Rozdeptać czerwono-różową szarańczę
W chwili, kiedy ten numer „Warszawskiej Gazety” trafia do rąk Czytelników do wyborów pozostają nam już tylko trzy tygodnie. Chyba jeszcze nigdy w dziejach III RP zagrożenia, jakie stoją przed Polską nie były tak oczywiste wyraziste i namacalne. Tym razem nie chodzi już tylko o niebezpieczeństwa i zagrożenia wewnętrzne wynikające z panoszenia się w III RP przez całe ćwierćwiecze tej magdalenkowej sitwy dobranej przez Jaruzelskiego i Kiszczaka. Dzisiaj widzimy jak na dłoni, do czego doprowadził nas ten długi marsz rozpoczęty z lewej nogi przez komunistycznych zbrodniarzy i zdrajców, którzy paradowali w jednym szeregu z ludźmi Geremka, Kuronia i Michnika ucharakteryzowanymi na „konstruktywnych opozycjonistów”. 25 października przed Polakami wielki egzamin dojrzałości, który musi nam nareszcie odpowiedzieć na pytanie czy dorośliśmy już do tego by w końcu zatrzymać przemarsz przez Polskę tej czerwono-różowej szarańczy, złożonej z historycznego i trzeszczącego juz w szwach antypolskiego sojuszu „Chamów” z „Żydami”?
Oczywiście wszystko na to wskazuje, że październikowe wybory wygra PiS ze Zjednoczoną Prawicą, ale już mało kto bierze pod uwagę, że może to być pyrrusowe zwycięstwo, które wygranym nie zagwarantuje władzy. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że prawdopodobny wydaje się być i taki czarny scenariusz, według którego koalicja strachu, czyli przegranych osiągnie wynik, który da im większość pozwalającą na stworzenie rządu i podtrzymywanie przy życiu przez kolejne lata tworu o nazwie III RP będącego tak naprawdę PRL-em po nieudanym optycznym tuningu. Trudno mi sobie nawet wyobrazić apatię i zniechęcenie, jakie zapanowałoby po prawej stronie sceny politycznej. Nie ma, bowiem nic gorszego niż wygrać wybory, a mimo to nie przejąć władzy i być zmuszonym oddać ją w łapy sojuszu zawiązanego przez pokonanych piewców i beneficjentów III RP.
Teraz trzeba poważnie zastanowić się nad tym, co każdy z nas może zrobić na trzy tygodnie przed wyborami, aby przybliżyć zwycięstwo wyborcze opcji prawicowo-patriotycznej. Jest już za późno na formułowanie kolejnych postulatów i dawanie mądrych rad politykom. Nadszedł czas na patriotyczną wielką improwizację, do czego Polacy wydaja się być wyjątkowo mentalnie i historycznie predysponowani. My musimy dzisiaj skoncentrować się nie tylko na przekonywaniu tych jeszcze niezdecydowanych, na kogo zagłosują, ale pójść jeszcze dalej. Każdy z nas mówiąc kolokwialnie powinien zaciągnąć za uszy do lokalu wyborczego, choć jedną osobę z tej grupy ludzi, którzy na wybory nigdy nie chodzą. Nie wiem, jakimi argumentami trzeba się posłużyć, bo zapewne każdy taki przypadek będzie inny. Najważniejsze jednak jest to, aby zwiększyć znacznie pulę oddanych głosów i to tak, aby ten wzrost zadziałał na naszą korzyść. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że PiS w 2005 roku wygrał wybory parlamentarne przy wyjątkowo niskiej frekwencji wynoszącej zaledwie 40,57% . Pamiętajmy jednak, że wtedy spora część wyborców pozostała w domach sądząc, że nie ma znaczenia, kto wygra, bo po wyborach i tak będzie rządził zapowiadany szumnie PO-PiS. Pamiętajmy jak to wszystko się skończyło przetrwawszy zaledwie połowę kadencji.
