Pokłosie dymisji Latkowskiego - kto trzyma wajchę?
elig, wt., 24/03/2015 - 19:20
Wczoraj /23.03.2015/ napisałam notkę "Sylwester Latkowski stracił "Wprost" za mówienie prawdy" / http://naszeblogi.pl/53549-sylwester-latkowski-stracil-wprost-za-mowienie-prawdy /. Tego samego dnia wieczorem okazało się, że sprawa ta ma nieoczekiwany ciąg dalszy. Dziennikarze "Wprost" napisali bowiem list do wydawcy, Michała Lisieckiego, w którym, jak pisze redakcja Salonu 24 / http://newsroom.salon24.pl/638405,bunt-w-redakcji-wprost-dziennikarze-krytykuja-wydawce /:
"Dziennikarze tygodnika "Wprost" domagają się od szefa PMPG Group Point, Michała Lisieckiego, wyjaśnień ws. jego kontaktów z ABW. Nieoficjalnie mówi się, że redakcję opuści kilka znanych osób, które nie zgadzają się z decyzją o zwolenieniu Sylwestra Latkowskiego. Czy afera taśmowa ma związek ze zmianami w redakcji "Wprost"?".
Dziennikarze stwierdzili, że:
"Zmiana na funkcji redaktora naczelnego zbiega się w czasie z wyjściem na światło dzienne akt tzw. afery podsłuchowej, wśród których istnieje dokument ABW dotyczący spotkania Pana Prezesa z funkcjonariuszami tej służby. Treść notatki poddaje w wątpliwość wspólną linię redakcji i wydawnictwa dotyczącą tamtych, wstrząsających dla wszystkich dni. Oczekiwalibyśmy odniesienia się do tej sytuacji i odpowiedzi, czy te dwie sprawy są ze sobą związane.".
Wczoraj portal Niezalezna.pl ujawnił / http://niezalezna.pl/65386-przychodzi-wydawca-wprost-do-abw-znamy-tresc-notatki-abw-ze-spotkania-z-lisieckim / treść notatki ABW opisującej kontakty Lisieckiego z tą służbą w lipcu 2014. Funkcjonariuszka ABW napisała:
"W dniu 2 lipca 2014 r. na mój telefon służbowy skontaktował się z numeru telefonu […] mężczyzna przedstawiający się jako Michał Lisiecki – założyciel i udziałowiec Platformy Medialnej Point Group – wydawcy tygodnika „Wprost”. Rozmówca wskazał, iż chciałby spotkać się „nieformalnie” z kimś z ABW albowiem posiada istotne informacje związane z tzw. „aferą podsłuchową (...)
Na wstępie Michał Lisiecki wskazał, iż chęć jego spotkania z funkcjonariuszami ABW wynika z jego głębokiej troski o dobro Państwa, jak również chęci udzielenia wszechstronnej pomocy (oczywiście w miarę możliwości) jego organom zajmującym się wykryciem sprawców nielegalnego nagrywania rozmów osób publicznych (...) Odnosząc się do czynności realizowanych przez Prokuraturę i ABW w redakcji tygodnika „Wprost” zaznaczył, iż w jego ocenie działania te były niepotrzebne, albowiem zarówno on, jak też Sylwester Latkowski dostarczyliby wszystkie materiały, o które prosiliby śledczy. Oczywiście nie obwinia funkcjonariuszy ABW, których zachowania ocenia jako profesjonalne (w szczególności w odniesieniu do czynności związanych z żądaniem wydania rzeczy).".
Owa funkcjonariuszka stwierdza następnie, że Lisiecki wysyłal potem do niej maile zawierające m.in. wydania tygodnika "Wprost" przed ich publikacją oraz informację: "Wie, że po wejściu w posiadanie materiałów z podsłuchów Sylwester Latkowski spotkał się z Pawłem Wojtunikiem Szefem CBA i próbował dotrzeć do Ministra Spraw Wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. (...) Wie, że po wejściu w posiadanie materiałów z podsłuchów Sylwester Latkowski spotkał się z Pawłem Wojtunikiem Szefem CBA i próbował dotrzeć do Ministra Spraw Wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza.".
Tyle cytowana przez Niezalezna.pl notatka ABW. Salon24 dodaje, że Lisiecki przekazał ABW trzy wydania tygodnika, gdy te były w druku i ostrzegał ABW przed pojawieniem się nowych nagrań.
Jest tajemnicą poliszynela, iż media mainstreamu są sterowane przez jakieś zakulisowe ośrodki. W wielu sytuacjach nie sposób nie zauwazyć, że ktoś "przeklada wajchę". Służalczośc Lisieckiego wobec ABW nie pozwala wątpić, iż tym kimś są służby. Co innego jednak domyślać się, a co innego mieć w ręku dowód. Notatka ujawniona przez Niezalezna.pl takim dowodem właśnie jest. Widać wyraźnie, że to wydawca "Wprost" czuje się podwładnym funkcjonariuszki ABW.
Nie jest wykluczone, iż Lisiecki zwolnił Latkowskiego właśnie na polecenie ABW. Jak pisze Salon24, Lisiecki tłumaczyl się w liście do redakcji, że:
"wszystko to robił w związku z publiczną prośbą Donalda Tuska o współpracę, po wybuchu afery z podsłuchami najważniejszych polityków.".
Z tej całej historii jasno wynika, że to służby rządzą mediami i czynią to poprzez wydawców i właścicieli pism /choć i wsród dziennikarzy zapewne agentów im nie brakuje/.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz