Zwroty
FreeYourMind, pon., 02/02/2009 - 07:32
Nie wiem, czy nie za wcześnie z hasłem „kochajmy się”, które zostało ogłoszone na kongresie PiS-u. Oczywiście, wspaniale jest, jak ludzie okazują sobie miłość bliźniego, jednakże w tzw. życiu politycznym, które szczególnie w Polsce przeżarte jest cynizmem, korupcją i szemranymi układami, gest pokoju w odniesieniu do osób, które mają zaciśnięte pięści i zęby, może wywołać jeśli nie jeszcze większą falę wrogości, to najwyżej uśmiech politowania.
Tak też już się stało, co widać po reakcjach takich autorytetów moralnych, jak W. Bartoszewski, który stwierdził ni mniej ni więcej, tylko, że osoba obrzygana przez pijaka w autobusie nie tylko nie może czuć się obrażona, ale też nie oczekuje żadnych przeprosin. To zresztą ciekawa rzecz z tym Bartoszewskim, bo z tego, co się orientuję, on sam za swoje, trzymając się tej jego metafory, rzygawiczne określenia pod adresem zwolenników PiS-u chyba też nikogo specjalnie nie przepraszał. Nie słyszałem też, by jakąś skruchę wyrażał Niesiołowski czy Palikot, by wymienić innych osobników ostentacyjnie wymiotujących na przeciwników politycznych.
Takie reakcje ze strony PO były łatwe do przewidzenia. Partia, która za najważniejsze zagrożenie dla Polski uważała zarówno w latach 2005-2007, jak i w okresie swojej kampanii wyborczej, a nawet w okresie swoich ciemniackich rządów, istnienie PiS-u, nie może naraz uznać partii J. Kaczyńskiego za partnera w porządkowaniu spraw Polski. Tym samym też PiS nie powinien traktować PO jako partnera politycznego – PO gra w innej drużynie i warto tym stale pamiętać; gdyby było inaczej PO nie wygrałoby ostatnich wyborów z poparciem postkomunistów, peerelowskich elit i sterowanych mediów. A już najgorszym z możliwych scenariuszy byłoby jakieś wejście PiS-u w koalicję z PO i pomaganie tej partii w naprawianiu sytuacji, którą sama ta partia w Polsce wywołała. O ile więc jakaś zmiana języka jest moim zdaniem uzasadniona, o tyle posyłanie jakichś pojednawczych sygnałów w stronę PO uważam za błąd - partia rządząca nie wykazała się bowiem żadnym przejawem dobrej woli (nie tylko w stosunku do PiS-u), a jedynie arogancji i wołającej o pomstę do nieba głupoty w rządzeniu państwem. Teraz zresztą dowiadujemy się, że „wiekopomne reformy” zostaną odsunięte o rok lub dwa, czyli PO chce sobie porządzić do wyborów prezydenckich, a potem choćby potop. Jeśli ktoś więc ma tylko taki pomysł na zajmowanie się polityką, to ostatnią rzeczą powinno być udzielanie jakiegokolwiek wsparcia. Aczkolwiek z mojego punktu widzenia odstąpienie PO od fikcyjnych reform to dobra wiadomość dla Polski, im mniej bowiem nabałaganią peokraci, tym mniej będzie po nich sprzątania.
Rozumiem, że PiS zmierza do poszerzenia elektoratu oraz do pewnego uelastycznienia wizerunku. Nie powinien jednak Kaczyński liczyć na to, że tacy mędrcy, jak ów niesławny profesor, który kazał się „pajacom” całować w swoją tylną część ciała w kontekście próby zlustrowania pracowników naukowych, zmienią swoje podejście do PiS-u. Tacy ludzie, a takich jest wiele (zupełnie bezpodstawnie zaliczani i zaliczający się do „inteligencji”) są niereformowalni. Absolutnie niereformowalni. Nie można zresztą ich za to winić, skoro ich drogą do sukcesu było wszystko tylko nie (dość wątłe) osobiste zdolności. Ktoś, kto w normalnym państwie byłby najwyżej magazynierem w narzędziowni, zaś w nienormalnym państwie został akademikiem rozpisując się na temat wyższości wczesnego Lenina na późnym Marksem, dokładnie wie, że jakakolwiek zmiana nastawienia do partii deklarującej się jako antykomunistyczna, to cywilne samobójstwo.
Po drugie, szefostwo PiS-u powinno mieć jasną świadomość, że cokolwiek ta partia będzie głosić, to i tak będzie to wyszydzane i dezawuowane w mediach postkomunistycznych. Jeśli więc PiS nagle ogłosiłby totalną obniżkę podatków, to interpretowano by to jako jeden wielki populizm itd. Już przecież kosmetyczne propozycje odchudzenia parlamentu zostały tak skomentowane. Tak więc droga do szerszej popularności nie może wieść przez te środowiska, które swój byt i pieniądz zawdzięczają prowadzonej do krwi ostatniej „walce z kaczyzmem”.
Zmiana wizerunku i retoryki była na pewno potrzebna, nie chciałbym jednak, by doprowadziła ona do upodobnienia się PiS-u do PO, tzn. by z pakietu polskich problemów do rozwiązania znikła kwestia rozliczenia komunizmu i postkomunizmu (czyli ponurej epoki III RP) oraz kwestia odbudowy świadomości historycznej obywateli. Tych spraw bowiem nie da się załatwić w taki sposób, że przestaniemy o nich mówić.