Twórcy i beneficjenci III RP doskonale wiedzą, że PO tych wyborów nie wygra. Wiedzą jednak także, że istnieje spora szansa, iż w koalicji z mniejszymi ugrupowaniami będą w stanie utrzymać władzę. To stąd takie inicjatywy jak uaktywnienie przydupasa Balcerowicza, Ryszard Petru, mające na celu zagospodarowanie rozczarowanych skręcającą w lewo Platformą ze świeżym nabytkiem Napieralskim na pokładzie. To, dlatego pod platformerską kroplówkę podpina się dawny trzeci bliźniak, Ludwik Dorn przewidując sprytnie, że uda mu się znaleźć w układzie, który co prawda wybory przegra, ale w szerokiej koalicji strachu będzie nadal rządził. A to, że się wyjątkowo ześwinił nie ma większego znaczenia. Nie on pierwszy i nie ostatni w PiS-ie czy mówiąc ogólniej – w polskiej polityce. Sądziłem i nadal sądzę, że partyjne media wspierające PiS, które przyłączyły się do frontu zaciekle zwalczającego Pawła Kukiza popełniły wielki i strategiczny błąd. Oby 25 października nie okazało się, że PiS owszem wybory wygra, ale nie uda mu się stworzyć rządu, który będzie dysponował większością parlamentarną.
Pamiętajmy, że to tylko od nas zależy jak Polska będzie wyglądała po 25 października 2015 roku. To od nas zależy, z jakimi nadziejami wkroczymy w 2016 rok, w którym przypada 1050 rocznica Chrztu Polski. Przy naszej wielkiej determinacji i wyjątkowej mobilizacji rządzący Polską zdrajcy nie będą nawet w stanie dokonać „cudu przy urnie”. Czas przestać oglądać się na polityków. Ostatni miesiąc musi być czymś w rodzaju polskiego patriotycznego pospolitego ruszenia. Niech każdy z nas usiłuje zdobyć dla Polski choćby tylko jeden dodatkowy głos. Musimy rozdeptać tę czerwono-różowa szarańczę maszerując masowo i zdyscyplinowanie do lokalów wyborczych. Bój nie toczy się tylko o to, kto będzie rządził przez kolejne cztery lata. To jest przede wszystkim jedna z najważniejszych bitew rozstrzygających o być albo nie być dla Polski. Pamiętajmy - to jest także bój o przetrwanie naszej chrześcijańskiej cywilizacji, z czego chyba nie wszyscy zdają sobie sprawę. Ta walka z naszą wiarą to nie jest wymysł dzisiejszych lewaków – ona ciągle udoskonalana trwa już od lat. Oto, co pisał w 1848 roku zrzucany przez dzisiejszych krytyków literatury z piedestału nasz trzeci wielki narodowy wieszcz, Zygmunt Krasiński w eseju „Polska wobec burzy”: Na ustach wielu słowo 'postęp', ale w tejże samej chwili na dnie ich serc pomimo ich wiedzy, lecz nie woli, chuć zawistna wszelkiemu światłu, wszelkiej powadze, wszelkiej miłości, zatem chęć poniżenia tego, co wyższe, a nie podwyższenia tego co niższe, zatem chęć zwrotu. Stąd w republikanach czerwonych zamiary, godzące na wszelki ład i strój, wściekłe podrywy przeciwko rodzinie i własności, pogarda wszelkich religijnych podań rodu ludzkiego, natomiast niesłychane nabożeństwo do wszelkiego gwałtu, wreszcie dziecinna, dzika, namiętna żądza zupełnego zerwania z przeszłością
Nie wszyscy zdają sobie również sprawę z tego, że ci, których chcemy pozbawić władzy są tylko zwykłymi narzędziami i wykonawcami rozkazów, które nie wychodzą i nigdy nie wychodziły z Warszawy.
O! Panie, Panie! Ze zgrozą świata
Okropne dzieje przyniósł nam czas,
Syn zabił matkę, brat zabił brata,
Mnóstwo Kainów jest pośród nas.
Ależ, o Panie! Oni niewinni,
Choć naszą przyszłość cofnęli wstecz,
Inni szatani byli tam czynni;
O! rękę karaj, nie ślepy miecz!
I z archaniołem Twoim na czele
Pójdziemy potem na wielki bój,
I na drgającym szatana ciele
Zatkniemy sztandar zwycięski Twój!
Dla błędnych braci otworzym serca,
Winę ich zmyje wolności chrzest;
Wtenczas usłyszy podły bluźnierca
Naszą odpowiedź:
„BÓG BYŁ I JEST!”
Kornel Ujejski, „Z dymem pożarów”
Tekst opublikowany w Warszawskiej Gazecie
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz