Dlaczego Kopacz?
UPARTY, pt., 03/10/2014 - 07:06
Prawdę powiedziawszy nie wysłuchałem ani jednego słowa z expose naszej nowej premiery i sądząc z reakcji znajomych, którzy jednak choćby fragmentów wysłuchali, zrobiłem dobrze.
Dla mnie sprawa ewakuacji Tuska jest dość oczywista. Ponieważ J. Kaczyński sam zrezygnował z funkcji premiera, gdy zaczął tracić większość w Sejmie i całej partii wyszło to na dobre, bo nie straciła w zasadzie poparcia, które miała gdy wygrywała wybory w 2005 roku to analogiczny ruch został wykonany przez PO. Oczywiście lepsze były by ponowne wybory, ale na to trzeba było by zgody Kaczyńskiego. Co nie wchodziło w grę, bo przyznanie się do tego, że układ nie ma jednak władzy absolutnej mogło by przynieść nieoczekiwane skutki.
W całej tej sprawie ciekawe są dwie rzeczy. Pierwsze co jest w tej podmiance ciekawe, to wybór następcy Tuska. Jedyne uzasadnienie tej kandydatury jakie przychodzi mi do głowy, że jest to kandydatura rozbijająca polską scenę polityczną. Otóż Pani Kopacz na pewno gwarantuje jedno, że nikt z PiS nie będzie chciał z nią rozmawiać, że jej osoba wyklucza „wielką koalicję”. Moim zdaniem, poza tym ma same wady, nawet dla lemingów.
Drugie co jest ciekawe, to kwestia spoistość samej PO. Odejście Tuska może świadczyć o tym, że w ramach salonu doszło do jakiegoś dużego pęknięcia, które w najbliższym czasie nieuchronnie doprowadziło by dezintegracji Antypisu. Nie jest to chyba przypuszczenie całkiem bez sensu, bo dość niepodziewanie dla mnie rozpadł się Ruch Palikota, a ja śledzę sceną polityczną dość uważnie! Widać z tego, że w Antypisie zaczęły się procesy całkiem podskórne, w ogóle nie widoczne w początkowym ich okresie dla ludzi z zewnątrz. Proces taki musi mieć oczywiście swoją przyczynę ale czy jest możliwe by była to przyczyna całkowicie wewnętrzna Ruchu Palikota jeśli, jak to wszyscy wiedza, jest on filią PO?
Jeśli więc zastanowimy się, kto z PO mógłby być alternatywą dla Pani Kopacz, to możemy się po tym zorientować, kto widział swoją przyszłość w nawiązaniu dialogu z naszą formacją.
To bardzo ciekawe zagadnienie, choć z góry zaznaczam, że nie jestem zwolennikiem jakiejkolwiek „wielkiej koalicji”. Raczej wolałbym wyodrębnienia plemienia Polsko-Polskich od Rusko-Polskich i przyznania nam statusu mniejszości narodowej, a co za tym idzie dopuszczenia naszego języka załatwiania sprawa urzędowych, przetłumaczenia przepisów prawa na nasz język, na naszą siatkę pojęciową i przyznanie nam przynajmniej samorządu z własnym budżetem, byśmy nie musieli naszymi podatkami finansować ich głupot i opowiadać za ich długi. Oczywiście tak jak mniejszość niemiecka, czy ongiś Białoruska, powinniśmy mieć swój parytet w Sejmie proporcjonalny do naszej liczebności.
Nie mniej jednak to ciekawe zobaczyć czy rzeczywiście PostPRL ulega dezintegracji i jeśli tak to jak ona przebiega.
- UPARTY - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
1 komentarz
1. Heh, myślę, że odpowiedź na
Heh, myślę, że odpowiedź na pytanie jest o wiele bardziej prosta. To działa na zasadzie, ja wiem tyle o tobie, ty wiesz tyle o mnie i razem w tym jesteśmy (także Smoleńsk). Chyba nie trzeba więcej pisać ;)
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'