(http://www.dziennik.pl/opinie/article309155/Bartoszewski_Kaczynski_mnie_nie_obrazi.html )
http://www.tvn24.pl/-1,1584233,0,1,to-jest-pusty-gest--dosyc-tego-pr_u,wiadomosc.html
Takie reakcje ze strony PO były łatwe do przewidzenia. Partia, która za najważniejsze zagrożenie dla Polski uważała zarówno w latach 2005-2007, jak i w okresie swojej kampanii wyborczej, a nawet w okresie swoich ciemniackich rządów, istnienie PiS-u, nie może naraz uznać partii J. Kaczyńskiego za partnera w porządkowaniu spraw Polski. Tym samym też PiS nie powinien traktować PO jako partnera politycznego – PO gra w innej drużynie i warto tym stale pamiętać; gdyby było inaczej PO nie wygrałoby ostatnich wyborów z poparciem postkomunistów, peerelowskich elit i sterowanych mediów. A już najgorszym z możliwych scenariuszy byłoby jakieś wejście PiS-u w koalicję z PO i pomaganie tej partii w naprawianiu sytuacji, którą sama ta partia w Polsce wywołała. O ile więc jakaś zmiana języka jest moim zdaniem uzasadniona, o tyle posyłanie jakichś pojednawczych sygnałów w stronę PO uważam za błąd - partia rządząca nie wykazała się bowiem żadnym przejawem dobrej woli (nie tylko w stosunku do PiS-u), a jedynie arogancji i wołającej o pomstę do nieba głupoty w rządzeniu państwem. Teraz zresztą dowiadujemy się, że „wiekopomne reformy” zostaną odsunięte o rok lub dwa, czyli PO chce sobie porządzić do wyborów prezydenckich, a potem choćby potop. Jeśli ktoś więc ma tylko taki pomysł na zajmowanie się polityką, to ostatnią rzeczą powinno być udzielanie jakiegokolwiek wsparcia. Aczkolwiek z mojego punktu widzenia odstąpienie PO od fikcyjnych reform to dobra wiadomość dla Polski, im mniej bowiem nabałaganią peokraci, tym mniej będzie po nich sprzątania.
Rozumiem, że PiS zmierza do poszerzenia elektoratu oraz do pewnego uelastycznienia wizerunku. Nie powinien jednak Kaczyński liczyć na to, że tacy mędrcy, jak ów niesławny profesor, który kazał się „pajacom” całować w swoją tylną część ciała w kontekście próby zlustrowania pracowników naukowych, zmienią swoje podejście do PiS-u. Tacy ludzie, a takich jest wiele (zupełnie bezpodstawnie zaliczani i zaliczający się do „inteligencji”) są niereformowalni. Absolutnie niereformowalni. Nie można zresztą ich za to winić, skoro ich drogą do sukcesu było wszystko tylko nie (dość wątłe) osobiste zdolności. Ktoś, kto w normalnym państwie byłby najwyżej magazynierem w narzędziowni, zaś w nienormalnym państwie został akademikiem rozpisując się na temat wyższości wczesnego Lenina na późnym Marksem, dokładnie wie, że jakakolwiek zmiana nastawienia do partii deklarującej się jako antykomunistyczna, to cywilne samobójstwo.
Po drugie, szefostwo PiS-u powinno mieć jasną świadomość, że cokolwiek ta partia będzie głosić, to i tak będzie to wyszydzane i dezawuowane w mediach postkomunistycznych. Jeśli więc PiS nagle ogłosiłby totalną obniżkę podatków, to interpretowano by to jako jeden wielki populizm itd. Już przecież kosmetyczne propozycje odchudzenia parlamentu zostały tak skomentowane. Tak więc droga do szerszej popularności nie może wieść przez te środowiska, które swój byt i pieniądz zawdzięczają prowadzonej do krwi ostatniej „walce z kaczyzmem”.
Zmiana wizerunku i retoryki była na pewno potrzebna, nie chciałbym jednak, by doprowadziła ona do upodobnienia się PiS-u do PO, tzn. by z pakietu polskich problemów do rozwiązania znikła kwestia rozliczenia komunizmu i postkomunizmu (czyli ponurej epoki III RP) oraz kwestia odbudowy świadomości historycznej obywateli. Tych spraw bowiem nie da się załatwić w taki sposób, że przestaniemy o nich mówić.
(http://www.dziennik.pl/opinie/article309155/Bartoszewski_Kaczynski_mnie_nie_obrazi.html )
http://www.tvn24.pl/-1,1584233,0,1,to-jest-pusty-gest--dosyc-tego-pr_u,wiadomosc.html
- FreeYourMind - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
24 komentarzy
1. wyliniała skórka po PełO, to jednak tylko skórka z węża...
2. Ciekawy zwrot
3. Witam Radioerewań! Z tym umierającym "peło" to przesada
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
4. Dominik
5. RadioBotswana
6. Joanna K.
7. FYM!
Errata
8. Errata
9. Free
10. FYM
basket
11. Kurski nie powinien przepraszać
12. TUSKOMETER
13. Basket
14. TrustMe
basket
15. Basket
16. TrustMe
basket
17. RadioBotswana
18. basket
19. TrustMe
20. FYM i lepienie
21. o pisiorkach
janekk
22. janekk
23. TrustMe
janekk
24. W tej grze PIS ma dwóch przeciwników: