związek Radziecki" (CCCP).
Nikomu do głowy przyjść nie może, że ten układ ma swoje wewnętrzne słabości, które można wykorzystać, że dysponujemy wielką mocą, która może ten układ powalić. Skutkiem tej "negatywnie przesterowanej wrażliwości" jest postawa krytycznego recenzenta, który nie wierzy w możliwość odniesienia sukcesu i dlatego ogranicza się do kontestacji. Wszystko co może zrobić, to protestować i przeciwstawiać się. Na pytanie "co robić?", jest jedna odpowiedź: "przeciwstawiać się". Niestety, ta odpowiedź jest błędna, ponieważ oddaje strategiczną inicjatywę przeciwnikowi. A jej skutkiem jest zniechęcenie, które widać w bardzo wielu wypowiedziach. Protestuję, protestujemy i co z tego wynika? Nic. Nie może być inaczej, ponieważ kontestacja może być tylko uzupełnieniem akcji. Prawidłową kompozycją jest [akcja + kontestacja]. Kontestacja bez akcji, to jak oklaski bez teatru.
Zauważyłem z niejakim już zdumieniem, że gdy piszę, że jest tak a tak [diagnoza]i w związku z tym należy zrobić to a to [akcja], to kreatywna część mojej wypowiedzi pozostaje niedostrzeżona, jakby jej ktoś czapkę niewidkę na uszy wcisnął. Zaznaczony na czerwono fragment tekstu jest niewidoczny. Dyskusja bierze się za diagnozę, ignoruje receptę.
Ostatnim przykładem były komentarze dotyczące referatu Barbary Fedyszak Radziejowskiej na konferencji Fundacji Veritas et Scientia.
Po mojemu Pani Barbara powiedziała coś takiego; "Wroga Polsce i polskiej racji stanu propaganda nieustannie niszczy polską samoocenę, ponieważ to osłabia siłę Polski, więc kluczem do Polskiego sukcesu jest wzmacnianie siły i jakości polskiej samooceny.
Pozytywną część recepty Pani Barbary można wdrażać od natychmiast, czyli: 1. Samemu uwierzyć w sukces oraz potęgę Rzeczypospolitej. 2. Przekonywać innych o możliwości odniesienia sukcesu. 3. Prowadzić pozytywną analizę rzeczywistości, z punktu widzenia poszukiwania drogi do sukcesu. [zakładam - sukces jest możliwy, więc poszukuję wszelkich rozwiązań, które mogą przybliżyć mnie do tego celu] 4. Przejąć inicjatywę strategiczną. Czyli należy przestroić wrażliwość i natychmiast zlikwidować priorytet kontestacyjnego nastawienia, ograniczającego nasze działanie do protestu, [czekam na ruch przeciwnika, gdy coś robi, wyrażam sprzeciw]
Pani Barbara powiedziała co się stało i co należy robić, aby odnieść sukces. Oczywiście nie tylko to. Ale, aby to zrobić, trzeba zrobić bardzo wiele. Ale na początek, trzeba uwierzyć, że Rzeczpospolita jest wielka, a jej współczesna misja jest potężna i odpowiedzialna. Bez tej wiary, nie będzie żadnego nowego otwarcia.
Ale najpierw muszę uwierzyć ja sam. Później przekonać do tego choć jedną osobę. Pokazać co mamy robić. Następnie poprosić ją o pierwsze kroki. A dalej, poprosić o to, aby spróbowała zaprosić jeszcze inne osoby, by przyłączyły się do pozytywnego działania.
Dlatego, moim zdaniem, Blogmedia24 powinna być "think tankiem". Soros najpierw zorganizował "Fundację Batorego", czyli swój sorosowy "thin tank", a później zawłaszczył sobie Polskę. My Polacy musimy zorganizować swój "think tank", by Polskę odzyskać.
_____________________________________________________
benenota "Soros-ojciec polskich reform" Część I, Część II, Część III, Część IV, Część V. "Radio Islam" "Soros – Real Father of Reforms in Poland" Stefan Hambura "Niemcy bronią suwerenności" Barbara Fedyszak Radziejowska Konferencja - 4 czerwca 2009 Fundacja Veritas et Scientia. "Nowe Otwarcie" Zakładka
* * *
- michael - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
46 komentarzy
1. Tekst trafił do
2. Franku, jak znaleźć tę zakładkę?
michael
3. Michaelu
4. Dziekuję uprzejmie.
michael
5. Poprawiłem literówkę
6. Przykład pozytywnego myślenia
michael
7. Michaelu
Ja powiem tak. Można nie być leninistą, by wnikając w myśl leninowską zrozumieć coś, co ja nazywa "technologią władzy". Zaś zgodnie ze starochińską zasadą walki, "Jeśli nie mozesz wroga pokonać swoją bronią, to użyj jego." Lenin natomiast twierdził, "kadry znaczit' wsio." I było nie było miał absolutną rację. Uwiąd i impotencja polskiej prawicy bierze się w znakomitym stopniu stąd, że po "tej" stronie jest zdumiewający brak kadr, które mogłyby przechwycić "przyczółki" przeciwnika. Aż zdumiewa, ze przez dwadzieścia lat polska prawica nie była w stanie np. wykształcić kompetentnych ministrów finansów (Lubińska, Kluza, Gilowska), zdrowia (Religa), skarbu państwa (Mikosz), rozwoju regionalnego (Gęsicka), spraw zagranicznych (Meller), infrastruktury (Aumiller), obrony narodowej (Sikorski), kultury i dziedzictwa narodowego (Ujazdowski)..., tylko ich "importować" z obozu przeciwnika. Wobec czego trudno spodziewać się, by ludzie tak "zakotwiczeni" w swoich dawnych środowiskach będą chcieli zrobić od nich radykalne odejście oraz podjąć jakieś kroki w tym kierunku, by rozpirzyć pewne status quo.
Żeby dokonać jakieś radykalnej zmiany a nie zwykłej kosmetyki, to trzeba dysponować własnymi (nie tylko lojalnymi lecz również kompetentnymi) kadrami posiadającymi doświadczenie zawodowe i osobiste, ugruntowaną i sprawdzoną w różnych przekrojach wiedzę; będącymi aż do bólu merytorycznymi; dysponującymi rozległymi sieciami kontaktów; takimi, które z niejednego pieca chleb jadły itd. itd. Aby takie kadry mieć, to trzeba "narybek" lokować w różnorakich miejscach (nie tylko centrali partyjnej i/lub regionalnych biurach partyjnych) w:
- administracji rządowej i samorządowej,
- wymiarze sprawiedliwości, prokuraturze itd.,
- na uczelniach i w szkołach wyższych,
- w mediach,
- w instytucjach finansowych,
- w oświacie, szkolnictwie i wychowaniu,
- w dyplomacji,
- w ślużbie zdrowia,
- w organizacjach pozarządowych,
- korporacjach, przedsiębiorstwach i firmach;
- itd. itd. tak, by
tacy ludzie po pierwsze, nasiąkali merytorycznością; po drugie, by poznawali wewnątrzśrodowiskowe "zawikłania", koterie, sitwy, kliki, układy, relacje pomiędzy nimi itp.; po trzecie, by doskonalili się począwszy od najniższych szczebli skończywszy na możliwie najwyższych; po czwarte, by poznawali sedno zagadnień, którymi się zajmują i ich bez- i pośrednie odniesienia z innymi.... I teraz, by to wszystko robili wniknąwszy głęboko w "penetrowaną" strukturę, pozostając w niej nierozpoznanymi pod kątem opcji ideowo-politycznej, i czekający na sygnał do zajęcia pozycji kierowniczych wówczas, gdy nadejdzie do tego stosowny moment. Innymi słowy, by wewnątrz takich struktur funkcjonować jak "koń trojański", na którym nowa władza mogłaby sie oprzeć i dzięki któremu mogłaby dokonywać błyskawicznie zmian wewnętrznych i zewnętrznych. Z tym, że takich kadr, by było to skuteczne i efektywne (nie zaś efektowne) musiałyby być legiony. Dopiero wówczas można by przeprowadzić Blitzkrieg, który byłby konieczny, dla rozerwania pookrągłostolcowej zasłony. Inne sposobu na to nie ma.
