Kresy – zagrożona esencja polskości
Zamek w Kamieńcu Podolskim.
By The original uploader was Piter lew at Polish Wikipedia [Public domain], via Wikimedia Commons
Polskość na Kresach jest wzruszająca, niesamowita, czysta i jakby z zupełnie innej epoki. Dlatego też rządzący Polską od ćwierć wieku tak bardzo boją się sprowadzać repatriantów. Boją się, że ci biedni ludzie pokazaliby, czym naprawdę jest Polska i polskość, co niejednemu „europejczykowi” byłoby wyrzutem sumienia. Jak bogata była niegdyś kultura polska człowiek czuje dopiero jadąc na Kresy. 85 procent wielkiej kultury polskiej zrodziło się na Kresach – mówi w rozmowie z portalem PCh24.pl dr Jan Przybył, znawca tematyki kresowej.
Jesteśmy obecnie świadkami starcia cywilizacji europejskiej i muzułmańskiej. Świat zachodni jest w odwrocie. Jednym z powodów takiej sytuacji jest kryzys tożsamości, wstyd Europy z własnej przeszłości. By Stary Kontynent przetrwał napór islamu musi się obudzić z letargu politycznej poprawności i pedagogiki wstydu. Czy jest na to szansa?
Sądzę, że tak. Znam bardzo dobrze Wielką Brytanię, ona już się budzi. Anglicy zapomnieli o sporej części swojego dziedzictwa. Byli dekadami tresowani przez polityczną poprawność i poetykę wstydu. Pamiętam, że kilka razy z przyjaciółmi zwiedzaliśmy stare katedry i były w nich wmurowane płyty ku czci różnych pułków, batalionów, generałów, którzy walczyli w Afryce lub w Indiach. Znajomi Anglicy czuli się zawstydzeni faktem posiadania w przeszłości kolonii, wstydzili się swojej przeszłości bo tak ich tresowano. Ale dzisiaj budzą się z tego stanu.
W Polsce doszło do zmiany ekipy rządzącej, możemy także mówił o trwającym procesie społecznego przebudzenia. Czy zmiany są wystarczające, by ochronić naszą tożsamość?
My czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, że pewne tematy przerabialiśmy w przeszłości. Nasi przodkowie w połowie XIX wieku przepracowali wiele kwestii. Gdy dziś czytam tak zwane pisma prawicowe, to widzę, że pewni ludzie próbują wyważać już dawno otwarte drzwi. Jeśli nie znają dorobku przodków – są niedouczeni. Jeśli znają, a cudze pomysły przypisują sobie…
Dzisiaj nie czyta się dzieł pewnych ludzi, bo ktoś był „komuchem” albo masonem. A przecież nawet komunista i mason czasami mieli coś mądrego do powiedzenia. Ja oczywiście nie znoszę i jednych i drugich, ale na przykład nieżyjący już wolnomularz Piotr Kuncewicz napisał genialną, moim zdaniem, książkę pt. „Legenda Europy”. Tę książkę powinien przeczytać każdy, kto chce poznać korzenie Europy. Mason, ale i erudyta pisał o chrześcijańskich korzeniach Europy, o różnych wątkach legendarnych, mitach założycielskich cywilizacji europejskiej. Warto zwrócić uwagę, że Anglicy mają wątek legendarny podobny do polskiego. My mamy śpiących rycerzy w Tatrach, Anglicy mają króla Artura na wyspie Avalon, który ma powrócić, kiedy Brytania będzie zagrożona. I wystarczy Anglikom to podpowiedzieć: odwołajcie się od mitu arturiańskiego, gdy obecnie Wielka Brytania jest zagrożona przez muzułmanów, którzy bezczelnie twierdza, że to jest już ich kraj. I Anglicy się obudzą.
Co Pan doktor uznaje za esencję polskiej tożsamości? Jakie wartości z przyszłości powinniśmy dzisiaj rozbudzać i przypominać, żeby Polacy przetrwali tą wojnę cywilizacji?
