Szkola Frankfurcka - V

avatar użytkownika Tymczasowy

Intencja F. Weila, fundatora Instytutu Badan Spolecznych we Frankfurcie bylo ratowanie  marksizmu. Po I wojnie swiatowej byl on rozbity na rozne nurty poczawszy od  dogmatykow w Moskwie a na socjaldemokratach konczywszy. Jego praktyczna realizacja w postaci Kraju Rad przyniosla przerazajace skutki i o tym w Szkole wiedziano. Pozniej dobijala rosnaca sila  hitlerowskiej NSDAP wciagajaca robotnikow. Pierwsza dekada, czyli lata 20-e XX wieku nie przyniosla  przelomu oczekiwanego od reduty marksizmu,  gdyz  dyrektor Grunberg skierowal  kierowana przez siebie  firme w kierunku dogmatycznym, czyli malo tworczym. Jednakze w dyskusjach, ktorych w Instytucie nie brakowalo, zaczal pojawiac sie  nowatorski watek. Bylo nim skierowanie uwagi na bardzo zaniedbany przez klasykow, ale i pozniej, temat nadbudowy. Dostrzegano tez przy tym waznosc relacji pomiedzy baza i nadbudowa.

Baza i nadbudowa tworzace  formacje  spoleczno-ekonomiczna  stanowia podstawe materializmu historycznego. Najbardziej klarownie wyeksplikowal ten problem Karol Marks w  Przedmowie "Przyczynku do krytyki ekonomii politycznej" (1859). Baze stanowia stosunki produkcji i sily wytworcze. Stanowia one  "realna podstawe, na ktorej wznosi sie nadbudowa prawna i polityczna, i ktorej odpowiadaja okreslone formy swiadomosci spolecznej. Sposob produkcji zycia materialnego uwarunkowuje spoleczny, polityczny i duchowy proces zycia  w ogolnosci".  Na nadbudowe sklada sie ogol nieekonomicznych instytucji, dzialan i form swiadomosci, czyli panstwo i jego organy, prawo, kultura, nauka, sztuka i moralnosc.

Zwiazek bazy i nadbudowy klasyk marksizmu w najprostszy sposob wyrazil w niezwykle banalnym zdaniu: "Nie swiadomosc ludzi okresla ich byt, lecz przeciwnie, byt spoleczny ludzi okresla ich swiadomosc". Zdecydowanie nie odkryl Ameryki, choc jednoczesnie  narobil przy okazji sporo zamieszania. Rozni mysliciele mieli rozne watpliwosci, przykladowo, J.Stalin uznal, ze jezyk nie nalezy do nadbudowy, zas  Louis Althusser wyrzucil poza nawias nauke. Do dzis nie dano w marksizmie odpowiedzi na pytanie jakie pojecie zawarloby  w sobie wszystkie zjawiska pozaekonomiczne skoro nie czyni tego pojecie nadbudowy?

Marksisci zmarnowali duzo czasu na rozwazania mieszczace sie w linii rozumowania wywiedzionej z cytowanego zdania Marksa o bycie okreslajacym swiadomosc. Prostodusznie uznawano, ze  czynnikami ekonomicznymi  da sie wytlumaczyc wszystkie zjawiska skladajace sie na nabudowe. Stopniowo sie z tego mechanicyzmu wydobywano, odkryto fragment listu Engelsa do Starkenburga, w ktorym  stwierdzil, ze nie ma czegos takiego jak "automatyczny efekt" sytuacji ekonomicznej.

Tak wiec uczeni z Frankfurtu  mieli niezly orzech do zgryzienia. Zobaczmy jak sie do tego zabrali i co z tego wyniknelo.

Nadzieje wiazano  z  psychologia. To ona miala posredniczyc pomiedzy poziomem jednostki ludzkiej a mniej czy bardziej zlozonymi formami zycia  ekonomicznego i spolecznego. Dyrektor Instytutu  Max Horkheimer wyrazil swoje poglady na ten temat w tekscie pt. "History and Psychology" zam ieszczonym w pierwszym numerze wlasnie zalozonego czasopisma naukowego Instytutu, ktore nosilo nazwe "Zeitschrift fur Sozialforschung". Zastapilo ono wczesniej wydawany "Archiv". Trzeba powiedziec, ze bylo ono dobrze pomyslane. Nastawiono sie na zwiezlosc, ktory to styl wyroznial je od typowego niemieckiego stylu akademickiego owych czasow. Glowna czesc, mniejsza niz polowa kazdego numeru poswiecona byla sprawom teoretycznym podejmowanym przez czlonkow Instytutu. Choc nalezy dodac, ze publikowano tez teksty autorow nalezacych do innych szkol myslenia, nawet tych, ktore krytykowano, np. neopozytywistycznych. Dobrym pomyslem bylo rozbudowanie dzialu przegladu/recenzji ksiazek. Dzieki skrotowosci w kazdym roczniku Zeitschrift dawalo sie zamiescic  przeglady okolo 350 ksiazek. Biorac pod uwage caly zywot czasopisma uzbieralo sie tego okolo 3 500 sztuk.  Horyzonty umyslowe czlonkow Instytutu, chocby z tego wzgledu,  niewatpliwie byly szerokie.

M.Horkheimer w swoim tekscie stwierdzil, ze  potrzebna jest psychologia, gdyz przeksztalcenia historyczne sa oparte na na przemianach mentalnych i intelektualnych ludzi. Jednak nie powinna byc ahistoryczna. "Psychologia nie moze dluzej zajmowac sie istotami ludzkimi jako takimi". Czlowiek, ktorym sie ona zajmuje powinien byc traktowany dynamicznie jako czesc grup osadzonych w strukturach spolecznych ulegajacym zmianom wraz ze ze zmianami roznych czynnikow otoczenia zewnetrznego. Szczegolnie wazne jest ksztaltowanie grup waznych w procesie produkcyjnym. Tam ksztaltuja sie formy charakteru i swiadomosci ludzi i grup spolecznych. "Konieczne jest badanie genezy mechanizmow psychicznych, ktore umozliwiaja utrzymywanie sie ukrytych  napiec pomiedzy klasami spolecznymi". Konkludowal: "To jest mozliwe tylko na podstawie wgladu mozliwemu dzieki analizie jednostek".

To wszystko pieknie, ladnie, ale tymczasem... Choc jeszcze za czasow dyrektora Grunberga, czyli w latach 20-ych XX w. budowal sie consensus co do  wyboru psychologii jako mediacji teoretycznej pomiedzy baza i nadbudowa, ale  krok za krokiem wkraczala do Instytutu niezbyt szanowana  w tamtych czasach psychoanaliza. Forsowal ja wplywowy czlonek Instytutu Leo Lowenthal. Sam Horkheimer przeszedl terapie psychoanalityczna, ktora miala mu pomoc  przelamanie zdenerwowania, dzieki czemu mial wyglaszac mowy, a nie czytac z kartki. Mimo klasy jako filozof mial ciag do literatury pieknej. No i oczywiscie nie mozna zapominac o obecnosci w Instytucie jednego z pierwszych jego czlonkow, Ericha Fromma. Wlasciwie byl on jedynym czlowiekiem w tym towarzystwie, ktory sie na  tym znal, a dokladniej, byl Freudysta prowadzacym juz w latach 20-ych praktyke terapii psychoanalitycznej. Byl tez Reich, ale nie cieszyl sie szacunkiem, wywalono go z ruchu psychoanalitycznego, a takze Partii Komunistycznej.

Z drugiej strony, wsrod psychoanalitykow byli ludzie zainteresowani jakas forma syntezy psychoanalizy i marksizmu. Pierwszym krokiem bylo sprowadzenie  z Belgii socjalisty Hendrika de Mana, ktory szedl w tym kierunku. Dostal stanowisko profesora psychologii spolecznej. Jednak nie wzbudzil entuzjazmu w Szkole. Przelomowym momentem  okazalo sie skuteczne sklonienie Carla Landauera, terapeuty Horkheimera, do zalozenia Frankfurckiego Instytutu Psychoanalitycznego w 1929 r. Jego pierwszymi czlonkami stali sie Lanadauer, Erich Fromm z zona Frieda Fromm-Reichman i Heinrich Meng. W ten to sposob w miescie Frankfurcie  powstaly dwa instytuty, ktore  nie blyszczaly reputacja, choc nie mozna powiedziec, ze byly pariasami. Instytut Badan Spolecznych  staral sie by za bardzo nie byla widoczna jego lewicowosc, zas Instytut  Psychoanalityczny  reprezentowal  niezbyt ceniona dziedzine psychiatrii, uwazana za cos na ksztalt sekty religijnej. Dopiero odkrycie psychoanalizy w Stanach Zjednoczonych  dalo jej akceptacje i popularnosc w kregach artystycznych i literackich a po II wojnie swiatowej zaczeto ja wykladac w akademiach medycznych.

O ile psychologia spoleczna  niekoniecznie razila jako partnerka marksizmu, to pychoanaliza zupelnie nie pasowala w tym towarzystwie. Za jej przyjeciem moglo przemawiac to, ze  Szkola Frankfurcka laknela badan empirycznych, a praktyka terapeutyczna psychoanalitykow dostarczala duzo materialu empirycznego, a w dodatku w ramach Freudyzmu sporo teoretyzowano.

W nastepnym odcinku bedzie o  ksiazace pokazujacej skutki niezbyt udanego malzenstwa psychoanalizy i marksizmu.

napisz pierwszy komentarz