I teraz, jeśli partyjni liderzy nie myślą w ten sposób, tzn. strukturalno-systemowy, lecz walkę z tą zasłoną sprowadzają wyłącznie do retoryki, to wystarczy niewielkie podgrzanie społecznych nastrojów, by taką karłowatą siłę wysadzić z siodła. Inaczej się nie da. Oczywiście partyjni liderzy powinni również umiejętnie monitorować nastrojami swojego zaplecza, tak rozlokowanego, by zgodnie z zasadami "łagodnego strojenia" (fine-tunning) móc z jednej strony podtrzymywać zapał, determinację i aktywność owego zaplecza, z drugiej natomiast, by hamować porywczość, słomiany zapał, porywanie się z motyką na słońce oraz by przeciwdziałać rodzeniu się waśni, zadrażnień i wrogości w zarówno w łonie własnej partii, jak i owego zaplecza jak też i pomiędzy nimi. Eh... może coś jeszcze kiedyś na ten temat napiszę.
Było nie było, leninowska zasada "Kadry znaczit' wsio.", to klucz do wygrania prawicy i jej długich rządów. Ino, by ta zasada mogła działać, to potrzebna jest krztyna wzajemnego zaufania i zrozumienia, że "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Tak to działa u lewactwa i leberalstwa. A gdy Wielce Impotentna Prawica Polska tego w końcu nie zrozumie, to będzie sobie mogła wyłącznie pomarzyć o rządach dłuższych niż jedna kadencja.
8. Drogi Michaelu...)
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
9. Moherowy Fighter - wrócę do Twojego i mojego INTEGRATORA
Napisałem we wstępie do dzisiejszej dyskusji, by przechwycić najważniejszą geopolityczną myśl i uwierzyć w potęgę i misję Rzeczypospolitej.
I tutaj pierwsze zastrzeżenie: Przedmiot i wyobrażenie pojęcia tej wiary nie jest ani proste ani łatwe. Jest to poważna i skomplikowana konstrukcja, która nie może ograniczać się tylko do haseł, ani do najpiękniejszej nawet symboliki. To musi być realna, konkretna i weryfikowalna propozycja intelektualna. Strategiczna wizja geopolityczna, sprawdzająca się i odporna na najtwardsze nawet próby, na dowolnym poziomie, krytycznej analizy. Ona jest i istnieje, sięgałem do niej, przypominając Jana Pawła II, Pamięć i Tożsamość, a także Barbary Fedyszak-Radziejowskiej, nawołującej o przywrócenie Polakom wiary we własne siły.
I o tą wiarę właśnie chodzi. Ta właśnie wiara, wzmacniająca wybór właściwego celu i misji, wiara wynikająca z przekonania i rzetelnie prowadzonej, samodzielnej analizy jest jednym z warunków zadziałania INTEGRATORA. Ale pamiętajmy, to nie jest tylko wiara, w żadnym wypadku nie jest to ślepa wiara. Mówimy wiara, bo to jest siła naszych emocji, ale to jest także przekonanie, które wynika z siły naszego rozumu.
Czasem jest nawet tak, że wystarczy zachęcić do konstruktywnego myślenia, jeszcze bez podania celu i nawet bez tej wiary, a już pojawia się samorzutna chęć do samodzielnego poszukiwania rozwiązania.
Jest to naturalna ludzka przedsiębiorczość, oczywisty ciąg na bramkę, jak mawiają piłkarze. Uwierzysz na chwilę i już zabierasz się za projektowanie przyszłości, wiesz co należy zrobić.
To jest motor, to jest źródło energii zasilającej nasz integrator, to jest osnowa wokół której mają integrować się nasze wysiłki. Twój kadrowy przykład świadczy o tym najlepiej.
Kadry i postulat zaangażowania najbardziej twórczych i dobrze przygotowanych ludzi nie jest w tym przypadku przyjmowany jako narzekanie, że ich niby brak. To trzeba po prostu inaczej czytać i rozumieć.
Poszukiwanie kadr, wynika z oczywistej potrzeby, jest koniecznością, wynikającą z samego zadania. W żadnym wypadku nie jest to ani problem partyjny ani prawicowy, on wynika z jakości zadania "w służbie Polski".
Znakomitym przykładem, który podałeś, jest osoba Zyty Gilowskiej. To nie był polityczny transfer. To było własne zaangażowanie się dziewczyny, która naprawdę chciała i umiała coś zrobić, to jakość zadania uporządkowało jej aktywność. Zauważ proszę, Zyta Gilowska skupiła się na reformie polskich finansów, był to jej strategiczny cel, była gotowa do pierwszego kroku na tej drodze już latem 2007 roku. Prezentowała projekt ustawy, który był naprawdę dobry. Ten projekt był owocem naprawdę bardzo kompetentnego wysiłku wielu ludzi, którym chciało się chcieć, ludzi którzy rozumieli cel i akceptowali zręczną politykę wdrożenia tej reformy. Rostowski byłby załatwiony, gdyby ta ustawa weszła w życie. Antypolski establishment zignorował ten projekt i podkręcił destrukcyjny nacisk, nasilając "antypisowską" wojnę. Także i w lęku przed skutkami tej ustawy.