Problemem jest fakt, że Polacy nie znają swojej historii. To powinno się zmienić. Prowadziłem przez 20 lat wycieczki na Kresy, w Kamieńcu Podolskim byłem 200 razy, napisałem o tym mieście dwie książki, znam warunki panujące na wschodzie. Zaś Polacy żyją mitami historycznymi. Opowiadają bzdury oparte o powieści Sienkiewicza (jak choćby nie odpowiadająca prawdzie sprawa wysadzenia się Wołodyjowskiego). A przecież Sienkiewicz pisał dla pokrzepienia serc, nigdy w Kamieńcu nie był i jeśli chodzi o topografię czy przebieg oblężenia to pisał głupoty. Uczestnicy wycieczek nie mogli uwierzyć w to co mówiłem - tak bardzo byli przywiązani do narracji Sienkiewicza. Zmieniali zdanie dopiero na miejscu – stojąc na wałach twierdzy kamienieckiej. Przedtem gotowi byli mnie zlinczować za to, że podważałem wiarygodność pana Henryka.
Jeżeli chodzi o życie na Kresach to Polacy nie mają o nim pojęcia. Uważają, że to była taka sobie piękna idylla. A wystarczy poczytać Kraszewskiego. Był on zawodowym dziennikarzem, opisywał Kresy zupełnie inaczej. Chociaż czasami włos na głowie się jeży czytając go, to tak wyglądała prawda. Sienkiewicz pisał piękne powieści ku pokrzepieniu serc, a my dziś niestety żyjemy jego narracją. Józef Szujski, lider Stańczyków (konserwatystów krakowskich), napisał traktat „O fałszywej historii jako mistrzyni fałszywej polityki”. Jeśli nie poznamy prawdziwej historii to będziemy popełniali błędy.
W kwestii esencji polskości każda frakcja tak zwanej prawicy ma co innego na myśli. Moim zdaniem wystarczy odwołać się do wielkich umysłów, dziś mocno zapomnianych, jak poeta Zygmunt Krasiński czy jego przyjaciel hrabia August Cieszkowski. Oni uważali, że najważniejszym zadaniem Polski w Europie jest przypomnienie, że Ewangelia zobowiązuje. Że całe życie tak zwanych narodów chrześcijańskich powinno być oparte na nauce Chrystusa. Że nie chodzi o katolicyzm na niedzielę i święta, spełnianie nakazanych rytuałów, przy jednoczesnym prowadzeniu życia, które urąga ideałowi ewangelicznemu. O tym mówił ksiądz Blachnicki, założyciel Ruchu Światło Życie. Lubił on często powtarzać, że przeciętny Polak przypomina żabę żyjącą w bajorze, która od czasu do czasu wynurza pyszczek, łapie łyk powietrza, „pokumka” przez chwilę, by z powrotem zanurzyć się w błocie. To zła droga. Ewangelia musi być stosowana na co dzień i to w każdej dziedzinie życia. Ewangelia to nie to, w co się wierzy, ale to, jak i czym się żyje. To jest przesłanie polskich romantyków, Cieszkowskiego, Krasińskiego i innych. To trzeba Polakom przypominać!
Przedwojenna szkoła szła właśnie tym tropem i wychowała wspaniałe pokolenie, które niestety zginęło w II Wojnie Światowej a jego niedobitki rozjechały się po świecie, gniły w łagrach i więzieniach komunistycznych, albo po prostu zostały wymordowane przez ludzi, którzy nie tylko, że nie odpowiedzieli za swe zbrodnie, ale na starość otrzymali wysokie emerytury.
Pan doktor wspomniał już o Kresach. Czy możemy zaryzykować tezę, że wobec kryzysu tożsamości i polskości w samej Polsce, nośnikami tych wartości będą nasi Rodacy z Kresów, którzy żyją w pewnym stopniu wyidealizowaną wizją kraju?
Zdecydowanie tak. Mógłbym przytoczyć setki przykładów na poparcie tej tezy. Dlatego też rządzący Polską od ćwierć wieku tak bardzo boją się sprowadzać repatriantów. Boją się, że ci biedni ludzie pokazaliby, czym naprawdę jest Polska i polskość, co niejednemu „europejczykowi” byłoby wyrzutem sumienia.
Około 10 lat temu proboszcz Katedry w Kamieńcu Podolskim prosił mnie, żebym nie przywoził żadnych gazet z Polski, bo ci ludzie tak wierzą w Polskę, że gdyby zobaczyli co tu się wyprawia to chyba by poumierali.
