Wybory w U.S.A.

Stany Zjednoczone Ameryki Polnocnej to  bardzo duzy kraj. Mieszka tam 331 mln. ludzi. Kraj podzielony jest  od 1959 r. na 50 stanow oraz dystrykt federalny D.C.Columbia. Do tego dochodzi 5  terytoriow, ktore aspiruja by  zyskac status stanu. Najwierksza obszarem jest Alaska, ktora rozciaga sie na 665 tys. mil kwadratowych. Najwiecej mieszkancow ma Kalifornia - 39.5 mln.

Osob uprawnionych do glosowania jest 239.2 mln. W tegorocznych wyborach  oddalo glos 66.5% uprawnionych. Doprawdy jest co liczyc. Tyle, ze  czesc stanow wprowadzila zasady ulatwiajace liczenie glosow, zas inne, zasady utrudniajace. Licho wie jakie motywy staly za tym. Tak czy inaczej taka roznorodnosc umozliwia Konstytucja dajaca stanom okreslenie czasu, miejsca i sposobu glosowania.

Popatrzmy jakie rozwiazania przyjmowane przez poszczegolne stany moga ulatwiac falszerstwa. Chyba na pierwszym miejscu  nalezy postawic zasade idenyfikacji glosujacych - w 34 stanach wymagane sa dokumenty identyfikacyjne, z tego w 18 wymagany jest dokument ze zdjeciem. 

Na drugim miejscu postawilbym stany, w ktorych wprowadzono zasade  wysylania kart wyborczych wszystkim osobom uprawnionym. To dosc pojemna kategoria, bowiem glownym zrodlem informacji sa dane z poprzednich wyborow uzupelniane w przypadkach, gdy ktos wyrabia sobie nowe prawo jazdy lub przedluza juz istniejace. Karty wysylane sa wiec  na dresy osob, ktore w miedzyczasie sie wyprowadzily, czesc na cmentarz. Oznacza to, ze w 10 stanach w obieg wpuszcza sie wiele setek tysiecy kart, ktore stanowia zer dla zaradnych osobnikow. Tak, tak, jest rynek, na ktorym handluje sie takimi kartami. Byly na to dowody juz w poprzednich wyborach.

Pewne szanse manipulacji daje tez mozliwosc korespondencyjnego przesylania glosow. Otoz w 29 stanach przyjeto zasade, ze wszystkie takie glosy powinny dotrzec do lokali wyborczych najpozniej w dniu wyborow, czyli 3 XI. Co wiecej, czesc  z tych stanow obowiazuje zsada, ze te glosy powinny dotrzec do poludnia tego dnia, a w Luizjanie nawet dzien wczesniej. Po co te 20 stanow robilo sobie subiekcje i przedluzylo termin na iles tam dni, nawet 9, po dniu wyborow?

Wzorowym stanem okazala sie Floryda, ktora kiedys byla pod wzgledem sprawnosci  wyborow bardzo lachudrowata. Na Florydzie mieszka 21.6 mln. ludzi, to nie np. Nevada, w ktorej mieszka 3.1 mln. osob i do dzis  liczy sie glosy. Na Florydzie  glosy policzono i ogloszono wynik w dniu wyborow.  Na Florydzie wymaga sie  dokument identyfikacyjny ze zdjeciem plus potwierdzenie zgodnosci podpisu. Glosy przychodzace poczta liczy sie juz 22 dni przed data wyborow. Akceptuje sie glosy wyslane poczta, ktore dotarly do lokali wyborczych do godziny 19:00 w dniu wyborow.

A jak bylo na Florydzie w AD 2000? Wtedy Demokratka Theresa Le Pore wymyslila dwustronnicowy wzor karty wyborczej, ktory kojarzyl sie z motylkiem (butterfly) i stad nazwano ta filozofke wyborcza "Madame Butterfly".  Urzadzenie robilo dziurki w karcie. Niestety w wielu przypadkach nie udawalo sie w pelni zrobic dziurki i scinek (chad) wisial, na przyklad na jednym rogu  (hanging chad) czy w 4 rogach (scinek w ciazy). Zalaczam zdjecie czlowieka starajacego sie odczytac karte oraz urzadzenie do robienia dziurek.

Dzisiaj prawniczka Sidney Powell  oznajmila, ze w wyborach  3 XI 2020 r. doszlo do masowych i skoordynowanych wysilkow by ukrasc wybory. Okazalo sie, ze  doliczono sie 450 tys. glosow z zaznaczonym jedynie glosem na Bidena, pozostawiajac  pustymi  wyboray na senatorow, czlonkow Izby Reprezentantow, gubernatorow itd. Bardzo podejrzana sprawa. A te prawie pol miliona zakwestionowanych glosow mogloby swobodnie obrocic wynik wyborow na korzysc Donalda Trumpa. Tak wiec, 90 tys. takich glosow znaleziono w Pennsylwanii, 80-90 tys. w Georgii, 42 tys. w Arizonie, 69-115 tys. w Michigan i 62 tys. w Wisconsin. Wszystkie te stany naleza do wahajacych sie. Ponadto prawniczka  podala, ze Demokraci uzyli w komputerach algorytmu pozwalajacego przerzucac glosy  od Trumpa do Bidena. W udowodnionym przypadku szlo o 5 tys. glosow. Na zdrowy rozum, nalezaloby  sprawdzic kazde z urzadzen. Na przyklad, wrzucamy ze trzy  tysiace glosow na Trumpa i tylez samo na Bidena i patrzymy na rezultat. Prosty test moze wyjasnic  slusznosc zarzutu "komputerowego".

Takze dzisiaj podano, ze w miescie Houston (TX) zatrzymano niejakiego Daruina Anelby Rosario (lat 24). Policjantowi podpadl, gdyz wykonywal samochodem dziwne manewry, a po zatrzymaniu, z samochodu zionelo marijuana. Wewnatrz samochodu znaleziono 100 ukradzionych kart wyborczych. Wszystkie pochodzily ze stanu Waszyngton. Odeslano je tam, by sprawdzic. Czesc kopert byla otwarta, czesc nie. Czlek moze dostac maksimum $250 000 kary i 5 lat wiezienia w wiezieniu federalnym. Jak przycisna Latynosa, obiecaja mniejsza kare, to zacznie spiewac. Ciekawe jak ten business pracuje.

Jest jeszcze jedna ciekawa sprawa. Otoz nie lenilem sie i dokonalem bardzo prostych obliczen. Otoz na stronach internetowych CNN i Fox News na froncie widnieja aktualizowane ciagle wyniki wyborow w wahajacych sie stanach, gdzie do dzis nie zakonczono liczenia. Sa to: Arizona, Georgia, Nevada, Polnocna Karolina i Pennsylwania. Sposrod nich, tylko w Polnocnej Karolinie prowadzi prezydent Donald Trump. Ze sumowania wynikow w tych stanach Biden ma przewage 32 310 glosow. Ludzie Bidena moga szastac milionami, ale los wyborow  rozstrzyga sie wlasnie tutaj, w malych liczbach.

Formalnosci, formalnosciami. Jednak wystarczy  skuteczne podwazenie wynikow chocby w jednym stanie bedzie poteznym ciosem w legitymacje Bidena.

Zaden ze stanow nie zatwierdzil jeszcze wynikow wyborow.