Nie pytamy o polityczne zaplecze PiS albo prawicy. Osnową, wokół której mają integrować się nasze wysiłki jest wiara, wynikająca z wspólnego poczucia naszej misji, z rozumnego przekonania o trafnym wyborze naszego celu. Nie szukajmy partii, ani nie twórzmy jej.
Pokażmy osnowę, wokół której mają integrować się wysiłki polskiego żywiołu. Spróbujmy przekonać także i PiS o trafności tego wyboru, który ma być rzetelnym czynnikiem integrującym.
Warunkiem jest jednak porzucenie postawy niebieskiego Smurfa Marudy, który smętnie łazi, sarka nieustannie i wyje "to się nie uda". Przyszłość należy do mądrych facetek i facetów z jajami.
michael
10. Przyszłość należy do mądrych facetek i facetów z jajami.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. @ Krzysztofjaw. Balcerowicz PSEM GOŃCZYM
Zgoda, co do podrzędnej roli pana Balcerowicza. Czy akurat Konsensus Waszyngtoński był właścicielem tego psa? Jest to dobra przenośnia, kierunek wiatru nieźle wytyczony.
A wybrany przez Pana Temat? Całym sercem i całym przekonaniem popieram tę inicjatywę, jestem gotów w miarę sił wesprzeć Pana dzieło wszelkimi możliwymi uzupełnieniami i radami.
Jestem przekonany, że zło które dotknęło Polskę w po roku 1989 ma wiele imion i z różnych jaskiń pochodzi. Plan Sorosa był jednych z paskudniejszych narzędzi bezczelnej grabieży, a Pan Balcerowicz jednym ze zbyt gorliwych i podobno charyzmatycznych oberpolicmajstrów, na straży niepolskich interesów. Był inicjatorem zbyt wielu morderczych dla polskiego interesu działań, by można było podejrzewać go o działanie w dobrej wierze.
Chociażby paroletni stały kurs wymiany złotówki, przy jednoczesnym, bardzo wysokim oprocentowanu bankowych wkładów złotowych. Najsłynniejsza piłka wystawiona grabieżcom.
michael
12. Michaelu, nie widzę Twojego wpisu w S24
13. Znalazłem na stronie "Radia Islam" ten tekst o Sorosu.
Autor, rzeczywiście intrygujący i co ciekawe powołuje się na tę samą książkę, o której napisałem w swoim komentarzu; "Underwriting democracy" z 1991 roku.
Nie znałem tego tekstu, dziękuję za Twoje tłumaczenie, ale wysoki stopień zgodności naszej wiedzy bierze się z wspólnego źródła, ale nie tylko z tego.
Zwracam uwagę na zawarty w tłumaczonym przez Ciebie tekście motyw cynicznie pasożytniczego charakteru działalności G. Sorosa.
Uderzające jest porównanie ze "Współczesną definicją komunizmu": "Opis komunizmu - Diagnoza Pruskiego Sztabu Generalnego" "Pasożytniczy model komunizmu" "Współczesna definicja komunizmu"
Jeden z amerykańskich analityków, teraz zapomniałem nazwiska, licząca się osobistość, współpracujący z CATO Institute, napisał o działalności "dewelopmentalistów", pasożytujących na wspieraniu rozwoju krajów ze strefy "emerging markets". Czołówką owej dziwnej ekonomicznej sekty są George Soros, Jeffrey Sachs i znany piosenkarz Bono. Wygląda to na specyficzną odmianę sekty scientologów, tyle że kradną inaczej.
Pasożytują na wielkich światowych funduszach międzynarodowych organizacji z najwyższej półki. Bank światowy, ONZ, Unia Europejska,...
Komunizm jest grupą wpływu, złożoną z ludzi interesu, świadomie i celowo realizujących plan zniszczenia systemów etycznych i społeczno-politycznych w państwach, aż do wrogiego przejęcia władzy politycznej, w stopniu umożliwiającym trwałą degenerację prawa państwowego - w sposób zapewniający tej grupie przejęcie kontroli nad gospodarką, w celu długotrwałej pasożytniczej eksploatacji jej zasobów materialnych i ludzkich, pod ochroną prawa państwowego i międzynarodowego. Cel w niej opisany może być osiągany wszelkimi, dostępnymi środkami. [michael](-) Jest to treść definicji uzupełnionej przez Aleksandra Ściosa, uzupełnienie zaznaczone jest czerwoną farbą czcionki.
Aha. Twoje tłumaczenie, opublikowane w postaci serialu jest bardzo trudne do dyskusji i komentowania, ze względu na rozproszenie tekstów. Z tego powodu przeniosłem moją odpowiedź tutaj pozostawiając w czołówce link do Twojego tekstu. W ten sposób można w miarę sprawnie odnaleźć Twój serial.
michael
14. Balcerek .... Michael)
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
15. @ Dewelopmentaliści.
michael
16. jeszcze raz konsensus Waszyngtoński
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
17. Ani Soros, ani Sachs nie są chętni, aby ujawniać modus operandi
michael
18. @ Krzysztofjaw - O demoralizujących cechach gospodarki PRL
michael
19. Michael...Krzysztofjaw
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
20. @michael
21. Rzuć ten pomysł szerzej.....brawo!
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
22. @Krzysztofjaw
23. Do TK mógłby w takim razie
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
24. No i Bomba!
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
25. MARYLKO Zajrzyj na komentarz
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
26. TK i Fronda
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. @Krzysztofjaw
28. Fronda i inegracja
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
29. trzeba zachować dobrowolność i pewien aspekt moralny
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. BM24
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
31. w sprawie TK i apelu do Prezydenta o skierowanie TL
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32. A może Ruch J.R.Nowaka?
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
33. Odzyskujac Polske trzeba zaczac od siebie
Wojciech Kozlowski
34. jo se ino notkę
35. Wojtku
36. @ Wojciech Kozłowski - dobry żart tynfa wart
Czasem decyduje chwila, czasem przypadek, chwile zostają, stają się historią.
Parę lat temu miałem cyfrową maszynę liczącą (komputer) tylko do pracy. Kiedyś mój starszy syn przysłał mi odsyłacz globalnej sieci cyfrowej (link) do tekstu Rafała A. Ziemkiewicza, opublikowanego w jakimś nieznanym mi salonie24. Po przeczytaniu miałem ochotę napisać parę słów do autora. Musiałem zarejestrować się, aby otrzymać hasło. Chciałem wpisać się jako Michał. Po prostu. System jednak odmówił. Mogłem wybrać sobie np. Michałstopięćdziesiąt, michał2, dytdyfx albo coś takiego. Wybrałem michael, chodziło przecież tylko o jeden wpis. System przyjął i tak zostało. Teraz z tym pseudonimem wiąże się już istotna część mojej tożsamości i prawdziwej osobowości.
Najprawdopodobniej zauważył pan, że lubię pisać po polsku, chciałbym to robić dobrze i na ogół radzę sobie z trudnym żywiołem naszego języka. Gdy mam wybór pomiędzy słowem "stempel", a "pieczęć" wybieram to drugie, ponieważ wydaje mi się być bardziej polskim. Nie zawsze jest to możliwe, współczesna rzeczywistość biegnie tak szybko, a nowych pojęć pojawia się na całym świecie tak dużo, osobista komunikacja między ludźmi jest tak sprawna technicznie, że nowych słów brakuje wszędzie i we wszystkich językach. Pojawiają się nowe zjawiska, nowe procedury, pojęcia i urządzenia, których nigdy nie było. Każde z nich "chce być nazwane", a jest na tyle nowe i niesłychane, że w każdym języku ludziom brakuje języka w gębie. A nowych pojęć rodzi się po kilkaset tygodniowo, są ważne zjawiska, o których jeszcze niedawno nie wiedział nikt, nie mogą pozostać nie nazwane. Ktoś powiedział, rzecz nie nazwana nie istnieje. A przecież, aby rozumieć i panować nad rzeczywistością, musimy umieć ją opisywać.