Gdy w czasach komunistycznych w Kamieńcu Podolskim zamknięto katedrę i urządzono w niej muzeum ateizmu, w kościele dominikańskim były archiwa, a inne kościoły także przerobiono, to w mieście nie było żadnego czynnego kościoła katolickiego. Wtedy, jak opowiadał mi organista katedry kamienieckiej, pewna starsza Polka zawsze w pierwszy piątek miesiąca kładła wianuszek polnych kwiatów na progu kaplicy Najświętszego Sakramentu w katedrze zamienionej na muzeum ateizmu. Oczywiście zaraz ją wyrzucano, ale ona to robiła regularnie przez całe życie.
Z kolei Polacy w niedziele patrzyli na zegarki i mówili „w Polsce odprawia się teraz Mszę Świętą”, po czym wyciągali babcine mszaliki i odwracali się podczas modlitwy twarzami do Polski, niczym muzułmanie w kierunku Mekki. To jest niesamowite.
Zaś z miejscowości Kołybajiwka (dawniej Janczyńce, 7 kilometrów od Kamieńca Podolskiego) Stalin powywoził Polaków do Kazachstanu. Część z nich wróciła w końcu do domów. Jedna z pań wróciła z odmrożonymi obydwoma dłońmi. Mimo tego przy polskim kościele, do którego dojeżdżają Paulini z Kamieńca, był przepięknie urządzony i zadbany ogródek pełen kwiatów, chociaż latem doskwierają tam ogromne upały. I wielu ludzi pytało się, kto dba o ten ogródek. A to dba ta starsza pani bez dłoni, która mimo tego jest uśmiechnięta. Ludzie dziwili się z jej radości, a ona odpowiadała: „Pan Bóg dał na swoji wrócić ta i si cieszy”. A wszystko to wypowiedziane chwytającym za serce podolskim zaśpiewem. To są niesamowici Polacy.
Ja wiem, jak wyglądała sytuacja Polaków na Ukrainie jeszcze 20 lat temu. Drogi były takie, że do Zbaraża czy do Krzemieńca wjeżdżało się po takich dziurach, że traktora było szkoda, a o noclegu nie było mowy - chyba, że u miejscowych Polaków. Dzisiaj jest o niebo lepiej. Drogi są niezłe, hoteli sporo.
Czy nowa władza w Polsce może być uznana za sojusznika w walce o obronę polskości?
Trudno na razie powiedzieć. Są niestety w tym środowisku pewni ludzie, którzy postępują (delikatnie mówiąc) nierozsądnie. Absolutnie nierozsądna jest moim zdaniem polityka wschodnia wobec Rosji, Ukrainy i Białorusi. Częścią tych ludzi kieruje obłędna rusofobia. Na wschodzie trzeba robić zupełnie co innego. Równie nierozsądna jest moim zdaniem polityka wobec Rodaków, którzy pozostali na Ojcowiźnie, jaka - nie z ich winy przecież - znalazła się poza obecnymi granicami Polski.
W Polsce nie ma ludzi, którzy by czytali na bieżąco prasę mniejszości narodowych wydawaną w ich językach. Ja ją czytam bo znam te języki. Już 8 lat temu w prawosławnych wydawnictwach z Białegostoku wypisywano, że polskie podziemie antykomunistyczne to bandyci, a Bury mordował Białorusinów. A co Ukraińcy wypisują w tygodniku „Nasze Słowo”? Włos się jeży na głowie, ale mało kto to czyta, kto wyciąga wniosku? Gdyby takie rzeczy pisali Polacy w „Gońcu Galicyjskim” wydawanym na Ukrainie, to tamtejsza służba bezpieczeństwa dawno zamknęłaby to pismo.
Czy polskość, zarówno ta w kraju, jak i ta kresowa, niespotykana dziś w kraju, jest lekiem na islamizację Europy?
W pewnym sensie tak. Musimy jednak powrócić do odpowiedzi na pytanie „czym jest polskość?”. To jest pojęcie głębokie. Tam można wszystko wrzucić, a każdy powie coś innego.
Polska była przez setki lat państwem wielokulturowym i mamy taką masę różnych wpływów w kulturze polskiej, że coś takiego jak destylat polskości byłby karykaturą, szczególnie dlatego, że obecne granice Polski to ogryzek pojałtański. Jak bogata była niegdyś kultura polska człowiek czuje dopiero jadąc na Kresy.
