Zmarł poseł Artur Górski
Poseł Górski chorował na białaczkę, którą zdiagnozowano dawno temu. Przez wiele miesięcy walczył z chorobą.
Artura Górskiego w Sejmie pożegnał prezes PiS Jarosław Kaczyński.
„Wysoka Izbo, dziś w nocy zmarł poseł Artur Górski.
Człowiek wyjątkowej dzielności, wyjątkowej ideowości, w całym tego słowa znaczeniu. Oddany sprawie Polski, użyje tutaj tego sformułowania, które w jego przypadku nie jest frazesem - oddany Bogu i Ojczyźnie.
Zmarł po ciężkiej chorobie, po bohaterskiej walce z tą chorobą” - mówił dziś Jarosław Kaczyński.
- Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci – powiedzieli zebrani na sali obrad posłowie.
W 1998 r. Artur Górski był redaktorem naczelnym „Naszego Dziennika”. Następnie poświęcił się pracy w administracji rządowej. W 2002 r. został radnym Mokotowa, równolegle prowadząc pracę dydaktyczną na warszawskich uczelniach. W tym samym roku wstąpił do Prawa i Sprawiedliwości. W wyborach parlamentarnych w 2005 roku został posłem z warszawskiej listy PiS. W 2007 r. po raz kolejny został wybrany do Sejmu, a w roku 2011 i 2015 uzyskał kolejne reelekcje. W swojej działalności politycznej szczególnie troszczył się o Polaków mieszkających na dawnych Kresach oraz deportowanych na najdalsze tereny Azji. Był jednym z inicjatorów projektu uchwały Sejmu zmierzającej do intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski.
Artur Górski należał do Akcji Katolickiej. Był redaktorem naczelnym kwartalnika „Pro Fide, Rege et Lege” oraz od 1988 do 2004 prezesem Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego. W latach 2001–2002 zasiadał w radzie politycznej Przymierza Prawicy. Od 2002 należał do Prawa i Sprawiedliwości (także jako członek rady politycznej).
Od lipca 2007 roku do marca 2009 roku zasiadał w Radzie Służby Publicznej przy Prezesie Rady Ministrów, 2 kwietnia 2009 roku został powołany na członka Rady Służby Cywilnej. W wyborach parlamentarnych w 2007 roku po raz drugi uzyskał mandat poselski. W wyborach parlamentarnych w 2011 roku uzyskał po raz kolejny reelekcję. W 2015 roku został ponownie wybrany do Sejmu.
- Zaloguj się, by odpowiadać
12 komentarzy
1. Odszedł Rycerz Niepokalanej
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci .
Amen.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. wieczne odpoczywanie racz Mu dać Panie
dziwne są wyroki Boże,odszedł w dniu pogrzebu dzielnego Kapłana ,też chorego na raka..Boże ,przytul Ich obu do serca Swego...bo to wspaniali ludzie
gość z drogi
3. Pokój Jego Duszy
i wyrazy głębokiego współczucia Rodzinie.
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
4. Modlitwa w intencji zmarłego Artura Górskiego
†
Spraw, prosimy Cię, Panie, aby ta modlitwa wyjednała zbawienie duszy Twojego sługi, Artura, za którym pokornie błagamy.
Boże Wszechmogący, do Ciebie z nadzieją zupełną w Miłosierdzie Twoje, pokorną modlitwę zanoszę, prosząc Cię za duszę sługi Twojego, Artura, aby od wszelkich swych nieprawości i wszelkiej za nie kary była za łaską Twoją wyzwolona. Niechaj jej nie trwożą duchy piekielne, a Aniołowie święci do światła wiekuistego, z pracy do odpoczynku, z karania na wieczne radości niech ją zaprowadzą, przez Jezusa Chrystusa Pana naszego. Amen.
Panie, nakłoń Twego ucha ku naszym prośbom, gdy w pokorze błagamy Twego Miłosierdzia; przyjmij duszę sługi Twego, Artura, której kazałeś opuścić tę ziemię, do krainy światła i pokoju i przyłącz ją do grona Twych wybranych. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa
Amen.
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
5. Artur Górski – całe życie dla katolicyzmu i monarchizmu
Wychowawca całego pokolenia konserwatystów, prawdziwie katolicki polityk, doskonały organizator, człowiek prawy i oddany całym życiem Bogu i Kościołowi – tak zmarłego posła Artura Górskiego wspominają przyjaciele, znajomi i współpracownicy sprzed lat.
Zmarł Artur Górski, od 2005 roku nieprzerwanie piastujący mandat posła Prawa i Sprawiedliwości. Przed rozpoczęciem aktywności politycznej był także dziennikarzem i działaczem katolickim. Przez wiele lat propagował konserwatyzm i monarchizm. Bez jego zapoczątkowanej u progu III RP działalności być może nigdy nie ukonstytuowałyby się liczne środowiska odwołujące się do tradycjonalizmu, konserwatyzmu i idei monarchii. Był jednym z nielicznych posłów, którzy za oczywistość uważali, że nie wolno oddzielać działalności publicznej od katolicyzmu.
Zapytaliśmy osoby znające świętej pamięci Artura Górskiego, jak go wspominają.
- Z Arturem Górskim zetknąłem się po raz pierwszy najpierw jako z publicystą. Czytałem jego teksty w rubryce „Pro Fide, Rege et Lege” w „Najwyższym Czasie”. Zachwyciła mnie jego świeżość spojrzenia. Był to pierwszy konserwatysta i monarchista z jakim się zetknąłem. Zachwyciłem się opisywaną przez niego ideą monarchistyczną, a potem spotkałem się z nim osobiście – wspomina Arkadiusz Stelmach, członek zarządu Instytutu Edukacji Społecznej i Religijnej im. księdza Piotra Skargi. - Był człowiekiem niezwykle ideowym, przejętym tradycją katolicką, wątkiem społecznym opartym o ideały cywilizacji chrześcijańskiej, ze szczególnym uwzględnieniem katolickiej monarchii - takim pozostał do końca. To wyjątkowa postawa w dzisiejszych czasach – dodaje. – Artur Górski w istotny sposób zaważył na moim życiu, na moim światopoglądzie, któremu staram się pozostawać wiernym. Wiem, że osób związanych w ten sposób z Arturem Górskim jest bardzo wiele. Dlatego ta śmierć bardzo mnie poruszyła. Porusza ona tym bardziej, że był to bardzo młody człowiek – stwierdza Arkadiusz Stelmach.
Poseł Górski wyróżniał się w Sejmie wyjątkową postawą – postawą katolika, nierezygnującego ze swych przekonań z tego tylko powodu, że został posłem. - Artura Górskiego zapamiętałem jako człowieka o niespożytych siłach. Jako człowieka, który odkąd pamiętam, był wierny zasadom i wartościom jakie wyznawał. A był on wybitnym obrońcą cywilizacji łacińskiej, wybitnym obrońcą praw człowieka, w tym prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci i bardzo aktywnym działaczem społecznym, politykiem – podkreśla senator PiS, Jan Maria Jackowski. – Jako promotor ruchu monarchistycznego w Polsce (co w ówczesnej atmosferze wydawało się jakąś abstrakcją) do końca pozostawał wierny tym wartościom i przez całe swoje życie, także jako osoba publiczna, dawał temu wyraz. Najbardziej poruszający był dla mnie okres od ujawnienia jego choroby. Ujęło mnie to jak potrafił zmagać się z przeciwnościami i bólem. On nie tracił optymizmu, był pełen pomysłów i planów. Przecież kiedy Artur Górski przebywał w szpitalu, prowadził bardzo intensywną działalność korzystając z telefonu i internetu. Był człowiekiem niezwykle aktywnym, nie poddawał się chorobie i nie tracił nadziei. Jego odejście to ogromna strata dla polskiego parlamentaryzmu i dla Polski.
- Poczesne miejsce w spuściźnie świętej pamięci Artura Górskiego zajmują oczywiście jego zabiegi o Intronizację Chrystusa na Króla Polski – mówi Sławomir Skiba, redaktor naczelny magazynu „Polonia Christiana”. - Nie sposób nie pamiętać również jego działań na rzecz upamiętnienia 100-lecia objawień fatimskich. Jego pragnieniem było postawienie z tej okazji figury NMP w Warszawie. To wszystko ukazuje nam jego na wskroś katolicką postawę jako polityka i działacza – podkreśla Skiba. – Chcę również zaznaczyć, że zaliczam się do osób ukształtowanych przez Artura Górskiego. To dzięki niemu poznałem myśl profesora Plinio Correa de Oliveiry i działalności ruchu Obrony Tradycji Rodziny i Własności - TFP. Dobrze pamiętam również bezkompromisową postawę Artura Górskiego, kiedy będąc propagatorem idei państwa katolickiego zakładał Klub Zachowawczo-Monarchistyczny, w czasach kiedy wszyscy zachłystywali się demokracją i rządami ludu. Będę mu dozgonnie wdzięczy, za to że miał wtedy odwagę podnieść wysoko sztandar monarchii katolickiej.
- Informacja o śmierci Artura Górskiego ogromnie mnie poruszyła. Wiedzieliśmy, że toczy walkę z ciężką chorobą i mieliśmy nadzieję, że uda się ją dzięki cechującej go ogromnej woli życia wygrać. Pan Bóg jednak zadecydował inaczej. Zechciał tego wielkiego orędownika sprawy Intronizacji Chrystusa Króla mieć u Siebie, w swoim Królestwie Niebieskim. – dodaje Skiba. - Mam jednak nadzieje, że Artur Górski będzie teraz orędował i polecał nas oraz wszystkie sprawy, za którymi zabiegał tu na ziemi.
Również dr Tomasz Sommer, redaktor tygodnika „Najwyższy Czas” zauważa, że Artur Górski zrobił bardzo wiele dla środowiska polskich monarchistów. - To on organizował ruch monarchistyczny na początku lat dziewięćdziesiątych. To było coś zupełnie nowego. Artur Górski rozwijał wtedy idee, które przez wiele lat były zupełnie nieobecne w debacie publicznej – przypomina Sommer.
Do osób zawdzięczających Arturowi Górskiemu wiele ważnych życiowych wyborów należy również redaktor naczelny portalu PCh24.pl, Piotr Doerre. - To dzięki Arturowi Górskiemu zetknąłem się w 1990 roku z myślą konserwatywną i monarchistyczną. Jeszcze jako licealista zostałem członkiem krakowskiego klubu tworzonego przez młodych monarchistów, który wkrótce połączył się z Klubem Zachowawczo-Monarchistycznym prowadzonym właśnie przez Artura Górskiego – mówi Doerre. - Czasy sprawowania przez Artura funkcji prezesa to okres świetności dziś już prawie niemal nieznanego KZ-M, który skupiał wówczas wielu młodych konserwatystów, dziś często popularnych polityków i cenionych dziennikarzy czy intelektualistów. Artur zarażał nas wszystkim swoim zapałem, swoją konsekwencją i siłą przekonań. Zaprzyjaźniliśmy się zresztą także prywatnie, kiedy się żeniłem, on został moim świadkiem. Jego odejście to bardzo bolesna chwila, ale mam głębokie przekonanie, że jako człowiek prawy i oddany całe życie Bogu i Kościołowi, który nawet swoje cierpienie w ciężkiej chorobie ofiarował w ważnych intencjach, Artur znalazł się w gronie najlepszych synów naszego Narodu – podkreśla redaktor naczelny PCh24.pl.
