12 lutego 2009
Rokita i niemiecka buta
Aresztowanie, skucie kajdankami, poniżanie, wyzywanie od najgorszych - to spotkało polskiego obywatela na pokładzie niemieckich linii lotniczych "Lufthansa", a potem na komisariacie dworca lotniczego w Monachium. Obywatel Polski miał szczęście w nieszczęściu - jest znaną osobą, zadzwonił do przyjaciół w Polsce, przyjaciele uruchomili kogo trzeba, w rezultacie polska konsul w Monachium, była wiceminister pracy w rządzie AWS, Elżbieta Sobótka, przyjechała w nocy z odsieczą. Gdyby nie to Jan Rokita - bo o nim oczywiście mowa - spędziłby w areszcie znacznie więcej czasu, musiałby płacić wysoką grzywnę, byłby jeszcze dłużej narażony na chamskie zachowanie niemieckich policjantów.
W tej sprawie milczeć nie sposób. Nie tylko dlatego, że tak potraktowany został bardzo znany polityk, przez 18 lat bez przerwy zasiadający w parlamencie, były minister, kandydat na premiera. Niewyobrażalne, aby w ten sposób w Polsce potraktowano polityka np. niemieckiej CDU. Jednak niemniej ważne, a może nawet jeszcze ważniejsze, że jest to wymowny przykład na to, jak Niemcy traktują polskich obywateli. Arogancja, buta, wulgaryzmy, poczucie wyższości (skąd my to znamy?)… Ile razy spotkaliśmy się z czymś takim bezpośrednio lub słyszeliśmy o tym.
Niemiecka stewardessa i bawarscy gliniarze, reprezentujący najliczniejsze i najsilniejsze ekonomicznie państwo UE, nie mieli żadnych wątpliwości, że można użyć przemocy - słownej i fizycznej - wobec trzeźwego Polaka w średnim wieku i w okularach. I to na oczach jego żony. Wobec pasażerów, w dużej mierze Polaków, zrobiono demonstrację siły. Rokitę zakuto w dyby, bo nie wykazał oczekiwanej, słowiańskiej pokory. Rokita nie przepraszał za to, że żyje. Ciekawe, czy mogłoby to się zdarzyć trzeźwemu pasażerowi na trasie z Monachium do Londynu czy do Paryża - a nie do Krakowa? Pewnie mogłoby, pod warunkiem, że Anglik byłby pijany, a Francuz zaćpany - lub odwrotnie. Ale obywatel Polski nie był ani po alkoholu, ani po narkotykach. Potraktowano go tak dlatego, że był Polakiem i nie siedział cicho.
Wiele takich historii przechodzi bez echa, bo upokarzany Kowalski czy Nowak nie protestuje, konsula nie wezwie, do mediów się nie poskarży. Zbiera cięgi w milczeniu. Jak to Słowianin, historycznie, pod teutońskim butem. Oczywiście z wyjątkami, o których nasi zachodni sąsiedzi pamiętać nie chcą.
Czekam na notę w tej sprawie polskiego MSZ. Czekam aż Minister Spraw Zagranicznych, który własnych rodaków, oponentów politycznych wyzywał od "watahy", którą trzeba dorżnąć rownie twardo zareaguje wobec Niemców wzywając - jak to jest w zwyczaju - niemieckiego ambasadora w Warszawie. Milczenie w tej sprawie będzie hańbą i kolejnym przejawem słabości. Milczenie w tej sprawie zachęci szwabskich osiłków do "powtórki z rozrywki".
Jeżeli dla niektórych polskich dziennikarzy, polityków czy tzw. zwykłych obywateli "sprawa Rokity" stanowi powód do żartów to należy im współczuć, a także życzyć, żeby nigdy ich samych coś takiego nie dotknęło. Wówczas ironiczne uśmiechy zamrą im na twarzy, a satyryczne komentarze uwięzną w gardle. Tyle że będzie już za późno.
A Niemcy spokojnie sprawdzają, na co mogą sobie pozwolić. I właśnie na to im nie pozwólmy.
- Ryszard Czarnecki - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
12 komentarzy
1. Ach ta ...
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
2. Ryszard Czarnecki
Errata
3. Skandal
4. Tja...
Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke
5. Waits
6. Anita
Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke
7. Waits
8. Anita
Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke
9. Do wszystkich
10. kryska
Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke
11. Waits
12. Errata