Już pół wieku temu ten problem był wszędzie dotkliwy, mało kto wiedział jak nazwać rzeczy i sprawy, które nie miały żadnych korzeni w żadnym języku. Jak nazwać "wykrywanie oraz wyznaczanie odległości za pomocą fal radiowych"? Nawet brytyjscy twórcy urządzenia do tego wykrywania nie potrafili sobie z tym poradzić, we własnym, angielskim języku. To pojęcie po prostu nigdzie nie ma pojęciowych ani językowych korzeni. Słowo radar pojawiło się przypadkiem, jako zgrabny fonetycznie skrót nazwy Radio Detection And Ranging. Brzmi ładnie we wszystkich językach. Nowe pojęcia muszą otrzymywać nowe nazwy. Taka jest pointa. Właśnie. Jakie słowo jest polskim odpowiednikiem pointy?
Pan Toyoda, właściciel fabryki spalinowych silników do rowerów wpadł na pomysł uruchomienia produkcji samochodów osobowych, co kiedyś w Japonii uchodziło za absurd. A Pan Toyoda chciał, aby nazwa jego samochodów była łatwa do wymówienia, dobrze brzmiała we wszystkich językach świata i kojarzyła się z jego nazwiskiem. Zlecił zadanie zespołowi uczonych językoznawców, zapłacił i zaakceptował wynik ich pracy. Tak pojawiła się nazwa marki "tojota". ______________________________________________________ Postscriptum:
think tank - może to być przetłumaczone na "zbiornik myśli" albo "myślący czołg". Po angielsku jest to żartobliwe rozwiązanie problemu z nazwą zjawiska cywilizacyjnego, które nigdy nie dorobiło się własnej nazwy. W języku polskim niestety także nie istnieje dobre słowo, trafnie odnoszące się do tego desygnatu. Potrzebny jest dłuższy opis, albo dobry przykład, o który nie jest łatwo. Co znaczy pojęcie think tank po polsku?
"niezależny, działający nie dla zysku ośrodek zajmujący się badaniami i analizami dotyczącymi spraw publicznych. Do celów działalności think tanków należy zazwyczaj poszukiwanie sposobów rozwiązania problemów społecznych i udział w publicznej debacie. Spotkać można szersze rozumienie tego pojęcia, na oznaczenie grupy osób lub instytucji mających podobne cele, ale niekoniecznie posiadających status organizacji pozarządowych." http://pl.wikipedia.org/wiki/Think_tank Proszę o polskie słowo, określające to pojęcie, bo się poskarżę Adminowi.
michael
37. :)
38. Jutro bede sie klocil
Wojciech Kozlowski
39. Czas na projekt Rzeczypospolitej - robimy to.
Wystarczy przeanalizowanie sekwencji już istniejących tekstów i dyskusji, np: "Pamięć i tożsamość", który zawiera już konkretne propozycje programowe: 1. „Program „Ku pokrzepieniu serc”. 2. „Program drobiazgowej naprawy Rzeczypospolitej”. 3. „Program komunikacji publicznej” 4. „Program strategii i misji geopolitycznej Rzeczypospolitej”. Każda z tych propozycji programowych już ma projekt konkretnych strategicznych wytycznych, zawartych w tym artykule, są tam otwarty sposób wskazane długoterminowe cele, a nawet naszkicowane ideowe przesłanie. W gruncie rzeczy jest to otwarty materiał do konstruktywnej dyskusji. Materiał ten jest wyłożony na roboczym stole w Blogmedia24, pod adresem http://blogmedia24.pl/node/13045. Szkoda, że tego tekstu nie ma w zakładce "Nowe Otwarcie".
Jest w Blogmediach, pod adresem http://blogmedia24.pl/node/3194 otwarta zakładka "Nowe Otwarcie" inspirowana ważnym tekstem Aspiryny. Jest w tej zakładce większość ważnych wypowiedzi, które pojawiły się w tej sprawie, są one dostępne do dalszej dyskusji.
Naprawdę mamy się czym pochwalić, ten materiał może być już tylko w bardziej widoczny sposób wyłożony na nasz roboczy stół warsztatowy. Możemy otwarcie zaprosić ekspertów, polityków, środowiska myśli politycznej do dalszej dyskusji. Cytowany artykuł we Frondzie ma oczywisty dla nas tytuł. Jasne, najwyższy już czas na projekt Rzeczpospolitej.