Potwierdza to najbardziej znany polski propagator konserwatyzmu, profesor Jacek Bartyzel. - Dla mnie świętej pamięci Artur to przede wszystkim znany mi przed laty młody, 18-letni chłopiec, który zakładał Klub Zachowawczo-Monarchistyczny. Dla mnie, samotnego wówczas właściwie monarchisty, to było coś niesamowitego - młodzi ludzie pod przywództwem Artura Górskiego, na podstawie (jak twierdził) moich tekstów, postanowili zbudować ruch monarchistyczny. To Artur Górski go stworzył. Rozwinął imponującą działalność. Kiedy w 1990 roku zorganizował Europejski Kongres Monarchistyczny w Warszawie, to było naprawdę wielkie wydarzenie, były tam pierwszoplanowe postaci ruchu monarchistycznego z Europy Zachodniej, Wschodniej czy Rosji – twierdzi uczony.
Profesor Bartyzel sądzi również, że w działalności publicznej Artura Górskiego szczególnie wartą podkreślenia była działalność na rzecz Intronizacji Chrystusa na Króla Polski. – Intronizacja właściwie dopełnia spirytualistycznie monarchizm. Monarchia doczesna to wszak jedynie odblask Monarchii Boskiej, Monarchii Wieczystej. To układa się w piękną i spójną całość – zauważa Bartyzel.
W swej wieloletniej działalności publicznej poseł Górski zajmował się również wieloma innymi tematami. Według profesora Bartyzela, jedną z najważniejszych było upominanie się o „sprawy Polaków na ziemiach zabranych”. – Była jeszcze jedna karta w życiorysie Artura Górskiego. To wspaniała, heroiczna i prawdziwie chrześcijańska postawa w chorobie. Wiemy o tym sporo, bo Artur Górski cierpiał i modlił się na naszych oczach. Jego wiara w tym cierpieniu dawała bardzo poruszające świadectwo. Co nie zmienia faktu, że jego śmierć mną wstrząsnęła.
- Śmierć Artura Górskiego to, bez wątpienia wielka strata dla polskiego środowiska katolickiego i monarchistycznego, gdyż był on postacią stojącą na czele odrodzenia w Polsce po 1989 tej właśnie refleksji intelektualnej – powiedział nam także historyk, profesor Grzegorz Kucharczyk.
PCh24.pl
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
6. Dobry Jezu
a nasz Panie, daj mu wieczne spoczywanie...
Spraw, prosimy Cię, Panie, aby nasza modlitwa wyjednała zbawienie duszy Twojego sługi, za którym pokornie błagamy. Amen
7. Wspomnienia
Wspomnienia białoruskiego działacza katolickiego o śp. Arturze Górskim
W piątek, 1 kwietnia, zmarł poseł na Sejm RP Artur Górski. Działacz katolicki i monarchista przez wielu uznawany jest za ich ideowego wychowawcę. Swoją działalnością inspirował nie tylko polskich konserwatystów i wpływał na życie polityczne kraju, ale wpływał również na postawy zagranicznych działaczy katolickich. Publikujemy wspomnienia białoruskiego konserwatysty Aleksandra Stralcov-Karwackiego o śp. Arturze Górskim.
Z działalnością na rzecz szerzenia myśli monarchistycznej Artura Górskiego zapoznałem się na przełomie XX i XXI wieku. Przyjeżdżając niekiedy do Warszawy zawsze starałem się nabyć aktualny numer „Pro Fide, Rege et Lege”. Miałem oczywiście pewne predyspozycje do tego, by zostać monarchistą. Przede wszystkim już wtedy byłem integralnym antykomunistą, a idea monarchistyczna, łącząca wiarę z kwestią ustroju, wydała mi się niezwykle trafną.
Działalność Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego stała się przykładem także dla monarchistów z Białorusi. Czytając teksty o legitymizmie hiszpańskim czy francuskim podjęliśmy rozważania o tym, jaki może być nasz legitymizm? Na jakiej tradycji monarchistycznej powinniśmy oprzeć naszą organizację? W odróżnieniu od Polaków mieliśmy nie lada problem w określeniu własnej perspektywy. Przecież z równym powodzeniem współczesna białoruska idea monarchistyczna mogłaby być oparta o prawosławie i dynastię Romanowów lub prawosławie i tradycję księstw Rusi Kijowskiej.
To, że białoruski monarchizm oparł się o katolicyzm i ideę Wielkiego Księstwa Litewskiego związanego unią z Koroną Polską, jest niemałą zasługą publikacji „Pro Fide, Rege et Lege” oraz osobiście Artura Górskiego. W 2002 roku powstała Liga Monarchistyczna Wielkiego Księstwa Litewskiego zrzeszająca ludzi z wszystkich krain historycznych tego państwa.
