Łżeautorytety czyli atak na nasze postawy
Opowieść o pseudoautorytetach, to opowieść koszmarna, straszna, ale pouczająca. Za wstęp do niej niech posłuży eksperyment opisany tutaj http://blogmedia24.pl/node/70852#comment-336841 przez @kazefa. Oto widząc dobrze ubranego człowieka ludzie są gotowi iść w jego ślady przekraczając przepisy, a nawet narażając się na śmierć.
Jednym ze sprawdzonych i nagminnie dzisiaj używanych sposobów wpływania na ludzi w celu zmiany postaw jest odwoływanie się do autorytetów. Oczywiście nie do autorytetów prawdziwych, tych łączących wiedzę i powagę moralną, ale tych tworzonych na potrzeby propagandzistów, a raczej ich przeróżnych mocodawców.
„Już stosunkowo dawno zwracano uwagę, że ten sam przekaz, ta sama treść może być zupełnie inaczej odbierana, mniej lub bardziej skuteczna, w zależności od tego, kto jest jej nadawcą, kto jest autorem. Jakże często nie jesteśmy skłonni akceptować jakiegoś z poglądu gdy głosi go nasz kolega, który się niczym specjalnie nie wyróżnia, a akceptujemy ten pogląd, jeżeli lansuje go jakaś znana osobistość lub osoba ciesząca się autorytetem” - to cytat z dawno napisanej książki autorstwa Stanisława Miki „Wstęp do psychologii społecznej”.
Oczywiście ludzka skłonność żeby wierzyć na słowo osobom wiarygodnym i mądrym wynika z doświadczeń przekazywanych z pokolenia na pokolenie od tysięcy lat. W wielu sprawach polegamy na doświadczeniach przodków nawet się nad tym nie zastanawiając. Autorytety – najpierw rodzice, ci odpowiedzialni oczywiście, potem nauczyciele, wykładowcy, pozwalają nam nie rozpoczynać każdego nowego dnia historii ludzkości od początku – przekazują dziedzictwo i najnowsze osiągnięcia ludzkiej wiedzy i mądrości.
No i wiedzą o tym świetnie specjaliści od reklamy i propagandy i wykorzystują nasze zaufanie autorytetom, by powodować zmiany naszych przyzwyczajeń i postaw. Ach, w iluż reklamach pada zdanie: „ - Zapytajmy ekspertów”. I zaraz ktoś przebrany za „autorytet” - w garniturze albo białym kitlu wygłasza nie swój przecież, ale napisany przez twórców reklamy tekst, który ma nas skłonić do kupna czegoś albo jakiegoś działania.
Pół biedy, gdy aktor ubrany na biało poleca Ci jakaś pastę do zębów albo proszek do prania. Jeżeli będą do niczego, to najwyżej zmarnujesz sobie uzębienie albo bieliznę. Gorzej, gdy funkcję autorytetów moralnych powierza się ludziom amoralnym, ale występującym w mediach jako ważni. Po to, by przekonali nas do zmiany postaw. W tym wypadku możemy zmarnować sobie życie - i wieczność...
Fachowcy od inżynierii społecznej, dobrze wiedzą jak działa na ludzi widok eleganckich budynków, marmurów bankowych pomieszczeń, eleganckie samochody, garnitury i same określenia takie jak: znany literat, naukowiec, ba, nawet aktor... Czyli - „autorytet”.
Jak działa na przeciętnego człowieka „autorytet naukowy” sprawdził w latach 60- tych amerykański psycholog Stanley Milgram. To bardzo znany eksperyment, więc krótko go streszczę. Ale warto go sobie czasem przypomnieć. Polegał na tym, że eksperymentator, czyli pracownik naukowy powierzał osobie badanej rolę „nauczyciela”, sprawdzającego czy uczeń potrafił się nauczyć na pamięć określonych połączeń słów. Gdy uczeń ich nie pamiętał „nauczyciel” miał - z polecenia eksperymentatora - aplikować „za karę” impulsy elektryczne - od słabych aż do takich o wielkiej sile.
Oczywiście „uczniowie” byli pomocnikami eksperymentatorów i tylko udawali ból który powodowały elektryczne wstrząsy. Wili się, krzyczeli, błagali o zakończenie eksperymentu, ale „naukowy autorytet” czyli eksperymentator nakazywał prowadzić go dalej. Ponad 60% „nauczycieli” na żądania eksperymentatora było gotowych zastosować „za karę” nawet napięcie... 450 wolt. Mimo że na skali oznaczono je napisem NIEZWYKŁE NIEBEZPIECZEŃSTWO, a „uczeń” błagał by mu tego oszczędzić.
