Czas dzikosci
Patrzac na uprawianie polityki w Polsce sila rzeczy odnosze je do polityki w Kanadzie. Tu naleze od dawna do jednej z partii politycznych, choc na samym poczatku nalezalem do partii jeszcze bardziej konserwatywnej i dzialalem w zarzadzie jednego z jej okregow. Obecnie dostaje jedynie co kilka dni wiadomosci i apele o wplate pieniedzy od partii na poziomie prowincji i na poziomie federalnym. Tak wiec na polityce w Kanadzie znam sie o tyle, o ile. Natomiast czuje sie bezpiecznie i odczuwam spokoj. Zadna z partii bez wzgledu na barwy nie zrobi nic niebezpiecznego dla kraju.
Obserwacja obrad parlamentarnych tez nie nie budzi wiekszych emocji. Owszem, poslowie sie spieraja, ciekawe bywaja argumenty, ale zachowywane sa granice zachowan ludzi cywilizowanych. Bywa, ze w czasie wystapien poselskich podnosza sie glosy po stronie przeciwnej, ktore zaklocaja, ale wyglada to troche jak teatr, w ktorym po spektaklu aktorzy ida razem na kolacje.
Od paru lat oderwalem sie od kanadyjskich spraw politycznych, Ottawa i Toronto mnie nie interesuja. Zyje sobie w malutkim miasteczku i nie pozwalam by zaklocano moj spokoj. Dzieki temu moge poswiecac wiele godzin dziennie na pozyteczna prace intelektualna, choc takze sprzatam dom,sporo gotuje i czasem zajmuje sie wnukami.
Mysle, ze wplyw na dynamike obrad parlamentarnych wplywa uklad sali. Otoz poslowie partii rzadzacej i poslowie partii opozycyjnych siedza naprzeciw siebie oddzieleni pusta przestrzenia. By zabrac glos nie musza wedrowac do mownicy, tylko mowia z miejsca, na ktorym siedza. Inaczej w polskim Sejmie. Mownica bywa bastionem bronionym, albo zdobywanym, co zalezy od punktu widzenia. Sama struktura sytuacji jest konfliktogenna.
Pamietam tylko jedna sytuacje, kiedy grupa poslow partii socjalistycznej (NDP) stworzyla w srodkowej przestrzeni sztuczny tlok, tak by nie mozna bylo sie przecisnac. Nie wytrzymal premier Justin Trudeau i z gniewem przedarl sie podobno odsuwajac jedna z socjalistek. Wyszla z tego wielka afera.
Jaki jest polski parlament kazdy widzi. Do dzikich zachowan niektorych poslow-recydywistow dodac nalezy dzikosc niektorych srodkow masowego przekazu. Takze nadzwyczajna kasta psuje krew Polakom. Trwa to juz latami i latwo sie pogubic, ta nowa wykrzywiona rzeczywistosc moze byc odczuwana jako nowa normalnosc.
Powrot bylego premiera D.Tuska do Polski wprowadzil nowa jakosc. Jezeli ktos myslal, ze terminy z najnizszych polek zostaly wyczerpane, to Tusk udowadnia, ze tam na dole, w jakichs stechlych lochach kryja sie kolejne poklady zla i wcale nie widac konca.
W stworzonej przez Tuska atmosferze mozliwe stalo sie nazwanie Ojca Sw. Jana Pawla II bestia. Na ten swietokradczy krok zdecydowal sie niejaki Galopujacy Major, niegdys bloger Salonu 24. Ten podobno kaleki czlek napisal artykul na lamach strony interneowej Krytyki Politycznej tekst pt. "Bestia z Wadowic wchodzi do kampanii cala na czerwono". Termin 'bestia" kjak dotad uzywany byl w odniesieniu zbrodniarzy z obozow koncentracyjnych czy seryjnych mordercow. Do konca kampanii przedwyborczej jest jeszcze kilka miesiecy. Kto go przebije?
Tusk zajmuje sie furiackim antagonizowaniem polskiego spoleczenstwa. Dobral sobie osobnikow w rodzaju Nitrasa czy Sikorskiego, ktorzy na tej dziedzinie bardzo sie znaja. Ostatnio rzucil snop swiata na S.Niesiolowskiego. Zobaczymy do czego go uzyje.
W publicystyce popelniany jest duzy blad, bardzo naganne zachowania przywodcy PO przypisuje sie wyborowi strategii wyborczej. Ostatnio podkresla sie, ze swa antykoscielnoscia chce odciagnac elektorat partii lewicowych. Tymczasem trzeba popatrzec na niego calosciowo, gdyz ta postawa jest jedynie fragmentem czegos znacznie gorszego i niebezpieczniejszego. Tusk jest jak osobnik, ktory wszedl z siekiera do cudzego domu i rabie wszystko dookola, meble, sciany, a nawet fundament w postaci podlogi.
Ludzie z wieksza ode mnie oglada jak na przyklad premier Mateusz Morawiecki powiedzial: "Efektem Tuska jest wiecej hejtu i klamstwa w polskiej polityce. wyraznie widac przemysl pogardy, ktory stworzyl". Zas wicepremier Piotr Glinski w wywiadzie dla Gazety Polskiej przy okazji najnowszej kampanii przeciwko Kosciolowi stwierdzil: "[...] nie ma zadnych granic; ze mozna niszczyc wszystko, kazda swietosc i kazde tabu kulturowe" A nawet i on nie wytrzymal i dodal: "Trzeba wiec w to wszystko wrzucic granat czy bombe atomowa. Bo inaczej sie nie zdobedzie wladzy".
Jeszcze raz wspomne, Tuskowi chodzi o cos wiecej, on nienawidzi Polski.
A reszta wiekszych i mniejszych wspolnikow? O co im chodzi? Na przyklad wsrod funkcjonariuszy udajacych dziennikarzy trwa wyscig o to, kto wypelni miejsce po Urbanie. A sedzia Gaciarek ustawia sie na czele kolejki po stanowisko, ktore z pewnoscia otrzymalby, gdyby opozycja wygrala wybory parlamentarne.
Czy jest jakis sposob na oddziczenie polskiej polityki? Tak, po wygraniu przez PiS wyborow bez zadnych subiekcji nalezaloby solidniej przeprowadzic program Cela+.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Problem jest bardzo poważny.
Po pierwsze podzieliśmy się na dwa plemiona i "ci drudzy" nie mogą pogodzić się z tym, że muszą się nami najpierw podzielić Polską ją na oddać. Stąd też ich publicystyka jest co do zasady identyczna z traktowaniem Żydów najpierw w Rosji, później w Niemczech a w pewnym stopniu podobne próby były i u nas. Przecież rozsiewanie w dawnych czasach plotek o tym, że Żydzi zabijali polskie niemowlęta by ich krew dodać do macy było tylko trochę bardziej absurdalne od twierdzenia, że Papież był pedofilem, czy choćby im sprzyjał. Ale plotka to plotka. Zawsze ktoś jej uwierzy.
Oczywiście, że "nam przeciwni" woleli by anihilacje Polski niż tego byśmy ją im zabrali. Stąd próby jej likwidacji. Do tego dochodzi jeszcze aspekt finansowy. Przecież "lewa" benzyna pochodziła głównie z rafinerii Schwed w Niemczech, którą z resztą zarządzają do tej pory Rosjanie. Teraz to niby jest w zarządzie powierniczym ale ten zarząd jest obowiązany do dbałości o interesy właściciela! Czyli tzw. przekręty paliwowe to nic innego jak otwarcie polskiego rynku paliwowego na rosyjską benzynę. Nic więc dziwnego, że Orlen miał kłopoty ze sprzedażą swojego paliwa i był pod presją cenową uniemożliwiająca uzyskanie dochodów.
Po drugie "nam przeciwni" nie mogą dopuścić do dyskusji o interesach Polski i Polaków, bo wtedy rozpoczęła by sie licytacja na zaspokojenie naszych interesów. Oni zaś uważają, że tzw elity mają prawo do życia kosztem społeczeństwa i ponad nim. Mogą więc używać jedynie argumentów ad personam, co też czynią. Nie mogą też nic zmienić bo ich elektorat uważa, że poziom życia jest uzależniony od pozycji społecznej a nie od tego kto co zrobił. Życie zaś z pozycji społecznej to nic innego jak skubanie z pieniędzy osób niżej spozycjonowanych.
To co widzimy to nie ma nic wspólnego z dzikością, to walka na śmierć i życie.
uparty