Kolejnym etapem wpływu Artura Górskiego na nasze poglądy była jego kapitalna praca pt. „Władza polityczna w myśli Stanisława Cata-Mackiewicza”. Przy braku jakichkolwiek publikacji białoruskich na ten temat, była to pozycja odkrywająca spuściznę głównego przedstawiciela „żubrów wileńskich” w jego rodzinnych stronach. Odkryciem dla nas było głębokie przywiązanie Cata do ojczystych stron z których pochodził. Jego obrona idei autonomii z Sejmem w Wilnie dodawała nam otuchy i motywowała do działania. Wirtuozerska oraz profetyczna konserwatywna krytyka Cata skierowana pod adresem ówczesnego demokratycznego systemu w Polsce, dawała nam instrumentarium dla aktualnej retoryki politycznej.
Większa uwaga zwrócona w stronę polskich ziemian-krajowców zaowocowała w 2009 roku konferencją „Edward Woyniłłowicz – obywatel, ziemianin, katolik”. Nie mając możliwości przyjazdu do Mińska w przesłanym pocztą słowie powitalnym Artur Górski pisał:
„Czuję się zaszczycony, że mogę otworzyć konferencję poświęconą postaci Edwarda Woyniłłowicza, która odbywa się dziś w Mińsku białoruskim, na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej, gdzie nasz bohater żył i działał. I gdzie wieczna pamięć o nim wciąż jest żywa... Polskie ziemiaństwo. Dziś bardziej należałoby mówić „szlachta w Polsce i w krajach z nią kiedyś związanych”. W jednym z takich krajów jesteśmy. Jak ten bal w Warszawie kilka dni temu przeniósł mnie w dawne czasy, łaskawe dla polskiego ziemiaństwa, niech i ta konferencja w Mińsku, poświęcona postaci Edwarda Woyniłłowicza przeniesie nas w dobre, ciekawe czasy, kiedy żył i działał nasz bohater, kiedy ziemiaństwo, nawiązujące do tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego, było awangardą polskości na tych terenach. Aby tak się stało, ogłaszam, iż konferencję pt. Edward Woyniłłowicz – ziemianin, obywatel, katolik uważam za otwartą”.
W imieniu wszystkich monarchistów Wielkiego Księstwa wyrażam hołd oraz podziękowanie Tobie Arturze, za wszystko czego dokonałeś w swoim życiu. Dzisiaj jesteś już razem z naszymi ukochanymi ziemianami, z karlistami hiszpańskimi i ze św. Ludwikiem Królem w lepszej krainie. Spoczywaj w pokoju.
Aleksander Stralcov-Karwacki
--------
Msza Święta pogrzebowa w intencji zmarłego Artura Górskiego zostanie odprawiona w sobotę, 9 kwietnia 2016 roku, o godzinie 12.00 w archikatedrze św. Jana Chrzciciela przy ul. Świętojańskiej w Warszawie. Następnie uroczystości będą kontynuowane na cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
http://www.pch24.pl
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
8. Śp. Artur Górski - konserwatysta w postkonserwatywnym świecie
Żegnamy dziś śp. dr. Artura Górskiego, wychowawcę całego pokolenia konserwatystów, bezkompromisowego polityka, człowieka oddanego całym życiem Bogu i Kościołowi.
Z tej okazji polecamy Państwa uwadze fragment e-booka „Konserwatysta w postkonserwatywnym świecie”, będącego zapisem niezwykle ciekawej rozmowy jaką z posłem Arturem Górskim odbył Grzegorz C. Lepiankia.
Postkonserwatysta, kiedy mówią mu, żeby porzucił wszelką nadzieję, wznosi toast: „Wypijmy za niebywałe powodzenie naszej beznadziejnej sprawy!” To określenie pochodzi od Tomasza Gabisia. A Pan, walcząc o sprawy, które już na starcie są przegrane, czuje się postkonserwatystą?
Czuję się konserwatystą w postkonserwatywnym świecie. Tak zwana demokracja, w której przyszło nam żyć, jest wylęgarnią wszelkich sił postępu, które od kilkuset lat z różnym powodzeniem programowo niszczą wszystko to, co związane jest z tradycją, wiarą, hierarchią, władzą opartą na autorytecie i państwem narodowym. Wrogowie starego porządku opartego na ładzie naturalnym w niszczeniu tego wszystkiego, co stara się pielęgnować i ochraniać konserwatyzm, są tak zaciekli, że niszczą wszystko, co przejawia jakąkolwiek autentyczną wartość duchową. Dlatego mówię, że jestem konserwatystą żyjącym w świecie ruin. Bo otaczają nas same ruiny mimo wrażenia blichtru, bo zapada mrok barbarzyństwa mimo technicznego postępu.
Pozostaje pytanie, kiedy konserwatysta przeistacza się w postkonserwatystę. Oczywiście głosząc hasła wolnorynkowe w gospodarce już się nim staję, gdyż tradycyjni konserwatyści byli protekcjonistami. Podobnie uczestnicząc w życiu parlamentarnym, będąc członkiem jakiejkolwiek partii politycznej staję się postkonserwatystą, gdyż tradycyjni konserwatyści zbyt się szanowali, by wchodzić w bagno demokracji. To wszystko w ujęciu formalnym. W rzeczywistości czuję się konserwatystą i z moimi poglądami faktycznie nim jestem na tle otaczających mnie ludzi tzw. prawicy. Proszę pamiętać, że nie tylko nie wyrzekłem się tradycji konserwatywnej w tym postkonserwatywnym świecie, to jeszcze swoje poglądy głośno wypowiadam. Owszem, jest to wołanie na pustkowiu, ale ponieważ jestem posłem, czasem ktoś mnie usłyszy. Dziś konserwatyści są za słabi, także wewnętrznie, by odbudować świat wartości, ale nie są zwolnieni z obowiązku dawania świadectwa imponderabiliom. Dziś moim zadaniem jest pielęgnować kwiat ideału i – jak to ujął Kazimierz Marian Morawski – „stać przy na wpół zdeptanych już sztandarach i prężyć drzewca ich w niebo z ostatecznego zdawałoby się upadku”, by przekazać wartości konserwatywne kolejnym pokoleniom, które być może przeżyją wspaniałe doświadczenie udanej kontrrewolucji.
Ale jakiej kontrrewolucji? Myśli pan o obaleniu istniejącego porządku, ustroju demokracji liberalnej i zastąpieniu go jakimś innym?
Mam na myśli przede wszystkim odwrócenie obecnych tendencji w sferze kultury. Wobec nijakości kultury masowej, charakterystycznej dla obecnych czasów, ze względu na upadek kultury wysokiej, to jest pole, na którym prawica ludzie zasad i wyrafinowanego stylu mają pole do działania. Walka o kulturę toczy się od dawna, w literaturze, sztuce, architekturze, muzyce, a nawet w Internecie. Tu mamy znacznie większe szanse, mimo, że media są nastawione na promocję „kulturowego gnoju”. „Jeśli rewolucja jest nieporządkiem, to kontrrewolucja jest przywróceniem porządku” – pisał Plinio Correa de Oliveira. Przywracajmy porządek i styl w sztuce, na nowo pokażmy jej piękno i sakralny wymiar, a demaskujmy brzydotę i amoralność tzw. sztuki współczesnej. Dziś rewolucja w sztuce dokonuje się nadal – doskonale rozumieją ten trend środowiska homoseksualne – ale po przekroczeniu pewnej granicy musi nastąpić odbicie się od dna i odwrócenie tendencji. Jestem przekonany, że jesteśmy bardzo blisko dna.
Pamiętajmy jednak, że zwycięstwo kontrrewolucji będzie jednak zwycięstwem cywilizacji chrześcijańskiej. To walka między dobrem a złem. Jako ludzie jesteśmy skażeni grzechem pierworodnym, popełniamy błędy i upadamy, czasem nawet nisko, ale dzięki łasce Bożej podnosimy się i nadal walczymy. I jeśli nawet my przegramy, to kolejne pokolenie zwycięży, bo mamy przyobiecane, że Bóg zwycięży, że Jego królestwo zatriumfuje na ziemi. Prawdziwa kontrrewolucja dokona się pod sztandarem Chrystusa. Magisterium Kościoła trzyma w rękach klucze do tego zwycięstwa. Dziś często krytykujemy poszczególnych duchownych, a nawet papieży, że za bardzo idą z duchem czasu. Nie podoba nam się choćby to, że nie przeciwstawili się integracji europejskiej, która jest antychrześcijańska. Ale ten atak na chrześcijaństwo zaczyna coraz bardziej uderzać bezpośrednio w fundamenty Kościoła, w samego Chrystusa i Jego Mękę na Krzyżu. Jestem przekonany, że niebawem – dzięki Duchowi Świętemu – będziemy świadkami odrodzenia Kościoła ekspansywnego, Kościoła nie modernistycznego i postępowego, ale konserwatywnego i tradycjonalistycznego. A gdy Watykan przystąpi do kontrrewolucji, staniemy się żołnierzami papieża, współczesnymi ultramontanami, którzy staną do boju uzbrojeni w oręż wiary.
A kontrrewolucja w wymiarze politycznym? Pan jest monarchistą?
Zawsze powtarzałem, że jestem monarchistą idei a nie osoby, monarchistą ducha a nie politycznym. Monarchizm jest dla mnie zwieńczeniem doktryny konserwatywnej w wymiarze ustrojowym, jako zbiór konkretnych postulatów, które konstytuują autorytet władzy w każdym ustroju. Nigdy nie dążyłem do przywrócenia w Polsce monarchii sensu stricte, gdyż monarchiści są za słabi na to i nie ma legitymistycznego pretendenta do polskiego tronu, ale także dlatego, że – jak mawiał Józef de Maistre – „trudniej byłoby przywrócić stary porządek, niż przelać Jezioro Genewskie do butelek”. W okresie międzywojennym były przynajmniej możliwe prokrólewskie dyktatury. Dziś politycznie możemy jedynie starać się minimalizować złe wpływy demokracji. System ten podlega jednak silnym procesom gnilnym, więc nie wiemy, dokąd to nas zaprowadzi. Obawiam się, że jesteśmy w przededniu dyktatury „jakobińskiej”, ale tym razem na skalę europejską. Po „jakobinach” musi przyjść reakcja…
Kto może pełnić rolę współczesnych jakobinów?
To są te środowiska, które walczą z Kościołem i dążą do zbudowania z Unii Europejskiej jednego państwa, zarządzanego przez wszechogarniającą biurokrację. Owi współcześni jakobini postawili sobie za punkt honoru usunięcie z życia publicznego wszystkich symboli chrześcijaństwa, począwszy od krzyży, a skończywszy na choinkach, szopkach noworocznych czy śpiewaniu kolęd. A z drugiej strony walczą o ostateczną likwidację państw narodowych. Myślę, że tak jak za czasów rewolucji antyfrancuskiej, ten jakobiński trend podsyca niezmordowana w swoich wysiłkach masoneria.
A może posługując się retoryką Oriany Fallaci wypada uznać świat, który znamy za kolejny Rzym, który upada?
Gdy Rzym upadał i kończyło się cesarstwo, Rzymianie o tym nie wiedzieli. Myśleli, że to tylko chwilowy kryzys, po którym odrodzi się ich potęga. My dziś też nie wiemy, jaki los czeka Europę, czy znów zaleją ją azjatyckie hordy barbarzyństwa. Dziś zalewają nasz kontynent chińskie produkty i islamiści. Unia Europejska może się okazać kolosem na glinianych nogach. Wiemy, że nie ma zdolności ofensywnych na zewnątrz, a jej zdolności rozwoju wewnętrznego są skutecznie tłumione. Historia pokazuje, i ta odległa, rzymska, i ta bliższa nam, sowiecka, że żadne imperium nie trwa wiecznie. Myślę, że Unia Europejska jest chwilowym tworem, który w którymś kolejnym kryzysie gospodarczym zostanie rozsadzony od wewnątrz przez bunt obywateli, albo ulegnie zewnętrznej ekspansji. W każdym razie Imperium Romanum upadło, gdyż straciło ducha wojowniczości. Dzisiejsza Europa też jest pacyfistyczna i pozbawiona fundamentu trwałych wartości, a przez to zupełnie niezdolna do reagowania na wyzwania współczesnego świata.
Europa nie jest już kontynentem, który decyduje o losach świata, podobnie jak Stany Zjednoczone Ameryki. Wiek XXI ma należeć do „państwa środka”…
Cywilizacja zachodnioeuropejska od lat 90. ubiegłego wieku ma wszelkie symptomy rozkładu. Badacz cywilizacji Caroll Quigley już w latach 60. wskazał na pewne narastające tendencje, które wskazywały na przesilenie naszej cywilizacji i wchodzenie jej w etap schyłkowy. Dlaczego nasza cywilizacja, rozciągająca się od Europy po Amerykę traci siły? Ponieważ marnotrawi swój potencjał. Objawia się to zarówno w sferze gospodarczej, upadkiem etosu pracy i narastaniem konsumpcyjnego stylu życia, jak i w demografii, która od lat jest bardzo niekorzystna dla „białego człowieka”. Zauważmy zamieranie kultury europejskiej, rozpad więzów rodzinnych i społecznych, zanik tożsamości narodowych, a także narastającą obojętność religijną i coraz powszechniejszą niechęć do udziału w jakichkolwiek wojnach, choćby w Afganistanie i Iraku.
W Chinach możemy zaobserwować inne procesy. Widzimy, jak po okresie zastoju komunistycznego, „państwo środka” dołączyło do światowej czołówki ekonomicznej, politycznej i militarnej. Pomimo drakońskiej polityki planowania urodzeń obserwujemy w Chinach duży dynamizm demograficzny, pomimo kultu partii komunistycznej, mamy nawrót do tradycyjnej kultury i gospodarki pararynkowej. Chińska elita bogaci się kosztem reszty świata, a władze chińskie, choć bezwzględnie pacyfikują wszelkie przejawy politycznej i narodowej niezależności w swoim kraju, na arenie międzynarodowej nie są jawnie ekspansywne. Czekają na swój czas, by zacząć dyktować światu warunki pokoju. Zajęcie przez Chiny Tajwanu będzie oznaczało, że Chińczycy przestali bać się Amerykanów, a jeśli nie będą bali się Ameryki, to nie będą bali się nikogo. Myślę, że prezydentura Baracka Obamy przyśpiesza chwilę, gdy – zgodnie z teorią Samuela Huntingtona – dojdzie do „zderzenia cywilizacji”, w tym przypadku cywilizacji zachodniej i chińskiej.
Znów wrócę do Tomasza Gabisia, bo to co pan powiedział koresponduje z tym, o czym on pisze. Czytał Pan jego „Gry imperialne”?
To bardzo ciekawa intelektualnie propozycja i szkoda, że szerzej nie przedyskutowana w kręgach prawicy konserwatywnej. Gabiś znany jest ze śmiałych koncepcji, albo wykraczających poza horyzont rzeczywistości, albo niezwykle przenikliwie odczytujących rzeczywistość. Tym razem rozwija wizję jednolitej i scentralizowanej Unii Europejskiej, która staje się światowym mocarstwem kosztem Rosji. W zderzeniu tych dwóch gigantów Rosja przegrywa i gospodarczo i politycznie. Jawi nam się jako słaby, zdezintegrowany twór, zwasalizowany politycznie i gospodarczo przez zwycięską zjednoczoną Europę.
Wreszcie Europa „wchłania” Rosję i powstaje nowy twór - Unia Eurazjatycka z centrum w Europie. Czyż nie piękna bajka? Będzie podobała się szczególnie tym konserwatystom, którzy nie mają szczególnego namaszczenia do Moskwy.
W tej książce jest jeszcze jedna ciekawa koncepcja. Gabiś pisze o perspektywie, która następuje po „końcu historii”, bo świat w tradycyjnym ujęciu według Gabisia już umarł i to umarł bezpowrotnie. Umarł też konserwatysta, gdyż nie znajduje żadnego oparcia dla swojej doktryny. No właśnie, czy umarł, czy tylko dostąpił świetlanej przemiany? Konserwatysta w dzisiejszym świecie, w tym „świecie ruin” porusza się po omacku, bojaźliwie, nawet trwożliwie, bo zewsząd otaczają go same zgliszcza i sami wrogowie. Gabiś mówi do tego konserwatysty, pozbawionego nadziei, unurzanego w błocie naszych postępowych czasów – uśmiechnij się człowieku, wyciągnij spokojnie w fotelu i posłuchaj dobrej muzyki, bo życie samo w sobie jest piękne. Każe konserwatyście uśmiechnąć się nie dlatego, że jest nadzieja, tylko paradoksalnie dlatego, że tej nadziei nie ma. Postkonserwatysta to według Gabisia konserwatysta całkowicie pogodzony z antykonserwatywną rzeczywistością, która go otacza, ten, który zaprzestał już swej bezsensownej walki, ten wreszcie, który już wie, że ze ścieżki upadku nie ma odwrotu. Ta książka jest bardzo autobiograficzna. Można powiedzieć, że swojemu lenistwu, ba swojemu kapitulanctwu Gabiś dorobił „ideologię” poskonserwatyzmu.
