Partia Zieloni ma swoją „kandydatkę na prezydentkę” Warszawy

Wywiad publikujemy w wersji nieautoryzowanej. Joanna
Erbel proszona o autoryzację odesłała wywiad w postaci odbiegającej od
faktycznego przebiegu rozmowy: zupełnie zmieniając niektóre swoje
wypowiedzi, część pomijając, wypaczając sens innych

— napisano na wyborcza.pl

Autorka w pierwszym pytaniu nawiązała do wywiadu, który Erbel
udzieliła Newsweekowi, „przyznając się do swojej poliamorii, czyli do
życia w swobodnych seksualnych lub uczuciowych związkach z wieloma
osobami jednocześnie, często różnej płci”.

W odpowiedzi spontanicznej, Joanna Erbel odnosi się do poliamorii. Po autoryzacji pani kandydatka na prezydentkę (taką funkcję chciałaby objąć) mówi:

Nie rozumiem też, dlaczego zamiast pytać mnie o przyszłość miasta szuka Pani obyczajowej sensacji.

Dalej, Erbel pytana jest „o przyszłość miasta”.

Czy pani wie, ilu miejsc w żłobkach i przedszkolach brakuje w Warszawie?

Niestety, nie wiem dokładnie

— to oczywiście fragment rozmowy spontanicznej. Po autoryzacji odpowiedź brzmi nieco inaczej.

Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, jak wielu miejsc brakuje. Rodzice z Bemowa, gdzie brakuje przedszkoli, muszą dowozić swoje dzieci do przedszkoli na Woli. To absurd (…)

— i tak dalej, i tak dalej. Rzeczowość godna podziwu, tyle, że nieprawdziwa.

http://wpolityce.pl/polityka/218573-autoryzacja-czyni-cuda-jak-poliamory...

Państwo polskie jest przyjazne. Dla kogo