Sinn Féin... na Ukrainie część 3: Ruch Azowski

avatar użytkownika Foxx

 

Wycofanie pułku "Azow" z linii frontu powoduje, że wątek opisywany przeze mnie w sierii "Sinn Féin... na Ukrainie" (część 1, część 2) "nabiera rumieńców". Przypomnijmy - lider "Azowa" Andrij Biłeckij wiosną zdecydował się na bazie jednostki i jej cywilnego zaplecza zbudować ruch społeczno-polityczno-militarny czerpiąc przykład z irlandzkiej antybrytyjskiej opozycji z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Inicjatywy jakie podejmuje zakładają podobnie dużą perspektywę czasową.
 
["Ruch Azowski" - jedna z grafik publikowanych w ukraińskojęzycznym internecie - wszystkie grafiki oraz zdjęcia można powiększyć klikając w nie]
 
W dzisiejszej notce dużo miejsca poświęcę ideologii "Azowa" oraz doktrynom do których się odwołuje. Na końcu zaskakujący nieco wątek polski. Zanim przejdziemy do teorii, najpierw trochę praktyki.
 
Podstawą Ruchu jest funkcjonujący na zapleczu jednostki Korpus Cywilny "Azow", którego działalność zaprezentowałem w poprzednich dwóch częściach cyklu. Celem Korpusu od początku było, by ludzie wracający z frontu do miejsc zamieszkania cały czas pozostawali w gotowości i działali razem ze wspierającymi jednostkę członkami społeczności lokalnych na ich rzecz. Działalność ta się rozwija. Do kolejnych turnusów prezentowanego już "harcerskiego" obozu "Azowiec"...
 
 
[reportaż z obozu, czas 0:27 - praca żołnierzy "Azowa" z dziećmi]
 
[obozowicze uczą się dyscypliny i zespołowej współpracy wiosłując na dużej łodzi]

... dochodzi organizacja na tyłach turniejów sztuk walki . Niżej Mikołajew 09.08.2015...

 
... oraz formacyjna nowość - tzw. Szkoła Nacjokracji, czyli sesje wyjazdowe, na których żołnierze i członkowie Korpusu Cywilnego "Azowa" mają wykłady ideologiczne i historyczne. Pierwsza taka sesja odbyła się w połowie lipca w jednym z ośrodków wypoczynkowych na terenie Karpat
 
 
(zupełnie przypadkowo w okolicy, gdzie uciekli członkowie Prawego Sektora po strzelaninie w Mukaczewie)
 
 

Na swoim anglojęzycznym profilu "Azow" umieścił podstawy własnej doktryny. W dzisiejszych czasach nie będę się wygłupiał z tłumaczeniem akurat z tego języka:

"NATIOCRACY AS A SOCIOPOLITICAL DOCTRINE OF "AZOV"

Undoubtedly, it's time for the guys from "AZOV" to seize their rightful place in development of the national elite, since they (and the guys like them) were kept at bay for many years while the others came to power instead of them and the results of whose work we see now...

What are we talking about? Natiocracy is an alternative sociopolitical doctrine and a concept of state regime in which control is exercised by the representative bodies of state power organized on the basis of the solidarity work of all socially useful sections of the nation as the most optimal form of human society.

Our goals are as follows:

1. To improve ourselves, constantly and continuously.

2. To stay committed to the idea and the cause as we are ignited by them now.

3. To remain responsible, honest and fair when we will go into politics and face the big money (and the difficulties that entails politics).

AZOV will cope with it!"

(źródło)

To są hasła. Poznanie krytyki nacjonalizmu ze strony jednego z głównych ideologów do których odwołuje się Biłeckij pozwoli nam zrozumieć zarówno jego perspektywę jak i powody nie tyle braku porozumienia z organizacjami banderowskimi, co jawnej konkurencji. Poza tym uważam tę krytykę za uniwersalną.

"Dominique Venner, Ku krytyce pozytywnej

Błędy konceptualne
 
„Narodowcy”, którzy słowa „rewolucja” używają nie znając jego znaczenia, wierzą w spontaniczne „narodowe przebudzenie.” Ufają także, że „armia podejmie działania.” Ufając tym dwóm niemożliwym do spełnienia marzeniom uznawanym za cudowne lekarstwa nie dostrzegają potrzeby edukowania bojowników za pomocą zdrowej doktryny która wytłumaczyłaby przyczyny upadku Zachodu, przedstawiła propozycje rozwiązań i nadawała kierunek myślom i działaniom. Dlatego trapieni są przez liczne polityczne choroby i ponoszą odpowiedzialność za swoje klęski.

Konfuzja ideologiczna

„Narodowcy” atakują efekty zła, zamiast korzeni. Są antykomunistami, lecz zapominają, że kapitalizm i rządy liberalne są głównym czynnikiem odpowiedzialnym za propagowanie komunizmu. Przeciwstawiali się polityce rządu wobec Algierii, zapominając, że polityka ta była produktem Systemu – jego ideologii, interesów, technokratów i prawdziwych finansowych władców oraz jego struktur politycznych i gospodarczych. Chcieli ocalić przed Systemem Francuską Algierię, opierając swoje plany na zasadach i mitach Systemu. Czy można wyobrazić sobie pierwszych chrześcijan oddających cześć pogańskim bożkom, albo komunistów wychwalających kapitalizm?

Archaizm

Z braku wyobraźni „narodowcy” dalej dmą w trąbę Deroulede’a [1846-1914, pisarz francuski, nacjonalista - Red.] na której wezwanie odpowiada coraz mniej ludzi. Programy i hasła przyczepione są do przedwojennej trójkolorowej flagi. Od armii u władzy, przez negatywny antykomunizm, kontrrewolucję i korporacjonizm, hasła narodowców raczej odrzucają niż przyciągają. Posługują się oni arsenałem politycznym sprzed pół wieku, który dziś nie przemawia do nikogo.

Defekty organizacyjne

Powody dla których „narodowcy” nie dostrzegają potrzeby istnienia idei w walce politycznej przekładają się także na odrzucenie potrzeby istnienia organizacji. Ich działania są powstrzymywane przez błędy, które tłumaczą wszystkie ich porażki.

Oportunizm

„Narodowi” notable, parlamentarzyści i inni, cywile i wojskowi, są oportunistami z powodu osobistych ambicji. Pretekstem do ukrywania tych ambicji są zazwyczaj „możliwości działania”. To w ich imię poparli algierskie referendum z 1958 r. i przedsięwzięcia polityczne podejmowane od tamtego czasu. Za każdym ich stanowiskiem w sprawie stała perspektywa medalu, synekury albo wygranych wyborów. Potrafią wyczuć skąd powieje wiatr i stać się okrutni a nawet buntowniczy gdy uznają, że może to przynieść korzyści. Ale ich zapowiadające przemoc mowy nie są w stanie wystraszyć nikogo. Atakują rząd, człowieka, ale są na tyle ostrożni by nie atakować zasady którą jest sam System. Algieria był dobrą trampoliną i okazją do zbicia fortuny na hojnie przyznawanych funduszach gdy bojownicy walczyli gołymi rękami. Fotel parlamentarzysty nie jest środkiem lecz ostatecznym celem: musi być utrzymany za wszelką cenę. Prosty bojownik staje się oportunistą z powodu braku doktryny i właściwej formacji. Zwraca się ku każdemu kto sprawnie mówi i woli powierzchowne wrażenia zamiast politycznej analizy idei i faktów. Jakby sam za wszelką cenę chciał zostać wykorzystany.

Mitomania

Lektura powieści szpiegowskich, wspomnień członków Ruchu Oporu czy służb specjalnych, opowieści o spiskowcach, gaullistach i innych sprawiają, że „narodowcy” są permanentnie zanurzeni w atmosferze marzeń. Gra w karty z emerytowanym generałem, parlamentarzystą czy sierżantem rezerwy zamienia się w mroczny i potężny spisek. Jeśli przyciągną do siebie dziesięciu licealistów myślą, że są Mussolinim. Jeśli chwalą się przewodzeniem pięciu tysiącom zorganizowanych ludzi, znaczy to, że mają do dyspozycji kilkusetosobową zbieraninę. Jeżeli przypadkiem otrzymają list z instytucji wojskowej pokazują kopertę w konspiracyjnej atmosferze wśród westchnień i pełnego niewypowiedzianych implikacji milczenia. Walczą o jedność dając upust sekciarskiej goryczy wobec tych którzy nie traktują ich poważnie. Ci sami „narodowcy” gdy podejmują działania nielegalne zostają schwytani z dokumentami i listą adresów i zaczynają sypać gdy tylko policjant podniesie głos.

Anarchizm

„Narodowcy” którzy tak bardzo podziwiają dyscyplinę u innych, są w praktyce prawdziwymi anarchistami. Nie będąc w stanie należycie zidentyfikować swojej sytuacji w walce, wykazują tendencję do podejmowania działań niezorganizowanych. Próżność popycha ich do nieuzasadnionych działań indywidualnych, podejmowanych nawet wbrew sprawie. Ignorują słowo honoru i nikt nie może przewidzieć dokąd zostaną poprowadzeni przez swoje fantazje. Są ślepo posłuszni bezpośrednim zwierzchnikom i kwitną w małych grupkach. Brak wspólnych odniesień ideologicznych zwiększa ich rozproszenie i uniemożliwia jedność.

O nową teorię rewolucyjną

Zanim zaczniemy myśleć o wypracowaniu czegoś konstruktywnego, niezbędne jest dokonanie krytyki „narodowców.” Niektórzy, którym brakuje dojrzałości politycznej, nie będą w stanie jej zrozumieć. Z drugiej strony, ci którzy potrafią wyciągać wnioski z własnych doświadczeń uznają ją za niezbędną.

Rewolucja to nie akt przemocy który towarzyszy czasem przejęciu władzy. Nie jest też prostą zmianą instytucji czy rządzącej kliki. W rewolucji zdobycie władzy jest mniej ważne od jej zastosowania do budowy nowego społeczeństwa.

Tego wielkiego zadania niemożna dokonać za pomocą nieuporządkowanych działań i myśli. Wymaga ono dużych przygotowań i formacji. Bojownicy „narodowi” tkwią w okopach wykopanych pół wieku temu. Zanim dojdzie do czegokolwiek, należy rozwinąć nową teorię rewolucyjną.

Nie ma spontanicznych rewolucji

(...) Po zakończeniu pierwszej wojny światowej rewolucja komunistyczna była zagrożeniem dla Europy. Gdy pojawia się niebezpieczeństwo pojawiają się obrońcy, co wykorzystały ruchy faszystowskie. Jako jedyna siła zdolna skutecznie przeciwstawić się Czerwonym, faszyzm uzyskał duże poparcie i licznych bojowników swojej sprawy. Dziś rady robotnicze i Czeka należą do przeszłości. Zachodni komuniści stali się burżujami, są częścią sceny politycznej i najgorliwszymi obrońcami systemu. Człowiekiem z nożem w zębach nie jest już bolszewik lecz aktywista. Co do Rosji, kapitaliści widzą w niej nowy rynek zbytu.

Inaczej niż w pierwszej połowie XX wieku, zaspokojenie podstawowych potrzeb materialnych leży w zasięgu każdego. Głód i nielegalne strajki odeszły w zapomnienie. Oprócz nielicznych zagrożonych mniejszości, zdecydowana większość pracujących jest przekonana, że mają więcej do stracenia niż zyskania jeśli spróbują sięgnąć przemocą po coś co może zostać wypracowane za pomocą środków pokojowych. Jarzmo zasad społecznych i niewola kredytów sprawiają, że reszta rezygnuje z wszelkich postaw bojowych.

Myślenie o dobru wspólnym, odwaga obywatelska i polityczna występuje dziś jedynie u niewielkiej mniejszości której prawne granice wyrażania poglądów są coraz bardziej ograniczane. (...)

Aby zwyciężyć, trzeba zrozumieć czym jest System, poznać jego metody, zwalczać jego filary, tych którzy włożyli maski patriotów. Konieczne jest nakreślenie rozwiązań pozytywnych które pozwolą stworzyć społeczeństwo jutra. Niezbędna jest samodyscyplina i dokonanie poprzez nią rewizji przyjętych założeń, uzyskanie świadomości rewolucyjnej.