85 procent wielkiej kultury polskiej zrodziło się na Kresach, a nie w pojałtańskiej Kongresówce. 30 kilometrów na północ od Kamieńca Podolskiego, w majątku Dunajowce, żyła babcia Zygmunta Krasińskiego. On bywał u babci na wakacjach, bywał w Okopach Świętej Trójcy i wizyty te na tyle zapadły mu w pamięć, że tam właśnie umieścił akcje swego najsłynniejszego dramatu. Także święty Brat Albert i wielu, wielu innych mieszkali w Kamieńcu. W tym regionie jest pełno polskich Kościołów i placówek. Ludzie o tym w Polsce w ogóle nie wiedzą.
Jeżeli nie zostanie w polskich szkołach wprowadzony przedmiot Historia Kultury Polskiej, to stracimy kolejne pokolenia. Będą zachwycać się tylko gadżetami, a o Ojczyźnie będą wiedzieli niewiele. 18 lat wykładałem na wyższej uczelni i z roku na rok coraz większe brednie słyszałem. Jeśli teraz nie zmienimy tej sytuacji, to będzie tragedia. Nowa władza powinna się tym zająć, zamiast myśleć o ustawianiu się.
Ludzie, którzy mogliby wnieść tu wiele wartościowych rzeczy, nie są dopuszczani do głównych mediów, w których brylują „swoi” pseudoznawcy. Od 2 lat prowadzimy z kolegami stronę naArgumenty, gdzie przedstawiamy treści, których nie przedstawią ani szkoła ani telewizja. Weźmy choćby rozmowy z p. Grzegorzem Braunem czy dr Bohdanem Urbankowskim. Gdyby nie Internet, byłoby nam o wiele trudniej dotrzeć z tymi treściami do ludzi. Dzięki Internetowi można robić wiele na rzecz ochrony polskości.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Michał Wałach
Za:http://www.pch24.pl/kresy---zagrozona-esencja-polskosci,41599,i.html#ixzz42r6syNDB
- Zaloguj się, by odpowiadać
12 komentarzy
1. Proszą nie płakać
Wojciech Kozlowski
2. Białystok:Jak zadbać o Kresy Wschodnie? Wykład dr. Jana Przybyła
Zamek w Kamieńcu Podolskim.
By The original uploader was Piter lew at Polish Wikipedia [Public domain], via Wikimedia Commons
Klub "Polonia Christiana" zaprasza serdecznie do Białegostoku na wykład dr. Jana Przybyła "Jak zadbać o Kresy Wschodnie?".
Spotkanie w Duszpasterstwie Tradycji Katolickiej w Białymstoku ul. Szkolna 1, rozpocznie się o godz. 19.00 we wtorek 19 kwietnia.
- Polskość na Kresach jest wzruszająca, niesamowita, czysta i jakby z zupełnie innej epoki. Dlatego też rządzący Polską od ćwierć wieku tak bardzo boją się sprowadzać repatriantów. Boją się, że ci biedni ludzie pokazaliby, czym naprawdę jest Polska i polskość, co niejednemu „europejczykowi” byłoby wyrzutem sumienia. Jak bogata była niegdyś kultura polska człowiek czuje dopiero jadąc na Kresy. 85 procent wielkiej kultury polskiej zrodziło się na Kresach - mówił w rozmowie z portalem PCh24.pl dr Jan Przybył.
Zapraszamy!
Wstęp Wolny!
luk
http://www.pch24.pl/
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
3. @W.Kozlowski , @intix
Oczywiście przy pieśni płakałam , zawsze gdy myślę o tamtych ziemiach i o ich ludziach POLAKACH, to mnie nostalgia i dziwna niemoc za gardło chwyta.
@intix , dziś bardzo było mi trzeba takiego mądrego wpisu , dzięki , nie wiedziałam , że 85%polskości , naszych korzeni pochodzi z tamtych stron, nigdy też nie wiedziałam ( niedawno w telewizji w programie Historia usłyszałam ,że 1/3 mieszkańców przedwojennej Warszawy , była pochodzenia żydowskiego. Takie krótkie fakty potrafią w w nas obudzić ostrość widzenia.Pozdrawiam serdecznie z Poznania kolebki naszej wiary i ducha nieugiętości w drodze do wolności......... w duchu naszych ojców i dziadów. Jagna
4. Jagna i Wojciech Kozłowski
Dziękuję za komentarze.
