V kolumna Putina : dr Leszek Pietrzak
Powstanie prorosyjskiej partii w Polsce to kolejny sygnał, że nasz kraj jest na politycznym celowniku Kremla. A ten będzie na pewno zmierzał do politycznej destabilizacji naszego karju.
Spektakularny upadek partii Palikota (zapowiadaliśmy to na łamach WG już w styczniu b.r.) przesłonił inne ważne wydarzenie, jakie miało ostatnio miejsce na polskiej scenie politycznej. A było nim powstanie prorosyjskiej i proputinowskiej partii politycznej w Polsce. 21 lutego b.r. w warszawskiej siedzibie Związku Nauczycielstwa Polskiego(ZNP) odbył się założycielski zjazd nowego ugrupowania politycznego o nazwie „Zmiana”. Inicjatorem powstania „Zmiany” był polityk „Samooobrony” i kiedyś rzecznik tej partii Mateusz Piskorski, który został też jej szefem. W zjeździe założycielskim nowej partii udział wzięło wielu działaczy „Samoobrony” oraz członków marginalnej „Falangi” – skrajnie nacjonalistycznej grupy, nawiązującej do tradycji politycznej, działającego przed wojną ugrupowania o tej samej nazwie. Jak komunikowano jeszcze przed rozpoczęciem zjazdu, miała się na nim pojawić się niejaki Aleksander Kofman – „minister spraw zagranicznych” samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, ale ostatecznie się nie pojawił, bo nie został wpuszczony do Polski. Tak czy inaczej, przemówienie Kofmana zostało odsłuchane z taśmy przez uczestników zjazdu. Rosyjski terrorysta, w swoim krótkim „bojowym” wystąpieniu dziękował polskim kolegom, że wreszcie w naszym kraju powstanie partia gotowa powstrzymać faszyzm i stanąć na drodze agresji Stanów Zjednoczonych w Europie. Kofman na koniec pozdrowił polskich „braci”, zycząc im sukcesów w politycznej walce, która w jego ocenie na pewno doprowadzi do zwycięstwa. Ale w czasie zjazdu założycielskiego „Zmiany” przyjęto też deklaracje programową ugrupowania. W sporej części okazało Asię one zlepkiem populistycznych haseł w rodzaju walki „o interesy ludzi pracy, bezrobotnych, młodzieży oraz emerytów i rencistów”, otoczenia „opieką polskiego rolnictwa” oraz zabezpieczeniem jego interesów przed importem zmodyfikowanej żywności z Zachodu. „Zmiana” ma być tą siła patriotyczną, która wyzwolili Polska spod dominacji „imperialistycznych mocarstw” i sprawi, że będzie ona żyła z przyjaźni z sąsiadami ze wszystkimi narodami od Władywostoku po Atlantyk. Jak podkreślono w deklaracji, aby to osiągnąć Polska musi natychmiast wystąpić z NATO, bo to sojusz który powstał w czasach „Zimnej wojny” i całkowicie stracił rację bytu. Takich haseł w deklaracji programowej „Zmiany” jest znacznie więcej.
Kim jest twórca zmiany
Tak naprawdę twórca nowej partii - Mateusz Piskorski już od zeszłego roku czynił przygotowania do jej powstania. I wreszcie postanowił sfinalizować swój polityczny projekt powołując „zmianę”. Piskorski to postać ciekawa. Doktor politologii, były pracownik Uniwersytetu Szczecińskiego a potem poseł „Samoobrony” i rzecznik tej partii. Jednak gdy jesienią 2007 doszło do upadku koalicji rządowej PiS – LPR – Samoobrona, Piskorski jak i jego partia znikli z Sejmu, coraz bardziej stając się marginesem życia politycznego w naszym kraju. Piskorski zaczął wówczas szukać własnego miejsca w polskiej polityce. Ale dość długo mu się to nie udawało. Wychodził z Samoobrony i do niej powracał. W końcu postanowił pójść drogą, jakiej nie obrał żaden jeszcze polski polityk. Obrał zdecydowany kurs na Rosję, chwaląc jej stateczność, rosnący dobrobyt a przede wszystkim jej przywódcę – Władimira Putina. Ale nie tylko promowanie współpracy z Rosją było jego celem działania. Stowarzyszenie - Europejskie Centrum Analiz Gospodarczych w którym Piskorski bardzo aktywnie działał promowało również współpracę z wieloma innymi reżimami. M.in. organizowało wyjazdy dla dziennikarzy na Białoruś, oraz do Syrii, obiecując nawet możliwość przeprowadzenia ekskluzywnych wywiadów z Aleksandrem Łukaszenką i syryjskim dyktatorem Baszarem al.- Asadem. Ale gdy zaczął się konflikt na Ukrainie Piskorski dostrzegł, ze nadchodzi dobry czas, aby pomyśleć wreszcie o założeniu własnej partii: prorosyjskiej ma się rozumieć. Szybko został zauważony przez rosyjska propagandę, która coraz częściej zaczęła go lansować w rosyjskich mediach i cytować jego wypowiedzi, jako rozsądny głos z Polski. Piskorski oczywiście najpierw wychwalał zajęcie przez prorosyjskich separatystów Krymu, potem wspierał ich walkę „o suwerenność” na wschodniej Ukrainie. W studiu stacji telewizyjnej „Russia Today” – powszechnie znanej jako propagandowa tuba Kremla, Piskorski wielokrotnie też przekonywał że ukraiński Majdan jest finansowany przez obce rządy. Zarzucał Zachodowi "skandaliczne ataki" na Rosję. Nie było zatem specjalnie dziwne, gdy pojawił się na Krymie w czasie zorganizowanego tam „referendum”, które miało jednoznacznie „opowiedzieć się” za jego przyłączeniem do Rosji. Potem Piskorski przystąpił do totalnej krytyki polskiej polityki zagranicznej i kwestionowania polskiego członkostwa w NATO i UE. Było już jasne, że wokół głoszonych haseł, Piskorski będzie chciał zbudować swój nowy polityczny projekt, czyli stworzenia ugrupowania politycznego opowiadającego się za opuszczeniem przez Polskę struktur NATO i rozpoczęciem budowy bliskiego sojuszu z Rosją. I było też jasne, że Piskorski będzie usiłował przyciągać do niego wszystkich którzy podzielają jego polityczny kierunek, zwłaszcza wśród młodych ludzi. I wydaje się również, że udało mu się przyciągnąć taką grupę, na bazie której postanowił stworzyć „Zmianę”. To ciekawe przedsięwzięcie, które zapewne jeszcze nie raz da znać o sobie opinii publicznej w Polsce. Jego twórca nie jest wcale politycznym parweniuszem. W przeszłości miał okazję przyjrzeć się jak faktycznie uprawia się politykę w Polsce. Zapewne też dobrze wie, co może być kluczem do osiągnięcia w niej sukcesu.
Obok „Zmiany” rosyjskie radio
Ale nie tylko powstanie „Zmiany” może niepokoić. Kilka tygodni temu mogliśmy się dowiedzieć, że tak naprawdę to Rosjanie już od jakiegoś czasu prowadzą w Polsce swoją propagandę. Oto bowiem okazało się ze jedna z podwarszawskich rozgłośni radiowych Radio Hobby – emituje materiały rosyjskiego Radia „Sputnik”, należącego do moskiewskiej rozgłośnia radiowej Głos Rosji. Ta z kolei od dawna uznawana jest za tubę propagandową rosyjskich władz w eterze. Emituje swoje programy do 160 krajów w 40 językach, w tym także polskim. Jej głównym zadaniem jest urabianie opinii publicznej w innych krajach w duchu wygodnym dla Kremla. Dlatego od jakiegoś czasu Głos Rosji kupuje po prostu czas antenowy od Radia Hobbit, płacocą za to całkiem nieźle. Redakcja polskiego radia tłumaczy się tym, że bez rosyjskich pieniędzy nie byłaby w stanie funkcjonować. Podkreśla również, że nie może ingerować w treść emitowanych przez stronę rosyjska programów. Ale okazuje się , że Rosjanie wyszukują również w Polsce dziennikarzy, oferując im pokaźne pieniądze za współpracę z rosyjskimi mediami propagandowymi. Jedną z pozyskanych ostatnio okazała się Agnieszka Wołk – Łaniewska dziennikarka tygodnika „Nie” i jak się okazało niedawno stała felietonistka portalu „Głos Rosji”. Takich dziennikarzy jest więcej. Być może nawet za kilka miesięcy na etacie rosyjskiej stacji Russia Today znajdzie się obecny poseł nie istniejącego już Ruchu Palikota Andrzej Rozenek, który miał nawet okazję wypić kieliszek wódki z Putinem w trakcie roboczego posiedzenia Klubu Wałdajskiego (Valdai Club), gdzie zastanawiano się nad tym jak jeszcze można pomóc Rosji, aby ta była naprawdę silna i liczyli się z nią wszyscy.
Wszystkie tego typu inicjatywy „dobrze” wpisują się w główne cele rosyjskiej propagandy. Ta ma jeszcze raz omamić świat tym, że to nie Rosja zagraża światu, tylko właśnie świat zagraża Rosji. I tak jest również w odniesieniu do polskiego podwórka, na którym Rosjanie poszukują i będą poszukiwali dalej wszelkiej maści „pożytecznych idiotów”, którzy za rosyjskie pieniądze będą przekonywali w Polsce innych do prawdziwości fałszywych tez rosyjskiej propagandy. Tak naprawdę wszyscy oni powinni stać się obiektami zainteresowania ze strony polskich służb specjalnych, które jak powszechnie wiadomo mają nas właśnie chronić przed działalnością obcych agentów. Jeśli tak się nie stanie rosyjska propaganda w Polsce na pewno będzie miała własną armię agentów wpływu, którzy będą działali dalej bez żadnych zahamowań!
Artykuł opublikowany w „Warszawskiej Gazecie”
dr Leszek Pietrzak -były pracownik BBN, był współautorem raportów BBN: „Propaganda historyczna Rosji w latach 2004-2009” i „Ludobójstwo katyńskie w polityce sowieckiej i rosyjskiej 1943-2010” przygotowanego dla Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Czeski internet: usunąć
Czeski internet: usunąć Polaków ze Śląska Cieszyńskiego!
W czeskich mediach pojawiają się postulaty usunięcia
Polaków ze Śląska Cieszyńskiego. Publikacjom towarzyszy prorosyjska
propaganda – informuje tygodnik „Do Rzeczy”. Nasi południowi sąsiedzi są
straszeni, że Polacy chcą odzyskać Zaolzie.
Antypolskie wpisy na czeskich forach internetowych i publikacje na
portalach zbiegają się w czasie z podobną akcją przeprowadzaną na
Litwie. Tam osoby podszywające się pod mniejszość Polską miały wzywać do
powstania przeciw litewskim władzom.
Dr Leszek Pietrzak, były pracownik Biura Bezpieczeństwa Narodowego,
ocenia, że za wpisami na czeskich portalach mogą stać Rosjanie.
- Przez ostatnie 25 lat nigdy nie słyszeliśmy o jakimkolwiek
problemie, który dotyczyłby sytuacji Polaków na terenie historycznego
Zaolzia. Nagle pojawia się ten problem i na portalach internetowych są
różnego rodzaju wpisy, które mogą wskazywać, że dzieje się coś złego. Ja
bym podchodził do tego bardzo ostrożnie, ponieważ może być to
prowokowane przez Rosjan. Rosjanie prowadzą dziś potężną wojnę
informacyjną. Zatrudniają tysiące hakerów, internautów – podkreśla dr Leszek Pietrzak.
Biuro prasowe Ministerstwa Spraw Zagranicznych próbuje uspokajać,
tłumacząc, że antypolskie publikacje w Czechach mają charakter lokalny i
wynikają z odmiennej oceny historii polsko-czeskiego pogranicza.
Lider polskiej prorosyjskiej partii udzielił wywiadu "Financial Times"
W "Financial
Times" napisano, że Polska jest jednym z najbardziej opozycyjnych wobec
Rosji krajów Europy. Dziennik zauważył jednak, że pomimo ostrego
sprzeciwu wobec polityki Rosji, w Polsce można znaleźć partię, która
szuka współpracy z Putinem.
"Financial Times" napisał o partii Zmiana, której liderem jest Mateusz
Piskorski. Podczas rozmowy z dziennikiem Piskorski powiedział, że polscy
politycy używają "języka konfrontacji, języka trzeciej wojny
światowej". - Rosja jest ostatnim krajem, który mógłby zaatakować Polskę
- stwierdził. Nie ma inwazji militarnej, raczej jest to dekompozycja Ukraińskiego
państwa, które jest upadłym państwem - mówił Piskorski. Dodał, że jego
partia jest przeciwna takiej retoryce. - Przeciwstawiamy się też tym,
którzy twierdzą, że Rosja uderza w imperialistyczne tony i że powinniśmy
wejść na drogę konfrontacji z Rosją - powiedział.
Zdaniem
Piskorskiego dla polskiego rządu ważniejsi powinni być polscy rolnicy,
którzy ucierpieli z powodu rosyjskiego embarga, a nie sprawy
na Ukrainie.
Członkowie Zmiany podczas jednego ze zjazdów
zdecydowali, że w tegorocznych wyborach prezydenta RP partia wystawi
własnego kandydata. Ugrupowanie jest prorosyjskie, popiera politykę
Władimira Putina. Na stronie internetowej partii napisano, że jest ona
"antykapitalistyczna", "internacjonalistyczna" i zamierza budować pokój
ze "wszystkimi narodami Europy >>od Atlantyku
do Władywostoku<<", by stworzyć "bezpieczne jutro dla naszego
kraju". Ponadto jednym z celów partii jest wyprowadzenie Polski ze
struktur NATO.
"Financial Times", Onet.pl,
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. oni już tu są od dawna...
"Ale okazuje się , że Rosjanie wyszukują również w Polsce dziennikarzy, oferując im pokaźne pieniądze za współpracę z rosyjskimi mediami propagandowymi. "
i od dawna biorą ruskie diengi...zwane często judszowymi srebnikami,lub "różowym srebrem" o czym pisał kiedyś pan W.Łysiak...kiedyś zwano ich "milczącymi psami" dzisiaj możemy powiedzieć "gadającymi "...
nocne pozdrowienia
gość z drogi