Krytyka liberalizmu i marksizmu

(...) Kapitalistyczna oligarchia jest obojętna na los wspólnot narodowych. Jej celem jest zaspokojenie dążenia do władzy poprzez gospodarcze zdominowanie świata. Ludzkość i cywilizacje składane są w ofierze w imię materialistycznych projektów równoległych względem projektów marksistowskich. Zarówno dla technokratów jak i dla komunistów, człowiek jest jedynie zwierzęciem ekonomicznym mającym dwie funkcje: produkcję i konsumpcję. Wszystko czego nie można zmierzyć jest klasyfikowane jako zbędne. To co zbędne musi ustąpić przed istotnym: wielkością produkcji. Tendencje indywidualistyczne zawadzające przy realizacji planów muszą zniknąć. W społeczeństwie materialistycznym jest miejsce dla doskonale obojętnej, homogenicznej, zestandaryzowanej masy.

Ci którzy nie akceptują umysłowej tresury i kastracji mas, będą opatrywani etykietką „faszystów.” Wątpienie w szczerość panów opinii publicznej w demokracji albo podważanie wewnętrznie sprzecznej „linii” rządu komunistycznego, niezgoda na porównywanie kultury Zachodu do prehistorycznego murzyńskiego zawodzenia czy chorobliwej dekompozycji sztuki nowoczesnej, pogarda dla „uniwersalnego sumienia”, słuchanie o prawie narodów do samostanowienia z drwiącym uśmieszkiem stają się dowodami na posiadanie buntowniczego i wywrotowego ducha. W ustroju komunistycznym bunt prowadzi do eliminacji fizycznej, w demokracji – do eliminacji społecznej. W ten sposób, jeden i drugi system niszczą indywidualizm i ludowe korzenie będące istotą społeczności i całej ludzkości. Spychają ludzkość w ślepy zaułek, w najgorszą regresję.

Historia rodzaju ludzkiego jest historią wysiłku na rzecz wyzwolenia się od praw materii. Religia, sztuka, nauka i zasady etyczne to zwycięstwa ducha i ludzkiej woli. Ich trwałość dała życie cywilizacjom. Dzieła wrażliwości, inteligencji i energii ludów i cywilizacji rozwijają się i dojrzewają dopóki dysponujemy siłą twórczą. Ludy odpowiedzialne za ich powstanie traciły siły w walce z zewnętrznymi wrogami gdy wyczerpały się ich początkowe cnoty i energia, później ich cywilizacje upadały lub pogrążały się w dekadencji."

(źródło i całość)

Przypomnienie: wpis "azowskiego" szefa rekrutacji na Europę, Gastona Bessona na portalu społecznościowym "Azowa" z 5 września 2014 - po wrześniowej bitwie pod Szirokino:

"Trochę rosyjskiej propagandy… Jesteśmy wszyscy nazistami, syjonistami i islamistami! Dlaczego? Ponieważ nie zgadzamy się na aneksję 1/3 Ukrainy przez miłośników Wielkiej Rosji, antyfaszystów, byłych komunistów i innych sowieckich nostalgików. Ukraina jest jedna i niepodzielna. I taka pozostanie. Nie chcemy mafii Putina, Wielkiej Rosji, komunizmu, NATO ani Unii Europejskiej. Chcemy być niezależni, socjalistyczni (*w rozumieniu solidarystycznym, antymarksistowskim), nacjonalistyczni i chrześcijańscy. Chwała Ukrainie! Za wielką europejską rekonkwistę."

(źródło tłumaczenia)

[grafiki znalezione w ukraińskojęzycznym internecie]
 
[DRZEWO KORZENIAMI MOCNE]
 
Na koniec chciałbym odnotować ciekawą sytuację. Wstrzymywałem się ze zwróceniem na nią uwagi w oczekiwaniu, że ktoś zareaguje na twierdzenia przeciwników Andrzeja Dudy, m.in. Pawła Wrońskiego z "G.W." ("jestem zdziwiony, że nie pojawiło się nic na temat Ukrainy"), czy Lecha Wałęsy ("mógł wspomnieć o Ukrainie"). Zwłaszcza, że dzień wcześniej w ukraińskojęzycznym internecie pojawił się bardzo interesujący moim zdaniem komentarz do udzielonej tuż przed zaprzysiężeniem wypowiedzi A. Dudy dla PAP. Komentarz z zaskakującej strony. W chwili, gdy głównonurtowe media żegnały B. Komorowskiego i R. Sikorskiego jako "przyjaciół Ukrainy" i dzieliły się z odbiorcami niepewnością co do przyszłości relacji między Polską i Ukrainą... Służba prasowa pułku "Azow" na swoich portalach społecznościowych po raz pierwszy odniosła się do słów, czy działań aktualnego polskiego polityka - omawiając wątek ukraiński w zapowiedziach A. Dudy.
 
