Pogoda dla konfidentow - I
Jednym z symptomow upadku obyczajow w dzisiejszych czasach jest ograniczony a czesto nawet brak ostracyzmu wobec zdrajcow. Dawniej zdrade Rzeczpospolitej gardlem karano. W czasie okupacji niemieckiej w II wojnie swiatowej surowo karano konfidentow. Taki byl wymog bezpieczenstwa, gdyz donosiciele byli duzym zagrozeniem dla ludzi z konspiracji. W czasie III RP ujawniani byli TW Tajni Wspolpracownicy SB). Byla to najczesciej Lewica, choc zasada SB w PRL bylo niewerbowanie czlonkow PZPR. Widac nie do konca ja przestrzegano. Wychodzily na jaw tez nazwiska dzialaczy opozycji antykomunistycznej, np. zalozyciela i przywodcy bardzo readykalnego KPN oraz innych osob, np. ze swiata kultury.
Mozna bylo oczekiwac, ze tacy zdemaskowani agenci przeprosza i ze wstydem usuna sie w cien, ale tak nie bylo. Czesto ci osobnicy o roznych pseudonimach, "Szmatexach", "Paskudach", "Szujkach" i innych, w najlepsze brylowali w towarzystwie i zyciu publicznym. Nie bylo dla nich granicy nawet w przypadku najwyzszych stanowisk. Ja z obrzydzenia reki bym im nie podal, podczas gdy wielu innych ludzi sie do nich lasilo.
W przypadku obecnego premiera RP atmosfera ciagle jest smrodliwa i nawet gestnieje. Tylko w ostatnich dniach w mediach pojawialy sie spostrzezenia dotyczace postawy Tuska wobec Rosjan. Na przyklad, w "wPolityce" z dnia 7 X 2024 r. pojawil sie tekst red. Wosia zatytulowany: "Na rozpetaniu 'afery Pegasusa' zalezalo Kremlowi?! Ciekawa analiza!". A w nim padly takie oto slowa: "Rosja i Tusk, ramie w ramie. zohydzaja system Pegasus". To tylko ulamek, bo przeciez nie mozna zapomniec zachowania Tuska w czasie po Zbrodni Smolenskiej z malowniczymi "zolwikami". W roznych dyskusjach padaja czasem niwybredne uwagi wobec Tuska. Chocby w jakiejs wymianie zdan pod tekstem w Wirtualnej Polsce, ktora do sympatykow PiS nie nalezy. Jeden z dydkutujacych napisal: "Donald Czeresniak jako naczelnik panstwa za niemieckie pieniadze", podczas gdy inny, w tej samej dyskusji walnal: "Towarzysz Brezniew caluje Donalda Tuska prosto w usta".
Nie od dzis jestem zdania, ze konfidentow trzeba przypominac by ich ohydny proceder nie byl calkowicie zasypywany przez biezace, a przez to interesujace wiadomosci. Dotyczy to przede wszystkim L.Walesy, naczelnego konfidenta. Tak sie sklada, ze mam w swojej biblioteczce domowej ksiazke Slawomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pt. "SB a Lech Walesa. Przyczynek do biografii" wydana prez IPN, Komisje Scigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, Gdansk-Warszawa-Krakow 2008. Liczy ona ponad 700 stron i obok analiz zawiera wiele dokumentow. Autorzy doznali krzywd z powodu napisania tego waznego dziela. Wypada propagowac efekty ich ryzkownej, jak sie mialo okazac, pracy.
Zaczne od rozdzialu nr 5: "Ocena dzialalnosci i oficerowie prowadzacy TW ps. "Bolek" (s.68-81). W jednym z dokumentow, SB-ek skonstatowal, ze "'Bolek' przekazywal nam szereg cennych informacji dot[yczacych] destrukcyjnej dzialalnosci niektorych pracownikow". Zas inny napisal, ze Walesa "przekazal szereg informacji dot[yczacych] negatywnej dzialalnosci pracownikow Stoczni". Czyli, konkretnie mowiac Walezy je sobie sniadanko z kolegami w czasie przerwy w pracy i nadstawia uszka, co tez koledzy mowia zle o wladzy ludowej.
Konfidenciak nie donosil za darmo. "W swojej notatce M.Afryka napisal: 'Za przekazane informacje byl on wynagradzany i w sumie otrzymal 13 100 zl; wynagrodzenie bral bardzo chetnie'. Nawet w okresie mniejszej aktywnosci TW ps. "Bolek", 'zadal rowniez zaplaty za przekazywane informacje, ktore nie stanowily wiekszej wartosci operacyjnej'".
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz