Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle

avatar użytkownika elig

  To powiedzenie zyskuje popularność w kręgach KOD oraz opozycji.  W marszu KOD, który odbył się 12 marca 2016 uczestniczyła Anna Komorowska, żona byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego.  Zapytana przez reportera "Wiadomości" TVP, czemu nie przyszedl jej małżonek, odpowiedziala:

 "No bo ma inne obowiązki." {TUTAJ}.   Nie powiedziała - jakie.

 Annę Komorowską widziano też na demonstracji KOD w dniu 23 stycznia 2016 {TUTAJ}.  Powody, dla jakich Bronisław Komorowski woli przysłać żonę, niż przyjść samemu, wydają się jasne.  Jego obecność zburzyłaby wizję KOD jako oddolnego i spontanicznego ruchu oburzonych obywateli.  Anna Komorowska w roli szeregowej uczestniczki demonstracji nie rzuca się tak bardzo w oczy.  Jej pojawienie się, świadczy jednak o sympatii byłego prezydenta do KOD.

 Nieco inaczej bylo z występem Danuty Wałęsowej na wiecu w obronie jej męża, zorganizowanym przez KOD w Gdańsku w dniu 28 lutego 2016.  Przemawiała ona na scenie w towarzystwie Henryki Krzywonos [Krzywonos zresztą, jako prymitywna i ordynarna osoba - zepsuła caly efekt  wystąpienia Wałęsowej].  Powody, dla których Lech Wałęsa przysłał żonę, zamiast pojawić się osobiście, były nieco inne.  Pierwsza, to chęć uniknięcia konieczności tłumaczenia się ze swej roli płatnego agenta SB, a druga - to rozdęte ego Wałęsy.  Ta manifestacja byla po prostu za skromna na potrzeby jego "ja".  Wprawdzie organizatorzy opowiadaki bajki o 80 [a nawet 200] tysiacach uczestników, ale Wałęsa widział [tak jak wszyscy - patrz {TUTAJ}], iż nie było ich więcej niż 10 tys. Powiedział dosłownie:  "Kiedy będzie większa grupa, to przyjdę"  [{TUTAJ} - godz. 14:45].

 Ta tendencja do zasłaniania się kobietami jest zastanawiająca.  Niewątpliwie świadczy o słabym morale opozycji

1 komentarz

avatar użytkownika amica

1. A może na sztandary..

To bardzo dobre hasło na sztandary feministek. Kobiety są bardziej emocjonalne i zaradne ... Słynnemu kozłowi (temu co to na 3 m-ce podporządkował sobie tygrysa) postanowiono dać do wyboru najpiękniejsze kozy. Wybrał najsłodszą Mańkę. Na to "wredna" koza Merkel pobodła koleżankę. Kozioł uciekł do boksu, gdzie przyszła z awanturą Merkel. Koleżnka stwierdziła "jakie to ludzkie", no i nie? Nasi panowie też pewnie wolą tygrysy porządek zostawiając paniom o charakterze nomen omen kozy Merkel.