Okazało się, że liczba „nauczycieli” odmawiających torturowania „uczniów” spadało o 20 % gdy badania prowadzono nie w eleganckich pomieszczeniach uniwersytetu ale w obskurnym małym budynku na peryferiach miasta. Także więcej „nauczycieli” kończyło aplikowanie „kar”, gdy zamiast poznanego wcześniej naukowca kontrolę nad eksperymentem przejmował jego „zastępca”.
Dość dokładny opis tego strasznego eksperymentu jest dostępny w internecie. Można o nim więcej przeczytać m.in tu: http://www.psychologia.apl.pl/index.php/czytelnia/psychologicznie/21-eks... . W wikipedii też jest dość dokładnie opisany. Znajdziemy tam wyjaśnienie, że to byli normalni ludzie, nie psychopaci, żaden z badanych nie przejawiał skłonności do sadyzmu. Po prostu podporządkowali się „AUTORYTETOWI”.
Oni są dla nas przestrogą, że nie wolno nigdy podporządkować się łżeatorytetom, pseudoautorytetom. Nawet jeżeli siła ich przekonywania powielana w mediach jest ogromna.
Jak rozpoznawać przebierańców? Póki panowały w Europie zasady cywilizacji chrześcijańskiej nakazujące bardziej słuchać Boga niż ludzi oszuści poszywający się pod moralne autorytety byli naprawdę łatwo demaskowani. Nawet jeżeli byli władcami, filozofami albo ideologami.
Dzisiaj „autorytetem” może zostać każdy amoralny polityk lub naukowiec, może być podtykany nam pod nos jako wzór i przewodnik, ponieważ taka jest siła mediów „autorytety” kreujących. I to zero przebrane za „lekarza”, ekonomistę, „etyka”, może nas wywieść na manowce. Wystarczy się rozejrzeć... Ile tych łżeautorytetów i ilu ludzi, którzy dali się zwieść. To, co nazywamy lemingozą to marsz za fałszywymi autorytetami.
Jest tylko jeden jedyny sposób by rozpoznać fałszywy autorytet. Trzeba przykładać do każdej wygłaszanej teorii oraz do wydawanych rad i poleceń miarę Dekalogu. Prostych X Przykazań, dziesięciu zasad podstawowych, które zostały nam przekazane przez Pana Boga - Autorytet Najwyższy i prawdziwy. One pozwolą nam zawsze odróżnić człowieka o powadze moralnej od przebierańca.
- guantanamera - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
17 komentarzy
1. Dodam jeszcze
że do przypomnienia eksperymentu Milgrama skłonił mnie także wpis @Janusza40, http://blogmedia24.pl/node/70894 gdzie zostało przypomniane pewne nazwisko:
"Wszelkie stworzone z niczego z niczego autorytety (np. były wykładowca marksizmu w PZPR - niejaki Balcerowicz) ruszają do ataku na najważniejszego kandydata - na Andrzeja Dudę, nie mówiąc o pospolitych cwaniaczkach w rodzaju J. Kuźniara, czy innych propagandzistach zatrudnionych w publicznych mediach w charakterze dziennikarzy."
2. Oraz opisy reklam
z "lekarzami" polecającymi leki http://healththink.pl/blog/6,wizerunek-lekarza-nad-uzywany-w-reklamach
3. @guantanamera
te fałszywe autorytety doprowadziły niestety do odrzucenia przez młodych wszelkich autorytetów.
Świat blichtru i szmiry za pieniądze zniszczył świat wartości.
Został jeszcze Dekalog, jak SKAŁA .
Dlatego widzimy w XXI wieku atak na religie. Wszystkie religie.
Jak ludzie straca fundament, na którym budowana była przez wieki cywilizacja, staną się zwierzyną.
Łowcami zwierzyny będą ci, którzy tworzą ten sztuczny świat bez wartości, bez miłości i bez szacunku do człowieka.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. @Maryla
"Jak ludzie stracą fundament, na którym budowana była przez wieki cywilizacja, staną się zwierzyną. Łowcami zwierzyny będą ci, którzy tworzą ten sztuczny świat bez wartości, bez miłości i bez szacunku do człowieka."
