Kolonizacją w polskich „ultramontanów” - Prof. Grzegorz Kucharczyk
.
Otto von Bismarck
Sto trzydzieści lat temu – w 1886 roku powstała pruska Komisja Osadnicza, mająca dbać o konsolidację i ekspansję niemieckiego stanu posiadania w „Marchii Wschodniej” – jak w nomenklaturze nacjonalistycznych kręgów niemieckich nazywano ziemie polskie zagrabione pod koniec osiemnastego wieku przez Prusy.
W tym samym 1886 roku powstał również Związek Ewangelicki (Evangelischer Bund), największa w Rzeszy Niemieckiej organizacja skupiająca w swoich szeregach „zwykłych” niemieckich protestantów (ewangelików). W ostatnich latach przed wybuchem pierwszej wojny światowej była to trzecia, co do wielkości w Niemczech – po Związku Floty (Flottenverein) i Ludowego Związku na rzecz Katolickich Niemiec – masowa organizacja, skupiająca w swoich szeregach kilkaset tysięcy ludzi.
Warto, jak sądzę, traktować te dwie rocznice razem, ponieważ obydwie organizacje (zarówno Komisja Kolonizacyjna jak i Związek Ewangelicki) zmierzały do tego samego celu, jakim było dążenie do wewnętrznego zjednoczenia Niemiec poprzez zagwarantowanie dominacji nad Renem i Sprewą „prawdziwie postępowej i nowoczesnej kultury” czyli kultury protestanckiej oraz na gruncie ostatecznego zmarginalizowania „wrogów Rzeszy”.
Od czasu bismarckowskiego Kulturkampfu do grona tych ostatnich zaliczano hurtem „ultramontanów”, „Rzymczyków”, czyli żyjących w Rzeszy katolików. W tym kontekście Polacy zamieszkujący nad Wisłą i Wartą jawili się jako podwójni „wrogowie Rzeszy”, nie tylko pod względem wyznaniowym, ale i narodowościowym.
Komisja Kolonizacyjna i Związek Ewangelicki powstały w momencie, gdy Bismarck wygaszał już najostrzejszą fazę Kulturkampfu. Z sal pruskiego i niemieckiego parlamentu antykatolicka „wojna o kulturę” przeniosła się na łamy prasy, do sal uniwersyteckich (gdzie skrupulatnie opracowywano teorie o „kulturowej niższości” katolików, vide teoria Maxa Webera) i w szeregi masowych organizacji takich jak Związek Ewangelicki.
Na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku organizacja ta była forpocztą wszystkich wymierzonych w niemieckich katolików politycznych działań. Czuwała na przykład, by w mocy pozostał ostatni fragment kulturkampfowej legislacji, który pozostał w mocy, czyli prawo sankcjonujące banicję Towarzystwa Jezusowego z Niemiec (uchwalone w 1872 roku). Każda próba uchylenia przez Reichstag na początku dwudziestego wieku tego prawa spotykała się z szeroko zakrojoną akcją petycyjną organizowaną przez Związek Ewangelicki.
Warto ponadto zwrócić uwagę, że nieprzypadkowo takie masowe organizacje niemieckiego nacjonalizmu i militaryzmu okresu wilhelmińskiego jak związki weteranów (Kriegervereine), Związek Floty (Flottenverein) czy Związek Wszechniemiecki miały przede wszystkim charakter protestancki (jeśli za kryterium przyjąć wyznanie większości ich członków).
Podobny charakter miała również działająca od 1886 roku pruska Komisja Kolonizacyjna. Dysponowała ona gigantycznym jak na owe czasy rocznym budżetem w wysokości stu milionów marek, na który składali się wszyscy pruscy podatnicy, w tym także Polacy z zaboru pruskiego, zmuszeni w ten sposób do współfinansowania polityki rugowania ich z ziemi ojczystej.
Wśród osadzanych przez Komisję na polskich ziemiach w latach 1886 – 1918 niemieckich osadników niemal 96% stanowili Niemcy wyznania ewangelickiego. Był to wynik świadomej polityki Berlina. W 1904 roku pruscy ministrowie oficjalnie stwierdzili, że osadzanie nad Wartą niemieckich katolików nie ma sensu, ponieważ nie zostanie w ten sposób osiągnięty „efekt germanizacyjny”, a raczej należy się liczyć w przypadku ewentualnych katolickich osadników z ich powolną polonizacją.
W ten oto sposób wojujący niemiecki nacjonalizm szukał (i znajdował) sojusznika w postaci wyczulonego na „ultramontańskie zagrożenie” niemieckiego protestantyzmu. Komisja Kolonizacyjna i Związek Ewangelicki były dwiema stronami tego samego medalu – antypolskiej i antykatolickiej polityki rządu niemieckiego (pruskiego).
Odpowiedzią strony polskiej był nowoczesny patriotyzm Poznańczyków, który streszczał się w ruchu organicznikowskim. Prominentne miejsce zajmowali w nim katoliccy księża. Prezesem polskiego Związku Banków Pożyczkowych był na początku dwudziestego wieku ksiądz Piotr Wawrzyniak, nazywany w niemieckiej prasie „ministrem finansów nieistniejącego państwa polskiego”. A takich księży – patronów było w zaborze pruskim znacznie więcej. Zadawano w ten sposób kłam propagandzie o „kulturowej niższości” katolików, którzy rzekomo nie nadążają za procesami modernizacyjnymi w świecie cywilizacji materialnej. Jednocześnie zaś postać katolickiego księdza – modernizatora (nie mylić z modernistą!) była najlepszym antidotum na antypolską politykę Berlina bazującą na nie-świętym przymierzu niemieckiego szowinizmu i wojującego protestantyzmu.
Grzegorz Kucharczyk
http://www.pch24.pl/
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Pozwolę sobie załączyć...
z Archiwum na Blogu śp. Pana Michała:
Germanizacja Wielkopolski, pruska komisja likwidacyjna
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=