 
Na profilu "Azowa" przypomniano... koncepcję "międzymorza" Józefa Piłsudskiego oraz fakt że aktualny kurator jednostki, A. Biłeckij, lansował ją wcześniej na Ukrainie, ale był traktowany jak wariat. Docenili odwagę Dudy i żałują, że u siebie polityków z taką wizją nie mają. Rzecz opatrzyli mapką
 
 
- dodali, że lider "Azowa" postulował/postuluje, by federacja skupiała się wokół Ukrainy ze względu na jej wielkość/powierzchnię. Komuś chyba umknęła wielkość i siła... polityczna, gospodarcza, cywilizacyjna i takie tam ;) Odnotowuję jako ciekawostkę, w dużej części dot. porównania kwalifikacji m.in. dziennikarzy "G.W." i służby prasowej "Azowa" w percepcji wypowiedzi prezydenta Polski.
 
Odnośnik do anglojęzycznego skrótu materiału został opatrzony poniższą grafiką
 
 
Co ciekawe - żadnych tekstów o "braterstwie", "przyjaźni między narodami", czy oczekiwań robienia "misiów" w Radzie Najwyższej w dniu uchwalania ustawy m.in. gloryfikującej UPA. Wszystko w kategoriach interesów państw regionu. Cytaty z A. Dudy wierne, z istotnym podsumowaniem:
 
"Commenting on the conflict in Donbas, Andrzej Duda said that "the situation would be fatal if we had the conflict in the east of Ukraine frozen for many years, the lasting military conflict. If we continue seeking a long-term peaceful solution, I believe that in the long run the talks should be held in a new format intended to settle the issue." He suggested to hold an international conference with the participation of Poland and other neighbours of Ukraine."
 
Jako rozwinięcie, "azowcy" dodali fragment wcześniejszej wypowiedzi K. Szczerskiego - z najważniejszą końcówką:
 
"Peace in Ukraine is the key to the Polish security. We should continue helping Ukraine, but we should do it intelligently, without forgetting historical memory, identity and truth".
 
W taki kontekst wpisują się słowa A. Dudy wypowiedziane w części orędzia dotyczącej polityki zagranicznej:
 
"Żyjemy dzisiaj w innych warunkach i w innym państwie niż przed rokiem 89. Polska polityka zagraniczna, która nie powinna podlegać rewolucji, bo polityka zagraniczna rewolucji nie lubi, potrzebuje dzisiaj korekty. Ta korekta to zwiększenie aktywności. Ta korekta to mówienie o naszych celach. To mówienie o naszych aspiracjach. To przedstawianie naszego punktu widzenia w sposób spokojny, ale zdecydowany i jednoznaczny poprzez komunikowanie tego partnerom w przestrzeni międzynarodowej. (...)
 
Na najbliższy czas to także wzmocnienie gwarancji sojuszniczych w Sojuszu Północnoatlantyckim, którego na szczęście jesteśmy członkiem. I tutaj trzeba sprawę postawić jednoznacznie. Potrzebujemy większych gwarancji ze strony NATO. Nie tylko my jako Polska, ale cała Europa Środkowo-Wschodnia w obecnej sytuacji geopolitycznej, trudnej, jak państwo wiecie. Potrzebujemy większej obecności NATO w tej części Europy, a także w naszym kraju."
 
Takie to porównanie kwalifikacji do omawiania/komentowania wypowiedzi w języku polskim.
 
Nie mógłbym wcześniej się spodziewać, że pisząc kolejną notkę z cyklu "azowskiego" będę przytaczał odniesienia do stanowiska prezydenta Rzeczpospolitej.