"Łowcy umysłów" - taki tytuł nosi zbiór moich rozważań o różnych metodach zniewalania. Wiele z nich już tu opublikowałam...
Tak, to są łowcy. Cyniczni, wyrachowani, bez krzty szacunku dla człowieka.
Im idzie o narzucenie nieuświadamianego niewolnictwa.
Ale wielu młodych dzisiaj jednak odrzuca tę ofertę. I wraca do fundamentu...
5. Taaaak...
...na początku było Słowo: DEKALOG. Natychmiast po Jego ogłoszeniu ludziska zaczęli tworzyć do Niego instrukcje obsługi. I tak powołano do życia "ułtorytety". Ktoś przecież te instrukcje obsługi musi maluczkim objaśniać.
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
6. Oto TO:
Po Durczoku mamy kolejny i zapewne nie ostatni przykład kultury osobistej, zaczerpniętej z najgorszych wzorów komunistycznych i postkomunistycznych, pozbawionych zasad, które przyświecały polskiej inteligencji przez pokolenia. Na dodatek to cwaniactwo ma niepowtarzalny małomiasteczkowy wdzięk, z wierzchu modny garniturek, a w środku zgnilizna, zaś z butów wyłazi słoma. Objawia się ona w pogardzie dla Polaków, którzy spożywają w samolocie jajka na twardo i po prostu śmierdzą, co innego Kuźniar, człowiek światowy, nie to co te chamy. Wszak Kuźniar to jest pan redaktor, a redaktorem być to brzmi dumnie.
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/238490-utytulowani-prostacy-po-durczoku-mamy-kolejny-przyklad-kultury-osobistej-zaczerpnietej-z-wzorow-komunistycznych-i-postkomunistycznych
Przykład jak garniturek zastępuje moralną powagę właściwą prawdziwym autorytetom.
7. @Morsik
zaczęli tworzyć do Niego instrukcje obsługi.
Ponieważ to Dekalog jest podstawową instrukcją obsługi naszego świata, tworzenie instrukcji obsługi do tej instrukcji obsługi musi się zakończyć fatalnie...Co obserwujemy i odczuwamy.
8. Skoro już zaczęliśmy o tym Balcerowiczu
to poczytajmy:
Likwidacja świadczeń przedemerytalnych i ulg podatkowych oraz podniesienie składki zdrowotnej to tylko niektóre z zaleceń Leszka Balcerowicza, który stworzył zbiór rekomendacji ekonomicznych dla rządu.
Recepta Balcerowicza jest prosta: to zaciśnięcie pasa… szarym obywatelom! Jak informuje „Fakt”, zbiór reform, który został przygotowany przez Forum Obywatelskiego Rozwoju to jedynie rekomendacja dla rządu by zwiększyć dynamikę wzrostu polskiej gospodarki.
Założenia kolejnego planu Balcerowicza nie są tak optymistyczne jak wizja rozwoju Polski, którą kreuje jego autor.
Świadczenia przedemerytalne zostaną ograniczone lub zlikwidowane, wiek emerytalny wydłużony (nawet do 70. r.ż.), zniesienie przywilejów emerytalnych dla górników czy sędziów, likwidacja ulg podatkowych oraz podwyższenie składki zdrowotnej - podaje „Fakt”.
Zaskakujące, że były szef NBP nie bierze pod uwagę raportu „Praca w Unii Europejskiej - podatki i składki. Polska na tle Europy”, który jasno wskazuje, że już teraz polski system podatkowy wypycha młodych Polaków za granicę.
Na szczęście tym razem plan, który snuje Balcerowicz to tylko rekomendacja.
Czy jednak rząd Platformy Obywatelskiej po wyborach prezydenckich i parlamentarnych nie wyjmie z szuflady nowego, „cudownego” planu rozwoju Polski?" http://wpolityce.pl/gospodarka/238549-kolejny-cudowny-plan-balcerowicza-...
Acha, na to co wynikło w pierwszego planu Balcerowicza będzie drugi plan Balcerowicza?!!!!
A może rząd Platformy wyjmie z szafy jakiegoś jeszcze innego "eksperta"?!!!
9. O tak zwanych "niezależnych ekspertach"
tu: http://fideista.salon24.pl/638535,standardy-tvp-czyli-kpina-z-widzow-kim...
10. Łańcuch? Jest. Toga? Jest?