Jak w przypadku Jagny, ja też z mokrymi oczami... pomimo prośby Pana Wojciecha.
Pozdrawiam serdecznie... i pozwolę sobie podtrzymać jeszcze temat... podłączam do tego wpisu znalezioną stronę:
PODKAMIEŃ NA PODOLU
a także:
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
5. Fałszywa narracja „bratobójstwa” i handel pamięcią o pomordowany
Lwów, graffiti z żołnierzem ukraińskim na tle flagi ukraińskiej oraz z żołnierzem UPA na tle flagi UPA oraz napis: „Ku chwale pamięci bohaterów UPA”.
FOT.Dymitr Kutz/FORUM
Na Ukrainie pamięć o Polakach pomordowanych przez banderowców kultywuje rzymsko-katolicka diecezja w Łucku odprawiając co roku Mszę żałobną za ofiary UPA. Natomiast żyjący na Kresach Polacy mogą upamiętniać tamte wydarzenia wyłącznie indywidualnie, gdyż obawiają się szykan ze strony władz i ukraińskich nacjonalistów – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Mija kolejna rocznica tzw. krwawej niedzieli na Wołyniu. Czy żyjący na Ukrainie Polacy upamiętniają ofiary ludobójstwa UPA?
Przede wszystkim pamięć kontynuuje diecezja rzymsko-katolicka w Łucku na Wołyniu. Od wielu już lat druga niedziela lipca jest obchodzona jako dzień modlitwy za Polaków pomordowanych przez UPA nie tylko na Wołyniu, ale również w Małopolsce wschodniej. W katedrze w Łucku odprawiana jest uroczysta Msza Święta pod przewodnictwem miejscowego biskupa, a księża, którzy koncelebrują, są ubrani w ornaty koloru czarnego, tak jak to się odprawia na przykład 2 listopada w Dzień Zaduszny. W ten szczególny sposób podkreśla się, że jest to Msza żałobna.
Czyni się tak dlatego, że 11 lipca roku 1943, w krwawą niedzielę, sotnie UPA wspierane przez siekierników - czyli chłopów ukraińskich uzbrojonych w siekiery i widły - zaatakowały sto polskich miejscowości. A świadomie wybrano niedzielę, żeby wymordować ludzi, którzy są w kościołach. Był to atak na kościoły i kaplice, na ludzi modlących się. Wielu księży zostało wtedy zamordowanych w czasie odprawiania Mszy Świętych. I dlatego ta Msza w Łucku ma szczególny charakter, niespotykany w innych liturgiach.
Natomiast Polacy, których jest bardzo niewielu na Wołyniu, jak i Polacy, którzy mieszkają w województwie tarnopolskim, stanisławowskim i lwowskim, składają wieńce i kwiaty na grobach pomordowanych oraz zapalają znicze. Ale to są uroczystości nieoficjalne, jako indywidualne wyjazdy na groby, dlatego, że na Ukrainie zachodniej panuje ogromny kult UPA. Panuje gloryfikacja bandytów. Po prostu ludność polska jest zastraszona.
Pojawiają się również grupy, które specjalnie przyjeżdżają z Polski na ten czas, ale w tym roku ich liczba jest bardzo niewielka, bo sytuacja jest wyjątkowo nieprzychylna.
Inną formą pamięci Polaków tam mieszkających o ludobójstwie jest zamawianie Mszy Świętych. Ale często księża nie mówią wprost, za kogo jest ta Msza Święta odprawiana. Nie mówią, że za ofiary ludobójstwa, tylko „za tych, co zginęli w czasie II Wojny Światowej”. Również księża są bowiem poddani ogromnej presji.
Natomiast Cerkiew greckokatolicka w ogóle bagatelizuje sprawę. Nie podejmuje działań, chociaż w tym roku po raz pierwszy odczytuje się list biskupów grecko-katolickich z prośbą o modlitwę w II niedzielę lipca. Ale niestety w tym liście nie ma prawdy. Nie ma mowy o ludobójstwie. Używa się fałszywego słowa „bratobójstwo” bądź konflikt polsko-ukraiński. Cerkiew niby robi krok do przodu, ale z drugiej strony jest tak uzależniona od nacjonalistów ukraińskich, że boi się jasno powiedzieć o co w ogóle chodzi, ale także próbuje postawić znak równości między ofiarami, a katami. To dla rodzin pomordowanych jest rzeczą niedopuszczalną.