A jednak, zawarta w tym artykule treść, jest daleko za nami, jest wręcz naiwna. Troszkę przypomina smutek niebieskiego Smurfa Marudy, snującego wyrazy ubolewania z powodu własnej historii. To nie jest dobre. Dobre jest samo nawiązanie do tradycji I Rzeczypospolitej. Ale to także mamy już chyba za sobą.
WSKAZUJEMY WYRAŹNIE, że zależy nam na na pokazaniu prawdy historycznej o naszej kulturze i tradycji oraz na wyciągnięciu z tej prawdy pakietu konstruktywnych wniosków. To powinniśmy robić w polskiej domenie publicznej. W tej sferze mamy powody, aby być dumnym z naszych osiągnięć cywilizacyjnych, mamy w naszej tradycji dorobek, który może i nawet powinien stać się częścią naszej współczesnej, globalnej misji cywilizacyjnej.
Jest tak, bo z tej historycznej prawdy możemy przyjąć do dalszego stosowania wszystko, co w naszej historii było twórcze i pchało Polskę do przodu, oraz ucząc się na własnych błędach, starać się uniknąć w przyszłości tego, co nas w przeszłości prowadziło na manowce. Jest to równie ważny pakiet wniosków dotyczących tego, czego akurat nie powinniśmy robić.
Już z tego wynika program działań doraźnych, ponieważ aktualny polski establishment starannie wykorzystuje tylko ten drugi pakiet, czyniąc wyłącznie to, czego robić nie powinniśmy, nie mając zielonego pojęcia o pierwszym pakiecie działań, które podejmować wręcz musimy.
W tej dziedzinie polski rząd, wraz z całą domeną publiczną prowadzi obsesyjnie strusią politykę. Jako przykład, proszę uprzejmie o polskie komentarze i oficjalne stanowisko w sprawie decyzji niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego. Link do artykułu Stefana Hambury jest w przypisach do mojego wpisu. Okazuje się, że sprawa polskiej suwerenności, w polskiej domenie publicznej, jest tematem wstydliwym, wręcz cenzurowanym. W naszej wizji polskiej przyszłości, sprawa polskiej suwerenności jest zagadnieniem fundamentalnym.Nasze stanowiskojest mocno zbieżne z wyrokiem niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, oczywiście w interesie polskiej suwerenności, polskiego państwa narodowego. Widać jak bardzo potrzebna jest budowa naszej grupy wpływu (think tanku).
michael
40. Michale - prośba
41. Michael
Ciekawe z jakiego powodu w czasie gdy spot reklamowy Platformy wycial Szczecin,szwajcarska prasa opublikowala te mape-pochodzi ona z niemieckich stron internetowych. Pzdr.
42. @ Franku, oczywiście, zrobię to.
michael
43. @ benenota
michael
44. Michael
45. Panie Wojciechu,
A wiec uwierzyc, ze...
Dbając o polskość i czystość polskiej mowy trzeba wiedzieć, że nie jest przyjęte w polszczyźnie zaczynanie zdania od "a więc". Proszę być konsekwentny i - parafrazując Pana - Jak Pan tego nie poprawi zaraz na polski to ja sie do Admina poskarze.
Free Your Mind to jeszcze tytul angielski, to ja taki artykul za przeproszeniem ..., chocby byl najlepszy. A po co Moher paskudzic Fighterem... No nie chce juz wszystkich obrazac ale jak ladnie jest Maryla, Franek, albo to dziecko Natalia Julia Nowak a nie jakis Foxx czy toyah.
Czy Joseph Conrad, proszę mi powiedzieć, to aż na wskroś polskość w polskości? Rozumiem, że Valdemar Baldhead, Archibald, Mark W. Kingden to również sama esencja polskości. Tak "po co Moher paskudzić Fighterem"? Po to, że wówczas, gdy na S24 wymyśliłem sobie ten pseudonim, to było to w okresie totalnej nawały postępaków właśnie na "mohery". Wobec czego li tylko dla przekory taki przydomek sobie nadałem, by wyostrzając słowem "fighter" słowu "moherowy" nadać właściwości zdolne do walki. Miałem może stworzyć przydomek "Moherowy Kawalerzysta" czy może "Moherowy Komandos" czy co? Jakieś propozycje? No, jak tak, to się odniosę.
Takze szanowny Panie michaelu napewno Polakow nie uzdrowi jakies "think tank".
"Czołg myśli" - wygodniej Panu?
46. @ Wojciech Kozłowski. Sprawa języka, to jedno, sprawa polska, to
michael