A co ze sprawiedliwością ?
http://wpolityce.pl/polityka/239106-sad-rozgrzany-mariusz-kaminski-winny-ws
11. List otwarty
w obronie praworządności w Polsce. http://wpolityce.pl/polityka/239466-list-otwarty-w-sprawie-mariusza-kami...
Jest tam link ...
12. Deklaracja katolickości parawanem do walki z Kościołem
Fragment zamieszczonej w dzisiejszym "Naszym Dzienniku" rozmowy z ks.bp. Ignacym Decem, przewodniczącym Rady ds. Apostolstwa Świeckich KEP:
- Prezydent ratyfikował konwencję przemocową wbrew opinii Episkopatu i wielu organizacji broniących życia i rodziny, zignorował tez apel Księdza Biskupa. O czym to świadczy?
Ks BP Ignacy Dec: - Przyznam się, że jest to bardzo przykre. Po prosu nie mieści się nam w głowie, żeby jako głowa państwa tak boleśnie zlekceważył Kościół. którego - jak deklaruje - jest członkiem. Widać, że bycie katolikiem jest jedynie jakimś parawanem, pod którym prowadzi walkę z Kościołem, z jego nauczaniem, bo jakże to inaczej nazwać.
A przecież bycie katolikiem do czegoś zobowiązuje. Okazuje się, że względy ideologiczne i partyjne są ważniejsze dla głowy państwa aniżeli świadectwo o swojej deklarowanej katolickości.
Trafne określenie - jest zwięzłym streszczeniem moich rozważań.
Tak. Deklaracja katolickości jest dla świadomie walczących z Kościołem alekatolików rodzajem parawanu do prowadzenia tej walki...
13. Słowo "parawan"
nasunęło mi na myśl jeszcze inne. Może nawet bardziej adekwatne.
Jest to słowo "szyld".
Oni zrobili sobie szyld ze słów: "jestem katolikiem"...
I tego szyldu używają, żeby odrzucać Dekalog, naukę Kościoła, Ewangelie dostosowywać do własnych celów, twierdzić, że dzisiaj Pan Jezus mówiłby zupełnie co innego...
Ten szyld jest jednym z wielu pod którymi udają oni autorytety, ale jest to szyld najważniejszy...
14. Wojna psychologiczna, "autorytety" i kasa
W lutym 2013 r., gdy rosyjski miliarder zasponsorował powstanie partii Gruzińskie Marzenie i wygrał wybory parlamentarne w kaukaskim kraju, zapytałem Jarosława Kaczyńskiego o kulisy tej dziwnej walki wyborczej z wykorzystaniem zagranicznego kapitału. Prezes PiS stwierdził, że ten scenariusz może się powtórzyć w innych krajach, także w Polsce: „W tak prymitywny sposób oczywiście nie – trudno sobie wyobrazić, żeby któryś z rosyjskich miliarderów w Polsce kandydował na prezydenta. (…) To niebezpieczeństwo ekspansji wewnętrznej, tj. załatwienia metodami wewnętrznymi tego, co w innych okolicznościach trzeba by załatwiać nieporównanie bardziej kosztownymi politycznie metodami zewnętrznymi” (źródło: portal ARCANA).
Na Gruzinach przeprowadzono operację wojny psychologicznej, ale oni nie byli pierwsi. W 1971 r. ukazała się książka francuskiego neuropsychiatry, Rogera Mucchiellego, który opisał kolejne etapy obalania suwerennej władzy.
Przytoczmy schemat tego badacza i spójrzmy na sytuację Gruzji i Polski.
Demoralizacja narodu
To obowiązkowy, długofalowy element każdej wojny psychologicznej. „Nie chodzi o unicestwienie nieprzyjacielskich żołnierzy, lecz o unicestwienie ich odwagi”. Jedną z podstawowych metod jest zasiewanie wątpliwości co do źródeł duchowej siły narodu.
Więcej: http://niezalezna.pl/74609-iwaniszwili-i-petru-aktorzy-tego-samego-scena...
15. @ guantanamera - napisałem piękny wpis o autorytetach i...
coś tam w lesie trzasnęło, coś stuknęło i wszystko uleciało. A myśl ciekawa, bo dziwaczna rola autorytetów jest teraz wręcz niszczycielska. Szczególnie uderzyło mnie to, gdy kilkadziesiąt minut obserwowałem w TV nocne obrady Senatu. Przerażenie człowieka ogarnia, gdy widzi, że nawet wierutne bzdury stają się prawdą objawioną, jeśli wygłosi je namaszczony prawem kaduka "autorytet".