Przyjmuje się więc wersję wydarzeń historyków pokroju szefa ukraińskiego IPN Wołodymyra Wjatrowycza, który twierdzi, że ludobójstwo było wojną polsko-ukraińską?
Tak. Już w listach zwierzchnika Cerkwi greckokatolickiej, arcybiskupa Swiatosława Szewczuka, jest wyraźnie zaznaczone, że to był konflikt polsko-ukraiński i należy wspólnie czcić ofiary z jednej i z drugiej strony, że to było nie ludobójstwo, a „bratobójstwo”. To jest bardzo niebezpieczna narracja. Oczywiście ona jest bardzo wygodna dla obecnych władz, prezydenta Petro Poroszenki i batalionów banderowskich, które walczą w Donbasie, bo w ten sposób zaciera się różnicę między katem, a ofiarą.
To jest tak, jakby likwidację getta warszawskiego, gdzie Niemcy świadomie mordowali ludność żydowską, nazwać wojną niemiecko-żydowską bądź „bratobójstwem” między Żydami a Niemcami. Żydzi w getcie warszawskim, broniąc się w rozpaczliwy sposób, zabili kilkunastu SS-manów, ale zginęło w samej Warszawie około pół miliona Żydów. Na stawianie znaku równości, mówienie, że jedni i drudzy powinni być upamiętnieni, nigdy chyba wspólnota żydowska by się nie zgodziła.
Przypuszczam, że Cerkiew greckokatolicka, naciskana przez Watykan żeby wreszcie coś zrobić, próbuje robić krok do przodu, ale niestety, w jej działaniach brakuje prawdy. To są kroki pozorne.
A czy Polacy, którzy w tych dniach zamawiają Msze Święte lub składają znicze na grobach mają się czego obawiać? Czy istnieje realna groźba ataków ze strony ukraińskich nacjonalistów?
Tak. W tej chwili szczególnie, bo każda próba przypomnienia ofiar Ukraińskiej Powstańczej Armii jest sprzeczna z kultem UPA. Trzeba pamiętać, że 9 kwietnia 2015 roku, w dniu wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego w Kijowie, parlament ukraiński przyjął uchwałę, która ustanawia członków UPA bohaterami narodowymi. Ta ustawa zaznacza wyraźnie, że kto by się sprzeciwiał temu kultowi, może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej. To jest argument prawny umożliwiający skazanie kogoś za stwierdzenie, że to było ludobójstwo.
Uchwała ta została podpisana przez prezydenta Petro Poroszenkę, a poprzednie władze, czyli PO-PSL, w ogóle się temu nie sprzeciwiały, udając że w ogóle nie ma sprawy. Niestety, obecna władza PiS, która jest bardzo proukraińska, również nie broni Polaków. Wręcz odwrotnie: oni po prostu zostawili tę sprawę, bo uważają, że sojusz wojskowy z Ukrainą jest ważniejszy niż pamięć o Wołyniu. To wyraźnie powiedział wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Jarosław Sellin. On to właśnie tak sformułował: wspieranie Ukrainy jest ważniejsze od pamięci o ludobójstwie. Co więcej, marszałek Sejmu Marek Kuchciński w ubiegły czwartek zablokował możliwość przyjęcia uchwały potępiającej ludobójstwo. Są to rzeczy karygodne, więc nie ma się co dziwić Polakom na Wołyniu i dawnej Małopolsce wschodniej, że oni się po prostu boją. Jeżeli polscy politycy się boją i dokonują takich geszeftów politycznych z banderowcami, to sytuacja jest naprawdę bardzo zła.
Ja tylko dodam, że w czwartek polski Senat przyjął stosowną uchwałę w sprawie Wołynia. Doszło więc do nieprawdopodobnego paradoksu w polskiej polityce. Senat zdominowany przez PiS przyjmuje uchwałę, a Sejm zdominowany przez PiS tej uchwały nie przyjmuje. Ktokolwiek obserwuje te wydarzenia widzi, że tutaj odbywa się jakiś niesamowity handel pamięcią o pomordowanych Kresowianach.
Tymczasem na miejscach zbrodni nie upamiętniono do dziś większości ofiar. Są zbiorowe mogiły, na których nie ma ani pomnika, ani krzyża. Właściwie tylko dzięki temu, że są tam jeszcze Polacy i oni o tym pamiętają, istnieją pewne formy upamiętnienia. Sam widziałem na własne oczy kurhan, taką mogiłę, na której nie ma ani jednego napisu mówiącego co to w ogóle jest. Tylko 11 lipca czy w dzień Wszystkich Świętych są tam składane biało-czerwone kwiaty. To jest jedyny symbol, że to w ogóle jest mogiła Polaków.
Dlatego mam wielki szacunek do tych Polaków tam mieszkających, którzy pomimo wszystko, próbują choćby w symboliczny sposób upamiętnić mogiły pomordowanych.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Michał Wałach.
www.pch24.pl/
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
6. Witajcie kochani
w temacie Kresów :)
dzięki za ten TEMAT :)
pozdrowienia dla @Intix i dla pozostałych :) Kresy ,ach te Kresy i Oni,odchodzący co raz bardziej na drugą Stronę Zycia :)
uklony
@Intix,jeszcze raz dzięki :)
gość z drogi
7. To, co dzieje się w Przemyślu, jest przerazające!
https://marucha.wordpress.com/2016/07/06/co-naprawde-sie-dzieje-w-przemy...
Pozdrawiam serdecznie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
8. Droga Ewo
byłam ,czytałam....i podobnie jak to pisał jeden z komentatorów ...oskarżam "ruskich" o podgrzewanie atmosfery
bo komuś to "służy"
pozdrowienia droga Ewo z czasów dziwnych i grożnych...
gość z drogi
9. Panie @Wojciechu serdeczne podziękowania
za pieśń....i nie łzy,lecz wsciekłość mnie ogarnia,gdy wracają opowieści z Tamtych ,strasznych lat... podobnie było,gdy wiele lat temu,na ślubie syna naszych przyjaciół ...panie z pewnego chóru zaśpiewały dla nas .....hej orły ,sokoły... i zamiast radości..."piorun we mnie strzelił" zapomniałam gdzie jesteśmy i dlaczego....i coś niedobrego zagrało mi w duszy.../opowieści Rodziców o strasznych mordach/odruchowo szukałam czegoś ,czego na szczęście ...nie miałam...
Wtedy przypomniały mi się opowieści naszego kochanego kierowcy,o Jego rodzinnej wiosce,wymordowanej..i spalonej..
dawno to było i zapomniałam jej nazwę...i nie ma już kogo zapytać...On właśnie gdy nam to opowiadał,zawsze ręka nerwowo szła w kierunku nieistniejącego pistoletu...a były to czasy niesprzyjające Takim Opowieściom...czymś jednak zasłużyliśmy na Jego zaufanie....
Kresy,ach drogie polskie Kresy...
gość z drogi
10. Panie Wojciechu :)
zdjęcia poprzedzające Pieśń,to miejsca znane nam z naszych licznych podróży po Ukrainie,wizyty prywatne/ i handlowe/
Prywatne...bo odwiedziny syna Polskiej Dziedziczki,już niestety nieżyjącej....zostawiły na zawsze ślad w naszej Pamięci...i jeszcze te Mościska :)
pozdrowienia
gość z drogi
11. Pozwolę sobie załączyć...
... pokrewny wpis - wczorajszym, wspomnieniowym komentarzem:
=> Parośla - początek ludobójstwa na Wołyniu
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=
12. W a ż n e wydarzenia... HISTORYCZNE!
Kamieniec Podolski–Ukraina: Spotkanie Małżonki Prezydenta z uchodźcami
Pierwsza Dama złożyła wizytę w Kamieńcu Podolskim, gdzie przekazała pomoc rzeczową zorganizowaną przez Kancelarię Prezydenta RP. Spotkała się także z przebywającymi pod opieką Ojców Paulinów uchodźcami.
=> Przemówienie - a b s o l u t n i e - HISTORYCZNE!
ZOBACZ => DLACZEGO PAD zawetował Nowelizację ustawy Prawo oświatowe?! <=