Pan w przeciwieństwie do Gabisia ma nadzieję, że „świat ruin” można odbudować?
Jestem z natury optymistą i wojownikiem. Jest we mnie dużo idealizmu, ale też staram się stać twardo na ziemi. Uważam, że jeśli będziemy pasywni, jeśli sobie odpuścimy walkę, jeśli stracimy resztki wiary w zwycięstwo, to czarny scenariusz spełni się w całej rozciągłości. Mi bardzo odpowiada idea Okopów Świętej Trójcy. Być może nie wygramy w tym pokoleniu, ale przynajmniej ocalimy fundamenty. Ktoś powie, że my konserwatyści jesteśmy współczesnymi Don Kichotami. Ważne, byśmy zwyciężyli moralnie i by Bóg na sądzie ostatecznym nie zarzucił nam, że jako politycy zgrzeszyliśmy brakiem odwagi i zaniechaniem w walce o Jego Prawa na ziemi i o dobro wspólne ludzi. Zresztą moim Aniołem stróżem jako polityka jest Michał Archanioł – Anioł stróż ludzi odpowiedzialnych za wspólnoty. Czyż Michał Archanioł nie wystąpił jako pierwszy przeciwko zbuntowanym aniołom z okrzykiem „Któż jak Bóg”? Michał Archanioł stoi na czele hufców niebieskich zwycięsko walczących z szatanem i jego zwolennikami. Mając takiego opiekuna nie obawiam się przegranej, chyba, że sam w sobie przegram, że sam się zagubię. Największym wrogiem polityka nie są inni politycy, tylko pycha. Grzech pychy pokonał już wielu dobrych, porządnych polityków, którzy chcieli odbudowywać „świat ruin”.
Jak to było z tym projektem uchwały, który miał na celu intronizację Jezusa Chrystusa na Króla Polski?
I tu znów nieporozumienie. Wspomniana uchwała nie miała na celu intronizacji Chrystusa Króla w samym akcie uchwały sejmowej. Nie da się przeprowadzić intronizacji bez udziału czynnika kościelnego, bez hierarchii kościelnej. Uchwała intronizacyjna miała być jedynie wyrazem pewnej intencji przedstawicieli Narodu, którzy chcieli dać wyraz swojemu przeświadczeniu, że należy zawierzyć naszą Ojczyznę Jezusowi Chrystusowi, Królowi Polski
i Królowi Świata. Pragnę zwrócić uwagę na fakt, że projekt uchwały podpisało 10 proc. posłów z trzech klubów poselskich. To był naprawdę poważny akt, na który czekało wiele tysięcy Polaków, a który media oczywiście zdeprecjonowały. Gdyby taka uchwała została przez Sejm przyjęta, a przy poparciu czynnika kościelnego było to możliwe, niewątpliwie zbliżylibyśmy się do samego aktu intronizacji. Niestety, zabrakło wsparcia czynnika kościelnego, a niebawem później Sejm został rozwiązany i cała inicjatywa ostatecznie została pogrzebana.
Jaką rolę w działalności politycznej powinno odgrywać przywiązanie do wartości religii katolickiej i jak to wygląda u pana?
Polacy są narodem katolickim z dziada pradziada. Ja także od dzieciństwa żyję w objęciach religii katolickiej. W szkole podstawowej byłem ministrantem, w liceum czytałem Słowo Boże jako lektor, a nawet pod wpływem filmu „Misja” wydawało mi się, że mam powołanie do zakonu Jezuitów i uczestniczyłem w rekolekcjach powołaniowych. Jednak okazało się, że bardziej mam powołanie do bycia politykiem i do założenia rodziny. Zresztą gdy podejmowałem kluczowe w moim życiu decyzje, wydawało mi się, że księdzu, który na co dzień „przez ścianę” obcuje z Bogiem, łatwiej być dobrym, uczciwym człowiekiem. Dla mnie prawdziwym wyzwaniem było dopiero być dobrym i uczciwym politykiem, czyli takim, który nie kłamie. Przywiązanie do wartości, które wypływają z religii katolickiej, daje siłę do walki wewnętrznej, ale nie daje gwarancji zwycięstwa, pokonania swoich słabości. Może być tak, że pilnujemy się, aby nie kłamać w polityce, a gdy nam się to udaje, nawet nie zauważamy, kiedy popadamy w grzech pychy. To właśnie grzech pychy jest najczęściej spotykanym grzechem u polityków, szczególnie tych stojących na szczycie i właśnie ten grzech jest źródłem innych grzechów.
Każdy polityk odwołuje się do idei, które są mu najbliższe i które uważa za wartościowe. Jest Pan monarchistą idei, konserwatystą w postkonserwatywnym świecie i niedoszłym jezuitą. Które z tych określeń najlepiej oddaje pańskie poglądy i polityczne wybory?
Jestem konserwatystą w postkonserwatywnym świecie. Moja słabość do Towarzystwa Jezusowego wynika z sentymentu, jaki mam do Jezuitów, którzy w znacznej mierze ukształtowali mój katolicyzm, a także z faktu mojej fascynacji Ignacym Loyolą, który zanim z grupą przyjaciół założył Towarzystwo, swoistą armię papieży, był zwyczajnym żołnierzem. Natomiast monarchizm jest zwieńczeniem doktryny konserwatywnej w obszarze władzy. Konserwatyzm to coś więcej, niż monarchizm, a poza tym konserwatyzm jest bardziej uniwersalnym pojęciem, bardziej zrozumiałym dla współczesnych, niż monarchizm, który jest dziś uważany za całkowity anachronizm. Gdy ktoś się mnie pyta, jakie mam poglądy ideowo-polityczne, odpowiadam – jestem konserwatystą.
Proszę opowiedzieć o fascynacji Ignacym Loyolą.
Och to stare dzieje. Byłem wtedy w liceum. Gdy mieszkałem na Mokotowie, pierwszą moją parafią była parafia Jezuitów p.w. św. Andrzeja Boboli przy ul. Rakowieckiej. Można powiedzieć, że w pewnym sensie Jezuici mnie wychowywali, bo przez wiele lat byłem z nimi w bardzo zażyłych kontaktach. Miałem też stałego spowiednika – Jezuitę, a przede wszystkim dużo czytałem wydawnictw zakonnych. A że Jezuici propagowali postać swojego Założyciela, chcąc nie chcąc poznałem dzieje tego świętego męża, który zanim został zakonnikiem, zabijał ludzi.
I to było takie fascynujące?
Fascynująca była historia jego nawrócenia, to jak ze służby wicekrólowi Nawarry przeszedł na służbę Boga i Kościoła. Gdy miał 26 lat, w tym za sobą dziesięć lat służby wojskowej, bronił twierdzy Pampeluna atakowanej przez Francuzów. Podczas ostrzału artyleryjskiego został ciężko ranny w obie nogi. W kolejnych dniach i tygodniach stan jego zdrowia pogarszał się tak, że najbliżsi spodziewali się nawet śmierci. On jednak nie upadł na duchu i gdy wcześniej jego życie upływało na grach hazardowych, pojedynkach i romansach, teraz gorliwie się modlił, a kiedy poczuł się lepiej, czytał książki opisujące żywoty Chrystusa i świętych, i dużo rozmyślał. Gdy wstał z łoża boleści, był już innym człowiekiem. Bóg go całkowicie odmienił i posłał, by teraz bronił Kościoła i papiestwa.
***
Dr. Artur Górski (ur. 30.01.1970), polityk PiS, od 2005 roku piastował mandat posła na Sejm RP. Dziennikarz, działacz katolicki, propagator konserwatyzmu i monarchizmu, obrońca cywilizacji chrześcijańskiej.
Zmarł 1.04.2016, po długiej i ciężkiej chorobie.
Uroczystości pogrzebowe zaplanowane na sobotę 9 kwietnia rozpocznie Msza św. w Katedrze św. Jana w Warszawie (o godz. 12.00). Artur Górski spocznie na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Requiescat In Pace
http://www.pch24.pl/sp--artur-gorski---konserwatysta-w-postkonserwatywny...
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
9. Uroczystości pogrzebowe posła
Uroczystości pogrzebowe posła Artura Górskiego
Z udziałem
najwyższych władz państwowych – prezydenta Andrzeja Dudy, premier Beaty
Szydło i marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego – odbyła się dziś w
archikatedrze św. Jana w Warszawie Msza św. pogrzebowa posła Prawa i
Sprawiedliwości dr. Artura Górskiego.
Prezydent Duda przekazał
rodzinie posła Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, którym
odznaczył pośmiertnie Górskiego „w uznaniu wybitnych osiągnięć w
podejmowanej z pożytkiem dla kraju działalności państwowej i
publicznej”.
Artur Górski zmarł 1 kwietnia w wieku 46 lat.
Działalność zmarłego wspominał w
katedrze prezes PiS Jarosław Kaczyński. „To była aktywność wręcz
niebywała, wymagająca jakiejś szczególnej, nadzwyczajnej energii” –
powiedział Kaczyński. Jak podkreślił Górski nie przerwał pracy nawet w
„heroicznym czasie”, gdy ciężko zachorował.
We Mszy św. uczestniczyli także
ministrowie rządu PiS, liczni politycy tej partii, ambasador Węgier Ivan
Gyurcsík, przedstawiciele prokuratury krajowej, bractw kurkowych i
Akcji Katolickiej.
Nabożeństwo, któremu przewodniczył ks.
bp senior diecezji drohiczyńskiej Antoni Dydycz, odbyło się w
archikatedrze św. Jana na Starym Mieście w Warszawie. Stamtąd żałobnicy
udali się na ceremonię pogrzebową na Cmentarz Wojskowy na Powązkach.
Uroczystość odbyła się z ceremoniałem wojskowym.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Fantastyczne słowo pożegnalne od prezesa Kaczyńskiego
i pomyśleć, że gdyby żył w Izraelu, albo znał przynajmniej tzw. medycynę niemiecką to pewnie by żył... Z przykrością, tylko ci którzy ową medycynę znaja - mogą wiedzieć o co mi chodzi.
Wieczny Odpoczynek
Wojciech Kozlowski
11. Dzisiaj w sejmie zaprzysiężenie Andrzeja Melaka
który zastąpi godnie śp. Artura Górskiego: http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/agenda.xsp
Wojciech Kozlowski
12. godne zastępstwo
życzę powodzenia i dużo zdrowia w trudnej misji ,czyli naprawianiu Zła uczynionego przez rządy PO i PSL
gość z drogi