Patrzyłem ze zdumieniem, gdy senatorowie od platformy wręcz otwarcie argumentowali, że przecież to mówią "autorytety" - aby nie wiem jaka bzdura to była, ale wypowiedziana została przez autorytet.
To jest charakterystyczne dla całej bolszewickiej oligarchii. Oni nie znają i nie rozumieją pojęcia prawdy. Dla nich prawda nie istnieje. Bez zastrzeżeń akceptują każde kłamstwo, jeśli pochodzi od autorytetu.
Nie jest ważne CO taki jeden gada, ważne jest KTO gada.
*) A zniknięty komentarz odtworzę.
michael
16. Michaelu
Przepraszam, ale się nie zgodzę z teza, że "Oni nie znają i nie rozumieją pojęcia prawdy"...
Niektórzy z nich może tak... Ale ci najważniejsi ONI to znają prawdę i doceniają, dlatego nas jej tak podle, a uporczywie pozbawiają.
Pisałam o tym tu http://blogmedia24.pl/node/59456. To rozważanie otwiera cykl na temat różnych sposobów wydzierania prawdy ludziom. Jednym z nich jest podsuwanie łżeautorytetów.
Napisałam:
" ...zastanówmy się, kto prawdy nigdy nie lekceważy... Oczywiste – oszuści, rabusie i złodzieje. Oni na komfort ignorowania prawdy pozwolić sobie nie mogą... Żeby nie wpaść po pierwszych krokach muszą wszystko dokładnie posprawdzać. Poznać zwyczaje panujące w miejscu, na które robią skok, tamtejsze zabezpieczenia, stan drzwi i okien, zwyczaje sąsiadów, no i czy w ogóle warto się tam włamywać... Trasę ucieczki samochodem - i nawet rosnące opodal krzaki. Ale to mali złodzieje...
Kłamcy więksi – specjaliści od manipulacji, w y ł ą c z n i e prawdzie zawdzięczają powodzenie swoich działań. Ich reklamy są skuteczne tylko wtedy, gdy są oparte na prawdziwych wynikach badań - badań naszych potrzeb biologicznych i społecznych, naszych odruchów, reakcji na bodźce, naszych nawyków, działania hormonów... A w tysiącach laboratoriów od lat trwają badania nad pracą i właściwościami ludzkiego mózgu... Ich prawdziwe wyniki są opracowywane statystycznie, a potem... wykorzystywane abyśmy kłamstwo przyjmowali za prawdę....
Ale ci najwięksi oszuści i złodzieje - przywódcy systemów totalitarnych – ci dopiero wartość prawdy potrafią docenić! Zwłaszcza prawdy o swoich oszukiwanych obywatelach... Dlatego tworzą sieci dobrze opłacanych agentów i donosicieli oraz rozbudowane szeroko systemy inwigilacji i podsłuchów.
No, demokratyczne państwa też na prawdzie nie oszczędzają... Ten program Echelon, ten INDECT - Inteligentny system informacyjny wspierający obserwację, wyszukiwanie i detekcję dla celów bezpieczeństwa obywateli w środowisku miejskim… Miliardy dolarów wydawane na takie urządzenia i ich obsługę - TO jest właśnie wymierna wartość prawdy...
W kręgach bankowych i parabankowych, informacja jest wymienialna na dolary, jest po prostu t o w a r e m. Tam prawdę się obrabia, wykorzystuje, sprzedaje...
I mówiąc szczerze – niby dlaczego oni mają nam przekazywać do wiadomości tak cenny towar skoro my tej wartości zdajemy się nie rozumieć i doceniać, a co dopiero - skutecznie obronić... Proszę mi wybaczyć ten gorzki sarkazm. Ale spójrzmy bez emocji. Nasz stosunek do prawdy jest zatrważający. Przecież odbieranie nam, wydzieranie nam dostępu do prawdy jest dzisiaj powszechne, i zgoda na to także powszechna. Nawet krzykliwa. Wystarczy poczytać te komentarze na Onecie... druzgocące, przerażające, wkopujące w ziemię 19 rozdział Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ...
Zbyt małą wagę przywiązujemy do prawdy. "
17. @ guantanamera - oboje mamy rację, patrząc na to samo zjawisko
To jest cel NASZYCH wrogów.
Tak. Teraz jest wojna, wojna informacyjna, a niszczenie prawdy jest jednym z ICH celów wojennych.
*) A zniknięty komentarz odtworzę.
michael